Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2 Macocha




POV Sasuke

- Nie mamy już wpływu na jego decyzje, wiec chociaż staraj się zachować pozory dobrych manier wobec niej –  Itachi instruował mnie gdy obaj staliśmy przed domem w oczekiwaniu na przyjazd narzeczonej ojca.

Zgodnie ze zwyczajem powinniśmy powitać ją jako pierwsi.

- Zawsze podziwiałem twój stoicki spokój... ja tak nie potrafię... jakaś żmija zajmie miejsce naszej matki – odparłem

- to nigdy nie nastąpi,  a poza tym myślisz że naprawdę sama dokonała takiego wyboru? Jak znam nasz klan nikt nawet nie pytał jej o zdanie. Dokonano transakcji i prócz naszego ojca i przywódcy klanu Makuda nie ma tu innych „wygranych".

Szczerze mówiąc nawet nie spojrzałem na to z tej perspektywy i mimo ze w słowach Itachiego było dużo racji, to nie chciałem tego przyznać.  Moj brat zawsze był dla mnie wzorem i odznaczał się niezwykłym rozsądkiem, mną natomiast kierowały emocje. Wracając wczoraj z klubu i pakując swoje rzeczy by na nowo zamieszkać w posiadłości obiecałem sobie, że w żaden sposób nie będę pomagać tej kobiecie zaklimatyzowac się w nowym otoczeniu.

Nienawidziłem jej nim się tu zjawiła i wiedziałem że to się nie zmieni.
Gdy z daleka dostrzegliśmy nadjeżdżający samochód, spiąłem wszystkie mięśnie. Nadeszła wreszcie ta chwila.

Byłem przekonany że zobaczę kobietę w średnim wieku, a zamiast tego z samochodu wysiadła drobna i niezwykle młoda postać.  Miała białe długie do pasa włosy,  a duże oczy mieniły się złotawym odcieniem. nie należała do przeciętnych dziewczyn. Juz na pierwszy rzut oka wyróżniała się zjawiskową urodą. Nie wierzyłem wręcz w to co widzę.  Ta dziewczyna miała zostać moją  macochą!

- Matko... to jeszcze dziecko... – wyszeptał przerażony Itachi, którego jakby wryło w ziemię.

Miał rację.  Narzeczona ojca wyglądała ledwie na 18 lat...
Spojrzała na nas i najwidoczniej była równie zażenowana jak my. Mimo to wzięła głęboki wdech i powiedziała konkretnie melodyjnym głosem

- Witajcie,  Nazywam się Dekashi z klanu Makuda. Miło mi was poznać!
Cisza... patrzyliśmy wszyscy na siebie nie zważając na to, że jej taksówka  już odjechała.

Pierwszy oprzytomniał Itachi

- Witaj... Dekashi... pomogę Ci z bagażem – podszedł do niej biorąc walizki

-Dziękuję...ymm...

-Itachi . A to mój brat Sasuke – wskazał na mnie, a wzrok dziewczyny automatycznie powędrował w moją stronę.

Nie  zareagowałem. Zamiast tego odwróciłem się do niej tyłem i sucho zakomunikowałem

-Ojciec czeka na ciebie w gabinecie.

Gdy staliśmy już przed drzwiami, Itachi zapukał a ojciec oschłym głosem kazał nam wejść . Nie pasowało by do czasu ślubu pozostawali sam na sam... głupie zasady i udawane dobre maniery. Spojrzałem na nią i zauważyłem, że cała się spięła.

- Mam nadzieję, że miałaś spokojną podróż – mój ojciec nie wstał zza biurka, a jedynie zetknął na swoją narzeczoną.

- Tak dziękuję- odparła pewnie, ale bystry obserwator dostrzegł by, że lekko drży .

- W takim razie odpocznij, Sasuke pokaże Ci twoją sypialnię. A ty Itachi zostań,  chce ci przekazać parę uwag do dokumentów. – już mieliśmy wyjść gdy ojciec dodał – a o 19.00 zapraszam Cię na kolację do głównej jadalni i porozmawiamy o naszym ślubie.

-Zaraz zwymiotuję... – szepnąłem w zasadzie sam do siebie.

On mógłby być jej ojcem...
Dziewczyna nie odpowiedziała, a jedynie kiwnęła głową na odchodne. Idąc przodem nawet nie zważałem na to ze ledwo za mną nadąża w niezwykle wysokich szpilkach.

-Tu masz swój pokój, a resztę domu niech pokaże Ci służba.  A sypialnie mojego ojca znajdziesz chyba sama – powiedziałem jadowicie odkładając jej bagaże przed drzwiami.

- Możesz powiedzieć czemu zachowujesz się jak prostak wobec mnie?

- Nie domyślasz się ? Gardzę Tobą 

- Doceniam szczerość, chociaż tego nie rozumiem...nawet mnie nie znasz...

-Wystarczy mi fakt, że jakiś podlotek ma zostać formalnie moją macochą! - warknąłem

-Po pierwsze, nie jesteś dużo starszy więc uważałabym z tym podlotkiem, a poza tym Dla mnie to też niekomfortowa sytuacja! – jej oczy zaiskrzyły w złości

-I mimo to zamierzasz grzać mojemu ojcu łóżko?

Plask! – miała szybki refleks i dosyć siły by cały mój policzek zapiekł. Nie spodziewałem się, takiej reakcji.

-Gdybym mogła moja noga nigdy nie przekroczyłaby progu tego domu!

- Chcesz wzbudzić we mnie litość mówiąc ze klan zmusił Cię  do tego małżeństwa a ty nie miałaś wyboru? . Ja na twoim miejscu wolałbym się zabić !

Powiedziawszy to odszedłem kipiąc ze złości.  I mimo że bardzo chciała to ukryć dostrzegłem tę samotną łzę która spłynęła po jej policzku nim odszedłem.

Gwiazki! No i mamy wreszcie wasze upragnione spotkanie z macochą xD teraz akcja nabierze troche tempa. Licze na wasze wsparcie i wyrozumiałość na błędy  czy zroznicowane dodawanie rozdzialu Xd

Ps. Okladke wykonalam sama xD

Kocham!
Wasza/ Twoja
Juri/Deki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro