10
Twój POV:
Szkoła, szkoła, szkoła...
Ważny czynnik życia.
Heh, tak ważne, jej mój tyłek!
Siedziałam w swojej klasie, patrząc przez okno. Jakoś zapominając o tym, jak chłopak ubrany na czarno spojrzał na mnie, uwielbiam to miejsce, chociaż nie ma na nim wypisanych wiadomości. Cóż, przynajmniej jeszcze. Wzdychając do siebie, w końcu zadzwonił dzwonek, dzięki Bogu. Jeszcze jedna lekcja mniej niż trzy!
- [Twoje imię], odprowadzę cię na następne zajęcia.
Cholera, jak Shiro już tu jest. Chwila, skąd on wie jaką mam lekcję?
- Dzięki za twoją kiepską uprzejmość, ale wolę iść sama. - oświadczyłam odchodząc, a Shiro ze smokiem podążał za mną.
- Będę czekał pod twoją klasą, w czasie lunchu, dobrze. - Shiro nalegał.
- Rób co chcesz, ale jeśli ktoś będzie cię zaczepiał za spędzenie czasu ze mną. To nie moja wina. - powiedziałam odchodząc.
Moja droga lekcja minęła bardzo szybko, a nie chciałam, żeby się skończyła. Teraz muszę zobaczyć Shiro.
;-;
- Hej, [Twoje imię] chcesz zjeść ze mną lunch?
Co? Podniosłam głowę i zobaczyłam Takeshi'ego, mojego jedynego przyjaciela.
- Tak chodźmy.
Rozejrzałam się, aby upewnić się, ze Shiro nigdzie nie ma, za nim odeszłam z Takeshi'm
- Więc, jak tam życie? - zapytał Takeshi.
- Cholernie, a u ciebie? - zapytałam.
- Gówniano.
Takeshi i ja jesteśmy przyjaciółmi od początku liceum, zawsze wdaje się w przypadkowe bójki bez wyraźnego powodu. Mogłabym powiedzieć, że jestem taka sama, ale jestem tylko dupkiem dla wszystkich i dla każdego.
- Gdzie chcesz zjeść [Twoje imię]?
- Chodźmy na dach. - odpowiedziałam.
*Buzz Buzz*
Zadzwonił mój cholerny telefon, Shiro dzwoni... Czekaj co?
*Klik*
- Halo?
- Hej, gdzie jesteś? Poszedłem do łazienki, zanim zadzwonił dzwonek, a kiedy wróciłem do twojej klasy, ciebie już nie było. - Powiedział zmartwiony Shiro.
- Skąd do cholery masz mój numer? - warknełam.
- Spokojnie, pamiętasz jak upuściłaś telefon? Zdobyłem wtedy twój numer i umieściłem swój w kontaktach.
Idiota.
- Jestem na dachu.
- Okej, to...
*Beep*
Rozłączyłam się.
- Kto to był? - Zapytał Takeshi.
- Mój stalker.
- Stalker? Masz na myśli swojego narzeczonego! - krzyknął Shiro, podchodząc do mnie i obejmując mnie.
Takeshi stał zdezorientowany.
- Puść ją, dziwaku.
Takeshi spojrzał gniewnie.
Och, chłopie, zaczyna się.
- Kto jest tym dziwakiem? Ona jest moja, nie twoja.
Oczy Takeshi'ego rozszerzyły się na te okropne słowa i uderzył Shiro. Tylko w Shiro, żeby go złapać.
- Przestańcie, idioci!! - krzyknęłam.
Oboje zatrzymali się i spojrzeli na mnie.
- Muszę siusiu, pa.
Z tymi słowami uciekłam nie do łazienki, ale do mieszkania.
Heh, zjedz mój brud.
Przepraszam Takeshi.
______________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro