Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog.

Obudził mnie zapach kawy. Powoli otworzyłam oczy, zerknęłam na zegarek. Dochodziła dziewiąta. Usłyszałam hałasy dobiegające z dołu. Ubrałam kapcie i zarzuciłam na siebie szlafrok.
Niepewnie zajrzałam do kuchni. Na sam widok dwóch tak ważnych dla mnie osób, na mojej twarzy zagościł uśmiech. Tomasz wspólnie z Amelia szykowali śniadanie. W tle leciała muzyka z ulubionej bajki dziewczynki. Oparłam się o szafkę i przyglądałam się im. Byłam szczęśliwa.

- Wstałaś! - zawołała Amelia. Podbiegła do mnie i mocno się przytuliła. - Robimy ci śniadanie, mamo. - powiedziała i dała mi buziaka w policzek. Za każdym razem, gdy mówiła do mnie „mamo", moje serce zalewała fala ciepła. Poprosiła mnie o to od razu, jak przeprowadziliśmy się do większego domu. Była to najcudowniejsza prośba, jaka w życiu usłyszałam. Zgodziłam się, po czym płakałam ze szczęścia cały wieczór.
Amelia zaciągnęła mnie do stołu.

- Dzień dobry kochanie. - przywitał się ze mną Tomasz. Każdego dnia, gdy się budziłam obok niego, nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Nasz początek nie należał do łatwych. Tomasz był wtedy innym człowiekiem. Przez ból, jaki wyrządziła mu Asia, był wypruty z emocji. Teraz miałam u swego boku faceta, przy którym mój dzień zaczynał się od uśmiechu.

- Dzień dobry, dlaczego mnie nie obudziłeś? - zapytałam, nalewając sobie szklankę soku pomarańczowego.

- Amelka chciała zrobić ci niespodziankę. Jakbyś wstała, wszystko byś popsuła. - zaśmiał się.
Po śniadaniu Tomasz zaszył się w swoim gabinecie. Amelia razem z panią Lucyna wybrały się na spacer. Siedziałam w salonie, czytając książkę. Wszystkie złe wspomnienia ulotniły się w dniu, w którym podjęłam ryzyko. Ryzyko tworzenia z Nowakowskim wspólnego życia. I to był najlepszy krok w moim życiu.
Minął rok, a ja dalej byłam w nim szaleńczo zakochana. Wspólnie przeżyliśmy walkę Asi o pieniądze, których de facto nie otrzymała. Wyjechała z nowym partnerem do Szkocji. Amelia przeżyła odejście matki po raz drugi bardzo źle. A ja każdego dnia próbowałam sprawić, by była szczęśliwa.

- Co czytasz kochanie? - usłyszałam głos Tomasza za sobą. Nachylił się i musnął ustami mój kark. Przeszły mnie dreszcze.

- Ach, bardziej rozmyślam, niż czytam. - mruknęłam. - Już skończyłeś pracę?

- Tak. - odpowiedział. Usiadł obok mnie. Cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku. Uśmiechałam się, widząc, jak jego oczy wpatrzone są w moje. Złapał mnie za rękę i pocałował delikatnie nadgarstek. - Wiesz, że cię kocham?

- Obiło mi się o uszy. - zaśmiałam się. Tomasz przytulił mnie do siebie. Uwielbiałam czuć jego zapach. Słyszeć bicie jego serca. Nadawał rytm mojemu. Uzupełniał mnie. Gładził dłonią moje włosy.

- Chce być z tobą zawsze. Dzielić każdy dzień, każda noc. Moc widzieć twoją twarz, gdy się obudzę. Czuć twój zapach, gdy wejdę do sypialni. Widzieć twoją bieliznę w szafie. Słyszeć twój śmiech, gdy wracasz z pracy. Być dla ciebie podporą, gdy będziesz miała chwilę zwątpienia. Chce, by moja córka widziała w tobie wzór do końca życia. Chce mieć z tobą dziecko a może nawet i dzieci. Chce tworzyć z tobą rodzinę. Prawdziwa. - mówił. Podniosłam głowę i patrzyłam mu w oczy. - Sprawiasz, że każdy dzień jest tym najlepszym. Bo jesteś. Jesteś w każdym dniu. I chce widzieć, jak przybywa ci zmarszczek i siwych włosów. I mówić ci, że moja miłość jest bezwarunkowa, a ty zawsze będziesz najpiękniejsza kobieta, jaka w życiu widziałem. - po chwili podniósł się, jednak mówił dalej. - Każdego dnia będę ci wdzięczny za to, że pojawiłaś się w moim życiu i pokochałaś nie tylko mnie, ale też moją córkę. Wniosłaś w nasze życie nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro. - zadrżałam, widząc, jak Tomasz wyjmuje z kieszeni czarne opakowanie. Przyglądał mu się. Moje serce zamarło. - Zosiu, będę zaszczycony, jeżeli zgodzisz się zostać moja żona. - w uszach słyszałam przeraźliwy szum. Widziałam, jak otwiera powoli pudełeczko i wręcza mi złoty, delikatny pierścionek. Czułam, jak moje ręce zaczynały walić jak szalone. Podałam mu swoją dłoń, a po policzkach spływały mi łzy. Nie umiałam wydusić z siebie ani słowa. Wtuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam. Zaśmiał się, widząc jak bardzo trudno mi wypowiedzieć słowo: tak. - Rozumiem, że twój płacz i uśmiech to zgoda, tak?

- Tak! Oczywiście, że tak!



***


Nigdy nie przypuszczałam, że mój świat po wyjeździe z rodzinnego domu wywróci się do góry nogami, w tak szybkim tempie. Zawsze marzyłam, by mieć spokojne i szczęśliwe życie. Czas, jaki spędziłam na byciu Perłą, zmienił mnie. Zmienił to, jak bardzo idealizowałam świat. Teraz byłam spełniona. Miałam wspaniałą córkę. Zawsze pełna energii. Kochająca i ciepła. Dobrą pracę w prywatnej szkole. Wspaniały duży dom z ogrodem. I jego. Mężczyznę, który kochał mnie bezwarunkowo, który sprawiał, że każdy dzień był dla mnie najpiękniejszy. I nie żałuję. Nie żałuję szansy, jaka nam dałam. Mamy jedno życie. Kiedy zaryzykujemy jak nie teraz?











***
Dziękuję, że dotrwaliscie wspólnie ze mną do końca historii Zosi. Nie było łatwo, jednak w tej opowieści miłość była znacznie silniejsza niż wszystko inne 😊.
Z całego serca DZIĘKUJĘ za każdy komentarz, każda gwiazdkę i każde miłe słowo, kierowane w moja stronę 🤗. Gdyby nie Wy, nie było by mnie tutaj, a to właśnie tak wspaniali czytelnicy dają motywację do działania ❤.
Buziaki, A.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro