Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

krzyk prawdy






Caden przeciągnął się z jednego boku na drugi, smacznie krążąc w śnie przepełnionym najbardziej skrytymi marzeniami. Jasnowłosy albinos ułożył swoją dłoń na białym prześcieradle chcąc dotknąć z samego ranka chłopaka, z którym spędził pełne namiętności chwile.

Sen pozornie się zakończył, ale po uniesieniu swych powiek nadal w nim trwał widząc dobrze zbudowanego Landona tuż przy oknie. Brązowowłosy ubrał się zaraz po przebudzeniu, które nastąpiło późną nocą. Od tamtej pory nie był w stanie zmrużyć już oka, ciągle myśląc oraz wspominając chłopaka...

... niewłaściwą osobę jaka nadal istniała w jego sercu.

Nieczego nieświadomy White uśmiechnął się promiennie, po czym ułożył białą poduszkę pod klatką piersiową. Smukła talia przylegała do materaca, natomiast jego szczupłe nogi zostały uniesione zsuwając tym samym materiał kołdry na nagie pośladki.

— Dzień dobry — przywitał swojego chłopaka, który dopiero po usłyszeniu Cadena zorientował się, że starszy już nie spał.

Szybko odwrócił się w jego stronę i z lekkim rumieńcem na twarzy przyjrzał się młodemu mężczyźnie. Sam nie potrafił uwierzyć, że między nimi były cztery lata różnicy i to właśnie White był tym bardziej dojrzałym.

— Już wstałeś? — zapytał, a Caden pokiwał głową widząc to urocze zakłopotanie Perry'ego, obawiające się od czasu do czasu.

Zauważył je nawet wczorajszego wieczoru, ale tylko przez moment, zanim Landon przejął inicjatywę i robił wszystko o czym marzyło jego ciało od dłuższego okresu.

— Chyba to ja powinienem o to zapytać — zauważył, a następnie szybko zszedł z łóżka i nago, nie wstydząc się niczego podszedł do Perry'ego.

Caden był nim tak oczarowany, że nie zdołał zobaczyć zmęczenia na jego twarzy, ani żadnego zmartwienia ukrywanego skutecznie przez Landona. Choć biegacz nie był dobrym kłamcą to tym razem udało mu się uniknąć niewygodnych pytań.

Jasnowłosy objął wysokiego dziewiętnastolatka i spojrzał prosto w zielone tęczówki. Landon nie mogąc się oprzeć seksownemu ciału ułożył swe dłonie na biodrach chudzielca, z którym przeżył najpiękniejszy pierwszy raz jaki mógłby tylko istnieć.

— Wczoraj byłeś trochę spięty, a dziś już bez oporu potrafisz stanąć przede mną nago — Landon uśmiechnął się chytrze, gładząc filigranowe ciało, sunąc palcami od bioder aż do żeber chłopaka.

— Bo się cieszę — wyznał, zaciskając mocniej swoje dłonie na materiale bluzy biegacza. — Cieszę się, że to zrobiliśmy. Nigdy nie będę tego żałował — zadeklarował, czyniąc rozmowę bardziej wyniosłą, lecz tylko przez chwilę, ponieważ nagle Caden się uśmiechnął i pstryknął Landona w czoło. — A tak właściwie to ty byłeś bardziej zestresowany ode mnie — wytknął tę uwagę White, po czym odwrócił się do Perry'ego plecami, a biegacz delektował się pięknem starszego.

Krótka rozmowa ze swoim partnerem pozwoliła mu zapomnieć o sprawach, które męczyły go po przebudzeniu. Głupi sen, Landon nie miał pojęcia czemu przejmował się tak czymś, co nie miało żadnego znaczenia. Ludzka wyobraźnia pokierowała go w złym kierunku, o którym chciał zapomnieć. Miał teraz cudownego, nieszablonowego chłopak pełnego tajemnic, uroku, piękna i mądrości. Uczucie wobec White'a rosło tak szybko i pewnie, nie odczuwając wątpliwości. Perry śmiał myśleć o tym jak o miłości, lecz uczucie to było podobne do tego jakim nadal darzył chłopaka z trzeciej ławki przy oknie.



***



Po zjedzeniu wspólnego posiłku, Caden postanowił odprowadzić Landona na jego trening. Pogoda całkiem dopisywała zważając na to, że nie wiał dziś wiatr, a od białego puchu odbijały się promienie słońca.

— Co będziesz robił, gdy mnie nie będzie? — Perry delikatnie szturchnął jasnowłosego, który złapał go za rękę, aby nie stracić równowagi.

— Emma ma niedługo wrócić od Dylana, więc pewnie zajmie się nauką. Dziś mamy przerobić filozofię, także nerwowy dzień się zapowiada.

— Nerwowy? — powtórzył szatyn, który po chwili nachylił się do twarzy albinosa. — To może później się zobaczymy i trochę zrelaksujemy?

Caden uśmiechnął się będąc nieco speszony. Poczuł delikatny ucisk w sercu, nie mogąc się doczekać aż trening, a także jego korepetycje miną, by móc później znów się spotkać.

— Brzmi kusząco — White zbliżył się do Landona, a biegacz nachylił się do jego ust, aby złożyć na nich czuły pocałunek.

Niestety wyższy spotkał się z rozczarowaniem, ponieważ jasnowłosy nie pozwolił mu na okazanie czułości. Perry zmieszany spojrzał na swojego chłopaka, który uniósł ręce na wysokość klatki piersiowej.

— Jesteśmy blisko twojego obiektu sportowego. Nie chce ci narobić problemów — odparł, a Landon uchylił swe usta z wrażenia. — No już, leć. Zobaczymy się później — powiedział, oddalając się od młodszego.

— Do... zobaczenia — odmachał Cadenowi, który odwrócił się na pięcie i zaczął oddalać się w stronę przystanka autobusowego.

Perry zanim zaczął iść na siłownię, patrzył na White'a, który uważnie przeszedł przez ulicę. Biegacz nie chciał się z nim rozstawać nawet na chwilę, ale pomimo głębokiego uczucia nie mógł przecież zrezygnować ze sportu czy też zaniedbywać treningów. Landon miał jednak szczęście, ponieważ Caden należał do osób trzymających się zasad, a więc za nic nie pozwoliłby mu opuszczać treningów, aby wspólnie leniuchować. Znał granice, a także potrafił odróżnić kiedy mógł mieć czas na relaks, a kiedy na sto procent poświęcić się obowiązkom.

Caden był znacznym przeciwieństwem Ethana, a mimo tego mieli w sobie wiele cech wspólnych...

Waddigham... Dlaczego ciągle muszę o tobie myśleć? Przecież ty masz kogoś innego, ja teraz też, więc... Czemu?

Ty na pewno o mnie zapomniałeś.

Landon czując w sobie poczucie winy z powodu ukrywania swych niewygasłych uczuć względem Ethana Waddighama. Nie wiedział czy mówienie na jego temat z jego obecnym chłopakiem miało w ogóle jakikolwiek sens. Przecież mógł zniszczyć długo pielęgnowane uczucie, kosztem czego? Kosztem chłopaka, który go okłamywał, pozostawił bez konkretnych wyjaśnień, dla kogoś kto postawił go przed faktem dokonanym?

Perry żałował, że Ethan nadal trwał w jego życiu, ale póki co nie chciał zdradzać tego faktu przed Cadenem. Jasnowłosy nie zasługiwał na takie traktowanie. White jest cudownym chłopakiem, szczerą, dobrą osobą, która zasługiwała na szczęście.

Z takim postanowieniem Landon poszedł do szatni, nie wiedząc o tym, że razem z Cadenem byli obserwowani przez trenera oraz Olivię.





Blondynka w stroju sportowym przyglądała się do samego końca Perry'emu, który dość dwuznacznie zachowywał się wobec jasnowłosego nieznajomego. Młoda kobieta nie chciała nawet myśleć o tym, że Landon mógłby z nią zerwać dla... drugiego faceta. W życiu by nie zgadła, że ktoś taki jak Landon Perry mógłby okazać się homoseksualistą.

— Kto by przypuszczał, że nasza gwiazda sportu pozna kogoś takiego jak Caden — trener wypowiedział te słowa na głos, po czym wziął do rąk swój zeszyt z notatkami, a także stoper i gwizdek.

Olivia spojrzała na Kirka widząc światełko w tunelu, aby w jakikolwiek sposób odzyskać Perry'ego.

— To trener go zna? — dopytała, choć sprawa wyglądała jasno.

— Osobiście w żadnym wypadku, ale
chodził z jednym z chłopaków z mojego osiedla.

— Zerwali ze sobą? — kontynuowała, chcąc przed treningiem wyciągnąć jak najwięcej informacji.

— Podobno ten albinos go zdradził. Tak przynajmniej słyszałem od sąsiadek plotkujących na balkonie.

Olivia uśmiechnęła się, ponieważ będąc z Landonem dowiedziała się o nim wielu rzeczy. Choć ich związek nie był taki jak w filmach to jednak dogadywali się i rozmawiali na normalne tematy. Byli raczej jak przyjaciele, których łączyły także wspólne numerki. Perry robił to jednak dla zasady, natomiast Olivia dla własnej satysfakcji oraz zachcianek. Prawdziwych uczuć w ich relacji praktycznie nie było, przynajmniej tych romantycznych, ponieważ oboje się naprawdę lubili.

Młoda kobieta wiedziała, że Perry był duszą romantyka, uwielbiał oglądać filmy Woody'ego Allena, a także starał się każdemu pomagać w potrzebie. Jednak najbardziej interesował ją ten fakt o Landonie, że szatyn nie lubił kłamstw. Kłamstwa z konieczności potrafił zrozumieć natomiast takiego, które działały na czyjąś korzyść go wręcz odrzucały dlatego też Olivia chciała rozegrać to jak najlepiej, aby jej były przejrzał na oczy.

— Da mi pan kontakt do tego chłopaka?

— Nie widzę takiej potrzeby, ponieważ dziś tutaj przyjdzie. Jeśli Caden kręci się obok Landona to źle wróży. Perry ma się przede wszystkim skupiać na treningach. W lato mamy Mistrzostwa Europy. Nie sądzę, żeby Perry Landon był gejem, ale wolę dmuchać na zimne.

— Dopilnuje, żeby nie wpakował się w żadne kłopoty. W końcu tak ciężko trenuje, aby wygrać i zapisać w historii sportu.

— Mogłabyś coś z tym zrobić? — zapytał.

— Tak — potwierdziła. — Dlatego chcę się dziś spotkać z tym chłopakiem.

— Zatem zostań po treningu przed placówką. Axel pracuje razem z ojcem w dziale komputerowym, a dziś mają założyć jakieś nowe oprogramowanie.

Wszystko układało się zgodnie z planem Olivii.




***



Jasnowłosy z bezustannym uśmiechem na twarzy wyszedł z autobusu, który zatrzymał się nieopodal uniwersytetu. Caden zatrzymał się na chwilę w miejscu, aby móc spojrzeć na okazały budynek obłożony czerwoną cegłą.

Zawsze o tym marzył. Odkąd tylko pamiętał chciał zaczął chodzić na studia i móc zdobywać wiedzę, którą później mógłby wykorzystywać w dorosłym życiu. Filozofia. Tak bardzo lubił ją czytać, że gdy znajdował czas, aby móc w spokoju przekładać kolejne kartki.

Kant. Nietzsche. To tylko pojedyncze znane nazwiska, a przecież było ich tak wielu. White uwielbiał zgadzać się, bądź też nie ze słowami poszczególnych filozofów. Myśląc o studiach na tym kierunku pragnął z miejsca pójść do jednej z sal i zacząć dyskusję na temat poszczególnych tematów.

Tak tego chciał, lecz wiedział, że nie będzie mu to dane. Wszystkie swoje oszczędności przeznaczał na studia dla Emmy.

Caden starał się zapomnieć o osobistych chęciach dlatego też włożył ręce do kieszeni płaszcza i zaczął kierować się w stronę domu, w którym powinna znajdować się już jego siostra. Jasnowłosy miał zamiar od razu zasiąść przy notatkach związanych z filozofią XV wieku i przekazać swoją wiedzę Emmie.

Taki miał zamiar, ale nagle zobaczył znajomą twarz.

Chłopak będący mniej więcej tego samego wzrostu co on, kozia, czarna bródka i luzacki styl. Czapka z daszkiem skierowanym w stronę pleców była najbardziej charakterystycznym elementem czarnowłosego.

— Dylan! — Caden zawołał młodszego studenta, który właśnie wybierał się na uniwersytet w celu dostarczenia pewnych dokumentów.

Chłopak usłyszał czyjś głos, a gdy w końcu dostrzegł albinosa ze spokojem uniósł rękę w górę i poczekał na White'a, który podbiegł do niego po chwili.

— Dylan! Tyle czasu się nie widzieliśmy! Czemu nie wpadasz razem z Emmą do nas do domu, co? — Caden z radością zaczął rozmowę z chłopakiem swojej siostry i liczył na to, że Dylan da się namówić na spotkanie.

White cały czas się uśmiechał natomiast nie uzyskał tej samej reakcji jakiej oczekiwał. Czarnowłosy spuścił na moment wzrok, ponieważ był zmieszany całą tą sytuacją.

Dylan sądził, że Caden wiedział...

— Emma ci nie powiedziała? — zapytał, lecz wydawało się to kompletnie bez sensu.

— Ale o czym? — jasnowłosy spojrzał na swojego znajomego nie mając pojęcia tak naprawdę o niczym.

— Przecież ja i Emma nie jesteśmy już razem od prawie pół roku — wyznał, a te słowa zszokowały dwudziestotrzylatka.

Caden po chwili zamarł i przez chwilę nie mógł w to uwierzyć ze względu na swoją młodszą siostrę. Ona ciągle mu mówiła, że jest z Dylanem, że to właśnie z nim spędza czas oraz zostaje czasem na noc.

To wszystko było kłamstwem?

— Ale... Jak to?

— Wróciłem wczoraj ze stażu zagranicznego. Nie było mnie w kraju trzy miesiące — dodał, wywołując w jasnowłosym coraz większy wstyd, że tak długo żył w jednym, wielkim oszustwie...

— Trudno mi w to uwierzyć... Przecież wy... Wy tak dobrze się zawsze dogadywaliście. Co się stało? — zapytał, spoglądając w oczy znajomego.

Dylan wzruszył jedynie ramionami, lecz w głębi serca czuł żal, ponieważ nadal nie mógł zapomnieć o takiej dziewczynie jaką jest Emma.

— Rzuciła mnie z dnia na dzień. Dla jakiegoś starszego faceta. Próbowałem ratować nasz związek, ale widocznie nie miałem szans z kimś kto jeździ sportowymi samochodami i ubiera się w firmowe garniaki z najwyższej półki. Poleciała na kasę.

— Niemożliwe... Przecież Emma by tego nie zrobiła. Ona wcale nie potrzebuje takich rzeczy.

— Też tak myślałem, ale widocznie się pomyliłem — odparł, po czym położył swoją dłoń na barku albinosa. — Przykro mi, stary. Mam nadzieję, że u niej wszystko ok, ale proszę... Przyjrzyj się temu mężczyźnie. To jakiś podejrzany typ.

Po tych słowach Dylan poszedł w kierunku uczelni pozostawiając Cadena z szokiem wymalowanym na twarzy. Jasnowłosy nie miał o niczym pojęcia, czuł się jak największy kretyn. Robił dla swojej siostry tak wiele, harował każdego dnia na magazynje, w którym każdy go poniżał. Znosił różnego rodzaju upokorzenia, w przeszłości zrobił coś okropnego, aby wujek i ciocia nie wyrzucili czarnowłosej z domu...

Nie mógł w to uwierzyć...

— Przecież to taka mądra dziewczyna... To dobra osoba. Czemu Emma? — łzy napłynęły do oczu chłopaka, który bezzwłocznie udał się do domu, aby poważnie porozmawiać z siostrą.






***




Caden otworzył drzwi z hukiem nie bacząc na nic. Jego ciotki i wuja nie było w domu, więc nie usłyszał żadnego krzyku i kolejnych gróźb, że wylecą z tą, gdy tylko przestaną zachowywać się niepoprawnie. Siostrze ich matki nieodpowiadało wszystko, a zwłaszcza dzieci, których nigdy nie chciała mieć.

White wszedł po schodach wprost do pokoju nastolatki i stanął w progu patrząc ze stłumioną złością na Emmę. Chciał krzyknąć na dziewczynę, patrzącą na niego z lekkim grymasem na twarzy, ale nie potrafił. Dusił w sobie uczucia, nie pozwolił sobie wybuchnąć, bo tak naprawdę nie był tego typu osobą. Nie lubił krzyku, nie potrafił wyrażać agresji, buntu czy też sprzeciwu. Każdą sprawę starał się załatwiać na spokojnie, dochodzić do porozumienia obu stron...

Teraz także nie chciał zrobić wyjątku. Mimo, że to jego siostra zawiniła.

— Gdzie byłaś? — spytał, zwalniając swój uścisk w klamki.

Czarnowłosa leżąc na materacu przewróciła się na bok, kładąc książkę na swoim kocyku.

— U Dylana, a niby gdzie? Przecież ci mówi...

— Nie kłam — Caden zacisnął zęby, próbując jednocześnie powstrzymać swoje łzy. — Proszę cię, nie okłamuj mnie więcej — wyznał, tracąc nad sobą kontrolę, dał upust emocjom, pozwalając słonym kroplom płynąć po jego zmarzniętych od chłodu policzkach.

— Caden, ale o co ci chodzi? — zapytała, udawając niczego nieświadomą dziewczynę, próbując dalej brnąć w kłamstwo, jakim karmiła starszego brata.

White tak naprawdę nie obwiniał jej za to, że stała się ona osobą, którą musiał utrzymywać. Jasnowłosy czuł tę odpowiedzialność, jakby był rodzicem pragnącym zrobić dla swojego dziecka wszystko kosztem własnych chęci oraz pragnień. Dla Emmy... Był gotów oddać własne marzenie. Zanim zaczął spotykać się z Landonem to ją zapytał czy mógłby mieć kogoś, aby nie czuła się odtrącona.

— Spotkałem dziś Dylana. Przed uczelnią — wyznał, po czym czarnowłosa wstała z łóżka, przegryzając swoją dolną wargę.

Wiedziała, że jej kłamstwo się wydało.

— I co ci powiedział? Ma do mnie żal?

— Nie... I ja także nie. Myślę, że to nie żal, a zawiedzenie. Sądziłem, że chociaż ty ułożysz sobie lepsze życie, wyprowadzisz się z tego domu i zaczniesz żyć jak normalna dziewczyna. Myślałem, że masz także Dylana i...

— Zamknij się! — Emma, nie mogąc słuchać niczego więcej rzuciła brata książką od jego ukochanej filozofii i wpadła w szał. — Przestań mi dyktować jak mam żyć do cholery! — Caden spojrzał na nastolatkę, której jego łzy w tym momencie wcale nie obchodziły. — Ciągle w kółko słyszę studia, idź na studia, zarabiam dla ciebie na studia. Przyłazisz do mnie i każesz mi się uczyć, abym zdobyła stypendium. A teraz jeszcze z Dylanem mi tu wylatujesz! — wychudzona dziewczyna wplotła dłoń w swoje długie włosy. — Zerwałam z nim przez ciebie! — jasnowłosy uchylił usta, nie mogąc pojąć dlaczego Emma zaczęła się zachowywać tak nerwowo. Jeszcze w życiu jej takiej nie widział. Nawet po kłótniach z ciotką czy wujem... — Kochałam go... Ale kiedy ty w nim zobaczyłeś tylko osobę, dzięki której mogę wydostać się z tego gówna to zrezygnowałam. Zrezygnowałam, chociaż nadal jest dla mnie ważny.

Caden słysząc tę całą wściekłość swojej młodszej siostry upadł na kolana, po czym usiadł, opierając się o drzwi. Dotknął boku głowy, patrząc pustym wzrokiem na leżącą nieopodal książkę Nietzschego...

Do tej pory Caden myślał, że robi wszystko dobrze. Nie wiedział jednak, że mógłby się tak bardzo pomylić.

Emma widząc do jakiego stanu doprowadziła ona swojego chorego brata sama zaczęła płakać i usiadła ona tuż przy nim. Chwyciła mocno za białą jak śnieg dłoń, po czym dalej ze łzami w oczach złapała za książkę, której z całego serca nienawidziła i położyła ją na udzie starszego.

— To twoje marzenie... Nie moje... Potrafię o siebie zadbać, więc mnie już nie ograniczaj! — White ze łzami w oczach popatrzył na siostrę, na której twarzy pojawiły się wypieki od tych wszystkich bolesnych wyznań. — Wiem, że robiłeś to wszystko dla mnie, nie mam pojęcia ile musiałeś wycierpieć przez taką kulę u nogi jak ja, ale już nie jestem małą dziewczynką, więc... Spełnij swoje marzenie, Caden. Pójdź na studia, ucz się filozofii, ale mnie w to nie mieszaj. Proszę! — krzyknęła i przytuliła się z całych sił w klatkę piersiową brata, który nadal nie był w stanie wypowiedzieć żadnych słów, czując w sobie zdecydowanie więcej emocji zanim tutaj przyszedł.









——
———

Emma w końcu wyznała prawdę, Olivia coś kombinuje, Landon nie może przestać myśleć o Ethanie, a Caden ma swoje sekrety.

Powolutku zbliżamy się do końca i informuje, że będę aktywna jedynie w książce One Shot. Tam możecie pisać i wybierać prace, które chcielibyście przeczytać. Tytuły prac są wstawione w opisie^^ ale będą one streszczone w najbliższym rozdziale ❤

Do następnego Duszyczki ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro