Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Era Smoków

  - Ty jesteś ojcem Huga...  

- Synalek mamusi...- splunął.- Żaden z niego wiking!- krzyknął tym swoim zachrypniętym głosem.

- Zamknij się!- krzyknęłam, a on spojrzał na mnie z kpiącym uśmieszkiem.- On jest prawdziwym wikingiem...

- Prawdziwym wikingiem..?- zaśmiał się, po czym podszedł do mnie- Sama nawet nim nie jesteś... -warknął, waląc mnie z pięści w policzek.

Łzy polały się po moich policzkach, a krew wyleciała z moich ust. Miejsce zderzenia jego pięści z moją twarzą piekło i pulsowało niemiłosiernie. Wyplułam kolejną dawkę czerwonej cieczy, a on podniósł mój podbródek. 

- A teraz powiedz mi moja droga... Jak się oswaja smoki..?- zapytał, ściskając mój podbródek.

Milczałam. Znów to samo. Jak nie Neerg to on, no ludzie! Wystarczy zrozumieć, że smoki to nie potwory. Wystarczy, że się z nimi zaprzyjaźnimy i już będą oswojone. Te latające gady też mają uczucia. Wyczuwają strach jak psy. Wikingowie nie boją się smoków, ale chcą je zabić. A jakie jest ich wytłumaczenie? Że one chcą zabić je! A one tylko się bronią.Gdyby tylko to zrozumieli...

***Oczami Huga***

-Gdybyście tylko to zrozumieli!- krzyknąłem, stając przed moim Cerberusem, a obok mnie Octavian- One nie są złe, a dzięki nim, możemy odbić porwanych ludzi! Będziemy mieć przewagę, której nikt nie ma!- ciągnąłem dalej.

Ja, Octi i Cerberus staliśmy na środku areny, tłumacząc, że smoki można oswoić i na nich latać, a reszta ludu stała w okół nas z włóczniami. Smok warczał na nich, a ja go uspokajałem, aby pokazać im, że one nie są takie groźne.

- Ja widziałem jak on na nim lata!- pomógł mi w końcu Octavian.- Musicie to zobaczyć! Wiecie, jakie to są możliwości?! Możemy przemieszczać się szybciej, możemy latać na większą odległość! Jodie lata na Nocnej Furii!- krzyknął, a cały tłum upuścił broń.- Proszę pana...- zwrócił się do wodza osady.- Wiem, gdzie jest Light... On specjalnie uciekł, bo bał się, że go nie zaakceptujesz... On już lata na smoku. Tak jak Vicki, Mel i Airden. Oni... oni są na innym świecie...- wyjąkał, po czym kontynuował.-Ja też tam byłem. Pamiętacie, jak mnie porwano..? To nie prawda. Ja przeszedłem przez jakiś dziwny portal, do tamtego świata. On mnie tak zmienił.Tam ludzie nie wiedzą o smokach. Oprócz Jeźdźców i półbogów.

- Jeźdźcy? Półbogowie?- zapytał jakiś wiking, nawet jego imienia nie pamiętam.- Z młota Thora się urwałeś?

- Ale to prawda!- krzyknąłem.- Jodie pochodzi z tamtego świata.Mogę wam udowodnić, że smoki da się oswoić! 

Zaczęły się ciche szepty wśród tłumu, po czym każdy wzrok spoczął na panie Yagami. Spojrzał po mieszkańcach, którzy raz kiwali głową na tak, raz na nie, po czym spojrzał na mnie, przecierając skronie.

- Ufam wam...- westchnął.- Pokażcie, jak się je oswaja. 

Podskoczyłem aż ze szczęścia, jak i Octavian. Po chwili, ogłosiliśmy, aby weszli na górę i wypuścili do nas smoka. Cerberus poszedł z nimi. Oczywiście, szli od smoka kilka dobrych metrów, na co pokręciłem ze śmiechem głową.

-A więc, patrzcie i się uczcie!- zaśmiałem się, po czym machnąłem ręką, aby otworzyli klatkę z fortitudo*.

Niebieski, masywny smok, o dość sporawych skrzydłach. Ma jedną parę nóg i podpiera się jeszcze skrzydłami. Nie jest zbyt szybki i zwinny, ale za to strasznie silny. Pluje żrącym kwasem i ma dwie pary oczów.

-Hej smoczusiu...- zacząłem, wyrzucając jak najdalej broń i hełm. Octavian poszedł w moje ślady, przełykając ślinę.- Wiesz, że nie chcemy Ci robić krzywdy...

- Potrzebujemy twojej pomocy, jak i innych smoków...- zaczął Octavian, a ja marszcząc brwi, spojrzałem na niego.

Podchodził do smoka powoli, mając wyciągniętą dłoń przed siebie. Smok przechylił głowę, raz patrząc na niego, raz na jego rękę.

- Nie chcemy waszej krzywdy. My się tylko broniliśmy...- ciągnął.- Jeżeli pomożecie nam wydostać jeńców, zostaniemy sojusznikami. Będziemy przyjaciółmi...- dotknął nosa smoka.

W zebranym tłumie zaczął się szmer. Każdy szeptał do każdego ze zdziwionymi minami. Podszedłem do Octaviana i poklepałem, lekko oszołomionego kolegę.

- Brawo.- zaśmiałem się, klepiąc go po ramieniu.

- Ja to zrobiłem..?- zapytał lekko zdziwiony.

- Tak.- pokiwałem głową.- Jakbyś wpadł w jakiś trans.

Jego oczy się rozszerzyły i zrobił coś, czego się nie spodziewałem... On mnie przytulił! I na dodatek podniósł kilkanaście centymetrów nad ziemię. Jedno ze wspomnień, wróciło do mnie, na co lekko się uśmiechnąłem...

~~~~~~~~~~~~~~

Ścigaliśmy się z Octim w lesie, a Jo, siedziała przy rzece... Można powiedzieć, że zrobiliśmy wyścig, kto pierwszy do niej dotrze... Kiedy byłem w połowie drogi, a mój przyjaciel był za mną, wywaliłem się o kamień i zdarłem kolano... Wtedy pomógł mi, dobiegając do mnie... Wstałem, dzięki niemu i zaczął oczyszczać mi rany... Nie zauważyliśmy tylko jednego szczegółu... Coś nas obserwowało... To był mały smoczek... Przestraszyliśmy się, a Octi wyciągnął swój sztylet... Potem... No właśnie, co było potem..? Wspomnienie nie jest za dobre... ale wiem, że mnie potem przytulił, a jako iż był silniejszy i wyższy, właśnie mnie tak podniósł... Wtedy byłem najszczęśliwszym chłopcem na świecie... Przytulany, przez swojego przyjaciela i obrońce...

~~~~~~~~~~~~~~

-Ty też sobie to przypomniałeś..?- zapytał Octavian, odstawiając mnie na ziemię, na co pokiwałem głową.- Było... fajnie...

- Uwaga!- krzyknął pan Yagami, a cała osada się uciszyła.- Właśnie na własne oczy widzieliśmy, że te potwory da się oswoić! Możemy mieć w nich sojuszników, a także przyjaciół! Możemy z ich pomocą uwolnić jeńców, a także podbijać nowe terytoria! A mój syn wraz ze swoimi przyjaciółmi, może do nas wrócić ze spokojem!- krzyknął i zaczęły się wiwaty..

Furtitudo zaczął lizać Octaviana, powalając go, a do mnie przyleciał Cerberus, rycząc na mnie przyjaźnie. Pogłaskałem go po pyskach, po czym podszedł do nas wódz plemienia.

- No chłopaki... Czas zacząć nas uczyć.- uśmiechnął się do nas przyjaźnie. 

Tak.. to prawda... czas zacząć naukę... Już nic nie będzie takie same. Rozejrzałam się po wikingach, których właśnie ustawiał Octavian z lekkim uśmiechem na twarzy. Kiedyś zabijali smoki, a już za niedługo będą na nich latać. One zabijały nas, a teraz będą nam pomagać. Dwóch największych wrogów stanęło po jednej stronie, dzięki przyjaciołom... Dzięki nastolatką, którzy zbuntowali się przeciwko rodzicom i jednej osobie z innego świata... Nastanie nowa era... Era Smoków... Nowe miejsca, nowe gatunki, nowe wyzwania, nowi przyjaciele...

***********************************************************************************************

Takim pięknym akcentem kończymy, wiem, chcecie mnie zabić i w ogóle ;P Tak bardzo mnie kochacie <3 I mam pytanie... Bo nie wiem, czy chcecie, ale mogę zrobić osobną książkę, dotyczącą historii Huga.. Tia... Zacznę miliony książek, a żadnej nie dokończę... A "Zatrzymać tajemnice" anuluję, bo nie mam weny do tego... To by było na tyle... Teraz czas w końcu na odpowiedzi!

Do Nico: Jeśli miałbyś wybrać, to wolałbyś mieć przy sobie Biance czy Jodie?

Nico: Yyy... *zastanawia się*

Annabeth: Wybieraj, nie powiemy przecież jej... 

Percy: Daj mu się zastanowić, a nie... *przewrócił oczyma*

Nico: Raczej bym wybrał Biancę... Ale trudny wybór... *mruknął*

Autorka: ja bym się nie mogła zdecydować, czy mam wybrać brata czy miłość swojego życia... Wielkie brawa dla Nica di Angelo! 

Do Annabeth: chciałaś kiedyś zabić Percy'ego? 

Annabeth: Kilka razy... *zastanowiła się*

Percy: Ona chce mnie zabić codziennie, ale mnie za bardzo kocha, aby mnie skrzywdzić! 

Annabeth *zarumieniona*: Ale to mały szczegół... 

Do Hadesa: Czy naprawdę wołasz Nica co rozdział? Mógłbyś przysiąc na Styks? 

*dzwonią do Hadesa, po czym czytają mu pytanie*

Hades: Ja go wcale nie wołam... Nico, co to ma być? 

Nico: A nic... Tato... 

Autorka: Hadesie. Zadawaliśmy mu bardzo fajne pytania, a on po prostu uciekał, mówiąc, że go wołasz.

Hades: nie ładnie tak się wykręcać mną. Porozmawiamy później. I tak, Przysięgam na Styks, że nie wołałem go co rozdział. 

*obraz zniknął*

Autorka: No to masz przechlapane...

Do Nico: Czy jakbyś miał szansę, to zabiłbyś Leo?

Nico: Nie mam powodu. Jest taki, jaki jest i śmierć go nawet nie zmieni...

Leo: Też Cię kocham stary! 

Do Rafała: Co robisz, bo dawno Cię nie było?

*autorka biegnie do domku Zeusa i wpada jak burza*

Autorka: Rafał, pytanie. *czyta zdyszana*

Rafał: Po prostu układam życie. 

Autorka: Jasne... siedzisz cały dzień w domku i wychodzisz tylko na posiłki. *mruknęła i wróciła do pozostałych*

Do Zeusa: Ile masz dzieci? Chodzi o dokładną liczbę.

*dzwonią do gromowładnego*

Autorka: Hejo Zeusie, mamy pytanko. *czyta pytanie*

Zeus: Ale półbogów, czy wszystkich..?

Autorka: Chyba wszystkich..

Zeus: A bo ja mam pojęcie... Przez te tysiące lat się ich nazbierało, znaczy, tych nieśmiertelnych... *podrapał się po karku*

Autorka: Dzięki Ci, Vertorze... Zaciąłeś nam Zeusa...*zaśmiała się*

Do Nica: Co jest między tobą a Willem?

Nico: Zwykłe koleżeństwo... *wzrusza ramionami*

Autorka: Yhym... a Will tylko ślini się na twój widok... *zaśmiała się*

Do Nico: Czy sądzisz, że Jodie może Cię zdradzić?

Nico: Czemu większość pytań jest skierowana do mnie?!

Autorka: Bo fani Cię kochają! A teraz, odpowiadaj na pytanie.

Nico: Nie, raczej nie. Za dużo razem przeszliśmy..

O JA PITOLE. Cholernie dużo tych pytań... Dobra, a teraz! Do zobaczenia w następnym rozdziale! Wasza Iki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro