Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ja umiem pływać...

Tym razem nie miałam żadnego koszmaru, ani snu, na szczęście. W końcu gdy się wyspałam, ubrałam się w to co zwykle i poszliśmy z Percym na śniadanie. Kiedy już Chejron skończył poranne ogłoszenia, zajadaliśmy śniadanie we czwórkę. 

-Percy. Miałeś coś zrobić. Pamiętasz wczorajszą rozmowę?- Wyszeptałam mu do ucha, tak aby nikt nie słyszał.

-A tak, właśnie. Nico? Przepraszam Cię za to jak wczoraj na Ciebie naskoczyłem. To po prostu dziwne, że mój najlepszy przyjaciel spotyka się z moją siostrą. Nie gniewasz się?- Powiedział niepewnie Percy.

-Nie gniewam też bym tak zareagował, gdyby przyjaciel chodził z moją siostrą.- odpowiedział z zadowoleniem Nico.

-Jodie. Wybrałaś już kogo zabierasz na misje?- Zapytał Chejron stojąc za mną.

- Chejron... Tak wybrałam już kogo wziąć na wyprawę. Te osoby to Annabeth, Percy, Nico i Grover.

-Ah, dobrze. Idę powiadomić Grovera, a wy jak zjecie to pójdźcie się przygotować, wyruszacie po obiedzie.- Powiedział Centaur i odszedł.

-Jak to po objedzie? Mieliśmy płynąć jutro po śniadaniu- Powiedziałam z nie dowieżeniem

-Najwyraźniej plany się zmieniły.- Odpowiedział Nico.

Po śniadaniu poszliśmy do swoich domków się szykować. Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i poszliśmy trenować. Ćwiczenia poszły nam szybko i nikt nie ucierpiał. Potem zbieraliśmy się na obiad. Chejron zabrał naszą piątkę do siebie i zaczął coś mówić na temat misji, i że dzisiaj po posiłku wyruszamy. Boje się, to jest pierwsza misja chociaż jestem tu od ponad tygodnia.Po objedzie weszliśmy od razu na statek. Była nas tylko piątka i my niby mieliśmy zdołać tej misji?! Kiedy już wypłynęliśmy i nie widzieliśmy lądu siedziałam sama w swojej kajucie i patrzyłam na wodę przez bulaj. Nagle poczułam jak mnie ktoś dotyka, ale nie słyszałam jak ktoś wchodzi. To był Nico.

-Nico... Nie strasz. -Powiedziałam z lekkim zaskoczeniem.

-Przepraszam. Ale ty strachliwa. - Odpowiedział z uśmiechem.

-Nie jestem strachliwa... Po prostu się nie spodziewałam, że mnie odwiedzisz cieniem.

- To następnym razem się spodziewaj. A co do twojego snu, to dzwoniłem iryfonem  do Taty i się zapytałem, czy zginął ktoś taki jak Fiona Blue. A on odpowiedział, że nie.

-Ale przecież widziałam  na własne oczy! Jak ona ginie przeze mnie. Przez to że jestem córką Posejdona.

-Ej, spokojnie. Może to było zaplanowane. Żebyś nie była gotowa do bitwy, albo czegoś.

-Do oswojenia smoka?

-Na przykład. A teraz już spokojnie.

Nagle zabolała mnie głowa, tak mocno że aż się za nią złapałam.   

-Jodie nic Ci nie jest? -Zapytał Nico z troską.

-On Cię okłamuje. Nie ufaj mu. Przecież to syn Hadesa.- To ten głos ze snów. 

-Nico to on... Każe mi Ci nie ufać... Mówi że mnie okłamujesz...- Mówiłam z ledwością.- Pomóż.

-Zabiorę Cię do Percy'ego on może będzie wiedział co robić.- Powiedział podnosząc mnie. A ja dalej go słyszałam, choć starałam się go jakoś wywalić z mojej głowy.

-Twoja siostra nie żyje. Przejdź na naszą stronę, a oddamy jej życie. Twój chłoptaś Nico nie chce żebyś była smutna. Zrób to dla niego i dołącz do nas. Czekamy na Ciebie. 26, 18, 32, 19.

Słyszałam i widziałam wszystko co się działo wokół mnie, ale nie mogłam nic powiedzieć, tak jakbym straciła głos. Opadałam z sił, jakby to połączenie mi wszystko odbierało.

-Percy mamy problem.- Powiedział Nico trzymając mnie na rękach.

-Połóż ja tutaj. Co się z nią stało?

-Nie wiem. Siedzieliśmy u niej w kajucie i nagle zaczęła ją boleć głowa, potem mówiła z trudem, że to on, że każe jej mi nie ufać czy coś takiego.

-Jaki on?

-On... Ze... Snu... -wykrztusiłam z trudnością.- Chce... Żebym... Się... Do... Niego... Dołączyła.

-Jodie. Musisz go zwalczyć. Siostrzyczko proszę.- Powiedział Percy z troską i nadzieją.

-Zrób to dla nas.- Powiedział Nico łapiąc mnie za rękę. 

Próbowałam jakoś go powstrzymać myślą i po jakimś czasie mi się udało.

-Udało się. Zwalczyłam go.- Po tym co powiedziałam obydwoje się do mnie przytulili.- Ale nie musicie mnie od razu dusić.

- A no tak.- Powiedzieli chórem i mnie puścili.

-Wiecie może co to na Dzeusa było?- Zapytałam.

-Ja nie wiem.- Odpowiedział Nico.

-Nie, ale wiem co Ci może pomóc.

-Niby co?- Zapytałam.

-Chodź.- Powiedział po czym pomógł  mi wstać i poszliśmy na dziób.- Wskocz do wody.

-Zgłupiałeś? Ja nigdy nie pływałam. Chcesz żebym się zabiła?

-Nie. Jesteś przecież moją siostrą, córką Posejdona. Woda to twój żywioł.- Kiedy skończył popchnął mnie ze sobą do morza.

Poczułam w sobie ogromną siłę, nie bolała mnie już głowa, a na dodatek mogłam normalnu oddychać. To było coś niesamowitego.

-Wow. To jest niesamowite.- Powiedziałam pod wodą.

-A spójrz na siebie.- Gdy to powiedział zobaczyłam na swoje nogi. Były całkiem suche. 

-Kiedy się o tym dowiedziałeś?

-Kilka lat temu. Pamiętaj że w wodzie nikt Cie nie pokona.- Odpowiedział po czym weszliśmy znowu na dziób.

-Dzięki że mi to pokazałeś braciszku. Jak coś to będę w jadalni. Przez dzisiejsze wydarzenia trochę zgłodniałam. 

-Dobrze. Pa.

Odchodziłam z uśmiechem na ustach. Ja umiem pływać?! Do tego jeszcze oddychać pod wodą?! Dalej nie mogę w to uwierzyć. No ale cóż. Poszłam do jadalni coś zjeść i jak zwykle wzięłam sobie sałatkę. Potem potrenowałam trochę z Annabeth i gadałyśmy ciągle o dzisiejszych wydarzeniach, ale jakoś nie pomyślałam, żeby powiedzieć komu kolwiek o tych liczbach: 26, 18, 32, 19. Po co on mi je powiedział?Przez resztę dnia Grover gadał ciągle z Percym o męskich sprawach, Annabeth coś patrzyła w laptopie z symbolem Δ, a Nico i ja siedzieliśmy w jego kajucie.Siedzieliśmy obydwoje na jego łóżku troszkę daleko od siebie.

- Ja chyba dziś nie zasnę.- Powiedziałam.

-Przez to co się dzisiaj zdarzyło? To ja chyba też nie. 

-Oprócz tego że bolała mnie głowa i o mało co nie zemdlałam. To było nawet fajnie.

-A właśnie, co Ci mówił na mój temat ten głos?- Zapytał Nico Spoglądając na mnie pierwszy raz od tamtego momentu.

-To że mam Ci nie ufać, że mnie okłamujesz, że moja siostra nie żyje, że mogą ją wskrzesić, ale zrobią to pod warunkiem, że się do niech przyłącze.- Odpowiedziałam ze smutkiem na twarzy.

- Mam nadzieję, że tego nie zrobisz. Bo jak ty do nich dołączysz to ja też. Pójdę za tobą wszędzie, aby tylko Cie nie stracić.- Powiedział przybliżając się do mnie i tuląc.

-Aż taka głupia to nie jestem, żeby przejść na złą stronę.

i Tak siedzieliśmy i gadaliśmy o tym co nam przyszło do głowy. No do puki nie zasnęliśmy przy sobie. 

I tak minął kolejny dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro