18. A korona?
Kilka minut później byłam już pod salą. Nie pukając weszłam do środka. Byli tam wszyscy. Cała dwunastka.
Perspektywa Rose
Byli tam. Wszyscy. Jakby czekali na mnie. Gdy weszłam spojrzeli na mnie, a ja zupełnie nie wiedziałam jak mam postąpić. Naprawdę. Stać, uklęknąć, usiąść? Nie wiem. Stałam. Poprostu stałam. Nie wydusiłam z siebie nic.
Po chwili Zeus wstał. Zaczęłam się bać. A co jeśli będą chcieli mnie zabić tylko dlatego, że mój ród może im zagrażać? A co jeśli... nie, nie. Zaczynam popadać w paranoję.
- Co tam się wydarzyło? Jak? - pyta Zeus.
- Moja mama była władczynią Mistletoe. Po jej śmierci ja przejęłam tą funkcje. Mój wuj nasłał na mnie i mamę demony, które miały za zadanie zabić mnie, bo byłam potężniejsza nawet od matki. Pragnął władzy, której nie dostał - odpowiedziałam.
- A Luke Castellan? - zapytał ponownie Zeus.
- W moim drugim świecie istnieje surowo zakazany rytuał, który może przywrócić do życia z tym, że ten wskrzeszony będzie miał moc - powiedziałam.
- A twój wuj? Co z nim zrobiłaś? - zapytała Hera.
- Według praw Mistletoe powinnam go zabić za samo przeprowadzenie rytuału, ale odebrałam mu całą magię i przekazałam ziemi na której jest obóz. Będzie lepiej chroniona. Wuj stał się zwykłym człowiekiem. Castellan został przywrócony do życia za pomocą magii i za pomocą magii go odesłałam - mówiłam.
- A korona? Powinnaś mieć chyba jakąś? - zapytał Hermes.
Bogowie spojrzeli na niego.
- No co? Ciekawy jestem ich tradycji - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Nie ma korony - powiedziałam.
- Jak to? Podobno jesteś królową, więc powinnaś mieć - powiedział Hermes.
- W Mistletoe o zajmowanej pozycji mówi zmiana koloru oczu - odpowiedziałam.
- Ale czy twoi nie będą zagrażać Olimpowi? - zapytał poważnie Zeus.
- Nie. Na Olimp mogą przecież dostać się tylko olimpijczcy i herosi. Moi nie mają tu wstępu - powiedziałam.
- Jeszcze jedno. Dlaczego twój wuj i Luke nie mogli dostać się do obozu? - zapytał Ares.
- Gdy uzdrawiałam drzewo Thalii wpłynęła do niej magia. Jest teraz dużo silniejsza. Nie wpuści żadnego potwora i nie pożądanych gości - odpowiedziałam.
- Dobrze. Możesz odejść - powiedział Zeus.
Wyszłam z pałacu. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do obozu i odpocząć. Za dużo jest na mojej głowie. A tak naprawdę chciałam być jak najdalej od ojca.
Perspektywa Posejdona
Rose stała się królową. Jak mam w to uwierzyć? Zmieniła się. Nie była już tą samą Rose, która była tu ostatnim razem. Dorosła. Chciałem z nią porozmawiać, ale nie mogłem.
Po tym jak Rose wyszła siedzieliśmy i wszystko analizowaliśmy.
- Posejdonie czy ty mnie wogóle słuchasz? - zapytał mój brat Zeus.
- Co? - zapytałem.
- Słuchasz mnie? - zapytał ponownie.
- Nie. Myślę kiedy Rosalie dorosła - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Jest wspaniała, ale słuchaj mnie już - powiedział Zeus.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro