Środek'5
- Inteligencją to ty nie promieniujesz - powiedziałem do Achillesa. - A piękną buźką życia nie ułożysz sobie, wiesz?- dodałem szyderczo.
- Wiem - powiedział krótko, a cała atmosfera runęła z delikatnie żartobliwej, na taką, którą można uznać za idealną na pogrzeb. - I nie musisz mi tego kurwa wszędzie wypominać, wiem, że nie jestem idealnym chłopcem z szóstkami na świadectwie, wiem też, że mój wygląd nic tak naprawdę w dorosłym świecie nie znaczy! Więc się zamknij! Poprostu to zrób!- wykrzyczał blondyn. Wtedy zrozumiałem, jak zadaleko poszłem z żartami, ale most z tyłu już się palił, a ogień czasami jest nie do przezwyciężenia.- Udajesz tak inteligentnego i w ogóle, a prawda jest taka, że jedyne co robisz, to śmiejesz się z innych, słabszych od ciebie, a potem próbujesz udawać poszkodowanego przez życie!- wykrzyczał blondyn, blisko płaczu. Wtedy już wiedziałem, że ten most był spalony, sznury się przepaliły, wszystko runęło, nowy most właśnie spadł w głębiny oceanu, a stamtąd się go już nie wyciągnie.
- Nawet nie wiesz, jak tobie się dobrze żyje! Nigdy w życiu nie doświadczyłeś czegoś tak złego jak ja!- wykrzyczałem z całej siły, wściekły.
- wyjdź. - rzekł blondyn. - nie chcę cię widzieć więcej w moim domu, w moim otoczeniu. - dodał chłodno blondyn. Uśmiechnąłem się, by ukryć rozpacz. Skinąłem twierdząco głową, poszedłem do pokoju, by wziąść swój ulubiony (świąteczny) sweter, poczym opuściłem dom blondyna. - Nie, Patroklosie! Poczekaj!- Usłyszałem za sobą.
Ale teraz było już za późno. Most się spalił oraz zatonął, może jakaś piękna nimfa wodna się nim zajęła, ale ona go sama nie naprawi.
A żaden zdrowy człowiek nie zaufa nimfie, czyż nie? Ale Patroklos nie jest zdrowym człowiekiem, więc za jakiś czas zaufa pewnemu, pięknemu, blond włosemu, męskiemu odpowiednikowi nimfy.
---
Kiedyś poprawie ten tekst, mwah
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro