Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

oczekiwana nieobecność








— Dziękuję pani jeszcze raz za śniadanie. Oddaje pudełko — jasnowłosy uśmiechnął się do starszej kobiety, która przyjęła z powrotem swoją własność.

— Będzie na następny raz — odparła przez co Caden stał się nieco zmieszany. — Zostajesz dziś u nas na noc? — dopytała, a wtedy nawet i Perry się zawstydził.

— Babciu...

— No co? Czy ja coś nie tak powiedziałam? — zaczęła mówić do siebie kilka podobnych kwestii, a to oznaczało, że szukała frazy, o której zapomniała. Kobieta o siwych, podkręconych końcówkach włosach odłożyła plastikowe pudełka na krótki blat i nie mogła sobie przypomnieć. — Co ja...? Hmm, miałam coś właśnie powiedzieć.

Landon pokiwał głową i uśmiechnął się delikatnie mówiąc :

— Zrobisz nam kakao?

Margaret drgnęły brwi, bo to właśnie było rzeczą o jakiej zapomniała, ale chciała trochę postresować swojego kochanego wnuka.

— Sami sobie zróbcie. Mój serial się zaraz zaczyna! — uniosła swój ton, a Perry nie wiedział czy miał się bardziej obawiać starszej kobiety, czy kolejnej recenzji Wspaniałego Stulecia.

— Dobrze — wyznał wysoki młodzieniec, który chciał w tej chwili ująć dłoń White'a i podprowadzić go do stolika, aby oglądał jego katastrofalne umiejętności kulinarne.

Chciał to zrobić, ale mimo tego, że babcia akceptowała seksualność wnuka to jednak sam Landon nie miał pojęcia kim tak naprawdę był dla starszego? Kolegą, przyjacielem, znajomym? Kimś, z którym mógł spędzić miło czas, ale się nie wiązać? Nie pakować w żadne poważne rzeczy? Perry nie czuł już stałego gruntu... Już dawno stracił panowanie nad własnymi pragnieniami.

— Żartowałam! Zrobię wam kakao — odparła z radością, zerkając na zegarek. — Jest przecież późno już, a Sulejman się skończył. Jutro będzie następny odcinek — kobieta naprawdę wkręciła się w świat tureckich seriali.

Obaj poszli, więc do pokoju Landona. Chłopak cieszył się, że Caden znów tutaj z nim był. Mogli dzięki temu spędzić ze sobą więcej czasu, a gdy kakao zostało już przygotowane nie musieli się martwić, że ktoś im przeszkodzi.

Dwa kubki stojące na biurku na podkładce do myszki. Gorące mleko zabarwione brązowym, słodkim proszkiem, para unosząca się ponad naczynia.

Kakao nie było tutaj najważniejsze, stało się ono jedynie dodatkiem do scenerii, w której to Landon oraz Caden siedzieli razem na dywanie opierając się plecami o krawędź łóżka. Jasnowłosy cały czas nie mógł się zbytnio oswoić z takim miejscem jak to. Rodzinne ciepło, uśmiechy, szczerość wobec siebie, poukładane życie, w którym nie było widać żadnej skazy. White nigdy nie miał lekko i w myślach porównywał swoją rzeczywistość do tej Perry'ego. Różnili się dosłownie wszystkim, co czasem przerastało jasnowłosego, ale dopóki biegacz go chciał to nie miał zamiaru się oddalać od niego. Zależało mu, ale nie był gotów, aby wyrazić swe uczucie słowami.

Od kiedy probuję się ograniczać? - zapytał samego siebie, nie dostrzegając żadnej rzeczy, którą poświęcał dla młodszej siostry. Dla niego to było oczywiste, aby dawać jej wszystko, co najlepsze, nie widząc jak jego własne życie uciekało mu między palcami.

— Mogę cię o coś zapytać? — Landon spojrzał po chwili ciszy na jasnowłosego, który przestał krążyć wzrokiem po licznych nagrodach biegacza, jakie zdobył.

— Jasne — odparł, nie szykując się na nic poważnego.

— Trochę mi głupio, ale... Czemu nie potrafiłeś się dogadać w szkole z innymi? Nie potrafię sobie wyobrazić jak ktoś taki jak ty...

— Taki jak ja? — Caden zmierzył wzrokiem Perry'ego, który nie miał nic złego na myśli.

— Chodzi mi o to, że jesteś miły, mądry, megaaa mądry, zabawny, przyjacielski... Jak można kogoś takiego nie lubić? — zadał w końcu pytanie, które go nurtowało od dłuższego czasu. Nie potrafił się pogodzić z innymi, tymi ludźmi jacy napotkali na swej ścieżce White'a i go bezdusznie odtrącili.

— Dziękuję, że tak myślisz, ale... Nie wiem czy to zrozumiesz.

— Daj mi szansę — uśmiechnął się, sprawiając tym samym, że White przestawał martwić się tymi barierami jakie dzieliły ich dwoje.

— W porządku — westchnął głęboko, sięgając pamięcią do czasów liceum. — Kiedyś byłem zbyt szczerą osobą. Szczerą ze sobą i własnymi pasjami. Uwielbiałem mówić przede wszystkim o filozofii, czytałem książki, po które nikt nie sięgał w podstawówce. Poza tym dołączyłem do wszystkich możliwych kółek jakie oferowały szkoły. Byłem aktywny, ciekawy wielu rzeczy, świata nauki, nie potrafiłem się ograniczyć, bo to mi pozwoliło zapominać o matce narkomance oraz ojcu pijaku... — uśmiech Cadena przestał w tym momencie istnieć, a Landon przyglądał się starszemu, który mówił dalej. — Ale to nie tak, że szukałem ucieczki od myśli o patologicznej rodzinie, ja uwielbiałem się uczyć, odkąd tylko pamiętam. Sądziłem, że jeśli będę mądry, kreatywny, wszechstronny to będę miał wokół siebie przyjaciół, których było mi brak. Okazało się jednak, że wiedza  sprawiła odwrotny skutek. Ludzie zaczęli bać się ze mną rozmawiać, unikali mnie, bo czuli się gorsi, a ja wcale... Nie czułem się lepszy od innych, nadal się nie czuje jakbym był ponad kimś... Nie potrafię tego zrozumieć, ale w końcu znalazłem klucz do swojego małego sukcesu... Zacząłem zachowywać się bardziej na luzie, chodzić do baru LGBT, w którym nauczyłem się różnych zachowań, swobody, a naukę pozostawiłem dla siebie oraz siostry. Muszę przecież pomagać Emmie w edukacji, aby dostała się na wymarzone studia.

— A co z tobą? — Landon chciał się dowiedzieć jeszcze więcej, a White chciał mu o tym mówić, lecz nie zawsze wiedział jak dobrać odpowiednie słowa.

— Wystarczy, że będę miał kogoś takiego jak ty — w kąciku ust, Perry w końcu ujrzał promień, który zgasł.

Jasnowłosy przybliżył się bardziej do biegacza, którego po chwili zaczął się denerwować. Chciał kontynuować temat, lecz rozpoczęcie praktyki w postaci pocałunków także nie było złe.

Caden podparł się ręką o dywan i sięgnął do ust Landona, który czule przyjął tę przyjemność. Malinowe usta bladego anioła smakowały tak dobrze i uzależniająco. White był dla niego cenny, choć z tyłu głowy od czasu do czasu odczuwał wątpliwości, o których dziś chciał kompletnie zapomnieć.

Zbliżył się do filigranowego, szczupłego chłopaka i wsunął swoją silną dłoń w kolorowe, pastelowe kosmyki. Przejął kontrolę nad grą wstępną, muskając wargi Cadena coraz pewniej, dając z siebie sto dziesięć procent. Perry chciał skupić się tylko na obecnych chwilach, nie przejmując się niczym poza teraźniejszością. To ona była ważna, przeszłość była tylko dodatkiem, którym można było ozdobić myśli incydentalnie¹.

Szatyn zapomniał w końcu o zmartwieniach, a nawet słowach jakie zostały wypowiedziane kilka chwil wcześniej. Pocałunki stały się dla obydwu z nich priorytetem, a także stawały się one początkiem poważniejszych zbliżeń. Landon nie kontrolował swoich pragnień i nawet nie zauważył, gdy jego dłoń znalazła się na biodrze starszego. Silny uścisk delikatnego ciała, budził w nim dotąd nieznane pożądanie. Serce zaczęło mocniej uderzać w jego klatce piersiowej, a w brzuchu odczuwał przyjemny ucisk.

Caden odczuwał to wszystko podobnie, jakby lada moment miał przeżyć swój pierwszy raz, który wydarzył się już kilka lat temu. Niemniej jednak przebywanie z biegaczem było dla niego wyjątkowe, inne niż zawsze. Perry był dla niego chłopakiem wyróżniającym się z tłumu, kimś kogo nie dało się podrobić, ani zamienić. Na swojej drodze White spotkał paru facetów, ale mimo ich doświadczenia żaden nie mógł się równać z delikatnością Landona.

Biegacz przesunął się bliżej Cadena nadal siedząc na miękkim dywnie. Jego dłoń sunęła po szyi, zahaczając przedtem o skromny kolczyk w lewym uchu. Po ciele starszego przeszedł dreszcz, a także pobudziło w nim to ciekawość, chciał więcej, ale także wiedział, że musiał dać z siebie wszystko.

Nic nie stało im na przeszkodzi, prócz wcześniejszych myśli, które teraz przestały mieć znaczenie. Landon zapomniał o uczelni, treningach, karierze, natomiast Caden przestał się zamartwiać okropną pracą, problemach finansowych, a nawet i młodszą siostrą.

Swoją szczupłą dłoń ułożył na tej Perry'ego, która nagle wsunęła się pod bieliznę jasnowłosego. White uchylił swoje usta i wydał z siebie krótkie westchnienie, co spowodowało, że szatyn odczuł na plecach spięcie każdego mięśnia. Nie przestawał, dalej muskając na wpół otwarte usta Cadena. Dwudziestotrzyletni chłopak nagle przerwał próbę dostanie się dłoni Landona nieco niżej, a sam zainicjował, aby Perry usiadł na materacu.

Oczarowany Perry nie miał nic przeciwko i z rozkoszą wykonał polecenie nadal patrząc w złote tęczówki, które mieniły się w świetle lampki nocnej. Starszy pod nie uwagę biegacza odsunął suwak przy jego spodniach i potarł dłonią o przyrodzenie Landona przez czarny materiał bokserek. Caden uśmiechnął się delikatnie nadal patrząc w rozmarzone oczy jasnowłosego, który wyczuł pulsujący problem. Dopiero ten akt, gdy White wsunął opuszki palców pod materiał bokserek, sprawił, że Perry chwycił za nadgarstek starszego.

Spojrzał w oczy Cadena z pewnego rodzaju rozczarowaniem, ale tak naprawdę czuł się wobec chłopaka nie fair.

— Przestań, proszę — odparł, co natychmiast sprawiło, że White się wycofał i spuścił swoją głowę w dół, siadając na własnych piętach.

Perry złapał się za nieco spocone z nerwów czoło i przymknął na chwilę powieki, bo nie chciał, aby tak to zabrzmiało.

— Nie podobało ci się? — zapytał nieśmiało jasnowłosy, który już od dawna nie czuł takiego wstydu.

Sądził, że robił wszystko prawidłowo, chciał sprawić, aby Landon szczytował w jego ustach. Zaplanował sobie każdy element w głowie, choć czuł lekkie mdłości, gdy pomyślał o połykaniu spermy. Nie lubił tej części bliskości, jednak uznał, że dla Perry'ego zrobienie czegoś wbrew sobie było tego warte.

— Nie, Caden to nie tak! — uniósł swój ton, pędem zasuwając suwak przy spodniach.

Landon szybko zerwał się z łóżka i uklęknął przy jasnowłosym. White'owi nadal jednak było wstyd i nie miał odwagi popatrzeć na twarz, którą tak bardzo lubił.

— Naprawdę mi się podobało, ale nie chcę na pewno robić tego w ten sposób — odparł, będąc pewny, że to właśnie Caden miałby być pierwszym chłopakiem, z którym chciałby w pewnym sensie stracić status prawiczka, ale nie tędy droga. — Nie znam się zbytnio na seksie z facetem. Wiesz przecież, że to dla mnie coś nieznanego, ale... Chcę, żeby to było magiczne, pełne uczucia — chwycił za blady policzek White'a i sprawił, że starszy w końcu na niego spojrzał. Landon uśmiechnął się do jasnowłosego, który w swoim życiu nigdy nie usłyszał takich słów. Caden zbyt bardzo przyzwyczaił się do bycia chłopcem, który był tylko na chwilę — Gadam głupoty? — Perry dopytał lekko rumieniąc się na policzkach, a Caden w końcu się zaśmiał.

— Nie — potarł swój nosek. — Ja tylko... Nie sądziłem, że kogoś obchodziłoby moje zdanie, a tym bardziej moje uczucia— wyznał, czując wstyd, gdy przypomniał sobie jak bardzo nie potrafił się kiedyś szanować.

— Caden... — Perry ujął jego dłonie. — Nie spieszmy się z tym, a nawet jeśli to ja chcę dać tobie wszystko. Przestań się martwić, narzucać sobie zbyt wiele na barki. Masz teraz mnie, jasne? A ja chcę o ciebie dbać — zadeklarował i swymi słowami sprawił, że ujrzał najbardziej niewinny oraz przepełniony ulgą uśmiech.

— Dziękuję, Landon — powiedział, po czym starszy przytulił się mocno do biegacza, a kiedy ten nie widział łzy napłynęły do oczu jasnowłosego.



***



Caden nie mógł uwierzyć w to, że los w końcu dał mu tak wiele szczęścia, a to wszystko za sprawą jednego chłopaka. Jego problemy nadal nie znikały, ale nie były one nie do przejścia.

Nawet kiedy nie mogli się spotkać danego dnia to potrafili w każdej wolnej chwili napisać do siebie czy zadzwonić przed pójściem spać. Między dwójką narodziło się uczucie, które rosło z każdym dniem coraz bardziej.

— Dobrze, muszę już kończyć, bo zaraz wychodzę do baru — powiedział jasnowłosy, który właśnie kończył robić swój makijaż.

Odłożył tusz do rzęs na biurku i nieco posmutniał, bo wiedział, że Landona dzisiejszego wieczoru z nim nie będzie.

Baw się dobrze — odezwał się biegacz, którego usłyszała także Emma.

— BawCIE się — powiedziała z uśmiechem na twarzy, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Perry'emu na pewno zrobi się głupio.

Hah, no tak. Zapomniałem, że też idziesz.

— Myślisz tylko o moim bracie. Poza nim świata nie widzisz — zadrwiła ze starszego od siebie chłopaka, który znów się zaśmiał do słuchawki.

Do zobaczenia jutro — odparł i zakończył rozmowę.

Rodzeństwo poszło do baru, tak jak mogliby się tego spodziewać ludzie byli przebrani za najróżniejsze postacie. Od fanów anime, po fanów Marvela czy DC, jedna z Drag Queen przebrała się za syrenę. Prezentowała się świetnie w czerwonej peruce.

Alex oraz Michael postawili w tym roku na stroje Jokera oraz Harley Queen co bardzo zaskoczyło White'a. Narzeczeni od razu przywitali się z rodzeństwem, których przebrania także pochwalili.

— Uuu, Emma. Zmieniasz się w pięknego motyla na naszych oczach. Dorastasz! — powiedział z zachwytem Alex, który przyglądał się uważnie siedemnastolatce przebranej za lalkę.

— Ciekawe czy w końcu przestaniesz traktować mnie jak dziecko — pokazała na niego palcem, a ten lekko uderzył w jej dłoń, teatralnie odwracając głowę od czarnowłosej.

— Nie ma szans — odparł, a po chwili cała czwórka zaczęła się śmiać.

— A gdzie Landon? — zapytał Michael, szukając wzrokiem wysokiego biegacza.

White w tymczasie przygryzł dolną wargę, a jego entuzjazm nie był już tak zauważalny.

— On nie przyjdzie — powiedział smutnym tonem, ale po chwili wymusił uśmiech, bo przecież to, że nie przyszedł na imprezę nie było końcem ich relacji. — To po prostu nie jego klimaty.

— Na pewno? — spytał Alex, który zauważył sylwetkę biegacza w tłumie ludzie LGBT.

— Tak — wyznał, aż nagle uniósł swoje brwi wysoko w górę, czując jak silne i znajome dłonie objęły go w pasie.

— Przepraszam za spóźnienie — przywitał się ze wszystkimi Landon, który po chwili pocałował niższego w policzek.

Caden zaskoczony odwrócił się za siebie jak poparzony i spojrzał na Perry'ego, który chwycił chłopaka za dłonie, zaczynając mu się przyglądać z uwagą.

— Wyglądasz cudownie — wyznał, dalej spoglądając na White'a, który tym razem postanowił przebrać się za elfa.

Brokat we włosach, wykonturowana, podkreślona twarz, zdobione rzęsy, połyskujące policzki, a to wszystko zrobiła także biała tkanina, pod którą Caden miał seledynowy kombinezon.

— Zachwycasz mnie każdego dnia — Perry nachylił się do Cadena, który cmoknął w usta i dopiero wtedy White wyczuł, że Landon nie był do końca trzeźwy.

— Piłeś? — zapytał, a wtedy Emma parsknęła śmiechem, czując się, jakby stała obok starego małżeństwa.

— Trochę, trzy albo cztery kieliszki nalewki mojej babci, bo na trzeźwo ja nie mogłem tutaj przyjść, a dzięki temu trunkowi czuje się mega wyluzowany — odparł z dumą oraz szerokim uśmiechem, a Caden aż uchylił usta ze zdziwienia.

— A co z twoim trenerem?

— Dziś mam wolne od treningu, jutro też, mam okres roztrenowania! — powiedział radośnie, na co Alex zareagował jednoznacznie.

— Czyli PIJEMY!

Rudowłosy przebrany za Harley ruszył w stronę lady barowej, gdzie Perry także chciał się znaleźć, ale White zatrzymał go chwilę przy sobie.

— Poczekaj chwileczkę. Naprawdę dobrze się czujesz? Nie chce, żebyś miał jakiekolwiek problemy później — wyznał, a Emmie robiło się niedobrze od tych słodkich słówek.

— Kochanie — po raz pierwszy Landon zwrócił się tak do jasnowłosego, którego znów pocałował. Caden zaniemówił i przyjrzał się ponownie oczom wyższego — Jestem tutaj dla ciebie, więc bawmy się jak najlepiej tego wieczoru.

— Ekhm, wyczuwam podtekścik — czarnowłosa się zaśmiała, a po momencie poczuła wibracje telefonu.

Odblokowała ekran i ujrzała ona wiadomość od Jay'a. Emma tak szczerze nie chciała do niego dziś iść, tylko bawić się ze znajomymi oraz bratem. Impreza dopiero, co się rozkręcała, a ona nie miała ochoty na kolejne pieprzenie się w biurze. Odpisała mu na wiadomość, że dziś nie da rady, lecz po tym jak ponad trzydziestoletni mężczyzna napisał magiczne słowo proszę, uznała, że mu ulegnie.

— Muszę już iść — powiedziała do brata, który tańczył wraz z nieco pijanym biegaczem, na którego alkohol działał błyskawicznie.

— Dylan chce się z tobą spotkać? — Caden zapytał o chłopaka, z którym jego siostra spotykała się prawie od roku.

— Tak — skłamała mu w żywe oczy.

— Dawno u nas nie był. Zaproś go tutaj.

— Wiesz co, napisał, że chce pogadać na osobności — kolejne kłamstwa opuszczały jej usta bez żadnych wyrzutów sumienia.

— Ok, to niech kiedyś wpadnie. Pozna Landona.

— W porządku. Wspomnę mu. Miłej zabawy — Emma pomachała chłopakom na odchodne i poszła ona do zupełnie innej osoby.

Perry obejmował Cadena i ciągle uśmiechając się do starszego zapytał o chłopaka, z jakim widywała się Emma.

— Kim jest Dylan?

— Dylan Langford to chłopak starszy o rok od Emmy. Studiuje architekturę w Londynie i jest naprawdę porządnym młodym mężczyzną — wyznał, czując dumę, że jego młodsza siostra miała oparcie także w kimś takim jak Dylan.

— Czyli dobrze trafiła?

— Lepiej nie mogła — odpowiedział, po czym spojrzał na kołysającego się na boki Landona. — Ja też — wyznał, wtulając się w chłopaka przebranego w strój sportowy.









——
———

¹incydentalny - mający małe znaczenie lub zdarzający się bardzo rzadko

Przepraszam za małe opóźnienie, ale nie wyrobiłam się z rozdziałem w weekend, więc wstawiam go dopiero dziś :((

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro