Pierwszy dzień obozu
-Nie mogę w to uwierzyć.- powiedziałam z zdziwieniem.
-Witamy w obozie Herosów- Przywitał mnie centaur imieniem Chejron
-Witaj. Jestem Jodie Blue i bardzo się cieszę, że pana widzę.- palnełam
-Percy, Nico znajdźcie Grover'a i powiedźcie mu że czekam na niego w Wielkim Domu - rozkazał chłopcom, a oni pobiegli w stronę lasu.- A ty Jodie chodź za mną zaprowadzę Cię do Pana D.
-Dobrze.
Szliśmy tak koło pola truskawek i nikt z nas się nie odezwał ani jednym słowem. Kiedy weszliśmy już do Wielkiego Domu czekał tam na nas satyr i jakiś pan, którego od razu rozpoznałam i to był Bóg wina Dionizos.
-Witaj...-Powiedział nie dokańczając Pan D.
-Jodie Blue, proszę pana.- Podpowiedziałam Dionizosowi.
-Ah tak, dobrze, to jest Graver...
-Grover.- Wtrącił się satyr.
-Grover, który oprowadzi Cię po obozie i zaprowadzi do domku Hermesa, gdzie na razie będziesz mieszkać.- Dokończył Bóg.
-No to w drogę Jodie, to zdążymy jeszcze na walkę o sztandar.-powiedział łapiąc mnie za rękę Grover.
Chodząc po obozie, satyr, ciągle gadał o historii tego obozu i o drzewie Thalii, które go broni. Najpierw poszliśmy zwiedzać strzelnicę, arenę, pokazał mi las w którym toczy się bitwa o sztandar ( przy okazji wytłumaczył mi co to jest i jak się w to gra).
-Hej Grover? A co się stanie z moją klasą, która widziała tych dwóch chłopaków. No tego Percy'ego i Nico?- Zapytałam w połowie drogi do domku zatrzymując się.
-Chejron zmieni im pamięć, więc się nie martw.- odpowiedział.
-A co z rodzicami i moją siostrą?
-Zadzwonimy Iryfonem wieczorem do nich i się załatwi.
-Aha, okej, zapewne będę miała wieczny szlaban jak wrócę. A tak w ogóle to po co chłopaki po mnie przyszli? I skąd wiedzieli, że w mojej szkole jest jakaś heroska?
-Dobra, posłuchaj jak chcesz mieć odpowiedź na pytanie, to lepiej udaj się do ich domków, oni powinni lepiej wiedzieć. Nie?
-No raczej tak.
-A teraz właź do domku i się przygotuj do bitwy.- powiedział Grover pokazując na jeden z domków.
-Dobrze, pa.- pożegnałam się z satyrem i pobiegłam do domku.
Po chwili zamysłu, zapukałam i otworzył mi drzwi brunet.
-Hej. Jesteś nowa?- Zapytał.
-Tak. Jestem Jodie Blue i mam tu mieszkać.
-Wchodź. Jestem Travis, syn Hermesa i grupowy domku, ale nie koniecznie w tej kolejności.
Wchodząc do domku pierwsze co zobaczyłam to były kufry, były wszędzie, dosłownie. Weszłam głębiej i zauważyłam małe kącik na końcu domku, więc tam przysiadłam i wyciągnęłam list który kiedyś dała mi mama i kazała otworzyć wtedy, kiedy dowiem się kim naprawdę jestem.Przeczytałam:
Droga Córko!
Myślałam że nigdy się nie dowiesz kim naprawdę jesteś, ale jeśli czytasz ten list to już chyba wiesz.Twój ojciec i ja chcieliśmy to przed tobą ukryć, abyś była bezpieczna. Nie bądź na nas zła to było dla twojego dobra. Najwidoczniej jeśli Cię znaleźli, byłaś potrzebna, w kopercie masz kilka drahm i kiedy będziesz gotowa wrzuć jedną w tęcze i pomyśl o mnie. Pamiętaj jeszcze o jednym, ty nie jesteś zwykłą heroską, ty jesteś niezwykła.
Twoja Mama Lucy Blue
Kiedy zajrzałam do koperty zauważyłam kilka starych monet, to chyba byłe te drahmy. Nagle z zaskoczenia odezwał się do mnie Travis i poszliśmy razem na obiad. "Zamówiłam" sobie sałatkę i herbatę z mlekiem, a do ognia, jako ofiarę, wrzuciłam trochę sałaty. Usiedliśmy razem z Travisem przy stole domku Hermesa. Przez cały obiad z nikim nie rozmawiałam. potem były ogłoszenia przez Chejrona, głównie było o tym żeby przygotować się do bitwy o sztandar. Mój domek miał walczyć z domkiem Ateny, Posejdona, Hadesa i Hekate, przeciwko domkom Dzeusa, Afrodyty, Aresa, Dionizosa i Apolla. Przez resztę wolnego szykowaliśmy się do bitwy i według planów, zrobionych przez domek Ateny, miałam pilnować sztandar z Nico oraz Percy'm. Kiedy się już zaczęło siedzieliśmy cicho z jakieś 10 minut i nie wytrzymałam.
-Na tej pozycji zawsze jest tak nudno?
-Zwykle ktoś atakuje z nienacka.- Odpowiedział Percy.
-A okej. A możecie mi powiedzieć dlaczego wtargneliście do mojej szkoły w greckiej zbroi i naskoczyliście na nauczycielkę?- Zapytałam
-yyy no bo to tak jakoś wyszło, że w zbroi. Chejron nam kazał znaleść heroskę polską, ale nie wiemy po co. A i przepraszam, że naskoczyłem na nauczycielkę, ale mnie trochę poniosło.- Odpowiedział Nico
- Dobrze nic się nie...- Urwałam bo zobaczyłam że coś się ruszało w krzakach.- Cicho. Widzicie? Coś siedzi w krzakach.
Przygotowaliśmy miecze i tarcze. I nagle za krzaków wyskoczył na mnie jakiś ogromny nietoperz z ludzkim ciałem. To była Erynia. Chłopcy próbowali mi pomóc, ale ich też zaatakowano. Byłam zdana na siebie. Próbowałam ją odepchnąć tarczą, aby wstać i dopiero za jakimś piątym razem mi się udało. Cięłam ją mieczem a ona rozsypała się w popiół. Chłopcy też sobie poradzili. Zrobiło mi się niedobrze i ostatnie co pamiętam to jak chłopaki do mnie podbiegli, oraz świecący znak nad moją głową. To był Trójząb.
**************************************************************************************************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro