Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

POV Shiro:

Wyszedłem z domu, zamknąłem i związałem śliczną [Twoje imię], żeby nie mogła mi uciec.

- Naprawdę powinna przestać używać takiego wulgarnego języka, tsk... - Wymamrotałem do siebie.

- To rośnie we mnie... - Powiedziałem do siebie wzdychając.

Dzisiaj jest dzień w którym zabiję Takeshiego raz na zawsze, ale [Twoje imię] mnie nie chce......

No cóż, szkoda, złożyła mi obietnice i jej dotrzyma.

Nie potrzebujesz go, masz mnie, prawda?

Możemy mieć własną rodzinę, o której zapomnisz w mgnieniu oka!~

Twój POV:

Ten chory kutas!

On zabije Takeshiego, wiem to.

Muszę wydostać się z tego glopiego piekła.

- Kurwa, to nie ma sensu.

Łańcuchy były zbyt twarde i mocne, by ktoś je rozwalił gołymi rękami.

Wkrótce usłyszałam kroki i drzwi otworzyły się z trzaskiem, a w nich stała pokojówka, dla której Shiro był kutasem.

- Jestem tu, żeby wyciągnąć cię stąd [Twoje imię]. Shiro poszedł do twojego przyjaciela, idź go uratować, za nim będzie za późno. - Powiedziała, używając kluczy, aby zdjąć metalowe kajdanki.

Skinęłam głową i pobiegłam tak szybko, jak nigdy, nawet nie pomyślałam o założeniu botów, bo pieprzyć moje stopy, Takeshi jest w niebezpieczeństwie.

POV Shiro:

Pobiegłem ulica do domu Takeshiego, żeby się go pozbyć.

Nie ma takiej potrzeby, czas go ZABIĆ~

Zapukałem do  frontowych drzwi, czekając jak je otworzy. Trzymałem nóż w gotowości i nie ruszałem się, żeby zrobić to szybko. Nie ma czasu na marudzenie. Wkrótce usłyszałem, że ktoś jest przy drzwiach i zająłem pozycję. Drzwi się otworzyły, gdy miał coś powiedzieć rzuciłem się na niego.

Doskonale.

Stanął, odciągając mnie i rzucając na ścianę.

- Ty gównie, co zrobiłeś [Twoje imię]?! - Wrzasnął trzymając mnie za szyję.

Nie mogłem oddychać, łapiąc powietrze posłałem mu zniechęcający uśmieszek. Wciąż trzymałem nóż w dłoni za plecami.

- Nic je... *kaszel* ... jej nie zrobiłem... *kaszel* ... wszystko w porządku...

- Odejdź od niego, chory dupku! - Usłyszałem za sobą słodki głos.

Odwróciłem się i ujrzałem [Twoje imię]. Moje oczy rozszerzyły się, gdy traciłem oddech.

- [Twoje imię] nic ci nie jest! - Powiedział Demon, odrzucając mnie i przytulając moją [Twoje imię].

Jak on śmiał dotykać MOJEJ [Twoje imię]!

Gorzko za to zapłaci!

Moja krew się zagotowała, ale byłem za słaby.

- Przybyłam, żeby cię uratować przed tym chorym psycholem. - Powiedziała [Twoje imię].

- Dziękuję [Twoje imię]. - Uśmiechnął się do [Twoje imię].

Jego uśmiech prawie mnie zakrztusił.

Obrzydliwy. Brudny. Człowiek.

Zacząłem wstawać, lekko się trzęsąc, nadal kaszląc, ale tym razem poleciała krew.

- [Twoje imię], dlaczego odeszłaś? - powiedziałem nadal kaszląc.

- Ponieważ cię nie nienawidzę! Ty dupku, wiedziałam, że zabiłbyś Takeshiego! - Krzyknęła ze złością w głosie.

Jej słowa ranią mnie kawałek po kawałku.

Opłaciłem głowę i usmiechnąłem się, jedna łza napłynęła mi do oka, którą szybko otarłem.

- Pamiętaj [Twoje imię], nie dotrzymywanie przysięgi jest brudne~ - Powiedziałem słabo z uśmiechem.

- Nie odzywaj się do mnie Shiro. - Powiedziała do mnie z jadem w głosie.

Następnie demon podszedł i przysunął nóż do mnie o zaledwie parę cali.

- Więc chciałeś mnie zabić? Co? - Uśmiechnął się do mnie.

Uderzał mnie bez końca i bez litośnie, wkrótce straciłem wzrok, a moje ciało było zbyt kruche na jego silne uderzenia i straciłem przytomność.

Cholera! Ups, pozwoliłem temu się wymknąć hehe tylko raz. ~

Obiecuję, że kiedy odzyskam przytomność, ten demon będzie się lepiej pilnować.

[Twoje imię] jest TYLKO MOJA.

______________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro