CHAPTER 14
- Coś wam długo zajęła ta sprawa – powiedziałam odwzajemniając pocałunek Rachela, który akurat usiadł obok mnie.
- Takie tam męskie rozmowy, no wiesz... - machnął ręką. Spojrzałam na niego i odgarnęłam mu włosy z twarzy. Złapał moją dłoń i czule pocałował.
Oparłam się o jego ramię. Trwaliśmy w takiej pozycji, póki nie podeszli do nas Steven i Joe.
- Wielkie dzięki za imprezę, będziemy się już zbierać – powiedział gitarzysta. Tyler spojrzał się na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Ja chce tu zostaaaać! Nie możesz mi tego zrobić kochaniutki! – rozpaczał wokalista. Zdusiłam śmiech.
Perry posłał mu groźne spojrzenie, po czym pokręcił głową.
- Sami widzicie dlaczego. Taksówka już na nas czeka.
- Odprowadzimy was – wstaliśmy z kanapy i skierowaliśmy się na zewnątrz. Było grubo po północy i wiał chłodny wiatr, zadrżałam z zimna. Bolan narzucił na mnie sweter, który przez jakiś czas miał na sobie. Do tego objął mnie ramieniem.
Patrzyliśmy jak Joe próbuje wsadzić Stevena do taksówki, komicznie to wyglądało. Tyler otworzył szybę i wychylił głowę.
- Pamiętajcie o zabezpieczaniu się, dzieci drogie. Dobry seks to bezpieczny seks – Rachel się zaśmiał, a ja zarumieniłam mocno.
Perry otworzył przednie drzwi samochodu. Odwrócił się i zlustrował nas wzrokiem.
- Dobrze razem wyglądacie, pasujecie do siebie. Dobranoc. – wsiadł do środka i już ich nie było. Te słowa były niezwykle miłe.
Powoli skierowaliśmy się do domu.
- Kochanie... myślisz, że to prawda? Pasujemy do siebie? – spytałam się basisty.
Zatrzymaliśmy się, po czym Rachel odwrócił mnie przodem do siebie. Uniósł mój podbródek i pocałował słodko w usta.
- Taka odpowiedź ci wystarczy? Kocham cię, to jest najważniejsze – uśmiechnął się i dźwignął mnie na ręce.
Śmiejąc się głośno weszliśmy do salonu, muzycy gdy nas zobaczyli zaczęli bić brawo.
- Wyglądacie jak nowożeńcy – skwitował Hill, widocznie już wstawiony.
- Ale ja jeszcze nie chcę zostać wujkiem, siostra – wybełkotał Axl oparty o Sebastiana, który był w podobnym stanie.
Rachel postawił mnie na ziemi.
- Ogarnę chłopaków, bo za chwilę będzie z nimi źle – próbował namówić Rose'a, Bacha i Scotti'ego, by się położyli. Po wielu prośbach i oporach zmorzył ich sen, Bolan odetchnął głęboko.
- Ja pójdę zobaczyć co z Gunsami – powiedziałam ciężko, a mój chłopak (dalej to dziwnie brzmi) skierował się na górę.
Zrobiłam kilka kroków w tych zabójczych butach, po czym się wkurzyłam i zdjęłam je ze stóp. Co za ulga, trzymając je w jednej ręce kierowałam się do łazienki. Otwierając drzwi byłam przygotowana na najgorsze. To co tam ujrzałam zaskoczyło mnie w pozytywnym sensie, nie było krwi na kafelkach ani obrzyganego kibla. Adler spał sobie w wannie, Izzy był oparty o szafkę, a Slash leżał na podłodze pod ścianą. Zostawiając tych dwóch podeszłam do Hudsona. Dotknęłam jego ramienia potrząsając nim mocno.
- Saul, Saul obudź się – mówiłam do niego cichym głosem. On otworzył oczy, już były nawet normalne po narkotyku.
- Aniele, jesteś moim Aniołem? – wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Jakoś udało mi się go dźwignąć, by mógł stanąć o własnych siłach. Opierając się o mnie skierowaliśmy się na górę. Poszliśmy do pokoju Dave'a, który aktualnie spał sobie smacznie pod stołem. Slash widząc łóżko padł na nie. Położyłam swoje buty na podłodze, po czym zaczęłam rozpinać jego koszulę. Widząc jego nagi tors zdusiłam w sobie chęć dotknięcia go. Zostawiając go w jeansach, zdjęłam mu tylko trampki i skarpetki. Otworzyłam okno i spoglądając na niego ostatni raz wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
W sypialni nikogo nie było, lecz w łazience paliło się światło. Skierowałam się tam, zobaczyłam Rachela pod prysznicem. Szybko zdjęłam z siebie ubrania po czym dołączyłam do niego. Pomógł mi zmyć makijaż oraz przy okazji zrobił masaż ciała za pomocą gąbki. Nie pozostałam mu dłużna. Wyszliśmy z łazienki wysuszeni, ubrani w prowizoryczne piżamy na co jego składała się tylko z szarych dresowych spodni, a moja z koszulki i bokserek. Spodnie zwisały mu tak apetycznie z bioder.
- Ile dzisiaj wypiłeś? – spytałam się go kładąc do łóżka. On położył się obok nakrywając nas kołdrą, przytuliłam się do niego.
- Chyba tylko jednego drinka, czemu pytasz?
- Tak o, byłam trochę zdziwiona. Ja dzisiaj przesadziłam.
Pocałował mnie w czubek głowy.
- Nie chciałem skończyć jak reszta, poza tym ty miałaś powód by się dzisiaj napić... Jak nie jesteś trzeźwa to okazujesz mi bardzo dużo uczuć.
Odwróciłam się na brzuch i zaczęłam kreślić na jego klatce piersiowej wzory.
- Jeszcze nie jestem do końca trzeźwa – powiedziałam wyzywająco. Rachel spoglądał na mnie tajemniczo. W końcu nie wytrzymując napięcia zaczął mnie całować, a jego ręce powędrowały pod moją koszulkę.
A byłam taka zmęczona całym dniem...
_______________________________________
Moi kochani!
Przepraszam za tą jakże karygodną przerwę, ale studia zajmują praktycznie cały mój wolny czas. Jutro już jadę do domu na święta i mam nadzieję na mały odpoczynek od codziennego biegu.
Zostawiam was z tym krótkim rozwinięciem historii, a tymczasem ja lecę na trening!
Wesołych, A x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro