Część przepowiedni się sprawdza
Długo po naradzie nie mogłam spać. Co się dziwić? Spałam 6 dni.Kiedy w końcu zasnęłam znów przyśnił mi się koszmar. Tym razem gorszy.
Byłam w lesie i zauważyłam drzewo, na którym coś wisiało, a pod nim były kolce. Chciałam podejść, ale nie mogłam.
-Rubeusie! Do mnie!- Usłyszałam znowu ten donośny głos.
-Już idę Panie.- Odpowiedział.
-Powiesz mi kto tutaj wisi?!
-To Fiona Panie. Siostra Jodie, bardzo z nią zżyta. Kazałeś mi kogoś takiego tu przynieść i powiesić na egzekucję.
Zaraz... Co! Fiona! Tylko nie ona! Jedyna z rodziny, która mnie rozumiała! Ja nie mogłam nic zrobić, ani krzyknąć, ani stanąć w obronie.
-Dobra zaczynajmy.- Odezwał się donośny głos
Rubeus rzucił sztyletem w line i moja siostra spadła na kolce. To było okropne.
Przebudziłam się cała zalana potem, znowu. Nie mogę uwierzyć. Moja siostra nie żyje. Miejmy nadzieję że to był TYLKO sen. Percy jeszcze nie wstał, a na dworze robiło się jasno. pomyślałam że ten sen zachowam dla siebie. Leżałam na łóżku rozmyślając nad tym co zobaczyłam, do puki Percy nie wstał
-Dzień dobry śpiochu.- Przywitałam się.
-Hej, ty już nie śpisz?- Zapytał.
-Wstałam niedawno. To co teraz idziemy na śniadanie?
-No tak, tylko daj mi się ogarnąć.
-okej. Ja też muszę.
Kiedy się już ubraliśmy i dobrze obudziliśmy, poszliśmy na śniadanie. Po ogłoszeniach Chejrona usiadłam razem z Nico, Percym i Annabeth. Córka Ateny ciągle się na mnie patrzyła i w końcu powiedziała:
-Czemu jesteś smutna Jodie?
-Nie jestem.- Odpowiedziałam kłamiąc.
-Przecież widzę. Mnie nie oszukasz.
-Ona ma racje. jej się nigdy nie oszuka.- Powiedział Percy.
-Może i jestem, ale to nie wasza sprawa.- Powiedziałam podnosząc głos i odchodząc w stronę jeziora.
Rozejrzałam się czy nikt nie idzie i usiadłam pod drzewem płacząc. Nagle poczułam dotyk na ramieniu jakby ktoś chciał mnie przytulić. Przetarłam oczy i spojrzałam. To był Nico.
-Czego chcesz?- Zapytałam ze smutkiem.
-Dowiedzieć się czemu płaczesz? A po za tym nie powinnaś być sama. Pamiętasz?
-Nie dowiesz się. Nie zapomniałam.- Powiedziałam ocierając łzy.
-No i dobrze, że nie zapomniałaś.
-Ej Nico? - Zapytałam- Jeśli jesteś synem Hadesa, to chyba wiesz jak ktoś umarł?
-No tak wiem.- odpowiedział- Ale zaraz po co... A miałaś koszmar?
-Tak. Widziałam jak moja siostra Fiona ginie.- Mówiąc to wtuliłam się do niego, a on mnie mocniej przytulił.
-Hej spokojnie. Nie czułem jakby ktoś zginął dzisiejszej nocy.- Pocieszył mnie Nico.
-Ale ja widziałam jak spadała na te kolce. Ona nie mogła prze...- I w tym momencie syn Hadesa mnie pocałował. A kiedy skończyliśmy pomyślałam " Prawdziwej miłości doświadczy, w męki i sercu rozpaczy".
-Jodie?!- Wykrzyczał Percy biegnąc w naszą stronę. A my szybko odsunęliśmy się od siebie.
-Percy ja ją tylko pocieszałem.- Odpowiedział stresująco Nico.
-Pocieszałeś ją całując i przytulając?!- Zapytał zdenerwowany Percy.
-Percy, spokojnie. A czy ja na Ciebie krzyczę jak całujesz się z Annabeth?- Zapytałam
-Jodie, to nie to samo. Ja Annabeth znam ponad pięć lat, a ty Nico kilka dni.
-Ja ją pocieszałem, kiedy wy byliście zajęci!- Krzyknął Nico
-Ej! Spokój!- Krzyknęła Annabeth podchodząc do nas.- Co tu się wyrabia?
-Nico całował sie z Jodie.- Powiedział oburzony Percy
-Znowu? A myślałam, że się z tym chcecie ukrywać.
-Zaraz... Co! Znowu?!?- krzyknął niebieskooki odtykając Orkan.
-Ej! Percy spokojnie. Nie będziesz bić Nico za to że dwa razy mnie pocałował.- Uspokajałam brata.
Zatkał Orkan i pociągnął mnie do naszego domku. Przez cały dzień się do mnie nie odzywał oraz nie spuszczał z oka. Pod koniec dnia przed kolacją były ogłoszenia.
-Jodie podejdź do mnie.- Powiedział Chejron, więc zrobiłam to, nie wiedząc o co chodzi.- Ta oto jedyna córka Posejdona wyruszy na misję, aby oswoić smoka! Zabierze ze sobą trzy osoby i jednego satyra wybranych przez siebie. Ma czas do jutrzejszego obiadu, ponieważ wyruszy już pojutrze rano. Niech wybierze mądrze!- Skończył i kazał mi gestem usiąść na swoim miejscu.
-Brawo za dostanie misji. Kogo zabierzesz?- Zapytała Annabeth siedząca naprzeciwko mnie.
- Nie wiem. Znam tylko waszą trójkę i tego satyra Grovera.- Odpowiedziałam.
-No to nas zabierz. kozłonóg się ucieszy.
-Ale ja nie dam rady, Annabeth, ja nie wiem co robić na takich misjach.
-Będziesz miała nas. Pomożemy Ci.
-Dzięki.
Skończyliśmy kolację razem z Percym poszliśmy do domku.
-Czemu mi to zrobiłaś?- Zapytał po chwili ciszy.
-Może, dlatego że to teraz jedyny człowiek który mnie rozumie?
-Jak to teraz? O co chodzi?- Powiedział z zaskoczeniem Percy.
-Tak teraz. I chodzi o to ze trzeba iść spać...- Odpowiedziałam ze lekką złością.
-Jodie. Przepraszam że tak naskoczyłem, ale ty jesteś moją jedyną siostrą i nie chciałem żeby Cię skrzywdzono...
-No to za późno. Już mnie skrzywdzono i nie da się tego odwrócić.
-Co się stało? Powiesz mi w końcu?
-Jeśli Ci powiem to przeprosisz Nico, że chciałeś go skrzywdzić?
- Tak. Przeproszę.
-Dobra, chodzi o to.- i w tym momencie łza zakręciła mi się w oku.- że miałam koszmar, gdzie widziałam jak moja siostra Fiona ginie w lesie, a Nico chciał mnie jakoś pocieszyć. Tylko błagam Cię nie mów Chejronowi. A teraz chodźmy spać. Dobranoc.
-Dobranoc.- Odpowiedział i poszliśmy spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro