Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2: Pierwsze iskry


Leonard siedział w swoim przestronnym biurze na ostatnim piętrze wieżowca. Z zewnątrz jego życie wyglądało jak marzenie – garnitury szyte na miarę, samochody, które każdy chciałby mieć, a lista kontaktów pełna wpływowych nazwisk. Ale w środku? W środku czuł pustkę.

Odłożył telefon, który właśnie odczytał wiadomość od jednego ze swoich „partnerów biznesowych”. Kolejna transakcja, która wymagała więcej cienia niż światła. Czasami myślał, że tak właśnie wygląda jego życie – jak światło zza żaluzji, przesiane i zniekształcone.

Przeciągnął dłonią po twarzy, spoglądając na zegar na ścianie. Było po północy. W całym biurze panowała cisza, którą przerywał tylko szum miasta dochodzący zza okna. Leonard wziął do ręki telefon, przeglądając powiadomienia.

Jego wzrok zatrzymał się na aplikacji randkowej, którą pobrał kilka dni temu z czystej ciekawości – albo z nudów. Nie miał czasu ani chęci na prawdziwe związki, a większość kobiet, które poznawał, interesowała się bardziej jego portfelem niż nim samym. „Może to jakaś forma eksperymentu społecznego?” pomyślał wtedy.

Otworzył aplikację i zaczął bezmyślnie przesuwać palcem po ekranie. Profile pojawiały się i znikały, każdy podobny do poprzedniego, aż nagle zatrzymał się.

Na ekranie widniała kobieta z ciepłym uśmiechem i jasnymi oczami. W opisie napisała coś o partnerze w zbrodni, kryminałach i kawie. Leonard uśmiechnął się lekko, czytając te słowa. Coś w jej szczerości go zaintrygowało – była inna niż wszystkie.

— Sofia... — wymruczał do siebie.

Bez większego namysłu napisał pierwszą wiadomość:
„Partner w zbrodni brzmi kusząco. Ale pytanie brzmi – jak dobra jest Twoja alibi?

-----
Sofia prawie podskoczyła, gdy telefon zawibrował. Nie spodziewała się odpowiedzi tak szybko, a już na pewno nie o tej godzinie. Z wahaniem kliknęła w powiadomienie.

„Partner w zbrodni brzmi kusząco. Ale pytanie brzmi – jak dobra jest Twoja alibi?”

Uśmiechnęła się. To było... inne. Większość wiadomości, które dotąd dostawała, brzmiała jak automatyczne frazesy albo niewybredne komplementy. Ale ten mężczyzna – Leonard – napisał coś, co przyciągnęło jej uwagę.

„Wszystko zależy od tego, kto mnie przesłuchuje,” odpisała, czując delikatny dreszczyk emocji.

Sofia siedziała z telefonem w dłoni, wpatrując się w ekran z uśmiechem, który coraz trudniej było powstrzymać. Rozmowa z Leonardem płynęła naturalnie, jakby znali się od dawna.

Leonard: „Cóż, jestem całkiem dobrym przesłuchującym. Powiedzmy, że mam talent do odkrywania prawdy. A Ty? Jesteś bardziej Watson czy Moriarty?”

Sofia: „Watson? Zdecydowanie nie. Chociaż Moriarty też mi nie pasuje. Powiedzmy, że jestem tą postacią, którą nikt nie podejrzewa. Geniusz w cieniu.”

Leonard spojrzał na jej odpowiedź i zaśmiał się cicho. Była błyskotliwa. Zaskakująca. Większość rozmów, które prowadził w aplikacji, była przewidywalna, ale Sofia miała w sobie coś, co go intrygowało.

Leonard: „Geniusz w cieniu? Brzmi jak ktoś, z kim lepiej mieć dobre stosunki. A gdybyś mogła zaplanować idealną zbrodnię, co by to było?”

Sofia zatrzymała się na chwilę, czytając te słowa. Był inny. Zabawny, ale nieprzewidywalny. Postanowiła grać dalej.

Sofia: „Na pewno subtelna. Żadnych śladów, żadnych świadków. Może zatruty espresso w ulubionej kawiarni? A Ty? Jesteś bardziej typem „pościg na dachach” czy „doskonały plan i ucieczka w cieniu nocy”?”

Leonard: „Pościg na dachach brzmi widowiskowo, ale wolę działać bez ryzyka. Precyzja i skuteczność. Wiesz, coś w stylu „nikt nie wiedział, że byłem tam, dopóki nie było za późno”.”

Sofia: „Ach, czyli perfekcjonista. Z takimi trzeba uważać.”

Leonard: „A z geniuszami w cieniu jeszcze bardziej.”

Ich rozmowa toczyła się w tym samym tonie – pełna humoru, lekkości, ale też nuty tajemnicy. Sofia zauważyła, że Leonard unikał pytań o swoje życie osobiste, ale jednocześnie potrafił sprawić, że czuła się, jakby każde jego zdanie było skierowane tylko do niej.

W końcu, gdy zegar pokazywał już drugą w nocy, Leonard napisał:
„To było ciekawe. Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się prowadzić rozmowę, która naprawdę mnie wciągnęła. Może zasłużyłem na kolejną? Powiedzmy… jutro wieczorem?”

Sofia zawahała się przez chwilę. Cały czas mówiła sobie, że nie powinna zbyt szybko angażować się emocjonalnie. Ale Leonard był inny – czuła to.

Sofia: „Jeśli przyniesiesz kawę, możemy pomyśleć o kontynuacji.”

Leonard: „Umowa stoi. Ale kawa musi być czarna – niczego nie ukrywam.”

Sofia uśmiechnęła się, wyłączając telefon. Czuła się inaczej. Nie do końca wiedziała, co ją czeka, ale pierwszy raz od dawna czuła, że chce się tego dowiedzieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro