"With the piano"
Violet Lee wraca na Florydę do swojego rodzinnego domu. Pianistka nie spodziewa się jednak spotkać tam nieznajomego, a tym bardziej – że znów zagra na fortepianie. Czy uda jej się odnaleźć zagubioną przeszłość z obcym i czy uda jej się znów grać?
Dawno się tak nie zgubiłam podczas czytania i tak dawno nie denerwowali mnie bohaterowie, do których zawsze mam jakieś „ale”, chociaż sama nie umiem ich tworzyć. Jednak zacznijmy od początku książki.
Prolog wrzuca nas na scenę, jest krew, fortepian, ludzie – czyli coś, co lubię. Wiele razy wrzucam czytelnika w zagubione sytuacje, sprzedając jak najmniej informacji, nie jest to złe rozpoczęcie książki i całkiem mi się spodobało, wielki plus spod mojej płetwy. Kolejne rozdziały są nowym życiem na Florydzie bohaterki, która, jak się okazuje, ma amnezję. To właśnie mnie zabolało najbardziej. Nie mieliśmy wcześniej niczego o tej amnezji, Violet żyła normalnie, sprzątała swój rodzinny dom. No właśnie, na pewno tylko to robiła? Oczywiście, że nie. Nagle pojawia się Aiden Williams, nieznajomy, który przebywał w rodzinnym domu Lee, myśląc, że nikt do niego nie wróci. Odbywa z nim normalną rozmowę, co mi się bardzo wyklucza z późniejszymi traumami panny Lee – między innymi z przerażeniem ludźmi. Rozumiem szybkie zaufanie komuś, ale parę dni wydaje mi się trochę za mało na cokolwiek. Ja tam po paru godzinach mogę nie pamiętać imienia rozmówcy, tym bardziej nie pozwoliłabym mu ze sobą zamieszkać i jeść obiad. Nie jestem Violet, w głowie jej nie siedzę, a historia nie jest kontynuowana, więc dokładnych motywów nie znam.
Świat przedstawiony – Floryda. Miło jest się oderwać od Seulu, Daegu i Londynu. Osobiście nie zrobiłam reasearch’u przed pisaniem, więc nie jestem pewna pogody opisywanej w książce, zdaję się na uczciwość panny L4bliny i jej reasearch. Uważam, że na Florydzie rzeczy dzikie się dzieją, gorzej niż w Dziobakowej Szafie, trzeba mi uwierzyć. Myślę, że Floryda jest wybrana z któregoś z dwóch powodów – jest to głębsze przesłanie i pewnie go nie rozumiem albo jest to losowy kraj, byleby nie Londyn. Osobiście będzie mi miło, jeżeli zostanie to ta pierwsza opcja.
Postacie – no do Dziobaka Czerwonego, żal mi Violet. Nie jest to jakieś stuprocentowe współczucie, bo nie umiem współczuć, jest mi żal po prostu. Nie zasługiwała na tyle cierpienia. Przeżyła jakiś atak, straciła pamięć, prawdopodobnie jej „ex” znęcał się nad nią, ojciec również. Zrzucanie wielu traum na bohatera głównego nie jest moim ulubionym wyjściem, jakoś przejadło mi się „szara myszka, z traumą, nie ma rodziców i szuka miłości”. Nie mówię też, że Violet taka jest, dobrze jej nie znamy, książka nie jest skończona, wysuwam jedynie swoje hipokryzje, teorie i zaprzeczam sobie co drugie zdanie.
Co do reszty postaci – ich podejście do bohaterki strasznie mnie zniechęciło, szczególnie incydent z basenem. Wiemy, że kobieta straciła pamięć i jedynie ma prześwity z okresu 5 lat – od ataku i obudzenia się ze śpiączki do teraz. Jej koleżanki ją wystawiły, poznała sobie jakiegoś nieznajomego i życie się toczy. Wcześniej wspomniałam o zdenerwowaniu na bohaterów – no na Piotrusia przysięgam, tępa nie jestem do końca!
Po swojej pierwszej od wielu lat grze, Lee poznaje Aidena, odbywa z nim nad wyraz normalną rozmowę. Nic nie wygląda podejrzanie – proszę, wczujmy sarkazm rozmowy z kimś obcym w naszym własnym domu. Gdy bohaterka wybiera się do parku, dostajemy wzmianki o traumie i przerażeniu, jeżeli chodzi o ludzi. W tym samym rozdziale mamy jeszcze wywiad!
„Zaburzenie lękowe z grupy zaburzeń nerwicowych, często mylone z nadmierną nieśmiałością, w którym chory odczuwa lęk wobec wszystkich lub niektórych sytuacji społecznych. Lęk dotyczący kontaktów z innymi ludźmi powoduje znaczne ograniczenia życiowe u osób z tym zaburzeniem. Fobia społeczna jest jednym z najczęściej diagnozowanych zaburzeń psychicznych. Przez niektórych naukowców uznawana za chorobę cywilizacyjną.”
Credit dla pani „Wikipedia” i lecimy dalej. Nasuwa nam się myśl, że to fortepian jest wyzwoleniem Violet – tylko dzięki niemu zapomina o bożym świecie, niczym ja o zadaniach domowych. Jednak czy to możliwe w naszym świecie, tak zatracić się w pasji, aby zapomnieć o swojej fobii?
Okej, zostawmy może już biedną pannę Lee i pozostawiam resztę interpretacji czytelnikom.
Coś na koniec, jakaś taka moja refleksja, podsumowanie – czekam na dalsze części. Oczywiście, nie uważam, że książka jest napisana bardzo profesjonalnie – występuje wiele powtórzeń i dziwnych opisów, często mamy jakieś nieskładne zdarzenia, których nie sposób pojąć (patrz – akapit wyżej), jednak ma to swój urok i wciąga czytelnika do tej szalonej przygody. Chętnie poznałabym historię Violet do końca i dowiedziała się o niej więcej, może udałoby się odpowiedzieć na wszystkie zadane przeze mnie pytania.
Oczywiście serdecznie pozdrawiam autorkę i życzę jej dalszych sukcesów pisarskich i motywacji do działania.
Punktacja:
Fabuła- 8,5/10
Kreacja bohaterów- 6/10
Styl- 6/7
Technika- 5/7
Spójność tekstu- 3,5/7
Kreacja świata przedstawionego- 6,5/7
Suma: 35,5/48
Dziobak
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro