Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Za namową pewnej osoby, wstawiam.
Będzie to raczej wolno pisana historia i nie wiem co ile się będzie ona pojawiać. 

Nigdy nie myślałam, że przyjdzie dzień, kiedy to będę czegokolwiek żałowała. Co zatem się zmieniło? Wiele rzeczy. W tym ja sama. Prawdopodobnie powinnam z tego zrezygnować już dawno temu, jednak coś mną kierowało. Chęć zmienienia czegoś w moim życiu, relacji z najbliższymi, a jednak nie dałam rady i jedyne co, to zostało mi się wykrwawić w tej kałuży. Wszystko zaprzepaściłam. Nie zostało mi już nic, jak tylko zaczekać na to, aż Anioł Śmierci po mnie przyjdzie i zabierze do Nieba lub Piekła. Prędzej stawiałabym na drugą opcję. Mimo wszystko to czym się zajmowałam, przysparzało mi wrogów, a ja tylko więcej grzeszyłam, aby ich wyprowadzić z równowagi. Co mi więc pozostało? Czekanie na pewny koniec? Cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Nigdy nie była.

W tym wszystkim jednak najbardziej boli mnie jedna sprawa. Nie mówię o ranie postrzałowej na moim udzie, brzuchu, poparzeniach na większości ciała i skaleczeniach po cięciach, czy nawet o siniakach, a bardziej o psychicznej bliźnie, która powinna być już tylko najzwyklejszym znamieniem. Raczej nikt nie będzie w stanie zrozumieć tego, co w tym momencie czuję.

Jakie to uczucie mieć świadomość, że umiera się na marne?

Że nie dokończyło się misji, która spoczywała na twoich barkach?

To uczucie bycia do niczego znam aż za dobrze, ale chyba nie powinnam się nim przejmować, skoro i tak za moment umrę. Zawiodłam wszystkich, kiedy im wykrzyczałam w twarze tamte słowa, więc to mi dodaje tylko kolejną ranę, która znalazła się na moim sercu i zaczęła krwawić. Może powinnam zamknąć oczy? Przestać się tym przejmować i po prostu odpłynąć na zawsze w kierunku krainy zmarłych? Zdecydowanie duża utrata krwi robi coś z mózgiem.

Lekko się uśmiechnęłam, kiedy to mi przyszło do głowy. Po prostu zamknę oczy i będzie po wszystkim. Zasnę i nikomu nie będzie mnie szkoda. Sami mi przecież powiedzieli, że woleliby, abym zdechła niż pokazała im się ponownie na oczy. Wciąż pamiętam dzień, kiedy po sześciu latach spotkałam Basila. Jak próbował mnie uściskać, a ja go odepchnęłam. Starał się ile był w stanie, żeby tylko znów odzyskać moje zaufanie, a jednak ja nie dawałam za wygraną i miałam to wszystko gdzieś. Mocno się zmieniłam przez te wszystkie lata.

Poczułam w tym momencie, jak z mojego policzka spływa pojedyncza, samotna łza, która zmieszała się z kroplami deszczu. Już po chwili zamknęłam oczy, by następnie w końcu zasnąć i uwolnić się od mojego pojebanego życia.

Becca! usłyszałam głos, który dochodził do mnie jakby przez mgłę. Nie, nie, nie! Otwórz oczy, słyszysz mnie?! Poczułam, jak zostałam ochlapana wodą, a przy tym ktoś objął swoimi dłońmi moją twarz.

Traci dużo krwi! powiedział ktoś z boku.

Dzwoń po karetkę!

Zaraz, ja znam ten głos. Uchyliłam lekko powieki, dzięki czemu zobaczyłam mojego brata, który uciskał mi ranę na nodze i brzuchu. Przełknęłam ślinę, czym zwróciłam jego uwagę. Jego usta się poruszały, jednak nie dochodziły do mnie żadne dźwięki. Ponownie poczułam to, jak powoli zaczynają mi się przymykać oczy.

I...diota... wyszeptałam, a moje oczy niemal natychmiastowo się zasklepiły. 

Jeśli komuś się spodobało, to zapraszam także na pierwszy rozdział, do którego publikacji również jestem zmuszona....

PogromcaSmokow , masz się naciesz

BTW, to przez tego człeka wymyśliłam tę historię, więc jakby ktoś był zainteresowany, to zapraszam również do niej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro