►Część czwarta◄
''Hej Luke, chcesz kawy?'' Ashton zawołał z kuchni.
Luke popatrzył z na niego z kanapy z wielkim uśmiechem na twarzy, a serce Ashtona przyśpieszyło na ten widok. Minął tydzień od 'tego' dnia, Luke bywał tutaj prawie codziennie. Nie żeby zrobili razem coś innego, głównie dlatego, że Ashton nie miał pojęcia jak podejść do tego tematu.
Jakimś cudem nie myślał, że 'hej, pamiętasz jak pieprzyłeś mnie dildo? Chciałbyś zacząć tam, gdzie skończyliśmy?' będzie najlepszym sposobem. Nie oczekiwał od Luke'a niczego, to było oczywiste, że go lubił, lecz nie był pewny czy blondyn czuje to samo. Jasnym znakiem było, to, że nic nie wspominał o seksie z Ashtonem. Wciągu tego tygodnia między nimi zakwitła przyjaźń, to było miłe, Ashton lubił to i nie chciał tego zniszczyć, sugestionując ponowne spanie razem.
W tym momencie robił kawę dla swojego sąsiada i przyjaciela na którym miał obsesję, o którym myślał w bardzo nieprzyjacielskich relacjach, podczas gdy obiekt jego westchnień siedział na jego kanapie z nogą opartą o stolik do kawy. Zazwyczaj było okej, po trzecim dniu radził sobie z trzymaniem uczuć pod kontrolą.
Oprócz chwil, gdy Luke coś idiotycznie słodkiego albo pociągającego, jak uśmiechanie się do niego, albo kiedy... oddychał.
''Pewnie, kochanie.'' Luke odpowiedział. ''Mocna, dw-''
''Mocna, dwie kostki cukru.'' Przerwał mu Ashton, uśmiechając się. ''Pamiętałem.'' Jeśli Luke był teraz zaskoczony, ukrył to bardzo dobrze.
Później, tego samego dnia siedzieli, oglądając bardzo słaby film, gdy to się stało. Ashton przysięgał sobie, że nigdy nie widział ich przedtem, nie o dziewiątej trzydzieści. Czy reklamy stron internetowych z seks-zabawkami są dozwolone o tej godzinie? Oddech uwiązł mu w gardle, był zbyt przestraszony by spojrzeć czy Luke też je widział.
To było oczywiste, że widział, wszechświat nie był dla niego tak łaskawy, mógł przecież w tej chwili przeglądać telefon w łazience. Teraz wzrok Luke'a przeskakiwał między ekranem telewizora, a Ashtonem. To było nazbyt wiadome, że oboje to widzieli, powietrze w pokoju nagle zrobiło się cięższe niż minutę temu.
''Więc...'' Powiedział Luke po długiej ciszy, a Ashton rozważał rozlanie kawy, tyko po to, aby mieć pretekst, żeby stąd wyjść. ''Chyba nigdy o tym nie rozmawialiśmy?''
Nareszcie. ''Nie, tak mi się wydaje. Czy... czy chcesz o ty, rozmawiać?'' Ashton zapytał, skupiając się na twarzy Luke'a, obserwując jego reakcję.
''Tak, tak, mam na myśli-'' Zaczął odchrząkując, siadając naprzeciwko Ashtona. ''To co powiedziałem o innych rzeczach, innym razem, miałem to na myśli.''
Ashton próbował powstrzymać swój zapał, naprawdę próbował, lecz jego głowa podpowiadała mu, że siedzi teraz z wielkim uśmiechem na twarzy. ''Racja, świetnie.'' Powiedział bez zastanowienia. ''To znaczy, nie przypuszczałem, że czujesz to samo. Myślałem, że to jednorazowa sprawa.''
Luke zaśmiał się głośno, jego oczy zmarszczyły się w kącikach. Ashton był trochę zaskoczony, ponieważ próbował być poważny, a chłopak obok niego wyglądał na szczęśliwego. ''O Boże, Ash. Praktycznie spałem tu przez cały tydzień, naprawdę myślisz, że robiłbym coś takiego, gdybym cię nie lubił chociaż trochę?''
Luke go lubił, Luke chciał kontynuować to, co zaczęli wcześniej, Luke siedział na drugim końcu kanapy, Luke był zbyt daleko. To była ostatnia myśl Ashtona zanim pochylił się biorąc twarz Luke'a w ręce i całując go.
Ashton czuł jak uśmiecha się przy jego ustach, ręce blondyna zacisnęły się na jego koszulce przyciągając Ashton jeszcze bliżej, wsuwając język w jego rozwarte usta. Luke zamruczał, gdy starszy chłopak usiadł na nim okrakiem, wciskając w kanapę, próbując nadrobić cały tydzień czekania.
''Dzięki Bogu.'' Ashton zachichotał, gdy odsunęli się od siebie, muskając nos Luke'a swoim własnym.
''Chyba żartujesz, ja myślałem, że to wszystko cię przeraziło.'' Luke powiedział, bawiąc się kołnierzem mojego podkoszulka, który wciąż ściskał.
Ashton zaśmiał się, co jeszcze mogli zrobić, gdy obydwoje byli zupełnie zaślepionymi idiotami. ''Myślałem, że ty byłeś.''
Luke tylko pokręcił głową. ''Nie mogę uwierzyć, że zmarnowaliśmy cały tydzień.'' Wymruczał, całując go znowu.
''Więc...'' Ashton zaczął między pocałunkami. ''Co ty na to, żeby nadrobić cały stracony czas?'' Powiedział poruszając znacząco brwiami.
''Na prawdę tak myślisz?''
''Tak.''
''To czemu jeszcze siedzimy na tej cholernej kanapie?''
Ashton praktycznie zeskoczył z kolan Luke'a, ciągnąc go w stronę sypialni. ''Hej, poczekaj chwilę.'' Luke zaśmiał się, cofając się trochę. Na twarzy starszego pojawiła się oznaka niepokoju, Luke pochylił się, delikatnie całując go w policzek. ''Chciałem wrócić do siebie po kilka 'rzeczy', które chciałem ci pokazać dzisiaj, okej?'' Zapytał.
''P-pewnie, okej.'' Powiedział Ashton, kiwając szybko głową.
Luke pocałował go ponownie. ''To nie będzie nic strasznego, nie martw się, przygotuję cię odpowiednio.'' Mrugnął do starszego, dając mu lekkiego klapsa, po czym wybiegł z mieszkania.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Zanim Luke wszedł do swojego mieszkania, miał plany uformowany w głowie. Ruszył prosto w kierunku pudełka rzuconego po łóżkiem, otworzył je, jeżdżąc oczami po jego zawartości, szukając odpowiedniej zabawki, po czum wrzucił ją do worka.
Luke zaczął myśleć o zaciskach na sutki, po tym jak responsywny wydawał się ostatnim razem, to doprowadziłoby go do szaleństwa. Wyciągnął rękę, w myślach przywołując obraz Ashtona, wyginającego się pod jego dotykiem, kecz zatrzymał się.
Może to zbyt dużo
W zamian za to, jego wzrok wylądował na czymś innym, czymś czarnym i gładkim i-
idealnym
***************************
Dziękuję za wszystkie głosy pod poprzednią częścią, mam nadzieję, że ta także przypadła Wam do gustu.
Jak zawsze zapraszam do komentowania i oddawania głosów oraz sprawdzenia innych moich tłumaczeń :)
W razie jakichkolwiek pytań zapraszamy na mojego twittera: 5saucearemyfave
xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro