Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Początek


Nazywam się Rosalie Vortex. Mam piętnaście lat. Jestem nie zbyt wysoką dziewczyną, bo tylko sto siedemdziesiąt centymetrów. Jak dla mnie to mało. Pochodzę z trochę dziwnej rodziny. Mój ojciec to bóg mórz i oceanów - Posejdon. Nie wierzycie, nie? Ja na początku też nie wierzyłam gdy mama mi o tym powiedziała. Właśnie! Moja mama to Miriam Vortex. Jest najpotężniejszą czarodziejką na Ziemi tak samo jak mój ród. Pewnie też nie wierzycie z tym, że moją mama jest czarodziejką i tym rodem? Ja natomiast w to szczerze wierzę. Sama jestem potężną czarodziejką, a do tego władam jeszcze wodą.

Najtrudniej było mi opanować moc wody. Ale jak widać poradziłam sobie z tym wszystkim. Nie było łatwo. Ale wróćmy do mojego normalnego życia. Tak, mam normalne życie. Jak każdy chodzę do szkoły, lecz z tym, że ukrywam swoje moce.

W samej szkole jestem szarą myszką. Czasami mi dokuczają. Dobra. Cały czas mi dokuczają. W naszej szkole jest podział. Sportowcy, cheerlederki, bad boy'e, kujoni i tacy jak ja - szare myszki.

Właśnie dzwoni znienawidzony budzik. Wstaję z łóżka, biorę przygotowane wczoraj ubrania i idę do łazienki. Wykonuje poranną toaletę i schodzę na dół do kuchni gdzie czeka na mnie już mama. Zjadam szybkie śniadanie, czyli płatki z mlekiem po czym wkładam moje czarne conversy, biorę plecak i wychodzę do więzienia, znaczy się szkoły. Po dziesięciu minutach dochodzę do budynku. Przed szkołą czeka na mnie moja jedyna koleżanka. Kate Wilson. Ona jako jedyna mnie nie wyśmiewa. Jest ze mną w każdej sytuacji.

Razem wchodzimy do szkoły.

- Co tam u Ciebie? - pytam Kate.

- Jak zawsze. A u Ciebie? - pyta.

- A jak myślisz? Tak samo - odpowiedziałam.

Właśnie jesteśmy przy szafkach. Niestety nie mamy razem żadnych lekcji. Z szafki wyciągam potrzebne książki do biologii. Nagle słyszę za mną dobrze znajomy mi głos. Odwracam się wcześniej zamykając szafkę.

- Aiden Black. Co Cię tu sprowadza? - pytam z uśmiechem na twarzy.

Jak ja go nienawidzę! Cały czas mnie wyśmiewa i gardzi mną jakbym była psem. Gdybym mogła użyć tylko swojej mocy! Tak by mnie po pamiętał.

- Zapomniałaś? - zapytał.

- Niby o czym? - teraz to ja zapytałam.

- Dalej będę uprzykrzał Ci życie, a po za tym mamy razem biologię - powiedział Black.

Osz, kur... dzisiaj czwartek? Na śmierć zapomniałam!

- I co z tego? - zapytałam.

Ruszyłam korytarzem pod odpowiednią salę. Black nie odpuścił. Szedł za mną jak cień. Nagle ląduje na podłodze. Słyszę śmiechy uczniów, którzy przechodzą korytarzem. Ja nic sobie z tego nie robię. Przyzwyczaiłam się do tych wszystkich śmiechów. Wstaję i zbieram podreczniki. Potem kieruje się do sali. Wchodzę do niej i kieruje się do odpowiedniej ławki, czyli do ostatniej. Lekcja mija mi nudno. Jak zwykle. Chociaż nie! Znowu dostałam jedynkę za to, że niby JA przeszkadzałam na lekcji. A to nie byłam ja! To ten Black. Kiedyś go normalnie uduszę.

Następne lekcje to samo. Chociaż bez jedynek. Po ostatnim dzwonku wyszłam ze szkoły i poczekałam na Kate. Następnie ruszyłyśmy do domu. W połowie drogi się rozdzieliłyśmy i każda ruszyła w swoją stronę.

Weszłam do domu i przywitałam się z mamą.

- Jak było w szkole? - zapytała.

- A jak ma być? Ten Black wpędzi mnie do grobu - odpowiedziałam.

- Co się stało? Znowu przez niego dostałaś jedynkę? - zapytała.

- Jakbyś zgadła - powiedziałam - Jakbym tak mogła...

- Ale nie możesz - powiedziała.

- Wiem. Szkoda - szepnęłam.

Po obiedzie poszłam do pokoju i odrobiłam lekcje. Co tam, że jest to ostatni tydzień szkoły, nauczyciele i tak muszą nam dowalić.



Pierwszy rozdział 🙂 Co sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro