Wymiana...
***Oczami Jodie***
- Mama?- Bardziej stwierdziłam niż zapytałam, upuszczając przy tym łyżką, która wpadła z hukiem do talerza.
Na przeciwko mnie, rozciągała się mgła, w której widziałam Lucy. Szatynka o niebieskich jak niebo oczach.Była ubrana w damski garnitur. Pewnie wybierają się razem z Dave'm na spotkanie. Obok jej, była Fiona w czerwonej sukience do połowy ud z przodu, a do kolan z tyłu.
- Ale was tu dużo.- stwierdziła moja mama.- Moglibyście zostawić mnie, Jodie i Percy'ego samych? Chcę z nimi porozmawiać.
Każdy rzucił na mnie ostatnie spojrzenie i wyszli z kajuty. Zostaliśmy we trójkę.
- To o czym chciałaś porozmawiać?- spytałam.
- O tym, że musisz wracać wcześniej z Obozu. Najlepiej będzie, jeśli pojedziesz wraz z Percym, ponieważ się przeprowadzamy...- nie dokończyła, ponieważ jej przerwałam:
- Gdzie?!
- Do Nowego Yorku, gdzie powitamy nowego członka rodziny.- Uśmiechnęła się.
-Nowego członka rodziny?- zapytałam, unosząc jedną brew.
- Mama jest w ciąży!- krzyknęła Fiona. Niestety, ona dalej nie zna prawdy dotyczącej jej pochodzenia.
Zatkało mnie. Tak jak i Percy'ego. Z osłupienia wyrwał nas Johny, który wparował do nas cały zaspany.
-Jodie!- wrzasnął.- nic Ci nie jest?! Gdzie...- nie dokończył, bo zauważył, że ktoś do mnie zadzwonił przez iryfon.- Dzień dobry.
- Johny, to jest moja mama, oraz siostra Fiona. Mamo, Fiona, to jest Johny, syn Nike, ale dla mnie bardziej Hypnosa... zawsze przesypia najbrutalniejsze momenty.
-Ej! a jak walczyłaś z Erickiem? Wtedy nie spałem!- zaprotestował.
- Ale jak walczyłam z Harpiami albo dziś, kiedy porwał Bartka i Leo.
- Szkoda, że nie widziałeś jej jak tu przyleciała na, jak to ona powiedziała "Czarny konik ze skrzydełkami do mnie przyleciał i zabrał z miejsca, gdzie jest pełno wypchanych zwierzątek, robiąc przy tym fru, fru."- powiedział Percy, udając mój głos.
- Miałam gorączkę!- usprawiedliwiłam się, rzucając w niego poduszką.- Johny niech ktoś Ci opowie. Ja wraz z Percym mamy tu ważną rozmowę.- Nic nie odpowiedział, tylko wyszedł trzaskając drzwiami.- Czyli, że będę miała siostrzyczkę albo brata?
- Jeszcze nic nie wiadomo.- uśmiechnęła się.
Gadaliśmy jeszcze chwilę, po czym się rozłączyliśmy. Wzięłam leki, które przyszykował mi Toby, i popiłam je już letnią herbatą z mlekiem. Percy kazał mi też, wypić trochę nektaru, co pomogło mi od razu. Chciałam wstać, ale mój brat zareagował i zabronił wstawać. Opatulił mnie jeszcze kołdrą i wyszedł, zostawiając mnie samą z własnymi myślami. Zastanawiałam się nad tą całą przeprowadzką. Znowu będę musiała szukać szkoły, potem składać papiery i liczyć, że się dostałam. Jeszcze tam są inne programy nauczania. Już się boję. Będę miała bliżej jednych przyjaciół, a dalej drugich. Poznam też nowych. Tym razem, może nie będą mnie pilnować. Skoro satyrzy mnie nie wyczuwają, co dowiedziałam się kiedyś, to chyba potwory też. Znając Chejrona, jeśli się o tym dowie, od razu załatwi mi opiekuna. No nic, gorzej z WTJ. A co, jeśli im się coś stanie? Będę za daleko, aby im pomóc. Przecież nie nauczę się nagle teleportowania, jak Neerg. Właśnie, a co do czarnoksiężnika, to co zrobił z Bartkiem i Leo? Pewnie ich teraz torturuje, a to wszystko przeze mnie. Ale ja byłam głupia! A co jeśli im zrobił poważną krzywdę? Albo nagadał głupot i oni się przyłączyli? Albo, co najgorsza, zabił ich? Nie, to ostatnie to na pewno nie. Wie, że zrobię wszystko, aby uratować przyjaciół. Nawet poświecę życie. Oni mają być bezpieczni.
Moja rozmyślania przerwało pukanie do drzwi, za których wychylił się Nico. Uśmiechnęłam się i zaprosiłam go gestem ręki do środka.
- Hej.- przywitał się, siadając przy łóżku i łapiąc mnie za rękę.- Sprawdziłem z Rafałem Oko i niestety nic nie ma na temat Testy. Może dałoby się ją uśpić, albo coś.
- Albo po prostu ją zabić. Dopóki mamy po swojej stronie Szczerbatka, Kostka i Pioruna*, Testa nam zbytnio nie zagraża.- odpowiedziałam z pewnością siebie.
- Wymiana...- usłyszałam głos w głowie, który rozpoznałam. To był...
-Neerg.- szepnęłam, po czym dodałam krzycząc:- Czego ode mnie chcesz!
Nic mi nie odpowiedziało, ale za to w rogu nastał zielony dym. Nico wyciągnął swój miecz ze stygijskiego żelaza. Ja nie miałam się czym bronić. Po chwili mgła znikła, a zamiast niej, pojawił się nieprzytomny Leo. Automatycznie wstałam i razem z Nico, podeszliśmy do niego. Był cały w zadrapaniach. Miał rozcięcie na wardze, oraz skroni. Ubranie miał podarte i przemoczone, co mogło znaczyć, że był w wodzie. Ukucnęliśmy przy nim, a Hadesiątko dotknęło jego ręki. Znowu pojawił się zielony dym. Wstaliśmy na raz, jak jeden mąż. Mgła otoczyła Nico, który się w niej szamotał. Złapałam go za rękę, a gdy miałam pociągnąć, upadłam. Mgła znikła, a wraz z nią mój chłopak. Momentalnie zaszkliły mi się oczy. Wymiana... To oznaczało Nico za Leo. Nie obchodziło go, czy się zgadzam, czy nie. Ten perfidny czarnoksiężnik porwał mojego chłopaka!
- Jodie...- usłyszałam zachrypnięty i słaby głos Valdeza. Podbiegłam do niego i złapałam jego twarz w dłonie.
- Leo! Leż spokojnie. Rozumiesz? Zaraz dam Ci nektaru i powiadomię resztę. Pomogę Ci się położyć na mojej koii.- Wzięłam go pod rękę i wstaliśmy. Z ledwością doszliśmy do łóżka. Hefajstosiątko opadło na miękką pościel i podniosło się na łokciach, aby usiąść, nie leżeć.- Masz.- podałam mu nektar, który ja miałam wypić, ale jemu się bardziej przyda.- Idę powiadomić resztę.
Wyszłam z kajuty i skierowałam się do masy. Na moje nieszczęście musiałam sie po drodze wywalić i narobić hałasu na cały statek. Wstałam i dokończyłam moją trasę. w jadalni każdy już czekał. Czy oni nie mają nic do roboty, tylko siedzenie w masie? Ale to na dobre wychodzi.
- Mam dobrą i złą nowinę.- powiedziałam.- Którą najpierw?
- Dawaj od dobrej.- zachęcił Toby, ze swoim uśmieszkiem.
- Neerg oddał nam Leo.
- A zła?- zapytał Percy.
- Są jednak dwie złe. Jedna to to, że Leo wrócił, ale cały zmasakrowany. A druga to to, że za Leo, porwał Nico.- powiedziałam na jednym tchu, a z oczu momentalnie wydobyły się łzy.
Każdy automatycznie wstał i skierował się do mojej kajuty. Tylko Annabeth zanim poszła, przytuliła mnie. Ruszyłam za nimi. Kiedy już dotarłam, cała załoga stała przy mojej koi, gdzie leżał Leo. Rany już mu się goiły, czyli nektar podziałał. Toby zajmował się ranami na skroni i wargach.
- Co Ci zrobili?- zapytał Jason.
- Kiedy porwali mnie i Bartka z Muzeum, byliśmy w jakiejś jaskini. Jego przywiązali do ściany, a mnie wrzucili do jakiegoś wielkiego akwarium. Wystawała mi tylko głowa i tak nas zostawili.
- Ale skąd te zadrapania? Albo rozcięta warga i skroń?- zapytałam.
- Próbowaliśmy uciec, ale niestety nas złapali i pobili. Bartek wygląda lepiej niż ja, ale też stracił przytomność.
- Ale czemu oddali Ciebie, a wzięli Nico?- tym razem, głos zabrał Percy.
- Wiedzą, że Jodie zależy bardziej na Hadesiątku niż na mnie. Pewnie chcą, aby Jodie poświęciła życie za niego.
-Annabeth?- zwróciłam uwagę blondynki.- Kiedy będziemy na Elbert?
- Za około dwie godziny, trzydzieści siedem minut i piętnaście sekund.- odpowiedział Walter.
- Tyle mamy czasu aby wymyślić plan.- powiedziałam, po czym zaczęła się narada w mojej kajucie.
*****************************************************************************************************
Napisane, sprawdzone i mam nadzieję, że się wam podoba :P Pamiętajcie, że gwiazdki i komentarze motywują, i że pod każdym rozdziałem możecie pisać pytania do postaci :D
Do Jodie: Co by było lepsze? Porwanie Nico i Rafała, czy Leo i Bartka?
Jodie: Oczywiście, że Leo i Bartka!
Do Nico było, ale on nie może odpowiadać, bo został PORWANY!
Do Rafała: Porwanie Nica czy Percy'ego?
Rafał: Nica. On odebrał mi dziewczynę!
Do zobaczenia! Wasza Iki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro