"Wieczysta przysięga"
Tym razem nie wybrałam się w daleką podróż, wciąż pozostając w uniwersum o młodym czarodzieju; Harry’m Potterze. Poznałam kontakt między Hermioną i Draconem, to znaczy ich relację, nieco różniącą się od tej kanonicznej. I dziwność postaci. I to wszystko razem z herbatką i miodem.
Dzisiaj opowiem Wam co nieco na temat powiązania Draco i Hermiony, o szybkim zakończeniu związku dziewczyny z Ronem, no i oczywiście o Hogwarcie, a to wszystko z "Wieczystą przysięgą" autorstwa @Violanne w tle.
Tym razem nie zacznę od oceny fabuły opowiadania, a emocji towarzyszących mi w trakcie czytania książki. Kiedy tylko zaczęłam czytać, już byłam źle nastawiona do tej opowieści. Być może wciąż miałam przed oczami książki z Dramione, które w mgnieniu oka stają się, jakie się stają. I bynajmniej nie w sensie pozytywnym. Może było to spowodowane tym, że niezbyt wyobrażałam sobie postać Hermiony w roli z powieści z dopiskiem treści dla dorosłych. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, ale moje wątpliwości i przy okazji to dziwne uczucie zostały rozwiane wraz z jedenastym/dwunastym rozdziałem. Fabuła zaczęła mnie przekonywać, bardziej zżyłam się z bohaterami, zaczęłam snuć różne domysły, których wcześniej nie miałam, bo od początku patrzyłam na tą książkę sceptycznie przez pryzmat opowiadań wspomnianych powyżej. Zauważyłam, że ta książka wcale nie ma jednego wyjścia. Ona jest po prostu tak poplątana, że sam czytelnik nie może się od niej odpędzić. I przyrzekam, że jeśli niedługo nie pojawi się rozdział osiemnasty to osobiście Cię znajdę i rozerwę na części! Po prostu nie rozumiem, jak możesz tak katować ludzi! (Oczywiście Miś żartuje, on nie ma jak rozszarpać nikogo, prawda…?)
Po tym moim krótkim wywodzie na temat tego, by nie zrażać się na samym początku, postanowiłam wreszcie przytoczyć choć rąbek fabuły. Większość, jeśli nie wszyscy, uczniowie, którzy w okresie Drugiej Wojny Czarodziejów byli w siódmej klasie wracają na swój ostatni rok nauki do Hogwartu. Dla zachęty dodam, że Severus Snape żyje, a Hermiona oraz Draco Malfoy zostają prefektami naczelnymi i mają pokoje obok siebie, dzielą ich tylko drzwi, które, jakże by inaczej, są wspólne. Przez większość opowieści fabuła jest przedstawiona z punku widzenia dziewczyny, która każdej nocy przeżywa tortury z Malfoy Manor i czasem przeplata się z perspektywą chłopaka, który pragnie jak najszybciej odciąć się od rodziny. Wszystko kręci się wokół ich tajnej misji, w której to nie Potter jest bohaterem pierwszoplanowym. Poznajemy również trochę bardziej prymitywną stronę powszechnie uwielbianego Longbottom’a, który na terenie szkoły hoduje naprawdę pożyteczne rośliny. Jeśli wiecie o co chodzi. Sam obiecał, że kiedyś mi trochę podaruje, ale może nie mówmy o tym głośno.
Wo-wo-wow.... Skończyły się ciastka?! Mionko, może byś poprosiła naszego głównego kucharza o taki wypiek? Hahah. Głównymi bohaterami są oczywiście Hermiona Granger i Draco Malfoy, którzy zaczynają się w powolnym tempie… lubić? Chyba możemy tak to nazwać. Odkrywamy trochę inny charakter Hermy, której czasem zdarzy się upić i pocałować Malfoy'a... A, no i poznajemy zupełnie nową wersję Smoka, który w swojej perspektywie ukazuje zupełnie inne wyobrażenia jego persony oraz który jest w stanie przestać mówić (zbyt często) na Hermionę per Szlamo. Oczywiście w tym wszystkim przewija się zazdrosny o wszystko i wszystkich (a przede wszystkim Malfoy'a) Ron Weasley, Harry i (prawdopodobnie w przyszłości) Ginevra Potter, którzy tworzą całkiem zgraną parę. W tym wszystkim tylko Ron pozostaje bez drugiej połówki. Można też dojrzeć trochę inną stronę ciapowatego Neville’a, która naprawdę zaskakuje.
Po pochwaleniu naprawdę dobrej fabuły, usłyszeniu choć trochę na temat bohaterów i kilku innych rzeczach, weźmy w rękę herbatkę i ciacho, czekając na ostateczny wyrok. Dosłownie wszystko u góry jest pozytywne, więc... Wyrok będzie na pewno łagodny. Miś się już o to postara! Chodzi tu o drobne błędy typu; w początkowych rozdziałach, kiedy Hermiona opisuje swój nowy azyl, mówi o miękkim dywanie, na którym chętnie położy się z kakaem. Misiu specjalnie się doinformował i dowiedział się, że forma kakao jest nieodmienna i odmienia się ją jedynie w języku potocznym, ale chyba niewielu zwraca na to w obecnych czasach uwagę. Potraktujcie to raczej jako ciekawostkę. Kilka razy pojawiły się błędy, które jednak nie były duże! Co to, to nie! (Sądzę, że -nieoryginalnosc śmieje się, gdy piszę na temat błędów i ona musi je poprawiać, pewnie gdyby mogła, w którejś z moich recenzji po napisaniu o błędach pojawiłby się dopisek w stylu "I wtedy żaden błąd nie mógł uspokoić jej śmiechu", ale pozwolę sobie wrócić do tego, o czym mówimy.) Bardzo dobrze znałaś formy zaklęć, wiedziałaś kiedy ich użyć i potrafiłaś wybrnąć z sytuacji, która wydawała się być bez wyjścia.
Mimo, że bardzo nie chcę, to muszę ogłosić wyrok, tzw. punktację:
(Miś wypija powoli łyk herbatki z miodem dając podnieść się temperaturze w pomieszczeniu, trwają wyczekiwania na werdykt)
▪ Fabuła: 8,5/10
▪ Bohaterowie: 9,5/10
▪ Styl: 6/7
▪ Technika: 6,5/7
▪ Spójność tekstu: 7/7
▪ Kreacja świata przedstawionego: 7/7
Suma: 45,5/48
Wyrok zapadł. Nie wydaje się chyba zbyt surowy, mam taką nadzieję.
Życzę dużo weny, bo ona zawsze jest potrzebna, wierzę również, że pomysłów Ci nie zabraknie💜
Serdeczne pozdrowienia ślę z Krainy Byle Czego 💜
- Zako_chana_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro