Rozdział 11 Pożądanie czy uczucie?
PoV Dekashi
Byłam jak w amoku. Nowe miejsce, uczelnia i fakt że Sasuke jest na tym samym kierunku tylko dwa lata wyżej lekko mnie speszyła. Przez ten czas pobytu w domu Fugaku zdałam sobie sprawę że w zasadzie nic o nim nie wiem. Patrzyłam jedynie na niego jak na wroga, który chciał podciąć mi i tak poranione skrzydła.
Teraz jednak dostrzegłam coś więcej...człowieczeństwo, współczucie i... to że jest cholernie przystojny. Z resztą nie tylko ja. Wchodząc na uczelnie zauważyłam jak wszystkie studentki bez względu na rocznik patrzyły na niego tęsknym spojrzeniem.
Dodatkowo mnie gotowe były utopić w łyżce wody widząc jak koło niego idę. Nim weszłam na aule ustaliliśmy że poczekam na niego przy głównym wejściu bo Moje zajęcia kończyły się pół godziny wcześniej.
W pewnym sensie cieszyłam się, że jestem tu nowa i nikt mnie nie zna. Mogłam zacząć życie towarzyskie od nowa.
Coz... nic bardziej mylnego. Na tę uczelnie chodziły tylko osoby z ważnych i wpływowych klanów. Kazdy sie znał i znal swoje miejsce w hierarchii społecznej. Nie musiałam długo czekać aż ciekawskie spojrzenia dopadną moją osobę...
- Hej ty nowa- zagadnął jakiś chłopak siedzący za mną na auli – może Cię oprowadzić po wydziale gdy skończy się wykład?
- Obejdzie się- odparłam z dystansem
- serio...zgubisz się w tym molochu szukając łazienki. A lepszego przewodnika ode mnie nie znajdziesz – nie ustępował i robił się coraz bardziej natrętny.
- Hiszpański, angielski, japoński, rosyjski i czeski – odparłam a chłopak popatrzył na mnie ze zdziwieniem a ja kontynuowałam – to języki jakie znam. W jakim mam ci ponownie odmówić byś w końcu zrozumiał?
Chłopak lekko spąsowiał, a ja odwróciłam sie licząc ma spokojne wysłuchanie wykładu.
Niestety...ciekawskie spojrzenia dopadły mnie i zaczęły się szepty. Patrząc po minach dotarło do nich kim jestem i czemu sie tu znalazłam... po wczorajszym spotkaniu z ojcem dalej byłam psychicznie zmęczona, skołowana nagłą dobrocią Sasuke i teraz zestresowana otoczeniem, które drwiąco mi się zaczęło przyglądać.
Gdy zajęcia sie skończyły czułam ulgę że mogę już trzmychnąć. Niestety idąc do wyjścia natrafiłam na jakieś wredne małpy...
- Proszę proszę...a więc wielki Fugaku załatwił sobie białowłosą laleczkę... szkoda, że zamiast niego pokocha tylko jego pieniądze i pozycję... – zignorowałam tę zaczepkę, ale dziewczyny sobie nie odpuszczały...
- Taka to go jeszcze oskubie... klan Makuda tylko czeka na korzyści z tego ślubu...
Nie wytrzymałam. Odwróciłam się i z wyższością popatrzyłam na nie
- Co jak co, ale na waszym miejscu nie dokuczałabym komuś, kto za chwilę będzie stał na czele klanów... z tego co widzę po urodzie i stylu pochodzicie z klanu Nara... ostatnio chyba wasz przywódca prosił o dodatkowe ziemie w tym obszarze pod rezerwaty... przykro byłoby mu słyszeć, że ich nie dostanie bo żona Fugaku ma uraz do niektórych członków tego klanu...
Dziewczyny na chwilę pobladły, ale pierwsza z nich szybko się pozbierała.
- Na twoim miejscu nie byłabym taka pewna siebie... jesteś tylko zabawką starego pryka... by mieć z tego korzyści i wpływy na losy klanów musisz naprawdę go zadowolić... a starcy są wymagający... aż mi szkoda patrzeć na twoje śliczne usteczka które będą musiały całować tego dziada... i nie tylko... – z drwiącym uśmiechem ominęły mnie i zostawiły samą.
Mimo że starałam się tego nie pokazać ich słowa mnie dobiły... miały rację i żadne słodkie słowa Nie mogły zmienić prawdy... Byłam zabawką ojca, klanu, a za moment Fugaku... skoro teraz dawał mi tyle obostrzeń skąd pewność, że po ślubie całkiem mnie nie zniewoli?
Upewniając się, że jestem sama pozwoliłam by łzy popłynęły... Nie chciałam być dłużej dzielna... nie mogłam...
- Mam tego dość... więcej już nie zniosę... – powiedziałam sama do siebie... dokładnie w tym momencie poczułam rękę na swoim ramieniu i usłyszałam jego głos mówiący
„ Zniesiesz... dla siostry i na złość innym...”
Pov sasuke
Kobiety to najgorsze bestie chodzące po tej planecie... wygląd miały słodki ale na językach trujący jad... miedzy innymi to dlatego nie zamierzałem się z nikim wiązać samolubnie zaspokajając swoje potrzeby.
Ale Dekashi była inna... miała cięty język ale używała go w obronie siebie i swoich najbliższych. Na dodatek nie mogłem wciąż uwierzyć, że jest gotowa zrezygnować ze swojego życia dla siostry, która nawet o tym nie wiedziała bo była w śpiączce. Wiedziałem że będzie na mnie czekać, ale nie mogłem już wytrzymać na swoich zajęciach. Niepostrzeżenie urwałem się szybciej, ale gdy podchodziłem do głównego wejścia usłyszałem te wredne szuje... do tej pory myślałem, że Dekashi jest niezniszczalna, ale widząc jak siada i ukrywa twarz w dłoniach cos mną ruszyło...
Wiedziałem, że jeśli wyda się to co zamierzałem zrobić nie tylko ona będzie mieć kłopoty ale i ja...jednak postanowiłem nie patrzeć już na konsekwencje wiedząc że odrobina relaksu może uzdrowić jej znękaną duszę...
POV DEKASHI
Byłam w szoku...
- Skąd wiesz o Yumi?? – patrząc na niego nie dowierzałam, że o niej wie... czułam ze to nie Itachi mu powiedział bo należał do osób które sekrety zabierają do grobu a poza tym ostatnio mieszkał w biurze a nie domu...
- To nie ma teraz znaczenia, chodź – odparł i kiwnął bym za nim poszła. Otarłam łzy, lekko żałując, że widzi mnie w tak słabej formie ale mleko się rozlało.
Wsiadłam do samochodu, a Sasuke pogłośnił radio. Widząc jednak, że jedziemy w zupełnie innym kierunku niz do domu zapytałam
- Dokąd jedziemy?
- Zabrałbym Cię na zakupy, ale tam możemy wpaść na kogoś znajomego. Dlatego pojedziemy do miejsca, gdzie jest tyle ciuchów co w butiku, a nie będzie ryzyka spotkania ciekawskich oczu – powiedział zagadkowo...
Minęło 20 minut, a my dojechaliśmy pod jakiś apartament. Zbliżał się wieczór, a ludzie zaczynali wychodzić na miasto w poszukiwaniu miejsca na zjedzenie kolacji. Sasuke rozejrzał się dookoła i zaparkował na jednym z wolnych miejsc.
Wychodząc z samochodu i podchodząc do klatki zobaczyłam jak Sasuke wyciąga jakąś kartę, przykłada ją do czytnika i wbija kod.
Gdy dotarliśmy do windy i wcisnął 6 piętro nie wytrzymałam napięcia
- Powiesz mi dokąd jedziemy? Bo czuje się jak te głupie ofiary, które miały spędzić fajnie wieczór w towarzystwie niedawno poznanego faceta, a okazuje się, że był łowcą organów i w jednym z pokoi hotelowych przygotowana jest prowizoryczna sala operacyjna z lewym lekarzem...
Sasuke popatrzył na mnie lekko zdziwiony, ale po sekundzie roześmiał się szczerze.
- Komuś trzeba będzie ograniczyć kablówkę... za duzo filmów ogladasz Deki... chociaż poddałaś mi pomysł na niezły biznes... podobno nerki dobrze stoją na czarnym rynku...
- Żartuj sobie w ten sposób dalej... o niczym innym nie marzę - lekko się zirytowałam
- To mieszkanie Madary... – wyjaśnił w końcu gdy winda stanęła a my podeszliśmy pod 236 numer. Otworzył drzwi i wpuścił mnie przodem.
Wewnątrz panował dość ciekawy wystrój. Nowoczesność połączona z mocnymi akcentami w postaci kolorów. Panowały tu turkusy i kanarkowy żółty, a także motywy zwierzęce. Czułam jakbym trafiła do pomieszczeń z katalogu wnętrz oczywiście z trendami tego sezonu.
- Wystarczy ci pół godziny? – zapytał
- pół godziny na co?
- By się wyszykować... – odparł otwierając pomieszczenie, które okazało się garderobą – zabieram Cię dziś do klubu, a nie możesz iść w tym ugrzecznionym stroju. – popatrzył znacząco na moją sukienkę.
Byłam zaskoczona tym wszystkim.
Wyczułam, że Sasuke i jego kuzyn mają bardzo bliskie relacje. Świadczył o tym fakt, że posiadał klucze do jego domu, ale by ofiarować ciuchy jego żony to była lekka przesada...
- wątpię by Karin się ucieszyła, że szperam w jej szafach i nosze jej ubrania- odparłam sceptycznie...
- To nie są ubrania Karin – powiedział – To drugie mieszkanie Mady... mieszka tu z Sorą, a ona na pewno nie będzie mieć nic przeciwko. Połowa z tych ubrań jest nowa, bo ma słabość do zakupów a nie nadąża wszystkiego nosić. Rozmiar powinniście mieć podobny
Patrzyłam w osłupieniu jak mówił otwarcie o romansie kuzyna i jego drugim sekretnym życiu. W moim klanie za coś takiego Madare spaliliby na stosie... widać w najwyższym klanie przymykano na to oko...
- Nie zrozum mnie źle... lubię Sore, ale świadomość, że krzywdzi Karin lekko mnie wybija z rytmu... doskonale wie, że on jest żonaty...
- I co z tego? To małżeństwo to fikcja...
- No ale jej przysięgał... ona go kocha
Sasuke prychnął
- Akurat Karin nie potrafi kochać... to totalna egoistka która weszła do naszego klanu bo miała silną kartę przetargową. Mada został zmuszony do ślubu... ale to Sora zapaliła światło w jego życiu...
- Mniemam, że nie idzie ukryć tego faktu..w klanie Uchiha pobłażliwie traktuje się zdrady?
- Nie... zazwyczaj zostaje się wykluczonym z towarzystwa...jednak w wypadku Madary jest to trochę bardziej skomplikowane... jego ojciec jest zaraz po moim drugim najsilniejszym mężczyzną w klanie. Ma duże wpływy podobnie jak ojciec Karin...wolą udawać ze niczego nie widzą byleby tylko nie doszło do rozwodu...
- Więc Mada nigdy nie będzie mógł żyć oficjalnie z Sorą? Nie przeszkadza im takie ukrywanie się gdy wszyscy wszystko i tak wiedzą ?
- przeszkadza, ale dla nich liczy się miłość. Życie w tym klanie jest do dupy o czym sama się przekonasz... dlatego gdy znajdziesz coś co będzie sprawiać że jesteś szczęśliwa, trzymaj się tego i nie żałuj
- Nawet jeśli wiązałoby się to ze zdradą twojego ojca? – nie mogłam się powstrzymać przed zadaniem tego pytania
Popatrzył na mnie chwilę
- Nawet... wasz ślub jest dla mnie groteską i paradoksem... ale nie mówmy już o tym. Mieliśmy się zrelaksować. Poczekam na ciebie w salonie.
Jego słowa brzęczały mi w uszach. Nie sądziłam że ma do tego wszystkiego takie podejście. Ja od dziecka marzyłam o wielkiej miłości i nie tolerowałam zdrad, ale im bardziej rozumiałam otaczający mnie świat rozumiałam czemu ludzie zdradzają... nieszczęśliwe, aranżowane małżeństwa i inne frustracje w moim środowisku nie były do tego idealna wymówką ale też trudno się było im dziwić...
Gdy zostałam sama w garderobie, słabość do ładnych ubrań wzięła górę nad zawstydzeniem i konsternacją. Zaczęłam przeglądać wieszaki jeden po drugim i odkryłam, ze Sora ma bardzo podobny gust do mojego... jaki miałam kiedyś. Obecnie nie mogłam pozwolić sobie na takie szaleństwo jak obcisłe jeansy czy bluzka z dużym dekoltem. Teraz jednak na te małą chwilę mogłam być sobą...
Po dziesięciu minutach miałam już na sobie granatowe przylegające spodnie i bluzkę w kolorze lawendy z wyciętymi plecami. Na nogi założyłam ewidentnie nowe szpileczki, miały bowiem metki pod podeszwą. Sora miała o pół rozmiaru większą stopę, ale przy tych bucikach nie było tego widać. Rozpuściłam włosy i umalowałam się kupionymi przez Sasuke kosmetykami, które nosiłam przy sobie. Siniak na twarzy dalej był widoczny wiec musiałam co chwilę poprawiać makijaż.
Tak wyszykowana wyszłam do czekającego na mnie bruneta
- A co jeśli jednak Sora się wkurzy?- zapytałam
Popatrzył na mnie i z dziwnym uśmiechem odparł
- Nawet jeśli to było warto...
........................
Weszliśmy do zatłoczonego klubu w którym muzyka grała na pełnych obrotach głośników. Nie byłam tu nigdy, ale widząc nazwę przypomniałam sobie, że był to najmodniejszy klub w tej okolicy.
Takumi miał mnie tu zabrać na otwarcie ale tydzień wcześniej Yumi miała wypadek... na chwile posmutniałam przypominając sobie o siostrze. Z letargu jednak wyrwały mnie głosy dwóch osób.
Machały do nas i zbliżały się przeciskając przez tłum.
Dopiero teraz zobaczyłam ze to Sora z Madarą.
- Czułam, że idealnie dobierzesz strój i dodatki, wyglądasz obłędnie!- zawołała widząc mnie
- Nie jesteś na mnie zła, że je założyłam ? ‘ Zapytałam z lekką obawą.
- Gdy Sasuke zadzwonił i zapytał czy możesz przywłaszczyć sobie parę ciuchów nie wahałam się ani chwili! W klanie panują straszne staroświeckie zasady wiec cieszyłam się że chociaż na chwilę możesz się od tego oderwać
- Masz złote serce Sora – odparłam na co wtrącił się Madara
- Ona cała jest ze złota! – zawołał radośnie – ale ma rację, świetnie wyglądasz!
Zarezerwowałem nam stolik, trzymajcie się blisko i za mną!
Machnął ręką, a my przeciekając się przez tłum poszliśmy za nim
...............
POV SASUKE
Gdy wszyła z garderoby oniemiałem. Wyglądała olśniewająco i niezwykle kobieco. Niezwykłe było to, że pomimo odważnego stroju nie wyglądała wulgarnie.
- Nie byłem pewien czy lubisz takie miejsca ale tylko tu możemy liczyć na anonimowość. A przynajmniej mam taka nadzieję- zagadnąłem białowłosą
Spojrzała na mnie i po raz pierwszy odkąd ją poznałem uśmiechnęła się naprawdę szczerze
- kiedyś bardzo często przesiadywałam w klubach... – przyznała – kiedy jeszcze byłam wolna.
- W naszych klanach wolność chyba nie istnieje – przyznał Madara- według naszej starszyzny nazywa się to „łamaniem zasad”.
- Chociaż raz o tym na chwilę zapomnijmy!- zauważyła Sora- Deki lubisz tańczyć?
- Uwielbiam – odparła i po chwili obie z Sorą wybiegły na parkiet.
Patrzyłem jak zgrabnie się porusza w rytm muzyki i jak cieszy się każdym momentem.
Z zadumy wybudził mnie Madara
- No to wpadłeś kuzyneczku...
Spojrzałem na niego lekko rozkojarzony
- O co ci chodzi?
- o to że na nią lecisz...
- Nie wygaduj bzdur...
- Sasuke, Itachiego możesz ogłupiać ale nie mnie. Widzę jak patrzysz na Deki i to co dla niej robisz...a na początku chciałeś ją ukatrupić.
- Okoliczności się zmieniły, a przynajmniej poznałem je wszystkie... – odparłem popijając łyk drinka zamówionego w międzyczasie. Tego dnia gdy poprosiłem Sore o pomoc dla Deki, opowiedziałem Madarze czego się dowiedziałem o jej ojcu. Był równie zszokowany co ja...
- Szlachetność i dobroć aż z niej kapie, a wygląd i uroda są dodatkowym atutem. Ale zastanów się w co sie pakujesz...
- Póki co w nic – odparłem wiedząc do czego zmierza.
- Póki co...znam Cię aż za dobrze... nigdy nie poznałeś takiej dziewczyny i to cię kręci. Ale to twoja przyszła macocha...
- I co w związku z tym? Jeszcze nią nie jest...
- Jeśli zamierzasz iść krok do przodu to pamiętaj że stoisz nad przepaścią. Nie będzie odwrotu dlatego albo zaangażuj się z uczuciami albo odpuść. Swoje żądzę możesz zaspokoić Sakurą albo inną laską.
- I doradza mi to człowiek który zdradza żonę- dociąłem mu lekko
- Człowiek, który się zakochał i który będzie gotowy poświęcić wszystko dla kobiety...
Spojrzałem na niego uważnie
- Co dokładnie planujesz Mada??
- Chce się rozwieść... chce mieć dzieci... cieszyć się każdym dniem z Sorą... ale nim to nastąpi muszę upłynnić trochę gotówki, zabezpieczyć nas...
Patrzyłem jak mój kuzyn, który mógł mieć każdą kobietę w tym klubie mówi z zachwytem o blondynce wywijającej na parkiecie. On naprawdę ją kochał...spojrzałem w kierunku Deki...nie raz zastanawiałem się jak by wyglądało nasze życie... co gdyby została moja narzeczoną. Jednak różniłem się od Madary w jednym. On wiedział co czuje do Sory...ja nie umiałem nazwać swoich uczuć. Czy tak wygląda ta przereklamowana miłość czy może przemawia przeze mnie pożądanie...
Chciałem sie tego dowiedzieć...nie sądziłem jednak, że stanie się to jeszcze tego samego wieczoru...
GWIAZDECZKI!
Jeszcze nigdy nie pisałam tak dlugo rozdzialu xD niestety kwarantanny, przeprowadzki i malenstwo robią swoje xD next postaram się dodać szybciej ale bądźcie wyrozumiali. Dajcie znać jak sie podobało :*
Kocham!
Wasza/Twoja
JURI/DEKI
P.s potrzebuje kogoś do przeróbek artow xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro