Połączenie
***Oczami Nico; Long Islands; Obóz Herosów; Wielki Dom***
-Trzeba się z nią jakoś skontaktować!- krzyknąłem waląc pięścią w stół.
W tej właśnie chwili, zebraliśmy się, aby omawiać, co zrobić ze sprawą Jod. Jest sama w nieznanym świecie. Light mówił, że nie trzeba się o nią martwić, bo jego ród jest przyjazny dla rozbitków. Neerg musiał wiedzieć, kiedy mieli wyruszać. Dlaczego nie wskoczyłem za nią? Yagami obiecał jej, że nie będzie tam sama. A jednak jest. Każdy się o nią martwi. Nawet zapewnienia Vicki, Mel, Airdena i Lighta nam nie pomagają. Cały obóz nie wie, co się dzieje po drugiej stronie. Nikt nie wie, co się z nią dzieje.
- Mam pomysł.- oznajmiła Annabeth z lekkim uśmiechem.
- Niby jaki?- zapytał Percy, a każdy był wlepiony w jego dziewczynę.
- Nico stworzy z nią połączenie empatyczne.- wytrzeszczyłem oczy.
- Nie zrobi tego.- zaprzeczył Glonomóżdżek.- To niebe...
- Zrobię.- przerwałem mu, czym zwróciłem uwagę wszystkich.- Jeśli to jedyna opcja, aby się z nią skontaktować, zrobię to.
- Nico...
- Nie, Percy. Zrobię to. Musze mieć pewność, że nic jej nie jest.
- Chodź.- powiedział Grover, łapiąc mnie za przedramię, a ja go spiorunowałem wzrokiem.
Mnie mogą dotykać tylko Jodie, Percy, Hazel i Jack. Automatycznie mnie puścił i wyszedł z Wielkiego domu, a ja za nim. Udaliśmy się do domku numer trzy. Grover kazał mi położyć się na łóżku Jodie. Zrobiłem jak mi powiedział. Zamknąłem oczy i wsłuchiwałem się w głos satyra.
- No więc, odpręż się i pomyśl o Jod, tak jak jeszcze nigdy. Niech myśl o niej, ogarnie Ciebie całego. Jeśli już to zrobisz, pomyśl, że jesteś przy niej. Musisz się skupić...- Dalej już nic nie słyszałem, odpłynołem.
Obraz był co raz ostrzejszy. Na początku widziałem plamy różnej barwy. Czerwonej, głównie brązowej i czarnej. Po chwili widziałem dwie postacie. Jodie w dziwnym stroju i kogoś jeszcze. Na pewbo znajdowaliśmy się na wyspie. Kiedy obraz wyostrzył się maksymalnie, druga postać wyglądała, jak ja. Miała tylko dłóższe włosy i ciemniejszą cerę. Jod ciągnęła go za rękę w stronę jakiejś polany.
- Jodie!- krzyknąłem, a moja dziewczyna sie zatrzymała i zaczęła rozglądać.
- N-Nico?- lekko się zająkała, a jej wzrok spoczoł na mnie.
W Jej oczach mogłem zobaczyć strach, zdziwienie i szczęście.
- Nie mamy dużo czasu.- oznajmiłem i podeszłem do niej dwa kroki.
Chłopak stojący obok niej, też spojrzał na mnie zdziwiony.
- J-jak?- wyjąkała Jod, podchodząc bliżej i przyglądając się mi.- N-nie masz na s-sobie stroju. Jak?
- Połączenie empatyczne.- oznajmiłem, a w oczach Jod mogłen zauważyć przerażenie.- To było jedyne wyjścue, aby się z tobą skontaktować. Nie wiedzieliśmy, co się z tobą dzieje. Martwiliśmy się. Cały obóz się martwił. Kiedy wczoraj mieliśmy wskakiwać po tobie, portal się zamknął. Przytrzymał nas do samego końca.
- Jasne, rozumiem. A co ze Szczerbkiem?
- Yyy...- podrapałem się po karku.- Neerg go porwał, jak niektóre smoki. Ann sądzi, że szykuje armie. Percy...- nie dokończyłem, bo mój klon, chrząknął, czym zwrócił naszą uwagę.
- A no tak.- Gazela walnęła się otwartą dłonią w czoło.- Nico to Hugo, mieszkaniec, który znalazł mnue rano. Hugo to Nico, mój chłopak.
- Czyli, coś Ci się przypomniało.- oznajmił mój klon, a ja spojrzałem dziwnie na Jod.
- Hugo, ja Cię okłamałam.- przyznała Gazela.- Ja pamiętam wszystko.- spuściła głowę.- To nie był mój statek. Jestem z innego świata, a dostałam się tu przez portal. W moim świecie, nie walczymy ze smokami. My na nich latamy, a śmiertelnicy ich nie widzą. Znaczy widzą, ale nie jako bestie, czy coś, tylko jako zwykłe zwierzęta typu sowa. Przybyłam tu, aby oswoić tutejsze smoki i prosić was o pomoc w wojnie, która zbliża się w moim świecie, a w nim, był też Octavian.
- Nie mogłaś tak od razu? My od dawna zastanawiamy się jak przestać je zabijać, a jeśli ty tu jesteś, to nam pomożesz.- uśmiechnął sie Hugo.
- Jodie...- zacząłem, ponieważ obraz mi się zaczął rozmywać.- postaramy się jakoś do Ciebie distać, ale na razie musisz sobie poradzić sama. Pamiętaj, masz misiąc. Pamiętaj, że Cię kocham i postaram się jeszcze skontaktować. Liczymy na Ciebie.- i obraz się zmył.
Obudziłem się w domku Posejdona na łóżku Jod, a przy mnje siedział Grover. Czyli tak jak "usnąłem". Wstałem i jak najszybciej skierowałem się do Wielkiego Domu. Wpadłem tam jak burza i zacząłem nawijać takcszybko jak z karabinu.
- Nico, weź oddech i zacznij od początku powoli.- oznajmiła mi Ann, a ja zrobiłem jak mi kazała, a kiedy skończyłem, dodała:- Chociaż wiemy, że nic jej nie jest i, że nie jest sama. Ma Huga i Octaviana.
- Mówiła, że ten drugi był w naszym świecie, więc chyba wiem o kogo jej chodzi. O jednego z klasowych osiłków, któremu walnęła z sierpowego w nos i o mało mu nie złamała.- oznajmiłem.
- To by było na dziś tyle.- powiedział Chejron i wyszed razem z Panem D.
Skierowałem się do domku Hadesa, gdzie czekał na mnie Jack. Wlazłem lenuwie do domku i rzuciłem się na swoje łóżko. Jęknąłem w poduszkę i usłyszałem cichy śmiech Misy. Obróciłem w jej stronę głowę i zauważyłem, że siedziała obok mojego brata, wtulona w niego.
- Ktoś tu jest zazdrosny.- oznajmiła Amane, swoim piskliwym głosem.
-Niby kto?- zapytałem, nie wiedząc o co jej chodzi.
- Ty. Jesteś zazdrosny o Jodie. O tego Hugo.- powiedziała. No tak, ona była na zebraniu, jako dziecko Zeusa, a Rafał jako Jeździec.
- Nie jestem zazdrosny.- zaprzeczyłem.
- Yhy... Na pewno.
Niestety, miała rację. Byłem zazdrosny o Hugo.
*************************************************************************************************************************************
Napisałam! Bravo ja! Nie ma to jak pisać pod czas meczu... xD Błaszczykowski! Dlaczego?! Powiedz dlaczego sknociłeś?! Jak tylko Cię znajdę, to ukatropię... dobrze, ja już jestem na wyjeździe. Jakbyście zauważyli błędy, poprawiajcie mnie. Piszę to na tablecie, więc się nie dziwcie. No dobra. Miłych wakacji i w ogóle! Do zobaczenia! Wasza Iki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro