Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tańce skubańce

***Oczami Jodie; Wyspa Prophetae***

Gadamy właśnie z Hugo, o wszystkim i o niczym. A raczej, porównujemy oba światy. Kiedy doszliśmy do muzyki, mieszkaniec krzyknął:

-Ale ja jestem głupi!

Spojrzałam na niego unosząc jedną brew, a on zaczął mi się przyglądać. Wyjrzał przez okno i ja także. Słońce już wschodziło, a jego promyki odbijały się od rosy osadzonej na trawie.

-Dziś wieczorem są tańce.I chciałbym się zapytać...- podrapał się po karku.- czy nie poszłabyś ze mną. Wiem, krótko się znamy i w ogóle, ale wszystkie dziewczyny już mają partnerów, a matka mnie zabije, jak nie pójdę z kimś, więc jesteś moja jedyną opcją.

-Ej, ej, spokojnie. Oddychaj. Pójdę, choć nie umiem tańczyć, okej? Tylko jako przyjaciele, tak?

- Tak, tak, jako przyjaciele.- uspokoił oddech.- a co do tańczenia, to wstawaj.- wstał i zaprosił mnie gestem do tańca.- To prosty taniec naszego ludu. Tylko się nie zakochaj.- zaśmiał się.

- Mam już swojego, można powiedzieć, mrocznego księcia.- wstałam i zaczął mnie ustawiać.

-Tą rękę tu, a nogi bardziej w rozkroku. Ale nie aż tak.- przewrócił oczyma, lekko się śmiejąc.- O właśnie.- złapał mnie w tali jedną ręką, a ja się lekko spięłam.- ej wyluzuj się i powtarzaj moje kroki.

- No przepraszam bardzo.- przewróciłam oczyma i zaczęliśmy "taniec".

To była katastrofa. Deptaliśmy sobie po palcach, a podczas piruetu, wywaliłam się na Hugo i razem wylądowaliśmy na jego łóżku. Tarzaliśmy się ze śmiechu, ale nic na to nie poradzę. Ja na prawdę nie potrafię tańczyć.

-Daj chwile odpocząć.- poprosiłam, uspokajając oddech.

-Pięć minut i idę po coś do picia.- powiedział i skierował się na dół.

Przymknęłam oczy i momentalnie usnęłam.

Otworzyłam oczy i byłam w Wielkim Domu, w którym właśnie odbywało się zebranie. Chejron siedział w niewygodnym wózku inwalidzkim, po prawej Percy trzymał za rękę Annabeth. Will Solace patrzył się dziwnie na Nica stojącego w cieniu. Travis i Conor malowali twarz grupowego domku Hypnosa, bo spał, a Clarisse ostrzyła włócznie.

- Jodie.- usłyszałam szept Nica.

Stałam osłupiała. Patrzyliśmy sobie w oczy. On mnie widzi, a ja myślałam że to koszmar.

-Boże, co ty masz na sobie?- zapytała córka Aresa, patrząc się na mnie, a ja dalej stałam osłupiała.

- To normalne, kiedy się przechodzi przez portal, Clarisse. Strój zmienia się i dopasowuje do czasów jakie tam panują. Jodie ma na sobie strój pogromcy smoków.- oznajmił Airden.

-Czekaj, czekaj. Wy mnie widzicie? To nie jest koszmar?- spytałam, otrząsając się z osłupienia.

- Połączenie empatyczne. Tak naprawdę, to śpisz tam gdzie jesteś.- Oznajmił Grover, który stał po lewej stronie Chejrona.

-Light zapomniał wspomnieć...- zaczęła Annabeth, a ja się spięłam.- że jeśli pierwszy raz przechodzisz przez portal, to tracisz moce i masz dziesięć dni, aby powrócić, bo inaczej stracisz połączenie ze Szczerbkiem.

-Więc musisz jak najszybciej wrócić.- dodaje Percy.

- A misja?- pytam i zaczynam spacerować po pokoju.

-Nie ma znaczenia, musisz jak najszybciej wrócić. Oswój smoka, który otwiera portale i wracaj.- rozkazuje Nico, podchodząc.

- Cerberusa już oswoiliśmy, ale to nie ma sensu. Dokończę misję, nie pozwolę Neerg'owi wygrać. Dziesięć dni, wyrobię się. Wystarczy pokazać na arenie, jak się to robi, a i Light.- zwróciłam się do chłopaka.- przekazałam list. Wiedziałeś, że przejdę tylko ja, dlatego mi go dałeś, tak?

-Tak, wiedziałem. Miałem sen, jak nas atakują, ale myślałem, że to się nie sprawdzi. Na wszelki wypadek to zrobiłem, ale teraz to nie ważne, wracaj do nas.

-E, wstawaj.- usłyszałam głos Hugo, i poczułam lekkie szturchanie.

- Dokończę misję.- powiedziałam, a obraz mi się rozmył.

Obudziłam się i ujrzałam uśmiechniętą twarz Hugo nade mną. Wyprostował się i w jednej ręce trzymał własnoręcznie robiony kubek ze smokiem, a w drugiej jakieś ubranie. Podał mi naczynie, a ja wzięłam łyk. Poczułam jakieś mleko, ale na pewno nie od krowy, i miętę.

-Co to jest?- zapytałam, wskazując na kubek i lekko się krzywiąc.

- Yaknug. Mleko z Yaka z dodatkiem mięty. Wstrząśnięte. Nasz przysmak.

- nie obraź się, ale mój żołądek się buntuje.

- Prawie nikt tego nie lubi. Ale kto nie wypije choć łyka w jedno z dni smoka, ten ma pech przez rok. Już nie raz się tak zdarzało.

- To daje wam szczęście przez cały rok? Jeden łyk?

- No tak. A masz.- podaje mi ubranie, które okazało się chyba jakąś sukienkę.- Powinno pasować. To jest ubranie mojej siostry, starszej o rok. Pomyślałem, że powinnaś pójść w tym na tańce.

- Raz kozie śmierć.- szepnęłam i upiłam jeszcze jednego łyka.

Jakoś przełknęłam i spojrzałam na Hugo. On był tak podobny do Hadesiątka... Zaczęliśmy znowu rozmawiać, co chwile się śmiejąc. Opowiedziałam mu mój "sen", a on powiedział, żebym się nie martwiła. że ma nawet pomysł, jak nawrócić jego ród. Po chwili, przyszła jego mama i podała nam po pieczonej rybie. Zaczęliśmy się zajadać, dalej rozmawiając. Kiedy skończyliśmy, mieliśmy pełno ości pomiędzy zębami i zaczęliśmy je wyciągać. Wpadłam na pomysł, aby poszukać Cerberusa, którego oswoiliśmy i nauczyć Hugo tresury. Szybko wybiegliśmy z domku i ruszyliśmy na polanę.Zaczęliśmy się rozglądać, kiedy zauważyłam smoczy ogon wychodzący z krzaków. Szturchnęłam łokciem chłopaka i wskazałam na wspomniane miejsce.

-Zagwiżdż.- rozkazałam.

Hugo przyłożył palce do ust i dmuchnął, aż wydobył się pisk. Automatycznie przed nami stawił się trzygłowy smok. Cerberus. Chłopak powoli podszedł z wyciągniętą ręką. Smok przyłożył do niej wszystkie trzy głowy i ryknął przyjaźnie. Hugo odwrócił się do mnie i uśmiechnął.

-Okey Dokey Yo.- powiedziałam.- No to teraz na niego wsiądź.

-Żartujesz, prawda?- zapytał.

- Nie. Ty mnie uczyłeś tańca, to ja Cie nauczę latać na smoku. No już, wsiadaj!.

Posłusznie wykonał mój rozkaz i usiadł na środkowej szyi. Smok zaczął się lekko wiercić, a na twarzy Hugo pojawiło się przerażenie.

-Nawilż mu skórę. Wetrzyj ślinę w niego. Nikt go jeszcze nie dosiadał i jego skóra nie jest przyzwyczajona.- wytłumaczyłam.

Plunął na rękę i wtarł ślinę w jego szyję. Smok od razu się uspokoił. Odeszłam kawałek od nich i krzyknęłam:

-Zrób kółko w okół wyspy! Zmuś go do lotu! Ale złap się mocno i nie wyrywaj mu łusek!

Hugo coś powiedział, a smok od razu poderwał się do lotu tak, że o mało chłopak nie zleciał. Złapał się w ostatnim momencie jego szyi i opatulił ją swoimi rękami. latali ciągle nad polaną, robiąc niekontrolowane beczki, czy ósemki. Ja tarzałam się po trawie, śmiejąc się wniebogłosy.

-Ha ha! Bardzo śmieszne!- krzyknął spanikowany Hugo.

Uspokoiłam się i wstałam.

-opanuj go!- krzyknęłam.- staraj się nad nim zapanować!

Hugo krzyczał jakieś rozkazy, ale smok dalej go nie słuchał. w końcu powiedział bardziej opanowanym głosem "ląduj", a Cerberus go posłuchał. Wylądowali tuż przede mną, a ja znowu zaczęłam się śmiać. Chłopak zszedł ze smoka na chwiejnych nogach i dołączył do mnie.

-Zabiję Cię.- wykrztusił z siebie, śmiejąc się.

******************************************************************************************

Mamy rozdzialik! Yey! Na serio, nie mam weny -.- I paczcie! Jest śmiesznie xD a i dziękuję wam za taaaaaaaaaaaaaak ogromną ilość gwiazdek pod tomami. Po prostu was ubustwiam! Co dziennie wchodzę na pięć minut na kompa, a tam w *** powiadomień i prawie samo "zagłosował na..." Aww. Kocham was! Do zobaczenia! Wasza Iki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro