Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51.2

Moi drodzy. Tak jak inni recenzenci przedstawię, a raczej zrecenzuję papierową książkę, jako świętowanie 50 rozdziałów. Ze względów bezpieczeństwa na cenzuralne słownictwo odczekałam dwa, trzy dni, aczkolwiek to co zaraz przeczytacie będzie emocjonalną bombą. Zapraszam na “Małe Życie”- Hanya Yanagihara.

Nigdy tego nie robiłam, ale ze względów osobistych muszę to zrobić i przytoczę dla was opis, który znajduje się na tylnej okładce tej książki.

"Czterech przyjaciół tuż po ukończeniu studiów przenosi się do Nowego Jorku, aby zacząć nowe życie. Nie mają nic poza sobą i swoimi ambicjami. Willem - aspirujący aktor, JB - utalentowany malarz, Malcolm - sfrustrowany architekt, oraz tajemniczy i wycofany Jude, który stanowi dla wszystkich punkt oparcia. Z czasem ich relacje stają się coraz bardziej pogmatwane za sprawą uzależnień, sukcesów i dumy. Oto poruszająca do głębi opowieść o wielkim mieście, które daje szansę na zapomnienie o przeszłości, i o życiu w bólu, który nie pozwala o niej zapomnieć. To proza, która w całym swoim pięknie opisuje doświadczenia, zła, granice ludzkiej wytrzymałości i tyranię pamięci."

Opis jest od wydawcy i ani trochę nie zwracajcie na niego uwagi. Ja po przeczytaniu tej notki spodziewałam się luźnej, ciekawej historii o dorastaniu, podejmowaniu decyzji, które raz mogą się okazać dobre, czasami trochę mniej, ale to co Hanya Yanagihara nam tutaj dała to jeden wielki żart. Postaram się tutaj wcale nie spoilerować, więc jeśli chodzi o fabułę to nie będę się za bardzo rozpisywać, bo boję się, żeby przypadkiem czegoś nie wygadać.

Jest to, chyba jak dotąd największa i najpotężniejsza historia jaką kiedykolwiek przeczytałam, gdyż mamy tutaj ponad 800 stron i jest to 800 stron nieszczęścia. Na samym początku faktycznie mamy głównych bohaterów, czyli Willema, JB, Malcolma no i naszego kochanego Jude’a. Więc o czym głównie opowiada ta książka? Opowiada o cierpieniu, o bólu i o tym jakie tak naprawdę nic nieznaczące jest nasze życie. Ja staram się być optymistką i szukać plusów w każdej sytuacji i to nie tak, że przez te 800 stron będziecie płakać i czytać tylko nieszczęśliwe momenty. Nie. Ta powieść tak naprawdę pokazuje prawdę o naszym życiu. Ukazuje, że to co teraz uważamy za ważne to może wcale takie nie być. Opowiada nam o tym z czym potrafią i muszą borykać się niektórzy ludzie, jakie traumy przeżyli i w jaki sposób sobie z nimi radzą. To co jednocześnie mnie smuciło, wkurzało i tak zafascynowało to to, w jaki sposób autorka pokazała perspektywę osoby, która potrzebuje pomocy i perspektywę, tej drugiej strony, czyli człowieka, który chce pomóc. Pokazuje, że to jak czasami powinniśmy odpuścić z tym dopytywaniem co się stało, ale są w chwile, w których ktoś sobie myśli “Zapytaj mnie jeszcze raz i ci powiem, opowiem ci o wszystkim co mnie męczy”, ale my nie pytamy, bo myślimy, że tak będzie lepiej i to pokazuje jak często stoi przed nami ta wielka niewiadoma, jeśli chodzi o drugiego człowieka. Ale czy ta książka faktycznie jest taka depresyjna i pokazuje tylko czarne strony życia? Nie. To co jest w niej piękne to obraz przyjaźni, która mimo wielu upadków, tragedii i załamań, za każdym razem się podnosi, czy to szybciej, czy to dłużej, ale ta przyjaźń jest. Ona przeżyła najwięcej i czytając wiele recenzji na temat “Małego Życia” zobaczyłam, że wiele ludzi uznaje to za takie wyidealizowanie tych znajomości, ale ja tak nie sądzę. Co prawda, faktycznie będąc w tak młodym wieku, ciężko jest uwierzyć w taką więź między bohaterami, która jest od początki do końca, mimo, że w niektórych momentach właśnie tą nić tak się szarpało, nadcinało i tak dalej, ale tak pomyśleć, to to wszystko jest możliwe, czemu? Bo cechy postaci nie wzięły się znikąd, każdy bohater jest inny, był inaczej wychowany, przechodził przez inne wydarzenia i ma inny charakter. Kolejną rzeczą jest to, że właśnie ta książka mówi o cierpieniu, bólu, a mimo to ta przyjaźń przetrwała i jest, co mimo wszystko jednak daje taki przyjemny, wzruszający kontrast i takie światełko nadziei dla całej historii.

Jeśli chodzi o bohaterów, to ja tutaj nie będę się za bardzo rozpisywać, bo to mógłby być spory spoiler, ale tak pokrótce. Autorka idealnie stworzyła bohaterów. Każdy z nich ma wady, dzięki czemu są bardziej ludzcy i łatwiej się do nich przywiązać. Na całe szczęście to nie jest tak, że te wszystkie cechy wzięły się znikąd. Tak więc jeśli chodzi o bohaterów to jak najbardziej jest się w stanie w nich uwierzyć.

Teraz ode mnie takie ostateczne wrażenie, a mianowicie, iż przed przeczytaniem, postrzegałam życie jako coś co się kończy w nieskończoność i mimo, że wiedziałam, że nikt nie żyje wiecznie to nie myślałam o tym aż tyle. Teraz widzę, że te nasze życie jest małe, krótkie i z jednej strony mogłabym to postrzegać tak, że po co cokolwiek robić jak i tak kiedyś to wszystko się skończy, ale nie. Jak wcześniej mówiłam sobie, że mam czas i martwiłam się czy nie zrobię jakiejkolwiek głupoty, to teraz patrzę na to tak, iż mamy za mało czasu i powinniśmy ten czas wykorzystać. Żyć jakby każdy dzień miał być naszym ostatnim, bo tak naprawdę jesteśmy takim małym pyłkiem we wszechświecie i nie możemy przewidzieć niczego. Myślę również, że ta książka może dla niektórych poukładać myśli w głowie, bo czasami za bardzo przejmujemy się nic nieznaczącymi rzeczami jak porysowany samochód, zła ocena, trochę mniej przychylny komentarz pod nowym zdjęciem. Są ludzie, którzy muszą borykać się z takimi problemami, o których my nawet możemy nie mieć pojęcia i chyba to jest najgorsze, że my nigdy nie wiemy.

Tak więc

Fabuła 10/10
Kreacja bohaterów 10/10
Styl 7/7
Technika 7/7
Spójność 7/7
Świat przedstawiony 7/7
Razem 48/48

Z wielkim serduchem ode mnie i rangą książki, którą uratowałabym z pożaru.
lover_in_sad

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro