Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wiadomość

***Trzy tygodnie później***

Dziś mam wyjeżdżać na MeetUp'a, ale zanim do tego dojdziemy, powiem wam, że przez ten czas nic się szczególnego nie działo. No może oprócz tego, że Bartek i Clavileno oficjalnie ze sobą chodzą!

Siedziałam tylko z Percym przy naszym stoliku, ponieważ Chejron zabronił nam siadać całą ekipą. A było tak pięknie... Teraz Nico siedzi sam. Jadłam spokojnie swoje naleśniki ze śmietaną, gdy Centaur tupnął kopytem i zwrócił uwagę wszystkich zgromadzonych. Przy nim stało dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. Na pewno mieli po około jedenaście lat. Cała trójka miała czarne włosy. Dziewczynka nosiła okulary, spod których można był dostrzec niebieskie jak niebo oczy. Była niewysoka o ciemnej karnacji. Jeden z chłopców miał ciemne oczy, był wysoki o oliwkowej cerze. Szczerze, trochę przypominał Nica, chociaż nie ubierał się na czarno. W tej chwili miał na sobie poszarpaną niebieską koszulkę i jeansy. Drugi młodzieniec miał niebiesko-zielone oczy i tak samo jak dziewczyna, miał ciemną karnację

- Uwaga obozowicze!- rozbrzmiał głos Chejrona.- Dziś, Rick przyprowadził do obozu aż trzech herosów! Pierwszą jest Misa Amane!- dziewczynka niepewnie zrobiła krok do przodu. Uśmiechnęła się przyjaźnie, a nad jej głową pojawiła się błyskawica.- Witamy Cię, córko Zeusa! Rafał, chodź i zaprowadź ją do waszego stolika.- oznajmił, a mój "przyjaciel" odprowadził Misę na miejsce naprzeciwko jego.-Drugim jest Jack Smith.- wyszedł chłopak o oliwkowej cerze, a nad jego głową zawisną znak...- Witamy Cię, synu Hadesa!- Spojrzałam przelotnie na Nico, był w szoku, tak samo jak ja. Nasze spojrzenia się na chwile spotkały, ponieważ Chejron poprosił go, aby przyprowadził tam Jack'a.- Na koniec, Neville Adams!- wyszedł ostatni, nad nim pojawił się trójząb.- Witamy Cię, synu Posejdona! Percy, mógłbyś go zaprowadzić, do waszego stolika?- mój brat zrobił jak kazał.

Siedziałam osłupiała. Trzech nowych herosów i to jeszcze Wielkiej Trójki. Czy oni sobie żarty robią?! Rozumiem, że bogowie mają tendencję do robienia dzieci, ale no bez przesady! Wtedy obowiązywał zakaz dla tej trójki. A tu proszę. Zeus złamał ją dwukrotnie, Posejdon trzykrotnie, a Hades jednokrotnie. Dziwne... Bardziej po bogu podziemia spodziewałabym się złamania zasad.

-Ona żyje w ogóle?- z zamyśleń wyrwał mnie głos Nevilla.

- Nie, umarłam. Oczywiście, że żyję! Jestem Jodie Blue.- podałam mu rękę.

- Neville Adams,- uścisnął mi dłoń.

- Jod?- zwrócił moją uwagę Percy.- Kiedy jedziesz?

- Chyba w ogóle nie pojadę.- powiedziałam szczerze.- Percy, nie zastanawia cię, dlaczego Zeus, Posejdon i Hades złamali zasady? i to niektórzy wielokrotnie? Ty, Ja, Neville, Jack, Rafał, Misa, Thalia? Przecież, mieliście tą Wielką Przepowiednie i z obawy, bogowie, wnieśli te zasady, nie? A teraz okazuje się, że ich to nie obchodzi. Coś musi być na rzeczy.

- Nie myśl za dużo, bo Ci się mózg przegrzeje, Gazelo.- usłyszałam głos Nico za plecami. Odwróciłam się, a on złączył nasze usta.- Niech wiedzą, że jesteśmy razem.- dodał szeptem, odsuwając się ode mnie.- Hej, jestem Nico di Angelo, syn Hadesa i chłopak Jodie.- podał rękę Nevilowi.

- Neville Adams A to nie jest kazirodztwo? Nie jesteśmy podajże spokrewnieni? Hades i Posejdon, to nie było rodzeństwo?

- Było, jest i nadal będzie. Jak dobieramy się w pary, nie patrzymy na boskiego rodzica. No chyba, że jest on ten sam, to wtedy to by było kazirodztwo.- wytłumaczyłam młodszemu bratu.

-Jodie!- krzyknął ktoś, kogo od razu rozpoznałam. James.

Syn Apolla pojawił się przy naszym stoliku w mgnieniu oka, dysząc tak, jakby przebiegł cały maraton.

- On... To...- wydyszał.

- Spokojnie, oddychaj. Najpierw unormuj oddech, a potem mi powiesz.

- Neerg przysłał Ci wiadomość!- wykrzyknął, a ja zamarłam.- Znaleźliśmy to w naszym domku. Było przymocowane pod twoim obrazem.- podał mi kartkę, a ja przeczytałam na głos.

- Mimo iż zabiliście Testę, ja i tak nie odpuszczę. Wiem, że przeczytasz to przed całym obozem, Jodie. Chcę was ostrzec, że nie tylko Obóz Herosów i Obóz Jupiter ucierpi. Ucierpią wszystkie trzy światy. Ale to już wiedziałaś po naszym pierwszym spotkaniu. Pamiętaj, że ty nie zabiłaś Testy, tylko ten twój smoczek. Ty nie zabiłabyś nikogo! Masz za dobre serce! chcę Cię poinformować, że zło nigdy nie śpi.- skończyłam. Ręce mi się trzęsły, a w oczach miałam łzy. - Jak on się dostał do obozu?- zapytałam, łamiącym się głosem.

-Tego nikt nie wie.- odpowiedział Bartek, który stał już od dobrych pięciu minut przy naszym stoliku.- Jeźdźcy czekają na twoje rozkazy.

- Zwiększyć ochronę Obozu. Klasę tajemniczą wysłać do Obozu Jupiter, niech zawiadomią Reynę i Jasona. Tropicielom kazać znaleźć Neerg'a i przyprowadzić go pod Obóz. Zapłaci za swoje grzechy. Ty i Rafał macie zostać. Smoki zawsze mają być przy was. Będą spać przed domkami. Szczerbatka przyprowadzić pod trójkę. Wykonać.

- Tak jest!- zasalutował mi, uśmiechnął się, co odwzajemniłam, i odszedł.

- Jod, ja pojadę z tobą...- nie dokończył Nico, bo mu przerwałam:

- Nie jadę. Za bardzo ryzykowne dla mnie, tak jak i dla wszystkich tam zgromadzonych. Rafał też nie powinien jechać.

- Ale Jodie...- złapał mnie lekko za ramie.

- Nie i koniec.- gwałtownie wstałam i skierowałam się w stronę jeziora.- Jak coś, to wyślijcie Percy'ego albo Nevilla.

Wchodziłam już do Jeziora, gdy rozbolała mnie głowa i usłyszałam ten irytujący głos.

- Nawet najwyższe środki ostrożności Ci nie pomogą. I tak Cię dorwę!

Ból głowy nie ustał, ale chociaż go nie słyszałam.Weszłam głębiej i usiadłam na pierwszym lepszym, oraz większym kamieniu. Po chwili dołączyła się do mnie nimfa, Sachiko (Czyt. Sasziko). często przebywałam w tym jeziorze i zaprzyjaźniłyśmy się trochę. Ja jej pomagałam w różnych problemach, a ona mi. Opowiedziałam jej nawet kiedyś o Neerg'u. Wspierała mnie, jak tylko mogła. Teraz wiedziała, że znowu coś mi dokucza, bo kazała mi opowiedzieć. Tak własnie zrobiłam. Jak skończyłam Sachiko przytuliła mnie, mówiąc, że to nie prawda, bo przecież już raz go zabiłam. Ale nie tylko jego. Inne potwory też. Harpie, Cyklop, Erynia, no i jeszcze Echidna w muzeum.

-Spokojnie, jesteś silną dziewczyną i załatwisz tego dziwoląga.- uśmiechnęła się do mnie promiennie, dodając mi otuchy.

- Dzięki Sachiko. Teraz tylko zadzwonić do ekipy, że nie możemy przyjechać. Pewnie mnie zabije, ale co tam.- Powiedziałam wstając i odwracając się na pięcie.

- To leć i zawalcz Dziewczyno!- krzyknęła i walnęła mnie w plecy.

Pomachałam jej i wyszłam z jeziora. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer Kamila.

- Halo?- usłyszałam zaspany głos przyjaciela. No tak jest po ósmej i to w wakacje...

- Siemasz śpiochu. Mam dla was smutną nowinę. Ja i Rafał nie możemy przyjechać na MeetUp'a.

-Co?!- od razu go obudziłam.- Dlaczego?! Jodie!

- Sorry, ale to za bardzo ryzykowne. Odezwę się potem! Pa!

Szybko zakończyłam rozmowę i odetchnęłam z ulgą. Nie będzie mnie ani przekonywał, ani robił wykładów. Tak, on czasami zachowuje się jak starszy brat. Schowałam telefon do kieszeni i ruszyłam w stronę trójki. Zastałam tam moich trzech braci. Tak, trzech.

-Tyson!- rzuciłam się na szyję jednookiego.

Poznałam go rok temu, jak przyszedł odwiedzić Percy'ego. O mało mnie nie udusił, ale jak usłyszałam, to Posejdon opowiadał mu o mnie. Super...

-Siostra!- Odwzajemnił uścisk.

-Dusisz.- wykrztusiłam., a on mnie puścił.- O wiele lepiej.- zaśmiałam się.- Jak ja cię dawno nie widziałam. Jak tam u taty?

- Po staremu. nie mogłem przyjść wcześniej, bo mamy dużo pracy przed wojną.

- Wojną?- zapytaliśmy we trójkę na raz.

- Tato kazał przyszykować broń na wojnę, ale to wszystko co nam powiedział.

- Czyli, że już wie. Olimp już wie i szykują się do wojny. Między nami, a Neerg'em.- rzuciłam się na łóżko.- Ja dłużej tego nie wytrzymam- przetarłam dłońmi twarz.- Nie dość, że ten genialny czarnoksiężnik gdzieś tam jest i planuje jak mnie zabić, to jeszcze problemy nastolatki. Czy życie musi być takie przytłaczające?

- Ej, szukaj pozytywów. Przez to, że jesteś Jeźdźcem, potwory Cię nie wyczuwają, więc nie musisz się nimi martwić.

- A co jeśli on je przyśle? Tak jak było z harpiami? Eryniami? Echidna?

- Pozwólcie, że wam przerwę, ale o co chodzi z tym Neerg'em i Jeźdźcami?

Opowiedziałam całą moją historię z bogami, a Percy przerywał mi w niektórych momentach, dodając co nie co od siebie. Neville okazał się dobrym słuchaczem, a po wszystkim powiedział:

- Czyli ten czarnoksiężnik chcę Cię zabić za to, że go oszukałaś, zabiłaś i pokonałaś?

-Dokładnie. Fizycznie może i wytrzymam, ale nie wiem czy psychicznie.

- Zgłoś się do Toby'ego.- zaproponował Percy.

- Nie będę mu zawracać na razie głowy. Idę się przelecieć wokół obozu. Jak coś to gwizdać!

Jak najszybciej opuściłam domek, a przed nim już zauważyłam Szczerbatka. Do siodła miał przymocowany mój hełm i tarczę. Założyłam i wcisnęłam guzik, a okrąg zapięłam na plecach. Tak naszykowana rozpoczęłam mój dzienny lot.

*****************************************************************************************************

Dziś, za to, że wcześniejszy był krótki, to dam wam mojego one shota, którego zrobiłam na konkurs. Zajęłam trzecie miejsce! xD ;3

i tak, wiem Kolejna trójeczka od Trójeczki xD Bosz.. masło maślane xD No nic. Do zobaczenia! Wasza Iki!

 Dziś jest najważniejszy dzień w życiu. Mianowicie czeka mnie test na Jeźdźce Smoka. Egzamin ma sprawdzić, czy będę mogła dalej kontynuować naukę w Smoczej Akademii.

Wstałam z mojego wygodnego łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej koszulkę we wzory przypominające puzzle, jeansy oraz jasnoniebieską koszulę. Na nogi wciągnęłam smoliste trampki za kostkę. Poszłam do toalety i wykonałam poranne czynności. Moje czarne włosy do ramion zostawiłam rozpuszczone. Idealnie komponowały się z bladą cerą oraz ciemnymi oczami. Po wyszykowaniu się, zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam moją mamę.

- Figlia! (tł. Córcia)- krzyknęła na powitanie moja rozdzicielka. - Siadaj, zaraz podam ci śniadanie.

Zrobiłam tak, jak kazała. Przysiadłam się do stołu, gdzie mój brat, Nico di Angelo, już zajadał się swoimi grzankami. Miał trzynaście lat. Bladą cerę, brązowe oczy i smolistą czuprynę. Zawsze ubierał się na czarno.

-Bianca? - zwrócił się do mnie mój brat. - Bardzo się stresujesz egzaminem?

- Oczywiście, że nie.- odpowiedziałam sarkastycznie. - To tylko lot z przeszkodami, a potem test z rodzajów i klas smoków. Przejdzie gładko jak nóż po maśle.- Co z tego, że to będzie przed całą osadą i decyduje o tym, czy będę kontynuować naukę w Akademii, dodałam w myślach.

- Nie po to się uczyła kilka lat, aby nie zdać. - wtrąciła się nasza mama, Maria, do rozmowy, podając mi śniadanie. Od razu wzięłam się za jedzenie.- A czemu nie przebrałaś się w strój?

-Po pierwsze, nie jest zbyt wygodny - powiedziałam z ustami pełnymi grzanek. - A po drugie i tak nie mamy szybowania. Powiedzieli nam, że możemy ubrać się w co chcemy. Głównie będziemy latać wokoło wyspy i wysepek z różnymi przeszkodami.

- Zbieraj się. Twój nauczyciel Ethan nie będzie czekał.- oznajmiła.

Automatycznie wstałam i skierowałam się w stronę drzwi.Rzuciłam jeszcze szybko przez ramię: "Do zobaczenia!" i wybiegłam. Minęłam kilka znajomych, oczywiście na smokach. Po drodze dołączył do mnie mój przyjaciel Leo Valdez. Miał kędzierzawe, brązowe włosy, spiczaste uszy i wesołą, dziecinną twarz na której często pojawiał się łobuzerski uśmiech. Ludzie uważali, że wyglądał jak elf z orszaku latynoskiego Świętego Mikołaja. Uwielbiał bawić się mechaniką, oraz stroić żarty.

Doszliśmy do akademii w mgnieniu oka. Otworzyliśmy drzwi i ujrzeliśmy wielki korytarz. Można by rzec, że budynek przypomina zwykłą amerykańską szkołę. Tylko że nie ma tu takich lekcji. Jedyne co zostało po normalnych zajęciach, to angielski, fizyka, matematyka oraz historia. Resztę usunięto i dodano nowe lekcje, takie jak: klasyfikacja smoków, rodzaje broni, alchemia albo loty. Przeszliśmy wzdłuż korytarza, kierując się na boisko, gdzie mieliśmy wystartować na swoich zwierzątkach. Ja miałam białą smoczycę klasy tropicieli. Kiedy stanęła na czterech łapach, dosięgała mi tylko do bioder. Rozpiętość jej skrzydeł to siedem i pół metra, a długość trzy i pół. Podeszłam do Yuki, bo tak nazywała się smoczyca, i przywitałam się z nią.

- Uwaga!- zaczął Ethan, nasz nauczyciel latania.- przeczytam po kolei nazwiska z listy i będziecie latać wokoło wyspy. To ma na celu sprawdzić wasze umiejętności lotnicze. Smoki będą też strzelać do tarcz. Pamiętajcie! Każde pudło lub niewyrobienie się na zakręcie kosztuje was mniejszą szansą na kontynuowanie nauki! No to kto pierwszy...- spojrzał na kartkę z nazwiskami.- Bianca di Angelo! Zapraszam!

Podeszłam wraz z Yuki do trenera. Ustawiliśmy się na linii startu. Wsiadłam na smoczycę.

- Znasz trasę?- skinęłam głową potwierdzająco.- No to na mój znak. Raz... Dwa... Trzy..- Gwizdek.

Wystartowałam automatycznie. Szybko mknęłam, omijając przeszkody, a wyglądało to tak, jakbym nie miała cienia. Yuki strzelała celnie. Nagle z jednej z gór wystrzeliła ohydna pomarańczowa maź. Smok z klasy tajemniczej musiał się dostać jakoś na wyspę. Smoczyca ryknęła głośno, wysyłając ostrzeżenie do wojowników, którzy po chwili zajęli się problemem. Dokończyłam tor z dodatkową beczką w powietrzu. Ethan powiedział, że o lot nie muszę się martwić. Jeszcze tylko szybki test wiedzy i z głowy. Skierowałam się do sali, w której miał się odbyć test ustny. Ja, oczywiście, miałam iść pierwsza. Zapukałam, po czym usłyszałam "proszę" i weszłam do klasy. Nauczyciel zadał kilka pytań dotyczący klasyfikacji smoków oraz ich koloru ogni. Po każdej odpowiedzi pan Hadge notował coś do swojego zeszytu, a za każdym ruchem długopisu stresowałam się co raz bardziej. Test trwał około pół godziny, po czym mogłam pujść do domu. Leo miał iść jako przedostatni, a po nim Frank Zhang, mój kuzyn. Dobrze zbudowany Kanadyjczyk z Chińskimi i Włoskimi korzeniami. Teraz tylko czekać na wyniki. Od małego marzyłam, aby zostać poszukiwaczem, a kontynuacja nauki w Smoczej Akademii tylko mnie do tego przybliża.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro