Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

„Silent Sirens"

Hello my friends, from this side your @lover_in_sad ... Nie no, żartuję. English mode włącza mi się dopiero po dwudziestej pierwszej (czasami wcześniej, no ale nevermind). Wracając do tematu. Przychodzę dzisiaj do was z recenzją (wdech i wydech) “Silent Sirens” autorstwa   LetaCaceres .

Mała uwaga ode mnie. Piszę tę recenzję zaraz po przeczytaniu, więc w niektórych momentach może być ona trochę emocjonalna, a pod koniec muszę pokusić się o lekkie spoilery, które oczywiście zaznaczę, dla tych którzy jeszcze nie znają opowieści. No, ale kubek z kawą i telefon, na którym mam “bardzo profesjonalne” notatki w dłonie i lecimy z zabawą.

Zmienię tutaj trochę mój sposób recenzowania, gdyż jak już mogliście zauważyć, raczej szłam schematem, czyli;

1.      Fabuła
2.      Bohaterowie
3.      Ewentualne błędy, których nie można było zaliczyć do żadnego podpunktu zamieszczonych wyżej
4.      Błędy gramatyczne itd.
5.      No i ewentualne odniesienie się do tego co pisaliście w zgłoszeniu w punkcie szóstym, powód zgłoszenia pracy

Tym razem jednak zmieniam to, bo po prostu muszę, gdyż tutaj powód zgłoszenia spowodował taką a nie inną sytuację, no ale o tym dowiecie się już czytając recenzję.

Tak więc tym razem zacznę od punktu trzeciego, czyli błędu, nad którym muszę się pochylić, albowiem mówię tutaj o gubieniu pewnych rzeczy np. pod koniec jednego rozdziału główna bohaterka założyła sukienkę, ale już w następnym jest mowa o tym, że ocierała spocone dłonie o spodnie. Widziałam, że w komentarzach już ktoś zwrócił na to uwagę, aczkolwiek przypominam tutaj o tym, że na takie rzeczy trzeba zwracać uwagę i pilnować, gdyż to jest ważne. Moja propozycja co do tego to założenie notatnika papierowego bądź elektronicznego, w którym będziesz mogła zapisywać sobie takie rzeczy.

Kolejną rzeczą, do której się przyczepię jest to, że Shailey (mam nadzieję, że dobrze napisałam jej imię, jeśli nie to przepraszam) niemalże za każdym razem gdy Dymitr (he is my husband and his name has to be correct, but I’m not sure) namawiał ją na jakieś wyjście czy cokolwiek, występowało to samo podsumowanie typu “zawsze mu ulegałam”, podobna sytuacja ma miejsce, gdy nazywa ją chica del cafe i następnym razem również w 99% jak nie w 100% jest to “kiedyś nie lubiłam tego jak mnie nazywał”. Nie mówię, że to jest bardzo złe, aczkolwiek nie wiem jak inni, ale w pewnym momencie zaczęło mnie to trochę irytować. Zwłaszcza odnosząc się jeszcze do tego pierwszego przykładu, nie było raczej takiej sytuacji, która by to przedstawiała czytelnikowi z samego kontekstu zdarzenia, chodzi mi tutaj o to, że zamiast właśnie opisać jakiś moment, w którym widać, że chłopak nie ustępuje i w jakiś sposób przekonuje dziewczynę, do jakiegoś wyjścia czy czego tam innego, to po prostu jest właśnie ta informacja, że Shailey ulega Dimitrowi i koniec. Mam nadzieję, że wiesz o co chodzi, jeśli nie to zgłaszaj się w komentarzu 😊.

Co do takich ogólnych błędów to chyba tyle. Więc przechodzimy do fabuły i bohaterów. Postaram się nie rzucić żadnym spoilerem, a raczej pobieżnie przedstawić moje odczucia po przeczytaniu tego. Zanim jednak cokolwiek zacznę pisać, chcę zaznaczyć, że ostatnio przeczytałam “Królestwo Kanciarzy” i “Lalkę” co sprawiło, że poczułam wielką potrzebę przeczytania naprawdę dobrego romansu, takiego uroczego i zakończonego happy endem... W tej chwili myślę, autorka ociera łzy ze śmiechu. Czemu? Bo gdy na początku to czytałam, miałam takie... to jest to, czego szukałam i nagle BAM. Czuję się już tutaj rozemocjonowana, gdyż no, nie chcę zdradzać więcej, bo szczerze polecam tę historię wszystkim, którzy jej nie znają. Zapytacie mnie czy pokochałam tę książkę, czy jednak znienawidziłam. Otóż odpowiedź jest następująca, jednocześnie ją kocham i nienawidzę, gdyż (wcale nie temu, że Dymitr jest już moim mężem) ona jest taka słodko-gorzka. Z jednej strony mamy ukazaną kiełkującą miłość, z drugiej więź, której nic nie jest w stanie zniszczyć. Kocham tę książkę, bo mamy główną bohaterkę, która odrzuca miłość na rzecz swoich marzeń, ale potem rzuca wszystko co było według niej najważniejsze na rzecz uczucia, które myślała, że wygasło. Z drugiej strony nienawidzę tej historii za to jak bardzo zakończenie jest bolesne, ale prawdziwe. Tak więc od razu po przeczytaniu byłam wściekła, że zakończyło się to tak, a nie inaczej, aczkolwiek w tym momencie, gdy trochę już ochłonęłam i przemyślałam, w jakiś dziwny sposób nie potrafię sobie wyobrazić lepszego zakończenia, co prawda zacytuję tutaj fragment książki “Jeśli to nie wypali, to on będzie pierwszą osobą, którą zamorduję, przysięgam.” to zmieniłam to w swoich notatkach na “Jeśli to nie wypali, to autorka będzie pierwszą osobą, którą zamorduję.” to teraz z jednej strony boli mnie zakończenie, z drugiej brakuje mi słów na opisanie tego, jak w tej chwili uważam, że ten koniec jest jak najbardziej w punkt (co prawda mam cichą nadzieję na kontynuację, ale ja nic nie mówię).

Bohaterowie wykreowani wręcz świetnie, nie mam chyba się do czego przyczepić. Ashtona chciałabym nienawidzić, no ale po prostu nie mogę. Dymitra kocham, to już jest mój mąż i nic tego nie zmieni. Co do postaci to tyle, bo to co chciałam napisać to napisałam i wystarczy.

Teraz ostatni punkt, do którego się odniosę, czyli powód zgłoszenia. Czytając tą książkę gdzieś tam z tyłu głowy myślałam właśnie nad szansami wydania jej w formie papierowej. Myślę, że powinnaś jeszcze trochę popracować nad nią; poprawić błędy, o których wspomniałam na początku, rozwinąć niektóre wątki, żeby trochę rozszerzyć całą historię, żeby po prostu była dłuższa.

Kawa dawno wypita, notatki nie za bardzo się sprawdziły w związku z ostatecznym zakończeniem książki, tak więc przechodzę do punktacji.

Fabuła 10/10

Bohaterowie 10/10

Styl 7/7

Technika 6/7

Spójność tekstu 6/7

Świat przedstawiony 7/7

Razem 46/48

Szczerze życzę spełnienia twojego marzenia i jeśli uda ci się je spełnić, to daj mi znać, bo chętnie zaopatrzyłabym się w romans, który tak mnie zranił, że niemalże się popłakałam. W skrócie „Silent Sirens” zmiotło mnie z planszy, ale zyskałam nowego męża. Przynajmniej tyle. Także pozdrowienia i powodzenia <3.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro