Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROKU

Claude POV

- Faustus! - za mną stanął mój syn. - Jeżeli zrobisz coś Yuri i stoisz za incydentem z Masami, to przysięgam... Zniszczę Cię nie zważając na nic i nikogo. - matko! cała mama z tego Uriego.

- Nie zdołasz mnie zniszczyć. - uśmiechnąłem się pewnie i go wyminąłem.

Urie POV

- Jeszcze zobaczymy - powiedziałem prawie bezdźwięcznie.

Mam już dość tych dwóch kretynów. Mam tylko nadzieję, że nic nie zrobią Yuri i nie stoją za tym incydentem.

Masami POV

Obudziłam się. Byłam związana, a gdy wzrok mi się wyostrzył zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam kraty przed sobą. No świetnie!

- Pewnie się obudziła - usłyszałam kroki i szepty dochodzące z mojej lewej strony.

Usiłowałam się uwolnić, ale nic z tego.

- To co z nią robimy?

Przede mną stało dwóch mężczyzn, którzy otworzyli kraty, weszli do celi i do mnie przykucnęli.
Zapomniałam dodać, że nie mogłam się odezwać, bo miałam zatkane usta.

- Jest śliczna. Może sprzedamy ją jakiemuś zboczonemu marzycielowi i się na tym wzbogacimy. - zaśmiali się, a ja zaczęłam się szarpać.

- Nasz szef chce się z nią sam rozprawić. - jeden z nich przerzucił mnie przez ramię jak worek ziemniaków.

Gdy doszliśmy do dębowych drzwi, wyższy zapukał do nich i po chwili rozgległo się głośne "Proszę".

- Szefie. O to ta dziewczyna. Porwaliśmy ją z rezydencji Phantomhive, tak jak prosiłeś. - zostałam rzucona na łóżko i wreszcie mnie rozwiązali.

- Dobrze się spisaliście.

Mężczyzna rzucił tej dwójce woreczki z pieniędzmy, po czym zadowoleni opuścili pokój.

- No więc... Panno Midford. Powiedz mi to co chcę a ja nic Ci nie zrobię. - usiadł obok mnie i zaczął bawić się moimi włosami.

- Nie boję się - pacnęłam jego rękę, a ten się jedynie zaśmiał.

- Powiedz mi... Gdzie ukrywa się Ciel Phantomhive? Dawno go nie widziałem... - że jak?!

- Nic nie powiem! Nie wydam go! - przez te słowa znalazłam się pod mężczyzną. To koszmar!

- To inaczej... Wiesz co przeszedł Ciel, prawda? Co Ty na to, aby i z Tobą się tak zabawić? - uśmiechnął się szyderczo.

- Nie odważysz się! Nie wiesz z kim zadzierasz! - mimo tych słów, chciałam aby ktoś mnie uratował.

- Doskonale wiem. Dlatego tym bardziej się odważę. A to, że jesteś dziewczyną znacznie ułatwia mi zadanie. -

Próbował mnie pocałować, ale ja go szybko odepchnęłam, po czym podbiegłam do drzwi i jak szalona zaczęłam pociągać za klamkę.

- Wypuść mnie! - krzyknęłam, gdy gwałtownie mnie do siebie odsunął.

- Oczywiście. Najpierw powiesz mi to co chcę.

- Nigdy! - przez te słowa, mężczyzna powalił mnie na ziemię i zaczął rozpinać mi koszulę.

Szarpałam się, ale mi się nie udawało.

- W takim razie... Co się dzieje z Yuri? Gdzie jest? Co robi? Jak wydostała się z rezydencji podczas pożaru? - mój oprawca podniósł moje ręce nad głowę i splótł nasze palce. Obrzydlistwo!

- Możesz mnie zabić, ale ja i tak nic nie powiem! - zaczęłam być obsypywana pocałunkami. To istny koszmar!

Zaczął schodzić niżej. Chciał ściągnąć mi spodnie, ale ja go kopnęłam kolanem w krocze. Wkurzony zaczął przejeżdżać mi nożem po brzuchi. Nie ukrywam... bolało.

- Jak chcesz. Twoje życzenie się spełni.

Nagle wyprowadził mnie z pokoju i przyspieszając prowadził mnie na dół, do celi.

- Chłopaki! Wiecie co robić! - krzyknął, a przede mną pojawili się porywacze.

Jeden mnie trzymał, a drugi wziął bicz i zaczął nim we mnie uderzać, robiąc coraz to większe rany na moich plecach. Wyrywałam się, krzyczałam, płakałam ale to na nic. Nagle przyłożyli mi do szyi rozpalony metal. Cholernie piekło. Potem znowu przeszli do biczowania, lecz tym razem ucierpiały moje nogi i ręce.

Po około stu ciosach zaprzestali jakichkolwiek czynności.

- Na dzisiaj koniec. Jutro nie będziemy tak dobroduszni, suczko.

Wyszli zostawiając mnie całą we krwi. To było istne piekło, a nawet i gorzej.

Po piętnastu minutach nie mogłam wytrzymać. Chciałam usnąć, ale ból coraz bardziej dawał o sobie przypomnieć.

Nagle moje włosy zaczęły się unosić, jakby pod wpływem wiatru. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam pięknego, dużego orła.

- Jakiś ty piękny - uśmiechnęłam się, a ptak się do mnie przybliżył. - Oby ciebie nie spotkało takie piekło jak mnie. - miałam łzy w oczach.

- Wiem co Ci się stało, dlatego tutaj jestem. - orzeł do mnie przemówił. Że cooo?! - Pomogę ci stąd uciec, jeśli Ty uwolnisz mnie spod ciała tego zwierzęcia. - wyfrunął w górę i zaczął świecić.

Ja kiwnęłam głową na tak, a wtedy orzeł przybrał ludzką postać. Stanął delikatnie na ziemi, podszedł do mnie, schylił się i podał mi dłoń, którą w moment chwyciłam.

- Me imię to Shiki. Jestem upadłym aniołem i od tej chwili, aż po wieki jestem na Twoje rozkazy, panienko. - brunet pomógł mi wstać.

Nagle moje rany zniknęły, nie czułam już na sobie wstrętnego dotyku mężczyzny. Byłam jak nowo narodzona.

- Jestem Masami. Masami Midford. Miło mi - uśmiechnęłam się radośnie.

- Od dzisiaj masz zawarty nie rozerwalny pakt z Demonem, który może być serwany przez śmierć jednego z naszej dwójki, lub wtedy, gdy zjem Twoją duszę, Masami.

Nagle usłyszeliśmy kroki. Demon złapał mnie w talii i w moment znaleźliśmy się przed rezydencją Phantomhive.

💟💟💟💟💟💟💟💟💟💟💟💟💟💟💟💟💟💟

Ohayo!

Jak podoba się rozdział? Jak Ciel i reszta zareagują na powrót Masami z jej nowym przyjacielem?? 💕💗

Zostaw gwiazdkę i komentarz 💓💕

Zajrzyjcie do Hawrylukelo z którą piszę książkę na koncie DiabolikTeam 💖💗

Do zobaczenia! 💕💕

~Akane

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro