Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Środek '2

Obudziłem się w środku nocy, gdy światło księżyca wpadało przez otwarte okno do pokoju. Zdziwiłem się- bo jak otwarte okno  gdy dobrze pamiętam, jak je zamykaliśmy, przez okropny deszcz. Dlatego też podeszłem do niego bliżej, i delikatnie się wychyliłem za nie. Widziałem dłuższe blond włosy mojego drogiego wybawcy, patrzył na gwiazdy odbijające się w taflach wielkich kalużach.

Zastanawiam się, kim my naprawdę dla siebie jesteśmy? Znaczy– wiem, że nikim naprawdę bliskim. Może... inaczej. Czy on naprawdę interesuję się moją osobą, aż tak, by mi pomagać? Co on czuje, w stosunku do mnie, by to wszystko robić? Czemu on się tak stara? Czemu on próbuje mnie poznać? Zna mnie z widzenia jedynie, a jak już to powinien mnie mieć za jakiegoś dupka, oschłego chama, zadufanego w sobie "arystokrate", który uważa się za tak lepszego od innych, że z nikim nie rozmawia. A on jednak przełamał ten "stereotyp"? o mnie. Nie bał się tego, że jestem w stanie go zmieszać z błotem, a nawet wyciągnął do mnie "pomocną dłoń" ratując mnie przed ojcem.

Zastanawiam się, czym on sie kieruje w życiu, co go prowadzi, co jest jego priorytetem, celem. Achilles wydaje mi się specyficzny mimo oklepanego miana gwiazdy szkolnej. Nie jest tak zadufanym dupkiem jak niższej rangi Hektorek –, gwiazdą, która obraca dziewczynami, ćpa, jara oraz chleje do nieprzytomnego na imprezach, by udawać tak idealnego. Oczywiście – miał pare dziewczyn.

Pierwsza po zdradzie jego, zaszła w ciążę, jedynie jego matka ma mieć kontakt z ową dziewczyna, Achilles za to nie ma z nią kontaktu. Drugą stracił w tragiczny sposób, podczas jednej z imprez, szkolny fan okultyzmu, zabił ją dla ofiary jakiegoś boga, z którym ta miała być blisko. A zły bóg potrzebuje ofiary by mu przeszło. Tak, dlatego ją zabił. W jego domu znalezli około dwudziestu gram narkotyków. O trzeciej nawet nie warto mówić.

Dlatego też domyślam się, że Achilles najlepszego życia, usłanego różami, a mimo to, nie wydaje się mieć problemów psychicznych – a jeśli to maskuje je równie dobrze jak ja – to je dobrze ukrywa.

Chciałbym wiedzieć o nim więcej, wydaje się mi ciekawy. Chcę zobaczyć jak najwięcej jego kart, nie pokazując za dużo swoich.

Po moim gdybaniu, postanowiłem wkońcu odezwać,  bo deszcz zaczął powoli tworzyć porządna burze wraz z piorunami.

- Wracasz czy mogę zamknąć okno?- zapytałem, trzymając otoczkę chama.

- Nie pozwoliłbyś mi marznąć tutaj, aż takim potworem nie jesteś- odpowiedział.

- Aż takim, dzięki.- Odpowiedziałem, zamykając już okno. Szczerze, lekko mnie zabolało to co powiedział. Nie wiem, czy zrobił to umyślnie, czy też nie. Nie obchodziło mnie to już wtedy za bardzo. Zamknąłem okno, oraz usiadłem pod nim.

Słyszałem jak bije o szybę, przepraszając, że nie to miał na myśli. Nie myślałem wiele, popłakałem się, łkałem przez chwilę – ale wiedza, ze Achilles jest na dworze nie pozwoliła mi się rozpłakać totalnie. Wstałem, otworzyłem okno wypalając dziure w dębowej podłodze pokoju.

- Właź, i idź do siebie.- mimo próby grania – jak zwykle – chłodnego, podczas mówienia załkałem raz czy dwa. Co musiało być totalnym "red flagiem" dla Achillesa.

- Patroklos... ja naprawdę przepraszam, nie chciałem tego zrobić, nie chciałem cię urazić, nazwać potworem czy coś. Nie to miałem na myśli, przepraszam- rzekł kładąc rękę na moim ramieniu. - czasami naprawdę szybciej mówię niż myślę, jeszcze raz, wybacz.

- Poprostu wyjdź z tego pokoju i do rana nie pokazuj mi sie tutaj, błagam.

- Dobrze, pamietaj, że mój pokój jest zaraz obok twojego, i zawsze cię wysłucham, nawet o drugiej w nocy, gdy mnie obudzisz, postaram się pomóc tobie. Dobranoc Patroklosie, miłej nocy. Dbaj o siebie, i pod żadnym pozorem nie rób sobie krzywdy. Proszę - powiedział Achilles, wpatrując się w podłogę, już przy drzwiach, płacząc prawie. Kończąc wypowiedź wyszedł.

W tym czasie upadłem na podłogę, zapłakany, mając kolejny powód, do nienawiści siebie. Po czasie, położyłem się i odrazu zasnąłem.

---

Wiem- krótkie jak cholera, ale do kolejnej części nie będzie za cholere pasować, wiec lekko ponad 600 słów tym razem, nie sprawdzone – błędy dopiero jutro poprawie, przepraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro