„Yanli. Secret Force."
Hej, hej!
Rozpoczynając pracę jako tutejsza recenzentka nie spodziewałam się, że będę miała okazja zwiedzić tyle cudownych zakątków świata. Nie tak dawno odwiedziłam starożytną Grecję i Troję, następnie byłam w dziewiętnastowiecznej Warszawie, a dziś znów mam okazję poznać nowe niesamowite miejsce. Tym razem przenosimy się nieco dalej, czeka na nas Daleki Wschód. A zatem przedstawiam Wam „Yanli: Secret Force” autorstwa marvolo01
Chiny. Pewnie słysząc to słowo każdy od razu widzi Wielki Mur Chiński, może latawiec w kształcie smoka, latający po niebie. W każdym razie, cokolwiek sobie wyobrażacie, zapomnijcie o tym. Wraz z tą książką poznacie Chiny od innej strony. Przestępczej strony.
Secret Force to specjalna jednostka zajmująca się pokonywaniem przestępczych organizacji. Jednym z założycieli jest Yixian Wangji, ojciec Yanli. Dziewczyna, po trzech latach szkolenia, zostaje szefową oddziału Secret Force w Szanghaju. Musi połączyć siły z koreańskimi i japońskimi jednostkami swojej grupy i zmierzyć się z walką z Triadą czy Yakuzą, organizacjami przestępczymi. Czasami z narażeniem życia...
Pierwsze wrażenie? Muszę przyznać, że całkiem pozytywne. Było w fabule kilka momentów, w których akcja przeciągała się w nieskończoność, podczas gdy ja oczekiwałam z niecierpliwością, jak ona się skończy. Ale to się da przeżyć. Zdecydowanie na plus budowanie napięcia przed momentami kulminacyjnymi.
Nie podobało mi się skakanie między poszczególnymi perspektywami. Narrator jest oczywiście trzecioosobowy, ale raz opisuje akcję z perspektywy Yanli, a za chwilę przenosi się do innej postaci w kompletnie innym miejscu. Coś takiego jest dopuszczalne, ale dla mnie wprowadza to niepotrzebny zamęt i chaos. Bardziej przejrzyście by to wyglądało, gdyby zostało to podzielone jakimiś gwiazdkami, czymkolwiek, żeby to po prostu oddzielić od siebie.
Bohaterowie zostali nieźle wykreowani, ich osobowości, zachowania są dość autentyczne, brawo. Oczywiście najbardziej zachwyciłam się główną postacią, czyli naszą Yanli. Ambitna, odważna, nie da sobie dmuchać w kaszę. Czasami jest może trochę naiwna, ale moim zdaniem to dodaje jej trochę uroku i sprawia, że staje się bardziej „dziewczęca”. Nie podobało mi się tylko jej spotkanie z doktorem Gengxinem. No bo kto staje się tak bardzo ufny w stosunku do kompletnie nieznajomej osoby? Nawet jeśli faktycznie Yanli poczuła między nimi jakąś więź porozumienia, nie powinna od razu tak mu ufać. Byłoby to nawet do przyjęcia, ale ogólnie miałam wrażenie, że dziewczyna należy raczej do osób nieufnych, więc trochę by się to wykluczało. Jednak zawsze możemy to podciągnąć pod wspomnianą już wyżej naiwność :)
Styl pisania w miarę ciekawy. Zdecydowaną zaletą jest użycie mnóstwa epitetów. Podobało mi się obszerne opisywanie wszystkich akcji i miejsc. Zazwyczaj nie ciągnie mnie do różnych strzelanin i tym podobnych, ale muszę przyznać, że tym razem się wciągnęłam, a to wszystko zasługa tych cudownych opisów. Każde działania są dokładnie wyjaśnione i wytłumaczone, a miejsca opisane z najmniejszymi szczegółami, dzięki czemu można wczuć się w klimat :)
No i w końcu dotarliśmy tutaj... ortografia i interpunkcja. Książka jest napisana w porządku, ale interpunkcja naprawdę pozostawia wiele do życzenia. Przecinki były źle postawione głównie w zdaniach złożonych (tu podam przykład, który najbardziej kłuł mnie w oczy: gdy w zdaniu złożonym współrzędnie mamy słowo „dlatego”, przecinek stawiamy PRZED tym słowem, proszę o tym pamiętać). Błędów ortograficznych raczej nie zauważyłam.
A zatem zapraszam do punktacji:
fabuła: 8 pkt
bohaterowie: 8 pkt
styl: 6 pkt
technika: 4 pkt
spójność tekstu: 5 pkt
kreacja świata przedstawionego: 6 pkt
Ogółem: 37/48 pkt
Osobiście nie bardzo podchodzą mi książki takiego rodzaju, ale muszę przyznać, że ta była całkiem dobra (proszę to uznać za dość spory komplement :) ). Cóż, to chyba tyle z mojej strony, pozdrowienia dla autora!
~ Infinitte
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro