Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18 - Urodziny Shiro

POV Shiro:

Dzisiaj jest dzień moich urodzin, a dokładnie 15 września, podekscytowany zbiegłem po schodach, aby mieć nadzieję, że przywita mnie wiele prezentów, a konkretnie jeden, [Twoje imię]. Tak, była wszystkim czego pragnąłem i czego potrzebuję, ale nie sądzę żeby tu była, w końcu wydaje się mnie nienawidzić...

- Dzień dobry kochanie! - Moja nieświadoma mama wita się z ciepłym uśmiechem.

- Wszystkiego najlepszego! Masz teraz siedemnaście lat, prawda? - Ojciec żartuje, udając że nie zna mojego wieku, więc ignoruję to czekając na prezenty.

- Shiro-sama, to od twojej matki i ojca... - Moja pokojówka prowadzi mnie do frontowych drzwi, otwiera je i pokazuje na nowy pieprzony samochód.

Wiem, nie powinienem przeklinać bo to jest złe, ale i tak to robię. Świetnie. Co mam zrobić z samochodem? Powinienem udawać że to [Twoje imię] i huknąć? <Hmm, nie wiedziałam jak to przetłumaczyć.> Nie mogą mieć [Twoje imię], ale mogę mieć samochód? Zacisnąłem dłonie w pięści i wróciłem do salonu, gdzie moja matka i ojciec siedzieli jak leniwe dziwolągi.

- Dzięki, jesteście najlepsi, kocham was~! - Mówię, a oni się uśmiechają.

- Cieszę się, że ci się podoba, kochanie! - Matka mruczy patrząc na ojca z szerokim uśmiechem, drgnołem, mogą równie dobrze umżeć, jak i spalić się w piekle.

Szatanie, proszę, niech to będzie dla nich gorsze niż dla innych, proszę~

~Time Skip~

Twój POV:

Obiecałam Takeshiemu, że pójdę dziś do jego domu, żeby się spodkać, więc zaczynam się przygotowywać do mojego spaceru. Przysięgam na Boga, że powiesiłam swoją ulubioną kurtkę z tyłu drzwi, ale jej tam kurwa, nie ma...

- Och, zabiłabym za tą kurtkę.

Zastanawiam się, zaglądając do swojej szafy, żeby zobaczyć, czy jakoś ją schowałam nieświadomie, niestety bez rezultatu. Zaczynam trochę wariować i szaleć po moim mieszkaniu, to była moja ulubiona kurtka. ;-; Odeszła.

- O. - Pomysł pojawił się w mojej głowie. - Shiro. Te gówno wściekłych oczu musiał ją wziąść. Jak do cholery wlazł do mojego mieszkania, może dlatego że czasami zapominam o zamknięciu drzwi...

Wzdycham rozpaczona, decydując się zadzwonić do Takeshi'ego, żeby powiedzieć mu że będę później.

- Hej, spóźnię się, muszę gdzieś iść, zanim przyjdę do ciebie, to ważne. - Słyszę, jak wzdycha smutno.

- W porządku [Twoje imię], możesz się nie spieszyć, po prostu spakuj się. Jest weekend, jeśli masz się spóźnić, powinieneś zostać na noc i grać ze mną w gry wideo całą noc lub wiesz, uczysz się. - Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, jest zbyt miły.

- Okey, do zobaczenia późno. - Wstrzymuję oddech, teraz chodźmy pokonać tego pieprzenica.

~ W domu wściekło-okiego!~

Otarłam pot z czoła. Żałuję, że biegłam całą drogę...

*Wzdycha*

- [Twoje imię]?! - Wrzeszczy przesrany radosny głos, przez co prawie się wkurzyłam.

Gapie się na drzwi i marszczę brwi, to był Shiro.

- Hej... Chcę umrzeć. - Powoli stwierdzam, idąc do frontowych drzwi. - Shiro, zastanawiam się...

Nagle mnie obioł, aż się wzdrygnełam.

- Tak się cieszę! Tak się cieszę, że przyszłaś! Jesteś wszystkim czego chciałem na urodziny, a moi głupi rodzice dali mi ten głupi samochód...

Jego uścisk zacieśnił się, przez co wydałam cichy pisk strachu.

- Och, wszystkiego najlepszego, teraz puść mnie wściekłe spodnie. - Mówię, uderzając go w jaja i obserwować jego reakcję, która mnie zaskoczyła, bo nie było żadnej.

- To moje urodziny! Chcesz przyjść na ciasto? - Shiro chwyta mnie za rękę, nie czając na moją odpowiedź, zaciągnął mnie do domu.

- Moi rodzice właśnie wyszli, mamy dom tylko dla nas [Twoje imię], czy to cię nie denerwuje? - Shiro drażni się z sadystycznym wzorkiem. - Nie martw się [Twoje imię], nakarmię cię~ - Pochyla się dotykając mojego nosa.

- Dlaczego musisz taki być?! - Krzyczę, a Shiro nie rusza się o cal.

- Dlaczego już mnie nie pokochasz? - Podchodzi do lodówki i wyjmuje ciasto, krojąc na kawałki.

Tnie mały kawałek widelcem i wkłada go do ust, po czym podchodzi do mnie i mnie całuje?! O cholera, nie. Zatrzymuje się, gdy zmusza cisto z swoich ust do moich. Jasne, tort był niezły, ale to było niewybaczalne! Zbierając trochę siły, zepchnełam go na podłogę.

- Co do cholery, ty pizdo! - Wybiegam frontowymi drzwiami, zapominając, dlaczego przyszłam do tego miejsca.

POV Shiro:

*Krew z nosa*

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin~

______________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro