Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

„Ścieżki przeznaczenia"

„Ścieżki przeznaczenia” – recenzja

Dawno, dawno temu, w krainie Obłąkańców, pewien Kot został uprowadzony. Założono mu płócienny worek na głowę, jednocześnie gasząc uroczy uśmiech widniejący na jego twarzyczce. Gdy na powrót otworzył swoje zielone, jaskrawe ślepia, stanął oniemiały. Znalazł się bowiem przy pięknej, majestatycznej Białej Wieży. Wokół wybrzmiewały pokrzykiwania handlarek, wrzaski przekupek i piski dzieci biegających między nogami dorosłych. Jednakże Kota najbardziej zainteresowała młoda dziewczyna, powalająca na bruk przystojnego mężczyznę, ku uciesze obserwującej ich gawiedzi. Kot chyłkiem schował się w torbie tej wojowniczej damy, ukrywając się przy pomocy niewidzialności. Miał przeżyć wraz z nią najbliższy rok, pełen przygód, wojen, krwi i miłości.

Kot z Cheshire miał zaszczyt uczestniczyć (a raczej został do tego zmuszony przez porwanie, czego jednak nie żałuje w najmniejszym nawet stopniu) w tejże historii napisanej przez Kate__Writes ( Została  stworzona na fundamencie powieści „Władca Pierścieni”. Nie przedłużając, bierzmy się za recenzję!

Fabuła oryginału powinna być Wam w miarę znana. Boromir, syn namiestnika, zostaje powołany do Drużyny Pierścienia, której zadaniem jest zniszczyć potężny, choć śmiercionośny i niezwykle niebezpieczny artefakt. W oryginalnej powieści jednakże jest bohaterem raczej drugoplanowym. Autorka wysiliła swoją wyobraźnię i uprowadziła moją skromną osobę, by oceniła wydarzenia dziejące się z perspektywy Sheili, ukochanej Boromira. Biedna dziewczyna jest rozdarta pomiędzy obydwoma braćmi, Boromirusiem i Faramirusiem (tak, tak, te zdrobnienia są mojego autorstwa, nie bijcie za ich kiczowatość). Obaj pakują się w niezłe tarapaty, zresztą Sheila również nie należy do cichych myszek. Liczne bitwy, walki, ocieranie się o śmierć to dla nich codzienność.

Nie ukrywam, że najbardziej ciekawiło mnie, którego z braci wybierze krnąbrna panienka. Ilość emocji, jaka została władowana w tę historię jest po prostu zachwycająca! Z miejsca przyznam, że aż dwukrotnie popłakałam się podczas lektury. To było niesamowite! Dlatego właśnie na początku zaznaczyłam, że dosłownie weszłam do tej opowieści. Wszystko było takie… namacalne i prawdziwe. To rzadki i trudny do osiągnięcia efekt.

Bohaterowie są świetni, aczkolwiek mam wrażenie, jakbym tę pochwałę kierowała raczej do J. R. R. Tolkiena, gdyż większość protagonistów brała udział w oryginalnej fabule. Autorce udało się natomiast nieco odświeżyć doskonale Wam znane postaci. Dzięki temu całość nie wiała przewidywalnością, czego od początku się obawiałam.

Technika ze śmiertelną precyzją rozkazuje stylistyce zdań pozostawać idealną. Oczywiście jak zwykle pojawiły się Przecinkowe Potwory, które postanowiły ukraść kilka kreseczek i porozdzielać wypowiedzi w niewłaściwych miejscach. Nie było ich natomiast dużo, waleczny Aragorn powybijał większość swym mieczem ;). Ortografia bajecznie poprawna, doszukałam się nie więcej niż pięciu literówek.

Chciałabym bardzo się do czegoś  przyczepić, ciężko mi natomiast znaleźć to „coś”. Opowieść plasuje się na wybitnie wysokim poziomie, czytało się ją z prawdziwą przyjemnością. Kot jest jednak stworzeniem kapryśnym, dlatego stwierdza, iż niektóre rozdziały są nieco nudne i niewiele wnoszą do historii. Wspomina o tym nawet sama autorka, określając je mianem „popychaczy fabuły”. Zgadzam się tutaj z jej opinią. Może udałoby się wpleść tam jakiś niewielki dodatkowy wątek, który rozjaśniłby chwile pozbawione głębi? To tylko delikatna, kocia sugestia 🙂

Punktacja:
○ fabuła 10 pkt
○ kreacja bohaterów 8 pkt
○ ortografia i interpunkcja 6.5 pkt
○ technika 7 pkt
○ spójność tekstu 7 pkt
○ kreacja świata przedstawionego 6 pkt 
Suma: 44.5/48

Serdecznie pozdrawiam autorkę, nie gniewam się za porwanie i całym kocim serduszkiem zachęcam do przeczytania „Ścieżek Przeznaczenia”, by odkryć tolkienowski świat z nieco innej perspektywy. Naprawdę fenomenalnie bawiłam się przy czytaniu…

Znów nastaje ciemność, niepozwalająca wam kontynuować lektury. Kot z Cheshire bowiem rozpłynął się w powietrzu, a wraz z nim zniknął jego fosforyzujący uśmiech. Trudno, musicie poczekać do następnej recenzji!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro