"Królowa"
Witam was, moje zlepki komórek. Dzisiaj wskakujemy na naszego udomowionego Felixa i lecimy... dużo, dużo lat wcześniej. Więc chwytajcie jedzenie, wodę, herbatę, kawę, energetyka w ostateczności i czapki w dłonie, wyruszamy na długą wycieczkę. Proszę się nie rozdzielać i słuchać przewodnika, jak nie, to pogryzę was za karę w łydki!
A tak na serio – jestem zakochana w tym opowiadaniu. Nie dość, że mitologia to moje klimaty, to jeszcze mamy motyw wygranej zła nad dobrem. Wprost przepadam za takim typem opowiadań i często pochłaniam je w dzień, nie mogąc doczekać się kolejnych rozdziałów. Czy tak samo było w przypadku „Królowej"? Tak, tylko to jest one-shot nad czym ubolewam. Ja naprawdę chcę wychwalić z góry na dół „Królową", ale niestety, są dwie rzeczy, o które się muszę przyczepić.
Po pierwsze – książka serwuje wiele akcji na raz. Ja wiem, że taka jest właśnie charakterystyka one-shot'a – wprowadzić jeden wątek i go rozwinąć, nie skupiając się na reszcie wątków. Taka nowela. Po prostu nie wiem, czy to wszystko nie jest takie ciężkie. Wiem, ludziom jest potrzebna lektura ciężka, sprowadzająca się do głębszych tematów i lekka, do chwilowego rozerwania się. Nie wiem, czy tutaj coś nie próbowało się połączyć, czy jest to może styl autora. Megalomania poruszona jako główny temat nie jest głośna w dzisiejszym świecie lub po prostu „zamiata się ją pod dywan". Podziwiam ukazanie jej w dobrym opowiadaniu z niestety, nie największym odbiorem.
Po drugie – pisanie niektórych słów „z e s p a c j a m i". Wiem, boli czytanie takich słów. Na przyszłość polecam je pogrubić albo samą wypowiedzią nadać im mocny, podkreślający ton, dzięki czemu tekst będzie bardziej przejrzysty i przyjemniejszy dla oka.
Dobrze, już się nie czepiam, wracam do pozytywów, bo pewnie połowa wycieczki już patrzy w telefony ze znudzenia lub się zrzuca z chodnika na ulicę.
Więc wracając, co do naszego toru, czas na bohaterów. Tak. Po prostu tak. Oni są żywi. Mają bardzo dużo charakteru, co jest u mnie na plus. Mają nietypowe ambicje, relacje, toki myślenia – to wszystko jest całkiem sprytnie pokazane w ich zachowaniach i reakcjach. Czuć, że można spotkać takiego człowieka na ulicy i dogadać się z nim bądź też nie.
Niestety ubolewam nad imionami, które trudno mi się czytało, ale wiem, że to nie kaprys autora, a moja trudność z długimi słowami. Oraz jest to oparte na mitologii, a wiemy, że oni... lubili dawać dziwne wyrazy jako imiona.
Zakończenie zostawiło mnie z pewnego rodzaju niedosytem – niby wyjaśnił się główny wątek, ale pozostawił większe oczekiwania. Trochę jakby napisane z pomysłem, ale na lenia. Powiedział Dziobak, który robi to samo. Mówią, że wielkie umysły myślą podobnie, więc tym stwierdzeniem uratuję honory wielu ludzi.
Pozostało mi życzyć owocnej kariery autorowi. Nasza wycieczka dobiegła końca, zapraszam do przeczytania „Królowej", ponieważ dzieła nikt nie oceni lepiej, niż my sami. Także wyczekujcie następnych recenzji, a ja się z wami żegnam i znikam w szafie!
Fabuła - 8/10
Kreacja bohaterów - 9/10
Styl - 5,5/7
Technika - 6/7
Spójność - 5/7
Kreacja świata przedstawionego - 6/7
39,5/48
WaszDziobak
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro