Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

if I saw you in heaven?

----------------------------------------------
sweet moments in your arms
-----------------------------------------------

Było śnieżne, mroźne popołudnie. Wiatr wiał z każdej strony, rozrzucając białe płatki śniegu. Na ulicy nie było zbyt wielu osób. W końcu kto by chciał wychodzić z ciepłego pomieszczenia w taki okropny dzień? Nawet uczniowie po zajęciach zostali w szkolnej bibliotece, rozmawiając na różne tematy.

Jednak znalazł się pewien uczeń, który jak najszybciej wybiegł ze szkoły i ruszył do bramy, radośnie podskakując. Nie liczmy tego, że o mały włos nie przewrócił się na chodniku pokrytym lodem. Chłopiec nie zwracał uwagi na wybryk pogody, tylko szedł z entuzjazmem w stronę znajomego auta, w którym już po chwili się znalazł.

-Cześć, Jooheonnie!

Rzucił swoją torbę na tylnie siedzenia i sprawnym ruchem znalazł się na kolanach swojego chłopaka, od razu atakując jego usta swoimi. Pocałunek na początku był subtelny, jednakże wraz z pojawieniem się dłoni rudowłosego na talii na Minhyuka, a następnie na pośladkach, przerodził się w coś bardziej agresywniejszego. Po dłuższym czasie obaj oderwali się od siebie szybko oddychając.

-Cześć, kochanie -Jooheon uśmiechnął się szeroko- Stęskniłem się za tobą.

-Ja za tobą też, Honey. Ciągle sprawdzałem godzinę, ale ten czas płynął tak okropnie wolno!

-No nie mów mi, że nie uważałeś przez to na lekcjach -podniósł jedną brew.

-Coś ty -białowłosy uderzył go delikatnie w ramię- Przecież wiesz, że jestem wzorowym uczniem, aczkolwiek wolę ciebie jako prywatnego nauczyciela.

Młodszy uśmiechnął się zadziornie i wsunął dłoń pod czerwoną bluzę Jooheona. Drugą dłoń ułożył na policzku mężczyzny, gładząc go kciukiem.

-Faktycznie się za mną stęskniłeś -starszy zaśmiał się cicho.

-Nawet nie wiesz jak bardzo, Honey...

Nastolatek chcąc sprawić przyjemność swojemu chłopakowi i pomóc mu zrelaksować się po dniu pracy, zaczął całować linię jego szczęki, a następnie szyję. Rudowłosy tylko mruczał cicho, zaciskając dłonie na pośladkach Minhyuka. Młodszy poruszał się jakby niecierpliwie, zupełnie przypadkowo ocierając się o krocze Jooheona, który już powoli zaczynał szaleć.

-Minhyukkie -jęknął, zaciskając mocno powieki- Może pojedziemy najpierw do domu? Tutaj możesz czuć się trochę niekomfortowo, co? -zaśmiał się ciepło.

Białowłosy wtulił się w klatkę piersiową studenta i schował twarz w zagłębieniu jego szyi, zachwycając się nieziemskim zapachem.

-Hyung, nie chcę od ciebie odchodzić. Tak jest mi bardzo dobrze i nie potrzebuję niczego innego do szczęścia -wymruczał słodko.

-Kochanie, wrócimy do domu i zjemy, a przez całą resztę wolnego czasu masz mnie tylko i wyłącznie dla siebie. Będziesz mógł zrobić ze mną wszystko.

-Obiecujesz? -mniejszy uniósł głowę ku górze i spojrzał na starszego takim wzrokiem, który sprawiał, że nie dało się odmówić takiemu słodziakowi.

Jooheon w odpowiedzi kiwnął głową. Nastolatek wystawił w jego stronę najmniejszy palec i podniósł się, aby móc lepiej widzieć jego twarz.

-Na mały paluszek? -zapytał, uroczo się uśmiechając.

Starszy zaśmiał się cicho i złączył ich palce, mówiąc:
-Tak, to najszczersza obietnica. Nawet możesz mnie ukarać za to, że nie dotrzymałbym jej.

-To raczej ty jesteś tu tym, który może mnie karać.

Uczeń mrugnął okiem i zszedł z kolan Jooheona, siadając na miejscu pasażera, a następnie zapiął pas. Zachowanie Minhyuka zszokowało, a zarazem zawstydziło starszego Lee. Rzadko kiedy miał okazję widzieć tę bezwstydną stronę ukochanego, co dzisiaj miał zamiar wykorzystać.

_________

Gdy para wróciła do domu, Jooheon od razu wziął się za przyrządzanie posiłku dla młodszego. Oczywiście nastolatek chciał mu pomóc, ale starszy zabronił mu tego, mówiąc, że to jego kolej na zadbanie o ukochanego. Zatem Minhyukowi pozostało być przyklejonym do pleców starszego. Po skończonym posiłku obydwaj mężczyźni udali się do sypialni, gdzie postanowili spędzić już resztę dnia przytuleni do siebie.

-Jak tam w szkole? -Jooheon zapytał.

-Tak jak zawsze -wymruczał leniwie, kreśląc palcem różne wzory na klatce piersiowej młodego chemika.

-...nikt cię dzisiaj nie dręczył? -kontynuował pytania, tylko odrobinę mniej pewnie.

-Chwilę się pośmiali -wzruszył ramionami- ale szybko im przeszło. To znaczy tylko chwilowo, bo każdego dnia czeka mnie to samo. Rutyna...

Rudowłosy zacisnął mocno dłonie w pięści, czując narastającą złość. Nie mógł pojąć tego, że ludzie tak okrutnie traktują jego aniołka. Miał ochotę wykonać specjalną substancję chemiczną dla jego oprawców i umieścić ją w ich ulubionym pożywieniu. Nikt nie ma prawa ranić osoby, którą tak bardzo kocha. Otrząsnął się dopiero, słysząc cichy, słodki głos ukochanego.

-Heonnie... Nie denerwuj się, proszę...

Młodszy spiął się odrobinę. Doskonale wiedział jaki jest starszy Lee, gdy staje się zły. Dlatego jego ciało zaczęło drżeć, a w jego oczach pojawiły się łzy.

Jooheon spojrzał na niego i szybko podniósł się do siadu. Utkwił wzrok w ścianie przed sobą, próbując uporządkować swoje myśli i uspokoić się.

-Zabiłbym ich wszystkich, ale wsadziliby mnie za to, a ja nie chcę zostawiać cię samego -rzucił szybko, wyrażając jedynie swoją złość.

Minhyuk nie wiedząc, co odpowiedzieć, podniósł się i zaczął wpatrywać w Lee. Długo myślał nad tym, co mógłby zrobić, aby zabrać od rudowłosego całą agresję i wszelkie zmartwienia. Nagle w jego głowie pojawił się doskonały pomysł. Postanowił kontynuować wcześniejszą sytuację.

-Jooheonnie, pozwól, że się tym zajmę.

Niższy usiadł okrakiem na udach studenta i popchnął go na plecy. Wsunął swoje dłonie pod bluzę chłopaka, błądząc nimi po nagim torsie, przy okazji łącząc ich usta. Jooheon nie mógł mu się oprzeć. Pozwalał na każdy ruch, bo w końcu obiecał mu, że w domu będzie cały jego.

Chłopiec zaczął powoli ocierać się o krocze mężczyzny, przez co ten na dole zaczął cicho pojękiwać w usta młodszego. Po chwili mężczyzna został pozbawiony swojej bluzy, czym odpłacił się Minhyukowi, rozrywając jego koszulę i rzucając ją gdzieś w kąt pokoju.

Oboje czuli w sobie cały czas zwiększające się pożądanie. Młody Lee obdarzał klatkę piersiową Joo mokrymi pocałunkami, pozostawiając po sobie ciemne, krwiste ślady. W mgnieniu oka dominujący został popchnięty na plecy. Chemik zawisł nad nim i pośpiesznie rozpinał idealnie podkreślające kształty Minhyuka spodnie.

-Tak cholernie cię pragnę -wyszeptał wprost do ucha ucznia, liżąc, a następnie przygryzając jego płatek.

-Uh, po prostu się nie hamuj...

Starszy natychmiast rozpiął swój pasek, a następnie spodnie. Już chcąc je z siebie zsunąć, powstrzymała go jedna rzecz.

A raczej ktoś...

Dokładnie jego kot, który wskoczył na łóżko i zaczął łasić się do Minhyuka.

-Boże święty, Gucci! Co ty tu robisz? Nie możesz na to patrzeć!

Minhyuk zrzucił z siebie rozczarowanego Jooheona i szybko owinął się kocem, biorąc kotka na ręce.

-Ubierz się, Gucci jest jeszcze za młody na takie rzeczy -rzucił w stronę Joo- Chodź, kotku. Dam ci coś do jedzenia. Zapewne jesteś głodny -wyszedł z pokoju, mówiąc do kota.

Student usiadł na łóżku i uderzył pięścią w materac.

-Ten cholerny kot...





********************

aaaaaaa kocham ten rozdział hahah
ale bardziej kocham was, moje piękne słoneczka<3
pamiętajcie, że jesteście najlepsi, a jeśli w to zwątpicie, to zrobię wszystko, abyście tylko zmienili zdanie ;D

Przy okazji napisałam nowe SHOWKI, na które serdecznie zapraszam, bo jestem dumna z tego ff uwu









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro