Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

kawałki układanki innych żyć







Podanie kolejnego dania do stolika parze pochodzącej z Azji było normą w okresie letnim. Sezon zaczynał się,  co prawda już w połowie wiosny, ale to właśnie lato zawsze sprawiało, że na twarzy czarnowłosego pojawiał się uśmiech, który nie potrafił zejść nawet na sekundę.

Przynajmniej w pracy.

Ethan Waddigham odwiązał swój sznurek od czarnej zapaski kelnerskiej. Chłopak kończył na dziś swoją zmianę i pożegnał się z resztą, która zaczęła przed chwilą obsługiwać nowych klientów.

— Do zobaczenia w mieszkaniu, kochanie — Andres podbiegł do swojego chłopaka i dał mu buziaka prosto w policzek. — Ugotuj coś pysznego, w końcu to nasza rocznica.

— Dzień, w którym się poznaliśmy — Ethan płynnie odpowiedział mu po hiszpańsku.

— Najpiękniejszy dzień, więc trzeba go uczcić — Hiszpan uśmiechnął się do dziewiętnastolatka, po czym pocałował go ponownie, tym razem czule w usta, sprawiając, że Waddigham spuścił swoją głowę w dół szepcząc :

— Wszyscy się patrzą. To zawstydzające.

— Ethano, niech patrzą i zazdroszczą nam szczęścia — pogodnie odpowiedział, a następnie przeprosił chłopaka wracając do swoich obowiązków.

Ethan prawą nogą uniósł nóżkę przy rowerze, a jego kąciki ust poszybowały w górę widząc jak mężczyzna, którego odnalazł za wysoką cenę, poświęcając całą swoją przeszłość.

Mimo tego, że żył w miejscu, które nie przypominało mu już dawnych przyjaciół czy też tragicznego skrzyżowania dróg, w którym zginęła jego mama, a także brat. Dopiął swego odnajdując Andresa, z którym zamieszkał kilka tygodni po tym, gdy się na stałe przeprowadził do Sewilli.

To jednak... poczuł niebywały smutek, po przeczytaniu wczorajszej gazety.

Artykuł dotyczył Landona Perry'ego. Tego samego chłopaka, z którym chodził do klasy, jak i udzielał mu korepetycji z matematyki. Z czasem stali się przyjaciółmi, lecz aby spełnić swoje marzenie Waddigham bezlitośnie potraktował biegacza, który zaczął odnosić niesamowite sukcesy w sporcie.

— Patrz, Ethan! Landon jest w gazecie! Wiedziałeś, że jest wschodzącą gwiazdą sportu? — pan Waddigham oparł się o fotel i spojrzał w górę z uśmiechem. — Ciekawe czy wszystko u niego w porządku?

Po ujrzeniu zdjęcia Perry'ego, a także wpisach na jego temat, czarnowłosy nie mógł przestać myśleć o człowieku, który z wielkiej Ameryki zawitał pewnego lata do Sewilli.

Mimo tych krzywdzących słów postanowił mnie odnaleźć i powiedzieć to co leżało mu na sercu. A czy ja... Czy ja także powinienem to zrobić? - zapytał sam siebie, będąc przekonany, że nie powiedział Perry'emu wszystkiego...



***




lipiec





Koniec treningu w końcu nadszedł. Landon ułożył swoje dłonie na kolanach i lekko pochylony nad ziemią starał się wyrównać oddech.

Szatyn wiedział, że Mistrzostwa Europy zaczynały się za dwa tygodnie, nie miał teraz chwili dla siebie, ciągle brnąc przez drogę, która miała dać mu szczęście.

— Brawo, Perry — trener Kirk poklepał swojego podopiecznego po plecach, czując dumę z posiadania tak utalentowanego chłopaka. — Nurtuje mnie tylko jedna rzecz — powiedział, po czym biegacz przełknął ślinę i wyprostował się, stając tuż obok nieco niższego trenera.

— Proszę pytać — odparł pełny powagi w głosie. — Szczerość między mną a panem jest podstawą dobrego przygotowania do Mistrzostw, a także innych zawodów.

Kirk uśmiechnął się do Landona, a następnie poklepał go po barku i zaczął odchodzić. Swoje ręce włożył do kieszeni granatowych dresów.

— Zapytam jak już przyniesiesz mi medal. Teraz skup się tylko na starcie, bo w trakcie biegu opuszczą cię myśli dotyczące sportu. Odpłyniesz gdzieś indziej. Mimo tego, że będziesz miał wokół siebie sportowców z całej Europy, linię mety przed oczyma to jednak... Myśli będą zupełnie poza tym, co będziesz próbował osiągnąć.

Landon uchylił swoje usta, nie rozumiejąc zbytnio, co w ten sposób chciał przekazać trener, ale musiał mu zaufać. Dlatego nie ciągnąc dalej tematu, Perry poszedł do szatni wziąć prysznic.

— Perry! — nagle koło chłopaka znalazła się Olivia.

— Hej, jak ci dziś poszło? — spytał, ponieważ cała drużyna została podzielona na dwie grupy. Na dziewczyny, a także chłopaków.

— Bardzo dobrze. Myślałam, że mój wynik był gorszy przez ten upał, ale na szczęście się udało — wyznała z uśmiechem. — Za to ty jesteś niesamowity! Ty naprawdę możesz wygrać.

Perry parsknął.

— Dopiero teraz to zauważyłaś? — spytał z udawaną wyższością, a Olivia skinęła przed przyjacielem.

— Wybacz, przecież jesteś Landonem Perrym — oboje się zaśmiali, a potem szatyn przeszedł do nieco bardziej poważnej rozmowy, nie skupiając się już na wygłupach.

— A jak ci się układa z Roy'em?

— Muszę przyznać, że dobrze. Ma po mnie przyjechać za dziesięć minut i zabrać w jakieś fajne miejsce. Nie mogę się doczekać.

— To super. Cieszę się — wyznał, lecz w głębi serca nieco zazdrościł Olivii tego, że kogoś miała.

— Tobie też się niedługo poszczęści i znajdziesz jakąś dziewczynę — powiedziała, po czym oboje usłyszeli klakson dochodzący z czerwonego BMW. — O to Roy! Muszę lecieć, Landon. Zobaczymy się jutro, pa!

— Do zobaczenia — odmachał przyjaciółce, a po chwili zauważył, że znów został sam.




***



Po przyjściu do domu dziadków, babcia od razu wzięła swojego wnuka za rękę i podprowadziła do laptopa mając na nosie okulary o grubych szkłach. Perry poczuł się tak jakby zobaczył jakąś postać z Gwiezdnych Wojen, która w dodatku przywarła swojego męża do fotela, z którego gapił się ledwo przytomny na ekran.

Landoooon, skarbie ty moje kochane! — szatyn usłyszał głos swojej rodzicielki, a potem kolejno resztę rodziny.

Witaj synku — następny był tata.

Landon, widziałeś! — wykrzyczała Jenny, która pokazała do kamerki wielki złoty medal.

— Twoja młodsza siostra zdobyła Mistrzostwo Ameryki w stylu dowolny! Jest kochana! Nasza córeczka! — odezwała się jak zwykle Rose, nie dając innym prawa głosu. — A ty jak na treningach? Wiem, że dobrze, ponieważ pan Kirk ciągle przysyła mi wiadomości. Jest z ciebie dumny, ale wiesz, że wciąż narzeka na twój start.

— Tak wiem, mamo. Ale wiesz, że przepisy się zmieniły. Jeden falstart i po zawodach. Nie będzie drugiej szansy.

— Nie będzie falstartu. Będzie medal, mam nadzieję, że złoty.

— Na pewno będzie złoty — odparła Jenny, nakładając swój medal na szyję.

— A kiedy przyjeżdżacie?

— Bilety już kupione, a więc będziemy dwa dni przed twoim startem. Do tej pory skupiaj się tylko na biegach, a dopiero potem wśród tłumu fanek znajdziesz jakąś dziewczynę — powiedziała, a babcia Margaret miała ochotę wbić trochę oleju do głowy swojej córce.

— To dobrze — uśmiechnął się nieznacznie.

Także staraj się z całych sił, a zobaczysz, że będzie dobrze.

— Naprawdę? — Landon zapytał bez zawahania, lecz po krótkiej chwili zrozumiał, że zrobił błąd.

Oczywiście, że tak! Później będzie prasa, telewizja, kolejne ważne zawody i w końcu jakieś konkretne pieniądze. Będziesz mógł samodzielnie żyć.

— Rose! Ja nie chce, żeby Landon się wyprowadził. Nie ma mowy — powiedziała, widząc jak w jednej sekundzie Perry zdołał posmutnieć.

Sądziła, że ten okres już minął, że jej wnuk w końcu wyszedł na prostą po rozstaniu z Cadenem, lecz widocznie to nie była łatwa sprawa. Minęło wiele miesięcy, lecz Margaret znała Landona aż za dobrze. Nie był skomplikowanym chłopcem. Dusza romantyka, który przeżywał swoje miłości aż zanadto, lecz pomimo tego nie miała zamiaru go zmieniać.

Dobrze my już kończyny, a teraz patrz kogo tutaj mamy! — Rose znów się odezwała, a zza kanapy w mieszkaniu w Nowym Jorku wyskoczyła czwórka jego przyjaciół z liceum.

— Ojeju! To wy!

Perry uśmiechnął się od ucha do ucha widząc swoją paczkę ze szkolnych czasów. Była tam Amanta, Quentin, Peter i oczywiście Daisy.

Cześć stary! Nawet tutaj o tobie piszą w gazetach.

Nooo, a dyrektorek z liceum podobno ci pomnik chce w szkole wystawić.

Landon złapał się za czoło i nie przestawał śmiać, słysząc się po tak długim czasie z przyjaciółmi.

— Opowiadajcie, co tam u was? — zapytał, a potem każdy z osobna zaczął opowiadać o tym jak ich życia powoli zaczęły się układać.

Cała czwórka poszła w zupełnie innych kierunkach. Jedni studiowali w Nowym Jorku, Daisy przyniosła się do LA, a tylko Amanta i Quentin postanowili być blisko siebie, nie ryzykując swojej miłości związkiem na odległość. Szatynowi kamień spadł z serca słysząc, że u całej czwórki jakoś leciało, wiadomo, że nigdy idealnie nie mogło by być, niemniej jednak nie działo się nic niepokojącego.

— To co? Przyjeżdżacie do Londynu zobaczyć mój bieg?

Jaaaasneodezwał się Peter. — O ile pan Perry zapłaci za bilety lotnicze, noclegi oraz wyżywienie, a także wycieczki po mieście.

— Jeszcze nic nie zarobiłem, a ty już chcesz, abym zbankrutował?

— Bardzo byśmy chcieli przylecieć, ale sam wiesz. Życie studenckie to tylko nauka i praca dorywcza — wyruszyła ramionami blondwłosa Amanta.

Moja dziewczyna woli te pieniądze wydawać na kosmetyki — zaśmiał się Quentin, a następnie został zmierzony wzrokiem przez piękną niebieskooką.

Landon ucieszył się z połączenia ze znajomymi. Oni z pewnością rozładowali jego ciągłą presję i choć na chwilę mógł zapomnieć o chłopaku, który skrzywdził go najmocniej w świecie.

Szatyn poszedł do swojego pokoju znajdującego się na piętrze, nałożył słuchawki na uszy i do późna słuchał muzyki, która rozbrzmiewała w jego słuchawkach. Perry przeglądał różne strony z filmami romantycznymi, aby chociaż móc cieszyć się szczęściem fikcyjnych bohaterów sam nie popadając w obłęd.

Caden...

Szatyn zakrył swoje oczy leżąc na materacu łóżka, a po chwili znów wrócił do poszukiwań filmu natrafiając na hiszpańską produkcję.

— Trzy metry nad niebem — przeczytał tytuł i nagle pomyślał o kimś kogo zupełnie wyparł z pamięci na kilka dobrych miesięcy.

Ethan...

Dziewiętnastolatek przypomniał sobie znów o czarnowłosym chłopaku i nie mając planów na dzisiejszy wieczór postanowił, że obejrzy film produkcji hiszpańskiej.

Miał to zrobić, gdy nagle usłyszał dźwięk przychodzącego połączenia w WhatsAppie.

— Daisy, cześć. Coś się stało? Przecież słyszeliśmy się po południu.

Chłopak patrzył na dziewczynę, która jak zwykle była zawstydzona, gdy ktoś zadawał jej pytanie. Tym razem jej reakcja była trochę inna i wyglądała na smutną.

— Chcę zadać ci pytanie, a nie wypadało tego robić przy wszystkich — wyznała, nie mogąc spojrzeć w ekran swojego telefonu.

Szatyn przypomniał sobie o tym, gdy kiedyś ta nieśmiała istotka wyznała mu swoje uczucia. Czyżby znów miało się tak stać?

— Nie bój się, tylko pytaj — odpowiedział, lekko się uśmiechając, choć szczerze mówił o odwadze, której nagle i jemu brakło.

Jeśli nawet mnie zapyta o to, to na pewno się zgodzę. Daisy to dobra dziewczyna i szczera aż do bólu. Na co było mi czekać na uczucie z bajki? Skoro jego zawód... wbił tak bolesny sztylet w serce?

— Dobrze... Tylko proszę, nie gniewaj się... Jeśli też nie będziesz chciał to nie odpowiadaj.

— Tobie zawsze dam jakąś odpowiedź — po raz kolejny odparł z uśmiechem, mając w głowie układanie innych planów na swoją przyszłość.

Może lepiej byłoby wrócić do Ameryki? Tam mam przecież wszystkich...

Dziewczyna, była przewodnicząca liceum w końcu spojrzała w wirtualne oczy swojego przyjaciela i wydusiła z siebie pytanie, które od dawna ciążyło jej na sercu :

— Czy ty i Ethan...? Czy między wami coś zaszło? Czy jesteś... Taki jak on?

Ethan Waddigham...

Landon uchylił swoje usta, ukazując swoją niemoc w obliczu rozmowy o chłopaku mającym czarne kosmyki i niebieskie, lisie spojrzenie.

— Nie, nie jestem — odpowiedział, choć wcale nie okłamał Daisy tymi słowami. Nagle w jego sercu narodziło się silne uczucie, czyste, bez żadnej skazy, posiadające jedynie urazę, która tkwiła w jego głowie od wielu miesięcy. — Ale między mną a Ethanem zadziało się coś, czego nie potrafię opisać — znów się uśmiechnął, tym samym sprawiając, że urocza studentka zaczęła być mniej zdenerwowana. Landon przeczesał swoje włosy i pomyślał o cudownym chłopaku. — Ktoś kiedyś mi powiedział, że jestem panseksualistą — wyjaśnił po krótce, a Daisy słuchała tego z zapartym tchem. Kiedy skończył opowiadać o tym, co przeżył będąc w Nowym Jorku, a teraz w Londynie, do jego oczu napłynęły łzy i nawet one nie wiedziały, który obrać kierunek. — Niby wiem kim teraz jestem, ale... wiedząc, że powiedziała mi o tym osoba, o której powinienem zapomnieć... Napawa mnie to strachem — wyznał, a dziewczyna zamiast zacząć go pocieszać, dotknęła ręką ekranu telefonu, jakby chciała dotknąć twarzy zagubionego chłopaka.

— Będąc w takim stanie pewnie trudno jest ci się skupić na Mistrzostwach.

— Proszę... Nie przypominaj mi nawet o tym. Boję się, boję się, że moje marzenie też jest błędem.

— Sądzę, że nie — pokiwała głową. — Ale myślę, że dążąc do tego pragnienia zyskałeś także nowe marzenie. Oba są dla ciebie ważne, ale któreś z nich będzie trwało z tobą przez całe życie.

— Co mam zrobić? — zapytał, nosząc w swym sercu coraz większy dar.

Waddigham do mnie napisał — wyznała, a wtedy Landon zrozumiał dlaczego Daisy w ogóle zaczęła jego temat. — Nie mam pojęcia czemu nie odezwał się do ciebie, ale... Kazał mi przekazać, że życzy ci powodzenia na Mistrzostwach, a na resztę wiadomości musisz zaczekać.

Po policzku Perry'ego spłynęła pojedyncza łza, a wyraz jego twarzy sprawiał jakby ujrzał ducha.

Co to znaczy? - zapytał sam siebie w myślach. - Ta wiadomość zabrzmiała jakby nie była od Ethana tylko od... Chłopaka z trzeciej ławki przy oknie.




***



Andres wrócił z pracy o godzinie dwudziestej i już na wejściu poczuł cudowny zapach potraw jakie przygotował jego partner. Hiszpan zobaczył swojego młodszego chłopaka i od razu przytulił go od tyłu.

— Dobry wieczór, kochanie — pociągnął go za biodra, składając pocałunek na szyi czarnowłosego, który uśmiechnął się ciesząc się z powrotu Andresa do domu.

— Głodny? — spytał, a starszy tylko kiwnął głową i gdy mięso nabrało rumieńców, kolacja została podana do stołu.

Ethan zadbał o to, aby było romantycznie dlatego postawił świece na obrusie, a Hiszpan tymczasem poszedł się przebrać. Andres wyszedł z ich wspólnego pokoju, będąc ubrany elegancko, zupełnie inaczej niż zwykle.

— Skąd masz tę koszulę? — zapytał. — Nigdy jej nie widziałem na tobie.

— Bo to specjalna koszula na specjalną okazję — wyznał, a Waddigham dostrzegł w nim gromadzące się nerwy.

Czarnowłosy zmrużył swoje oczy, przyćmiewając blask swoich niebieskich tęczówek.

— Kochanie, dobrze się czujesz? — młodszy zapytał, lecz po chwili odjęło mu mowę, gdy Andres uklęknął przed nim na jednym kolanie, wyjmując z kieszeni spodni maleńkie pudełeczko.

Wstrzymał się z jego otworzeniem i patrząc na zaskoczonego do granic możliwości Waddighama, który podparł się jedną dłonią o stół, a drugą przyłożył do ust. Widząc swojego uroczego chłopca, Adres otarł łzę, która chciała go skompromitować przed wybrankiem.

— To pudełeczko może otworzyć tylko jedno słowo — powiedział, po czym zaśmiał się krótko, aby nie dać po sobie poznać przyspieszonego oddechu. — Nasza historia... To jak los wystawił nas na próbę i rozdzielił naszą dwójkę... Uważam, że nie powinniśmy dłużej czekać, skoro ta miłość przetrwała wiele cierpień, a życie znów skierowało nasze ścieżki. Uratowałeś nas, Ethano — Waddigham postawił jedną nogę w tył, jakby za chwilę miał uciec z tego domu. — Pokochałeś mnie tak bardzo, że zdecydowałeś się porzucić swój kraj, swój ojczysty język, a także codzienne życie. Dlatego pozwól mi, że ja się poświęcę i będę dbać o ciebie do końca życia — Andres zaczął się pocić, nie tylko poprzez wysoką temperaturę panującą w całej Hiszpanii letnią porą. — Ethano Waddigham, wyjdziesz za mnie?

Czarnowłosy chudzielec patrzył na człowieka, dla którego oddał wszystko, poświęcił przyjaźnie, wybrał ścieżkę pędzącą tylko w jego kierunku. Do momentu, w którym nie poznał także Landona Perry'ego.

Między dwójką mężczyzn nastała długa cisza, która została przerwana, gdy Ethan zdołał wypowiedzieć jakiejkolwiek słowa.











——
———

Pozostał już tylko prawdopodobnie jeden rozdział, bądź też dwa. Zależy jak wyjdzie. Później oczywiście epilog oraz podziękowania z ciekawostkami dotyczącymi tej pracy, jak i pierwszą częścią ☺

Mam nadzieję, że zaskoczę, a pomysł się przyjmie 😁

Dziękuję Duszyczki za to, że czytacie nadal mój autorski projekt ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro