konsekwencje dawnego błędu
Landon nie mógł przestać się uśmiechać patrząc w złote tęczówki chłopaka o bladej cerze, jasnych kosmykach oraz pięknych, zarysowanych kościach policzkowych. Caden także nie mógł wyjść z podziwu, że po tylu latach bólu, trudnych chwil, uciążliwej pracy, złych stosunków rodzinnych, trafił na kogoś takiego jak Perry.
Chudzielec leżąc na biegaczu, będąc okryty kadrą prawie po same łopatki po raz kolejny złożył pocałunek na ustach chłopaka, który nie miał już żadnych wątpliwości, że trzymał w swych ramionach tę właściwą osobę.
Caden White, cudowny młodzieniec o rzadkiej urodzie oraz niezwykłym charakterze był spełnieniem marzeń Landona.
Był marzeniem... jakiego biegacz nie był świadomy.
— Czas się chyba ubrać, co? — zapytał, głaskając starszego po włosach, który po chwili kurczowo wtulił się w jego tors i nie chciał go puścić.
— Nie ma mowy. Zostajesz tutaj ze mną aż do rana, a w międzyczasie możemy... — jasnowłosy zaczął zataczać kółeczka wokół sutka szatyna, który bezzwłocznie się uśmiechnął, odczuwając coś czego już doświadczył, ale coś do czego jeszcze nie zdołał się przyzwyczaić.
— Skoro chciałbyś jeszcze raz to znaczy, że jestem dobry w sypianiu z drugim facetem — Landon wyszczerzył się, a White uniósł swoją głowę przyglądając się rzadkiemu widoku.
Perry zwykle unosił tylko kąciki ust albo miał pogodny wyraz twarzy. Nie często Caden mógł oglądać jego uśmiech będący tak okazały i niekoniecznie pasujący do urody biegacza.
— Śmiesznie się uśmiechasz — zauważył, czym spowodował, że Landon od razu przestał to robić, ale rozpoczął łaskotanie chłopaka.
— Co to miało znaczyć?! Ja cię tutaj pytam o poważne rzeczy, a ty co?!
— Landon przestań!
Oboje zaczęli wiercić się na łóżku. Nadzy, których ubrania leżały praktycznie na całej podłodze spędzali czas na wygłupach jak małe dzieciaki.
Nie zauważyli nawet kiedy w progu drzwi stanęła czarnowłosa, która z lekkim grymasem na twarzy przyglądała się starszemu bratu i jego chłopakowi. Kołdra nieco zsunęła się z bioder jasnowłosego, który znalazł się nagle pod szatynem. Młodszy zacisnął swoje dłonie na nadgarstkach Cadena, wypinając swoje pośladki w tył. Emma skrzyżowała ręce na piersi, a usta ułożyła w tak zwaną podkówkę tyle, że taką przekręconą. Dziewczyna zaczęła się wpatrywać w pośladki biegacza, które były naprawdę niczego sobie i w głębi serca zaczęła zazdrościć bratu takiej zdobyczy.
Nastolatka nagle chrząknęła głośno, a wtedy chichoty oraz podśmiechiwanie ucichło na dobre. Landon zeskoczył błyskawicznie z White'a, który szybko zabrał całą kołdrę dla siebie, aby się pod nią schować i móc spalić ze wstydu, pozostawiając czerwonego jak burak Perry'ego na powierzchni. Szatyn błyskawicznie sięgnął po najbliższą z poduszek i zakrył nią miejsce intymne, lecz bardziej niż swojego penisa wolał schować swój wzrok przed pewną siebie czarnowłosą.
— Fajnie się tutaj bawicie — powiedziała, przyglądając się Landonowi z niebywałą wyższością, wiedząc, że kontrolowała sytuację w stu procentach.
— Emma, co ty robisz w domu? — odezwał się starszy braciszek, którego ledwo, co było słychać zza kołdry.
— Jeszcze tutaj mieszkam, co nie? — dziewczyna przewróciła oczami, powstrzymując się od śmiechu po tym jak zobaczyła dwa, gołe, męskie tyłki tuż przed oczami.
— Przecież wiesz, że nie o to mi chodziło... — zaczął narzekać, a nastolatka nie przestawała się dobrze bawić.
— Co ty tam mruczysz? Nie słyszę?
Emma nie musiała długo czekać na to aż Caden wynurzy się znad materiału kołdry z roztrzepanymi włosami w każdym kierunku świata. Młodsza przyjrzała się tej dwójce jeszcze raz i w końcu mogła zaczął śmiać się do woli, sprawiając tym samym, że White uchylił nieco kołdrę, pod którą Landon z chęcią się schował.
***
Po dość krępującej sytuacji jaka zaszła w domu, w którym mieszkało rodzeństwo White, Caden poszedł wziąć prysznic, pozostawiając Emmę sam na sam z Landonem.
Biegacz nadal nie czuł się komfortowo w towarzystwie młodszej dziewczyny, tym bardziej, gdy sobie przypomniał chwilę sprzed dwudziestu minut. Czarnowłosa widząc jak nieporadny był Perry, rzuciła w niego poduszką, po czym wręczyła mu do ręki kubek gorącej herbaty.
— Masz i przestań w końcu być taki wstydliwy. Nie pierwszy raz widziałam goły tyłek.
— Dziękuję — Landon skinął głową, przyjmując grzecznie napój, który miał go rozgrzać w chłodnym pokoju nastolatki.
Dziewczyna siadła tuż przy otwartym oknie, mając na sobie skąpą bluzkę na ramiączkach, rajstopy oraz krótką spódniczkę. Perry od samego patrzenia na nią czuł chłód, zwłaszcza z tego powodu, że styczeń dobiegł już końca, ale wciąż na dworze panował niesamowity ziąb. Nie rozumiał jak Emmie nie było zimno.
— Ty naprawdę go lubisz — odparła, po dłuższej chwili ciszy, skupiając swój wzrok na odbiciu własnego pokoju w szybie.
Widząc te zaczerwienione uszy oraz uśmiech, który sam wkradł się na jego twarz, nastolatka nie miała żadnych wątpliwości.
— Jeśli tak jest to musisz być silny. Caden wygląda na twardego, że daje sobie radę ze wszystkim, ale tak na serio to dzieciak. Nie chcę palnąć głupstwa i powiedzieć, że nie ma w sobie siły, ale... potrzebuje kogoś kto nie da mu upaść — powiedziała, zwracając się ku Landonowi, po którym nie było już widać ani cienia zawstydzenia.
— Jesteście do siebie podobni — wyznał, choć z wyglądu wcale podobieństwa nie było tak łatwo dostrzec. — Ty też udajesz silną, ale...
— Wiem, że widziałeś u mnie narkotyki — przyznała się. — I dzięki, że nie powiedziałeś o tym mojemu bratu.
— Nie chciałem mu mówić, bo... Tak naprawdę to chciałem najpierw pogadać o tym z tobą.
Emma uśmiechnęła się do Perry'ego ze szczerą chęcią, ponieważ w końcu zauważyła w nim kogoś więcej niż fajtłapowatego chłopca z bogatej, kochającej rodziny.
— Masz rację — czarnowłosa oparła się o biurko, a następnie zaczęła pocierać swoje stopy. Emma uwielbiała to uczucie, kiedy materiał rajstop ścierał się ze sobą. — Nie jestem silna i także potrzebowałam osoby, która dałaby mi oparcie. Po tym jak poznałam Jay'a... To znaczy... Kiedy tak właściwie bardziej go polubiłam to... Poczułam się w końcu bezpiecznie. Jakby był w stanie przed wszystkim mnie uratować — uśmiechnęła się, natomiast Landon uczynił to zaraz po niej, ciesząc się, że w życiu nastolatki w końcu zaczęło się układać. — Ale nie brałam narkotyków dlatego, że chciałam zapomnieć o moim życiu. Robiłam to dla brata — Emma spojrzała w zielone oczy Perry'ego, który w ogóle nie rozumiał, co młodsza chciała przez to powiedzieć. Czarnowłosa widząc wielki znak zapytania wymalowany na twarzy szatyna, westchnęła cicho, a następnie kontynuowała. — Brałam je, żeby poprawić swoją pamięć, myślenie. Materiału na zajęciach było tak wiele, a kłótnie z ciotką wcale nie pomagały mi się skupić dlatego postanowiłam wziąć narkotyki. Od razu zauważyłam poprawę, nie tylko w ocenach. Mój brat był szczęśliwy i z chęcią przygotowywał mnie do egzaminów oraz olimpiad — wzruszyła ramionami wiedząc, że popełniła błąd. — Jay pomógł mi z tego wyjść, ponieważ zaczęłam się w pewnej chwili uzależniać. Dopadła mnie słabość i jeszcze większy strach, ale... Tamtego dnia, gdy Caden zadzwonił do ciebie informując, że nie ma czasu się spotkać, bo zostaje ze mną. Wtedy... byłam silna, bo zdołałam mu powiedzieć to, co myślę. Na pewno go tym skrzywdziłam, podcięłam mu skrzydła, ale w końcu poczułam się wolna. Doceniam to ile brat dla mnie zrobił, ale nie potrafiłam mu tego nigdy okazać.
Perry słysząc tę wypowiedź miał ochotę sięgnąć po chusteczkę, bo czuł się tak jakby oglądał właśnie jeden z wzruszających filmów Allena. Dziewiętnastolatek wstał z łóżka, na którym siedział, by po chwili móc się odezwać :
— Będę silny dla niego. Nie mam jeszcze świadomości przez ile musieliście przejść, ale pamiętaj, że ty także możesz na mnie liczyć — wyznał, sprawiając, że Emma popatrzyła na Perry'ego z iskierkami w oczach.
Nastolatka poczuła w sercu coś w rodzaju rodzinnego ciepła.
Czy to naprawdę to? - takie pytanie narodziło się w jej myślach.
***
Praca na magazynie oraz długie dni spędzone na uczelni oraz treningach w końcu zostały nagrodzone piątkowym wieczorem w barze. Alex biegał po całym pomieszczeniu, całując każdego z osobna na powitanie. Na jego koszt miały być pierwsze drinki, a także rzucał zaproszeniami na jego zbliżający się ślub z Michaelem.
— Koniec sierpnia będzie cudowny! — wykrzyczał, a Michael łapał się za głowę, biegając za narzeczonym wraz z kalkulatorem, nie nadążając nad liczeniem następnych wydatków.
Caden wtulony był w tors swojego chłopaka, z którym wpatrywał się z uśmiechem na mężczyzn, których ślub był tematem numer jeden w barze. Barman często był znudzony paplaniem Alexa, zwłaszcza kiedy się upijał i mówił pięć razy jedną i tą samą rzecz.
White zamyślił się, widząc tylu zakochanych wokół i jego wyobraźnia zawędrowała daleko ku kolorowej przyszłości jego oraz Landona. Postanowił się na miejscu swoich przyjaciół, czyli Alexa oraz Michael'a, marząc o dniu, w którym to on sam brałby ślub. Zerknął ukradkiem na Perry'ego, a następnie ułożył swoją głowę na jego silnej piersi, czując, że między nimi mogłoby być tylko lepiej. A jeśli nic nie stanęłoby im na drodze to kto wie? Może doszłoby do dnia, w którym oboje powiedzieliby sobie sakramentalne tak?
Szatyn wziął kolejny łyk piwa, którego kufel odłożył na blacie i spojrzał na jasnowłosego. Caden nadal trwał w krainie własnych marzeń i nawet się nie zorientował, że Perry zaczął mu się przyglądać. Landon przyłapał go na uśmiechaniu się do własnych myśli, ale nim cokolwiek powiedział, wolał jeszcze przez chwilę popatrzeć na swojego chłopaka. Delikatny makijaż na jego powiekach, biała, połyskująca bluzka, której blask został jak zwykle przyćmiony urodą White'a.
— O czym tak myślisz? — zapytał w końcu, nie mogąc doczekać się jego odpowiedzi.
Caden nagle podniósł głowę wyżej, aby spojrzeć w oczy przypominające szmaragdy. Jedynym, co mógł zrobić w tym momencie było obdarowanie Perry'ego uśmiechem, który szatyn tak bardzo kochał.
— Kiedyś ci o tym powiem — wyznał, podsycając kolejną tajemnicę, którą Landon chciał kiedyś odkryć.
Biegacz kiwnął tylko głową, zgadzając się na to, że cierpliwie poczeka na tę odpowiedź. Zbliżył swoje usta do tych Cadena, czule rozpoczynając krótkie pocałunki na tle migających świateł w barze.
Inni się bawili, pozostali pili przy stolikach, Alex biegał dalej po barze do momentu, w którym Michael go nie złapał i zabrał do hotelu znajdującego się po drugiej stronie ulicy. Caden i Landon także skupili się już jedynie na sobie, rozkoszując się przyjemnymi całusami, muśnięciami, dotykiem...
Aż do chwili, w której Caden zamarł, słysząc głos będący mu znajomy jak nikomu innemu.
— Dawno się nie widzieliśmy.
White zacisnął swoją dłoń na ręce Landona i schował się za jego ramieniem, które od razu go zasłoniło przed nieznajomym. Czarnowłosy wyglądał poważnie, Perry wiedział, że jest starszy od niego. Wzrostem byli niemalże identyczni, ale Landon nie mógł się przyjrzeć jego oczom, które skupione były na jasnowłosym. Biegacz wyczuł kłopoty, sądząc po samym zachowaniu Cadena, a także zimnym, pełnym bólu spojrzeniu jakim potraktował White'a.
— Czemu nawet na mnie nie spojrzysz? — zapytał, ale w jego głosie nie było słychać drwiny, lecz jedynie zawód.
Landon domyślił się, że nieznajomy mógł być byłym chłopakiem Cadena.
— Co tutaj robisz, Axel? Przecież umówiliśmy się, że nie będziesz przychodził do tego baru, a ja do klubu.
— To prawda — westchnął. — Ale plany się trochę zmieniły, bo wcale nie przyszedłem tutaj do ciebie — wyznał, przenosząc swój wzrok na wrogo nastawionego Perry'ego. — Tylko do niego — odparł, budząc w jasnowłosym jeszcze większy niepokój.
— Landon chodźmy stąd. Wracajmy do domu. Nie chcę go widzieć — zaczął pospiesznie mówić, a słowa te wzburzyły Axela.
— Nie chcę go widzieć? — powtórzył. — Czy naprawdę to ty powinieneś wypowiedzieć to zdanie? — zapytał z ironią.
Caden wybiegł nagle z baru, nie pamiętając nawet o tym, aby wziąć kurtkę. Landon nie wahając się nawet chwili wybiegł za swoim chłopakiem, a Axel spokojnie poszedł za dwójką zakochanych, których uczucie lada moment miało zostać wystawione na ciężką próbę.
Perry od razu po wyjściu z baru złapał White'a za ramię i przyciągnął go do siebie, nie mając pojęcia, co się teraz działo, ale wiedział, że nie zostawi go samego. Nieznajomy był kimś kogo Caden się bał, a Landon nie był osobą, która uciekała od problemów. Jeśli jakiś istniał to chciał go jak najszybciej rozwiązać.
— Proszę, chodźmy... — mówił dalej, widząc jak sylwetka Axela zbliżała się do Perry'ego coraz bardziej.
Dłonie White'a drżały z nerwów, a także strachu przed tym, co mógłby zrobić czarnowłosy. Młody informatyk jeszcze raz spojrzał na jasnowłosego, po czym następnie skupił się już jedynie na biegaczu.
— Landon, tak? Raczej na pewno, bo tak do ciebie zawołał Caden — powiedział pewnie, po czym włożył ręce do kieszeni kurtki.
— Kim ty w ogóle jesteś? — zapytał Perry, nadal stojąc murem za jasnowłosym, który z każdą kolejną sekundą chciał uciec stąd coraz bardziej.
— Jestem byłym chłopakiem White'a — odparł, czując w swym sercu prawdziwy ból złamanego serca.
Perry nie do końca wiedział jak miał się zachować w tej sytuacji, więc czekał na dalsze wyjaśnienia. Zwłaszcza, że nieznajomy nie przyszedł wcale do Cadena tylko do niego.
— Widzę cię pierwszy raz na oczy — Landon starał się stłumić swoją złość, nie spuszczając wzroku nawet na moment z Axela.
— Ja ciebie też, ale jeśli jesteś teraz z Cadenem to powinieneś o nim wiedzieć pewną istotną rzecz.
— Axel... Czemu mi to robisz? — jasnowłosy z trudem powstrzymywał łzy i stanął przed byłym chłopakiem, z którym był ponad rok.
Dla dwudziestopięciolatka to był najpiękniejszy czas w jego życiu.
— Z dwóch powodów — powiedział, nachylając się do niższego. Landon podszedł bliżej Cadena, aby w razie czego jak najszybciej odciągnąć go od faceta, którego postawa wyzwalała w nim same negatywne emocje. — Po pierwsze : chcę zemsty za to, w jaki sposób zniszczyłeś nasz związek, który miał przed sobą wspaniałą przyszłość. Po drugie... — Axel wyprostował swoje plecy i spojrzał znów na Landona. — Nie chcę, żeby ktoś taki jak ty kręcił się wokół wschodzącej gwiazdy sportu. Landon Perry. Dobrze rokujący biegacz, o którym już piszą w gazetach. Reprezentant Wielkiej Brytanii mimo tego, że całe życie spędził w Ameryce.
— Mów czego chcesz — Perry chwycił Cadena za dłoń, aby dodać mu siły oraz wsparcia.
— Przyszedłem cię tylko ostrzec, że ten piękny chłopak... Daje dupy za pieniądze — powiedział, a Landon nawet przez moment nie zwątpił w White'a i nie uwierzył w żadne słowo Axela.
— Zajmij się lepiej swoimi sprawami — warknął, chcąc odejść stąd i jak najszybciej zabrać Cadena do siebie do domu, aby mógł ochłonąć.
Nieznajomy jednak nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
— A myślisz, że zerwałbym z takim aniołem, gdyby nie zrobił czegoś okropnego? — Landon miał zamiar się odwrócić do Axela plecami, ale coś go powstrzymało. Wysoki czarnowłosy spojrzał w oczy biegacza i zaczął mówić dalej, póki miał jeszcze szanse. — Kochałem Cadena najbardziej w świecie. Myślałem nawet o tym, aby mu się oświadczyć, ale on... Zdradził mnie w tak odrażający sposób. Upił się, przeleciał go chłopak, który zawsze podrywał Cadena w klubie. Stąd mieliśmy swoje dwa ulubione miejsca. Bar i klub, ale wracając. Znalazłem go tamtej nocy pijanego, z poszarpanymi ciuchami, śladami po malinkach i z pierdolonymi 200 funtami w ręce... — Axel mówił o tym ze łzami w oczach, jakby ten dzień wydarzył się wczoraj. — Jeśli mi nie wierzysz to zapytaj swojego chłopaka — odparł, a następnie odwrócił się na pięcie, pozostawiając Perry'ego oraz White'a na zimnym dworze przed barem.
Caden zaczął ocierać swoje łzy, a Landon zwrócił się w stronę jasnowłosego czując w swym sercu zagubienie. Usłyszał okropne zarzuty względem chłopaka, którego nie posądziłby nigdy o taki czyn. Niemniej jednak chciał to wyjaśnić jak najszybciej i usłyszeć prawdę.
— To niemożliwe — powiedział. — Nie wierzę, że zrobiłbyś coś takiego, Caden. Nie wierzę mu, słyszysz? Czy on cię nęka? Wymyślił to, aby nas ze sobą skłócić? To z zazdrości?— zapytał pospiesznie, czekając na odpowiedź, która nie chciała opuścić ust White'a.
Widząc reakcję jasnowłosego, a także jego strach, w Perry'm zaczęły pojawiać się pierwsze wątpliwości. Caden zacisnął swoją szczękę, dalej próbując poradzić sobie ze łzami, które nie przestawały płynąć.
— Caden... — Landon przełknął ślinę i patrzył dalej na chłopaka, który nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. — To nieprawda, mam rację? On nie mówił prawdy? Jeśli zrobiłeś coś złego to powiedz, ale nigdy nie uwierzę, że mógłbyś...
— To był tylko jeden raz... — szepnął, łapiąc się rękami za brzuch, który z nerwów i stresu zaczął go boleć coraz bardziej. — Ja tego nie chciałem... ale musiałem to zrobić...
— Caden... — Perry uniósł swoje brwi wysoko w górę czując jak mur, który utworzył, aby chronić jasnowłosego zaczął się kruszyć.
White znów zacisnął swoją szczękę przypominając sobie Blaise'a. Chłopak o szarych włosach, prostym nosie i szczupłej sylwetce, który ciągle go zaczepiał w klubie. Zapraszał do tańca, stawiał drinki, skradał pocałunki wiedząc, że Caden był wtedy w związku. Jasnowłosy nie chciał mieć nic wspólnego ze starszym o rok studentem, ale ich drogi nieszczęsny los w końcu skrzyżował.
— Moje problemy finansowe zmusiły mnie do tego... Wyrzucono mnie z kolejnej pracy, a Emma awanturowała się z ciotką, nie ułatwiając mi zadania. Brakowało mi na czynsz i siostra mojej mamy zagroziła, że wyrzuci Emmę z domu na ulicę jeśli nie zapłacę jej w terminie. Wtedy ja...
Caden wrócił myślami do dnia, w którym zaproponował układ Blaise'owi. White zgodził się z nim przespać jeśli mu zapłaci i po tym jednym razie nigdy już się do niego nie zbliży. Student zgodził się bez żadnego zastanowienia i od razu wziął to za co gotów był wydać każde pieniądze. Lizał, dotykał, rżnął w swoim pokoju chłopaka, który był dla niego kimś nie z tej planety. Nigdy nie widział takiego piękna, które wziął jak przedmiot, który sam napatoczył się pod nogami.
White zacisnął swoje powieki, serce przyspieszyło diametralnie czując na sobie wstyd, gdy Axel przyszedł do Blaise'a w nocy. Student dał mu znać gdzie może znaleźć swojego chłopaka i tak o to Axel ujrzał Cadena w kompromitującej sytuacji, która zniszczyła wszystko.
— Przecież mogłeś poprosić o te pieniądze swojego chłopaka! Czemu tego nie zrobiłeś!? — Landon krzyknął, łapiąc się za włosy, nie mogąc już słuchać tego, co zniszczyło idealny obraz Cadena w jego oczach...
— Nie chciałem tego robić... Myślałem tylko o siostrze. Co ona by zrobiła, gdyby ciocia wyrzuciła ją z domu? Landon... — jasnowłosy próbował ująć jego dłoń, ale Perry szybko odsunął się od niższego sprawiając, że White uchylił swoje usta i spojrzał ze łzami w oczach na biegacza.
— Nie wiem czy w ogóle mógłbym cię jeszcze dotknąć — pokiwał głową na boki, po czym odsunął się jeszcze dalej od chudzielca, który nie był gotów na kolejną stratę...
— Popełniłem błąd! Żałuję tego! Dlatego Landon, nie zostawiaj mnie... Proszę... Nie możesz mnie zostawić...
— Nie potrafię... Caden, to co zrobiłeś... Nie potrafię zrozumieć jak mogłeś coś takiego zrobić!
Uniesiony ton.
Krzyk.
Brak wsparcia...
Jednak najbardziej Caden nie mógł przeżyć spojrzenia Landona, które zmieniło się w ciągu kilku sekund nie do poznania... Wtedy jasnowłosy zdał sobie sprawę z tego, że nie miał szans uratować tej relacji.
White zwolnił uścisk swoich dłoni, a ręce spuścił wzdłuż ciała, próbując ze wszystkich sił spojrzeć na Landona przez dłuższą chwilę.
— No tak... — wyznał łamiącym się głosem. — Ktoś taki jak ty, z dobrego domu, nigdy nie zrozumie takich rzeczy. Jak wiele trzeba w życiu poświęcić — odparł, po czym nerwowo się uśmiechnął, powodując kolejne łzy. — Jak w ogóle mogłem uwierzyć, że mogło nam się udać?
Landon czuł w sobie mnóstwo emocji, ale najbardziej przeważało to, którego szczerze nienawidził, a mianowicie nieznosił kłamstwa, zwłaszcza tak podłego i okrutnego.
— Żałuję, że kiedykolwiek dałem ci się do mnie zbliżyć — powiedział, po czym odwrócił się i pobiegł przed siebie, z daleka od osoby, która zarówno skrzywdziła go najbardziej, ale także, którą darzył najsilniejszym uczuciem.
Był to czas ich rozstania...
maj
Landon Perry skupiał się na swoich treningach w stu procentach, koncentrując się przede wszystkim na sporcie, gdyż zakończył pierwszy rok studiów i mógł myśleć o biegach.
— Świetnie Landon! — krzyknął Kirk. — Jeśli tak dalej pójdzie to wygrasz!
Dylan słysząc te słowa od razu podbiegł do swojego kolegi z drużyny i poklepał go po plecach, na które po chwili wskoczyła mu Olivia. Każdy cieszył się tak wspaniałą dyspozycją biegacza, który robił swoje, ale wciąż mając złamane serce...
Czy jeśli moje marzenie się spełni to zdołam zapomnieć o Cadenie?
—
——
———
Czy dostrzegacie podobieństwo między Ethanem a Cadenem?
Tym razem będzie happy end czy wręcz przeciwnie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro