Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9 Poskładana układanka



POV DEKASHI

Matko jedyna... gdybym wiedziała jaką szują jest Karin zostawiłabym ją w salonie... nie dość że wyglądała paskudnie to miała równie paskudną osobowość... ledwo wyszłyśmy, a już zaczęła mnie instruować jak powinnam się zachowywać, że spotkał mnie zaszczyt wejścia do tej rodziny i bym pamiętała, że jestem tylko drugą żoną Fugaku, a więc moje dzieci nie będą mieć aż takich praw do władzy jak Sasuke i Itachi... mówiła jakby mi na tym zależało.

Cóż...chyba każdy tak uważał widząc ten porypany związek.

-Dzięki za rady Karin, ale chyba Madara już Cię woła. – odezwałam się do czerwonowłosej.

-Ja nic nie słyszałam- odparła

- No to mam lepszy słuch od Ciebie – powiedziałam z przekąsem – wybacz mi, że Cię nie odprowadzę, ale fatalnie się czuję. Mam nadzieję, że to nie przeziębienie
Dziewczyna popatrzyła na mnie przerażona.

Wyczułam że była typem kogoś kto boi się zarazków.

- To lepiej nie chuchaj w moją stronę- powiedziała i czym prędzej uciekła.

Miałam wreszcie spokój... tak naprawdę Madara jej nie wołał, ale liczyłam na jego inteligencję by zabrał jak najszybciej swoją żonę. Gdy upewniłam się, że wyszli ponownie wróciłam do salonu. Musiałam porozmawiać z brunetem.

Siedział z ręką na twarzy na obszernej sofie. Widać wizytacje wykańczały nie tylko mnie, ale i jego.

-Sasuke...- zaczęłam wiedząc, że by coś ugrać muszę zacząć łagodnie.

Brunet spojrzał na mnie i wlepił swój wzrok. Poczułam się nieswojo bo patrzył na mnie jakbym była bez majtek i stanika.

- W terminarzu nie ma mojego „wychodnego” a same wizytacje...

- Nie ma, bo go nie uwzględniłem – odpowiedział wkurzająco spokojnie.

Musiałam się powstrzymać by nie wybuchnąć... byłam typem osoby która momentalnie wpadała w złość co niejednokrotnie przysparzało mi problemów.

- Dlaczego? Zgodnie z umową jaką zawarł mój ojciec z Fugaku miałam mieć możliwość raz na dwa tygodnie odwiedzić rodzinę...

- Nie przez najbliższe trzy miesiące. Mamy mało czasu do wesela, a musisz poznać wszystkich członków klanu. Dlatego grafik jest taki napchany.

- Nie możesz odpuścić mi jednego spotkania? Wystarczy mi godzina- zapytałam trzymając emocje na wodzy

- Nie...- odparł z uśmiechem

- Dlaczego?

-Bo widzę jak bardzo Ci na tym zależy- zadrwił – im szybciej zapomnisz o swoim byłym klanie tym szybciej zaaklimatyzujesz się w naszym. Teraz my jesteśmy twoją rodziną, mamusiu – powiedział po czym podszedł i pocałował mnie lekko w policzek.

-  A teraz wybacz, ale jestem wykończony. Jutro startujemy od 9.00

Patrzyłam jak wychodzi i nie mogłam ani się ruszyć ani nic powiedzieć.  Sama nie wiedziałam czy to z powodu nerwów czy może faktu, że na policzku dalej czułam jego miękkie usta przez które poczułam dziwny dreszcz przechodzący cale moje ciało...

POV SASUKE

Nie wiem czemu to Zrobiłem ale nie mogłem się powstrzymać. Widząc ją w tej łagodnej wersji coś we mnie drgnęło. Nie mogłem znieść myśli, że coraz bardziej mi się podobała. Była ciągle w moich myślach a nawet pojawiała się w snach... męczyło mnie bo zaczynałem nie tylko czuć fascynację, ale pragnąłem ją bliżej poznać, znać jej poglądy myśli.

Ciekawiło mnie to wszystko, a jednocześnie nienawidziłem, że ktoś tak piękny z takim charakterem pozwala by być marionetką klanów. Jednak gdy stała tak przede mną z wręcz błagalnym wzrokiem, poczułem się jak drań. Nie mogłem jednak tego pokazać i z drwiącym uśmiechem odmówiłem. Jednocześnie Podobało mi się ze była ode mnie zależna. Gdy dotknąłem jej policzka poczułem przyjemny dreszcz... miała tak delikatną, gładką skórę.

Odwróciłem się czym prędzej nie chcąc pokazać jak miałem ochotę pocałować ją nie w policzek, a te malinowe usta...
POV DEKASHI


Tego było za wiele! Całą noc nie mogłam zasnąć z dwóch powodów.  Pierwszy to złość na to jakim był dupkiem, a drugi to złość  z powodu tego, że mnie pocałował! Jakby tego było mało... spodobało mi się... był to inny pocałunek w policzek niż ten jakie dawali mi kuzyni czy np. Takumi... ten był naładowany innymi emocjami.

Dotarło do mnie, że skoro takie wrażenie wywarł na mnie pocałunek w policzek to co dopiero wywołałby w usta... musiałam odgonić te myśli!

Ten dupek specjalnie chciał mną manipulować by mnie złamać...  nie zamierzałam się poddać, ale tez i ulegać. Nim tylko wzeszło słońce ubrałam się i wymknęłam tylnym wyjściem. Wiedziałam, że nikt mnie nie zobaczy bo Itachi znów nocował w kancelarii, a służba rozpoczynała pracę od kuchni która była w drugim skrzydle.

Nie miałam czasu na obmyślanie idealnego planu. Musiałam szybko wrócić by zdarzyć na pierwszą wizytacje. O tej porze autobusy jeszcze nie jeździły, a taksówkę mogłam wezwać dopiero po przekroczeniu rejonu posiadłości, która miała powierzchnię kilku hektarów... 

Nie pozostało mi nic innego jak czajenie się w gęstwinie zieleni by nie załapały mnie kamery i biegniecie ile sił przed siebie. Już po dwudziestu minutach wybiegłam na miejską drogę. Szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę.  Żałowałam, że akurat Takumiego nie było w mieście bo bym jego poprosiła o pomoc. Wsiadając do  taksówki podałam adres mojego rodzinnego domu.

Gdy tylko stanęłam pod drzwiami cieszyłam się jak dziecko, że znów będę mogła wziąć siostrę za rękę.
Gdy jednak otworzyła mi pokojówka i zobaczyłam jej minę wiedziałam już ze cos jest nie tak. Nie chciała mnie wpuścić

- Wybacz panienko ale to polecenie twojego ojca. A nie chciałabym mu się narażać
- przecież mu nie powiem-zaśmiałam się- chcę tylko zobaczyć Yumi

- Ale panienki Yumi od dawna już z nami nie ma

Zamarłam...

- Jak to nie ma???

- Pani rodzice oddali ją do specjalnego ośrodka. Nie chcieli patrzeć jak cierpi...

Akurat! Doskonale wiedziałam, że w takim stanie Yumi była dla rodziców ciężarem...

- Gdzie dokładnie leży?

- Nie powinnam... – zaczęła ale jej przewalam

- Ino mów do cholery gdzie, albo doniosę ojcu, że regularnie okradasz naszą spiżarnię... nie bez powodu ojcu szybko kończy się drogie  wino... – dziewczyna pobladła.

Nie sądziła, że ktoś o tym wie. My natomiast z Takumim przyłapaliśmy kiedyś  jak bierze wino i sprzedaje jej na pobliskim rynku. Ojciec uwielbiał wina i kupował je tysiącami. Każde najlepszego gatunku i jakości.  Dziewczyna ubijała zapewne dobry interes na unikatowych okazach ojca. Spojrzała na mnie przepraszająco i podała mi adres szpitala. Nie tracąc czasu czym prędzej tam pojechałam...

PoV Sasuke

Nawet nie miała pojęcia, że ją śledzę.  Czułem, że z jej charakterem nie będzie posłusznie siedziała w miejscu... była godzina 6 rano, a ona od 4 dążyła do tego miejsca.

Gdy zapukała do swojego rodzinnego domu podszedłem bliżej by wszystko słyszeć, ale jednocześnie by mnie nie zauważyła.   Nie wiedziałem zbytnio o co chodzi, ale jej reakcja sugerowała że  stało się cos poważnego. Gdy złapała taksówkę szybko wsiadłem do samochodu i ruszyłem za nią.
Po dwudziestu minutach jazdy wysiadła i pobiegła do ogromnego budynku, gdzie mieściło się hospicjum. Na dodatek nie miało ono najlepszej renomy. Wśród opinii mówiono, że lekarze wcale nie zajmują się chorymi i że najzwyczajniej w świecie jest tu umieralnia...

Zatrzymała się w rejestracji po czym pędem ruszyła białym korytarzem.  Poszedłem za nią,  ale obawiałem się, że mnie przyłapie. Zupełnie niepotrzebnie bo zachowywała się jakby działała w amoku, ignorując wszystko i dążąc do celu czyli do Sali 314... była otwarta tak że każdy mógł tu wejść.

Podchodząc bliżej zobaczyłem łóżko na którym leżała kobieta w czarnych włosach, a przy jej łóżku stał wysoki mężczyzna.

-Ojcze? Co ty tu robisz???- zapytała zdziwiona lekko dysząc gdy wbiegła do pokoju.

- To ja powinienem o to spytać!- warknął mężczyzna – Ino zadzwoniła, że tu jedziesz. Na szczęście byłem w pobliżu. Powiesz mi co czemu łamiesz zasady i wymykasz sie potajemnie!?

- Skąd wiesz, że się wymknęłam? – zapytała po czym dodała- doskonale wiedziałeś, że nie będę mieć żadnego wychodnego!

- Oczywiście! Nawet ustaliłem to z twoim przyszłym mężem.

- Jak mogłeś! Okłamałeś mnie! Mówiłeś, że będę mogła odwiedzać Yumi! A tymczasem mnie zamknąłeś w więzieniu, a ją oddałeś do trupialni!

-Twoja siostra Ma tu doskonałą opiekę!

-Dobrze wiem, że jest dla was ciężarem! Obiecałeś o nią dbać!

- a ty, że będziesz posłuszna! Jednak widzę że wcale nie zależy ci na życiu siostry! Skoro nie wywiązujesz się ze swojej umowy, ja nie wywiąże się ze swojej!!!

- Przecież wyjdę za Fugaku, nie odłączaj jej...- powiedziała błagalnie a ja momentalnie poukładałem puzzle tej rozmowy... mimo wszystko nie mogłem uwierzyć, że jej ojciec jest takim skurwielem... nie wiem w jakim stanie była druga córka ale skoro Dekashi błagała by nie odłączać jej od aparatury to musiała być jakaś nadzieja...

- Ktoś wie, że tu jesteś?

- Nikt... specjalnie wstałam o świcie... dlaczego nie pozwolileś mi jej odwiedzać?

- Bo chcę byś wywiązała się w pełni ze swojej powinności. Gdy wyjdziesz za Fugaku, a ja dostanę swoje wpływy będziesz mogła ją odwiedzać do woli... a teraz wracaj do domu narzeczonego nim ktoś się zorientuje i przekaże Fugaku!

Spojrzała w stronę siostry i powiedziała

- Robię to tylko dla niej... codziennie żałuję, że to nie ty Leżysz pod aparaturą zamiast niej

Wtedy zobaczyłem jak ojciec siarczyście ją policzkuje. Chciałem zareagować i mu przyłożyć, ale wiedziałem że jeśli się ujawnię Deki może mieć większe kłopoty. Nienawidziłem kolesi którzy znęcali się nad kobietami...

- Mam nadzieję, że zrobiło ci się lżej- powiedziała trzymając się za policzek.

Szybko wszedłem do drugiego pokoju by mnie nie zauważyła wychodząc.
Rozejrzałem się po Sali. Tu leżały trzy osoby w śpiączce a smród jaki się unosił był nie do zniesienia. Wokół nie kręcił się żaden personel i ewidentnie nie troszczono się tu o pacjentów tak jak na to zasługiwali.

W Tym momencie dotarło do mnie jak niesprawiedliwe osadziłem Dekashi... nie była pazerna na wpływy i  kasę mojego Klanu. To jej ojciec tego pragnął, a zmusił ją do tego grając na uczuciach do siostry... jakim gojem trzeba być, żeby szantażować odłączeniem aparatury!??

Do domu wróciłem pierwszy... dochodziła ósma rano, gdy Dekashi przyszła na śniadanie. Nie patrzyła na mnie i unikała jakiejkolwiek interakcji. Nie mogłem jednak być obojętny patrząc  na te zrezygnowane, smutne oczy. Dodatkowo zauważyłem fioletowego siniaka na jej twarzy.

- Skąd to masz?- zapytałem doskonale wiedząc, a ona automatycznie się spięła.

- Wpadłam na drzwi w nocy idąc do łazienki...

„Zmyślać to ona za dobrze nie umie"- uśmiechnąłem się w myślach.

- Rozpuszczę włosy na wizytacje - dodała- niestety nie mam tu kosmetyków które by to przykryły. Twój ojciec w jednym z wymogów zaznaczył,  że nie życzy sobie by jego przyszła małżonka się malowała...

- Taa... ma bzika na punkcie naturalności- westchnąłem- ale nie możesz pokazać się ludziom w takim stanie.

Szybko wyjąłem telefon z kieszeni i wykręciłem numer do jedynej osoby, która mogła pomóc.

POV DEKASHI

Byłam zdruzgotana psychicznie i fizycznie, a na dodatek piekielnie bolał mnie policzek... nienawidziłam ojca jeszcze bardziej. To on stał za więziennym traktowaniem mnie w tym domu... na dodatek oddał Yumi do hospicjum. Wiedziałam, że skoro obiecał że jej nie odłączy to doprowadzi do tego by sama umarła od niewłaściwej opieki... byłam w potrzasku... gdy się zbuntuje ojciec w ramach zemsty zabije Yumi, a ja nie będę umiała z tym żyć.  Jeśli wywiąże się z umowy Yumi być może nie przeżyje warunków szpitalnych... na dodatek Sasuke bardzo mi się przyglądał i to w dziwny sposób. Miałam poczucie, że wie że kłamię ale mi na to pozwolił...dostrzegłam w nim nawet jakąś nutkę człowieczeństwa...
Po tym jak obejrzał uważnie mój policzek zadzwonił do kogoś

- Potrzebuje twojej pomocy, za ile możesz być?

Ktoś w słuchawce na pewno mu odpowiedział bo dodał po chwili- to weź ze sobą swoje kosmetyki. Bedą niezbędne...
Teraz spojrzał na mnie i dosyć przyjacielskim tonem powiedział:

-Idź do siebie. Niedługo będziesz miała gościa który się tobą zajmie...

Spojrzałam na niego, ale nic nie odpowiedziałam. Było mi wszystko jedno. Jednak nie mogłam się przyzwyczaić, że nagle stał się taki ludzki...

„Czyżby wiedział gdzie byłam? – przeszło mi przez myśl po czy odgoniłam tę irracjonalną rzecz- niemożliwe... przecież musiałby mnie śledzić...

Idąc do swojej sypialni nie wiedziałam czego się spodziewać... mimo to po jego tonie poczułam wewnętrznie jakieś dziwne zaufanie, że może wszystko jeszcze się ułoży i będę mogła ocalić siostrę...

Gwiazdeczki! Kolejny rozdział za nami xD
Domyślacie się kto może odwiedzić naszą Deki?
Jeszcze 2 rozdziały i przyspieszymy trochę  z akcją, a przynajmniej tak planuje xD
Kocham!
Wasza/Twoja
Juri/Deki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro