186. rozdział
Dwie kobiety, idące ramię w ramię, beznamiętnie wpatrywały się w rozciągający przed nimi miejski krajobraz. Zachodzące słońce rzucało swoje ostatnie promienie na ich odkryte ramiona oraz zasłonięte kapeluszami twarze. Mimo tego, jak ulice Londynu wydawały się być urodziwe o tej porze, żadna z modelek nie zdawała się tego zauważyć. Obydwie nie zwracały uwagi na piękno, otaczającej ich natury, za bardzo skupiając się na własnych myślach.
Atmosfera między parą była bardzo napięta.
Gigi niecodziennie dowiadywała się, że jej ukochana winna była morderstwu, a Crystal niecodziennie musiała tłumaczyć się ze swoich intencji oraz wyjaśniać, dlaczego posunęła się do takiego czynu.
Leigh nie miała innego wyjścia, jak tylko w chwili, w której Zayn myślał, że trafił ją kulą prosto w serce, zaatakować i wbić nóż na ślepo, byleby tylko choć na chwilę go osłabić i spróbować znaleźć inną drogę ucieczki. Na nieszczęście Malika, fioletowowłosa trafiła w szyję, doprowadzając do jego śmierci poprzez wykrwawienie.
— Musimy koniecznie informować o tym Nialla? Znienawidzi mnie, załamie się, gdy dowie się, że był wykorzystywany — zaczęła Crystal, widząc w oddali mieszkanie blondyna, do którego wraz z ukochaną zmuszona była się udać.
Gigi uparła się, aby wyznać młodszemu całą prawdę. Wierzyła, że w ten sposób ten szybciej się ogarnie i wróci do normalnego stylu życia. Crystal bardzo w to wątpiła, gdyż doskonale wiedziała, jak ten mocno kochał Malika i mimo tego, co zrobił, nie odpuści mordercy tak łatwo. Niebieskooka obawiała się, że ten rozpowie każdemu, kto był przyczyną śmierci Zayna.
— Tak, przerabiałyśmy to — mruknęła w odpowiedzi, wkładając dłonie w kieszenie swoich spodni.
Kiedy Hadid dowiedziała się o całej sytuacji, początkowo nie mogła w to uwierzyć. Jednak czytając konwersacje między Leigh a jej byłym, a później uświadamiając sobie, że kilka wozów policyjnych nie mogło przyjechać pod jej dom, a następnie aresztować Crystal, bez przyczyny, zaczęła powątpiewać, że fioletowowłosa próbowała zrobić sobie z niej żarty.
— To go zniszczy, nie rozumiesz? — sapnęła, wyrzucając ręce w powietrze — Ta informacja jest dla niego zbyteczna. Zaczyna się podnosić, zaczyna normalnie funkcjonować, niedługo mu przejdzie — mówiła, chcąc przekonać młodszą — Nie psujmy tego i nie dajmy mu powodów do nienawiści.
— Martwisz się o siebie i swoją reputację czy o niego? — uniosła brew, dzwoniąc dzwonkiem. Crystal westchnęła głośno, wiedząc, że nie ma już odwrotu.
Chwilę później w drzwiach stanął zmizerniały blondyn, którego włosy sterczały na wszystkie strony świata. Podkrążone, lekko zaczerwienione oczy, dawały do zrozumienia, że nastolatek nie trzymał się najlepiej. Niebieska koszula była nierówno pozapinana, a skarpetki, które miał na nogach były w dwóch zupełnie różnych kolorach.
— Oh, cześć Crystal — odezwał się po chwili, wymuszając uśmiech. Ten widok sprawił, że Leigh musiała zagryźć wnętrze policzka, aby nie rozlecieć się przed swoim pracownikiem na kawałeczki. Tego obawiała się najbardziej - zobaczenia, jak ten kruchy blondynek cierpi — Nie spodziewałem się, że przyjdziesz z Gigi — dodał, odsuwając się, aby dać im przejść.
Dziewczyny skinęły lekko głowami, witając się, a następnie weszły do środka, posyłając sobie ukradkiem zaniepokojone spojrzenia. Hadid również była przerażona stanem, do którego doprowadził się młodszy chłopak. Przeczuwała, że cierpi, ale nie wiedziała, że aż tak. Wchodząc w głąb domu, modelki widziały powpychane pod kanapy talerze czy ubrania, aby porządek w mieszkania wydawał się tylko pozorny.
— Niall, czy... — zaczęła Gigi, odwracając się w stronę niebieskookiego, który chwilę później rzucił się w jej ramiona, zanosząc cichym szlochem. Zesztywniała kobieta posłała swojej dziewczynie znaczące spojrzenie, na które tamta zareagowała jedynie niepewnym półuśmiechem. — Już, spokojnie, nie płacz — szepnęła, obejmując go i przyciągając do siebie.
— Pójdę zrobić herbatę — mruknęła Crystal, kierując się do kuchni, aby dać dwójce chwilę prywatności. Nie mogła na to patrzeć.
— Gigi, ja... ja nie daję sobie rady — wyszlochał — Naprawdę się starałem, wstałem z łóżka, próbowałem posprzątać w domu, ale... — wziął drżący oddech — nie udało mi się. Wszystko mi go przypomina, wszystko wiążę się z jego obecnością. Nawet swoje odbicie kojarzę z nim, nie mogę na siebie patrzeć. Nie mogę być w tym mieszkaniu — mówił, wciskając twarz w materiał koszulki Hadid — Naprawdę go kochałem, wciąż to robię, ale świadomość, że nigdy więcej mu tego nie powiem, ani nie usłyszę informacji zwrotnej powoli mnie zabija. Nie potrafię bez niego żyć, był najważniejszym aspektem w moim życiu — pociągnął nosem, powodując, że serce starszej dziewczyny zaczęło się kruszyć.
Zapłakane, niebieskie tęczówki zdecydowanie były ostatnią rzeczą, którą chciałaby zobaczyć. Samo szlochanie nastolatka potrafiło wywołać u niej kujące, w oczy, łzy. Dopiero teraz Gigi zrozumiała, dlaczego w głównej mierze, Crystal nie chciała rozmawiać o śmierci Zayna przy Horanie. Ale teraz nie było już odwrotu, musiały powiedzieć mu prawdę.
— Ni... — wzięła wdech — Pamiętasz, jak pisałam ci, że musimy porozmawiać? — spytała, wplątując dłoń w farbowane kosmyki. Nastolatek skinął głową — Nie wiem, czy to najlepszy moment, ale... powinieneś poznać prawdę. Całą prawdę — mruknęła, ciągnąć młodszego na kanapę, na której po chwili usiadł — Jednak przed tym, proszę... nie znienawidź żadnej z nas, okej?
— O czym ty mówisz? — spytał, wycierając dłonią oczy. Zaczynał się niepokoić.
— Musimy porozmawiać o Zaynie i... o tym, jakie miał zamiary względem ciebie — zaczęła, wyciągając telefon i podając go z włączonymi screenami, Horanowi — Na początku jednak wiedz, że są to autentyczne wiadomości. To drugie konto, z którego Zayn pisał do Crystal zostało znalezione na jego telefonie, który skonfiskowała policja.
W czasie, w którym Niall zapoznawał się z treścią wiadomości, do salonu wróciła Crystal z filiżanką herbaty oraz niespokojną miną. Jej ręce trzęsły się, a oddech stawał się z sekundę na sekundę coraz cięższy. Bała się reakcji młodszego, bała się tego, co za chwilę się stanie.
Oczy Horana w pewnym momencie rozszerzyły się, a chwilę później ponownie zaszły łzami. Nastolatek pokręcił głową, odkładając telefon na stolik, stojący przed kanapą, na której siedział.
— Dlaczego mi to pokazujecie? — zaszlochał, chowając twarz w dłoniach — Chłopak, którego kochałem całym sercem, przez cały czas mnie wykorzystywał. Nie kochał mnie, bawił się mną, pragnąc związku ze swoją byłą, ustawianą dziewczyną — zapłakał głośniej, a w następnej chwili roześmiał się gorzko — Nawet nie wiedziałem, że byliście ustawką. Przez cały czas żyłem w przekonaniu, że byliście razem. Wmawiano mi, że ktoś mnie pokochał... a tak naprawdę robiłem za zabawkę — spojrzał na dziewczyny z bólem w oczach — Dlaczego mi to pokazujecie? — spytał znów — Dlaczego próbujecie mnie jeszcze bardziej dobić? Wolałem żyć w kłamstwie! — wybuchnął przeraźliwym płaczem.
— Uspokój się — mruknęła Crystal, wzdychając ciężko — Zayn był dupkiem, nie zasługiwał na ciebie, rozumiesz? Nie powinieneś po nim płakać. Ten parszywy śmieć nie był warty nikogo, już zwłaszcza ciebie czy Gigi — wyjaśniła.
— Kochałem go, rozumiesz? Serce sobie nie wybiera, na widok kogo będzie biło dwa razy szybciej. Nie wybiera sobie osoby, patrząc na charakter czy zamiary. Nie sortuje po kolei ludzi i nie wybiera tej najodpowiedniejszej partii. Czasami trafia na kogoś niegodnego naszego oddania — mówił, wycierając mokre policzki — Ja go kochałem... byłem w stanie zrobić dla niego wszystko, a on... tylko się mną zabawił, ja pierdole — szeptał do siebie — Dlaczego byłem taki głupi? Dlaczego ja w to wszystko uwierzyłem? — zaszlochał ponownie, czując się jeszcze gorzej.
Chciał, aby to wszystko okazało się kłamstwem, ale przecież... to brzmiało tak prawdziwie. Przecież niemożliwym było, aby bez przyczyny ktoś taki jak Malik tak nagle zainteresował się kimś takim jak Horan. Niemożliwym było, aby oddał mu swoje serce, mając wokół siebie tyle ślicznych adoratorów czy adoratorek. Zresztą, dlaczego dziewczyny miałyby go kłamać?
— To nie wszystko — wtrąciła Gigi, zerkając na Crystal, która zacisnęła pięści.
— Co chcecie mi jeszcze powiedzieć? Że do tego wszystkiego jeszcze umawiał się z kimś za moimi plecami? Oczerniał mnie? — pytał, będąc już przygotowanym na wszystko. Chyba nic nie zrobi na nim takiego wrażenia, jak informacja, którą usłyszał wcześniej.
— To ja go zabiłam — rzuciła na jednym wydechu Leigh, powodując, że w pomieszczeniu zapanowała cisza — Tego dnia Zayn napisał do Gigi, że chce kupić dla ciebie prezent. Oczywiście był to pretekst do spotkania się z nią. Na miejscu zaczął się do niej dobierać, ale Gigi zdążyła wyrwać się i uciec. Pod wieczór złożyłam mu wizytę, powiedziałam, aby się odczepił zarówno od Gigi jak i od ciebie, bo nie chcę, abyś później został ze złamanym sercem — wyjaśniała drżącym głosem — Zaczął się śmiać i zaatakował mnie nożem, chciał mnie zabić! Nigdy wcześniej się tak nie bałam, jak w momencie, w którym przy zgaszonym świetle uciekałam przed nim w poszukiwaniu wyjścia. Rozwaliłam wazon na jego głowie, ale to niewiele dało, bo zaraz później wstał i znów zaczął mnie gonić. Uciekłam więc do kuchni, gdzie chwyciłam za nóż. Chwilę między nami panowała cisza, ale on strzelił... — urwała na moment — Chybił, pocisk trafił w szafkę, a ja upadałam na ziemię, tracąc grunt pod nogami. Po chwili podszedł do mnie... nachylił się, a ja korzystając z okazji wbiłam mu nóż w szyję i uciekłam — zakończyła, unosząc spojrzenie na twarz Horana.
— To... dlatego była u ciebie policja? Odkryli, że ty byłaś wszystkiemu winna? — spytał, a ta skinęła głową. — Dlaczego w takim razie jesteś na wolności?! Jesteś mordercą, Crystal!
— Mam pieniądze i znajomości, Niall — westchnęła cicho, na co blondyn pokręcił głową, wstając z kanapy. — Co ty robisz? — zdziwiła się, będąc szczerze powiedziawszy lekko zaniepokojona.
— Mimo tego, jakim człowiekiem był Zayn, nie daruję ci tego — roześmiał się gorzko przez łzy — Jesteś morderczynią, powinnaś siedzieć za kratkami, a nie stać przede mną i udawać, że jest ci przykro — mówił, zaczynając się trząść — Obiecałem sobie, że nie podaruję osobie, która odebrała mu życie... słowa dotrzymam mimo wszystko.
— Co zamierzasz zrobić, Niall? — wtrąciła Gigi, widząc jak młodszy szybkim krokiem kieruje się do drzwi — Nie rób głupstw, Zayn zasługiwał na śmierć! — broniła intencji swojej ukochanej, chwytając blondyna za nadgarstek.
— Zamordował kogoś? Zgwałcił? — spytał — Nie, więc nie zasługiwał. Nie jesteście stróżami prawa, aby wyznaczać sprawiedliwość. Zamordowałaś go umyślnie czy też nie... musisz ponieść tego konsekwencje — powiedział, patrząc wprost w niebieskie oczy Crystal — Przepraszam, Crys...
Po tych słowach wyrwał swoją rękę z dłoni Gigi, a następnie ruszył w kierunku drzwi. Dla Crystal w tym momencie czas się zatrzymał. Pokręciła głową, wiedząc, że jeśli pozwoli opuścić blondynowi mieszkanie, wszyscy dowiedzą się, kim naprawdę jest. Nie mogła pozwolić na to, aby jeden głupi błąd zaważył na jej przyszłości. Mimo drżących nóg oraz rozmazanego obrazu, chwyciła za filiżankę gorącej herbaty, a następnie obracając niebieskookiego w swoją stronę, wylała na niego zawartość porcelany. Ten krzyknął rozpaczliwie, cofając się i wpadając na ścianę.
— Crystal, nie! — krzyknęła Hadid, jednak było już za późno.
Sekundę później z gardła Horana wydobył się kolejny przeraźliwy krzyk, a ścianę za nim pokryła czerwona, ciepła ciecz.
Później była już tylko martwa cisza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro