ROZDZIAŁ VII
-Nie mogę już dalej iść
-Ja też
-To odpocznijmy pod tym starym drzewem
-Dobry pomysł Mary
Zjadły kolację mimo że była godzina 18 ruszyłyśmy w drogę wybiła 20 więc rozłożyłyśmy rzeczy a potem poszłyśmy spać
Następnego dnia rano...
Tym razem pierwsza obudziła się Mary Kiedy się obudziłam zastanawiała się nad czymś. Przerwałam jej pytając się co chce na kolację a ona tylko powiedziała
-Wszystko mi jedno
-Coś się stało?
- Nie nic...
-Przecież widzę
-No wiesz... Chodzi o to że w wschodzie słońca jest piękno długie a na zachodzie słońca jest odwrotnie czyli że teraz mamy przed sobą długą drogę a za tym jesteśmy coraz dalej od obozu a potem jak pokonamy ten kawał drogi i Chronos się nie zgodzi co wszystko na marne więc za prędko tam nie wrócimy a ja tak bardzo chcę poznać przeszłość a oddalają się od obozu oddaliśmy się od morza
-Miejmy nadzieję że Chronos się zgodzi
I na tym skończyłyśmy rozmowę ubrałyśmy zjadłyśmy śniadanie i ruszyłyśmy w dalszą drogę
Doszliśmy do rzeki i znowu poczułyśmy swoje pochodzenie
-Chyba ta rzeka ma swój dopływ w morzu z obozu
-O popatrz tam coś płynie!
- Pewnie w obozie urządzili wyścigi statków!
-Percy'emu lub Julii
-Okej.
Za 6 ☆ nowy rozdział pa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro