51.4
Autor: James Oswal
Książka: Kości zmarłych
Cykl: Sprawy Inspektora McLeana
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Ostatnimi czasy wpadła mi w ręce polecona przez dobrą znajomą powieść Jamesa Oswalda
zatytułowana „Kości zmarłych". Jest to czwarty tom opisujący sprawy prowadzone przez Inspektora
Anthony'ego McLeana. Krótko o książce: akcja rozgrywa się w Edynburgu z niezwykle mroźną,
zimową scenerią w tle. Oblodzonymi ulicami i nieprawidłowo dogrzewanymi pomieszczeniami
komisariatu. Ciała szkockiego polityka, jego żony oraz dwóch małoletnich córek zostają znalezione w ich wiejskiej rezydencji. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna zabił swoją rodzinę, nim sam odebrał sobie życie, a wielu ludziom z ich otoczenia trudno jest w tę tragedię uwierzyć. Choć inspektor McLean nie figuruje jako ulubieniec swoich przełożonych, a wręcz niektórzy wolą nie wchodzić mu w drogę, to jego zasługi i umiejętności sprawiają, że szef od razu zleca mu zajęcie się
tą sprawą, na równi z inną - ustaleniem tożsamości i przyczyny śmierci starszego mężczyzny, znalezionego nagiego i wytatuowanego od stóp do głów w dole rzeki.
Recenzję właściwą zacznę od okładki. Nie jest ona nawydziwiana ani przesadnie minimalistyczna.
Tytuł wybija się na pierwszy plan, jest przejrzysty i współgra z widokiem szkockiego domu wśród
wzgórz, który stanowi tło. Ciemne chmury wiszące na niebie mogą sugerować nam, czającą się w środku niebezpieczną tajemnicę. Już od pierwszych stron książki da się zauważyć przystępną
strukturę. Podzielona jest ona na krótkie trzy-czterostronicowe rozdziały, przez co czyta się ją
szybciej nawet pomimo dość drobnej czcionki.
Wśród bohaterów nie ma wyraźniej zaznaczonej granicy między protagonistami a antagonistami.
Oczywiście już od początku odcinają nam się bohaterowie pracujący z inspektorem, których
postrzegamy jako tych dobrych. Z kolei takich jak przełożony McLeana czy wyższych rangą
policjantów za potencjalnych kandydatów, którzy chcieliby mu zaszkodzić. Natomiast bardziej i mniej
kłopotliwe sytuacje przewijają się przez całą powieść, tak jak nowi, tajemniczy bohaterowie, co
sprawia, że w rzeczywistości niemal nikt nie jest zupełnie biały i czarny. Nie zmienia to jednak faktu, że postaci łatwo zapadają w pamięć i czytelnik szybko się z nimi utożsamia i sympatyzuje.
Przejdźmy teraz do samej treści. „Kości zmarłych" napisane są niezwykle przyjemnym i łatwym do
czytania językiem. Autor z lekkością opisuje wydarzenia i łagodnie wplata dialogi w całość. Opisy miejsc, zjawisk czy krajobrazów nie są za krótkie ani nie zasypiamy przy ich wertowaniu. Są jednak dokładne, dzięki czemu możemy bez problemu wyobrazić sobie otoczenie, w którym obracają się bohaterowie. Na szczególną uwagę zasługuje cudowny, momentami czarny humor, którym posługuję się Oswald. Poprzez jego obecność w lekturze, czytający wręcz połyka książkę na raz i niewątpliwie poprawia sobie samopoczucie. Mimo że kryminał ten ma wiele przeważających plusów, to jest jednak kilka aspektów, które mogą się czytelnikom nie spodobać lub wydać co najmniej kłopotliwe. W pierwszej kolejności należy zaznaczyć, że fabuła z początku niestety się
dłuży. Pomimo tej wspomnianej przeze mnie wcześniej „łatwości", czytelnik ma wrażenie, że mniej więcej do połowy tomu nie ma miejsca żadna przesadnie niebezpieczna czy zaskakująca sytuacja. Pierwsze sto stron możemy uznać za poznanie bohaterów, ich wzajemnych relacji i faktów z
przeszłości. Dopiero po przebrnięciu tych kilkunastu rozdziałów akcja nieco przyspiesza i pojawiają
się całkiem ciekawe zwroty akcji. Nie zmienia to tylko faktu, że osoby, które poszukują wartkiej fabuły od pierwszej strony, mogą się nieco rozczarować lub po prostu zmęczyć i zniechęcić. Ostatni,
lecz nie mniej istotny aspekt, stanowi zakończenie, ponieważ może ono stać się przedmiotem sporów. Nie jest bowiem stereotypowym happy endem, gdzie dobro zostaje nagrodzone, a zło ukarane. Pewne sprawy nie zostają wyjaśnione, a ich uczestnicy nie wracają ani nie zostaje o nich wrzucona żadna wzmianka. Niektórzy powiedzieliby, że Oswald zawalił sprawę, bo liczyli na
uroczyste zamknięcie morderców w ostatnim rozdziale, natomiast miłośnicy literatury problemowej
zakwestionowaliby zakończenie jako interesujące i nieoczywiste. Osobiście muszę przyznać, że sama
spodziewałam się innego obrotu spraw, ale nie mogę powiedzieć, że takie sfinalizowanie historii jest
nieadekwatne i niewłaściwe. Jest po prostu inne.
Podsumowując, sądzę, że kryminał „Kości zmarłych" jest godny polecenia, mimo swoich
drobnych mankamentów. Osobiście przyznałabym mu 6,5 lub 7 punktów w skali do 10.
Pozdrawiam,
Recenzowała Dziewczyna w Białym
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro