1
<Witam was w kolejnym tłumaczeniu, mam nadzieję, że wam się spodoba. Rozdziały będą wstawiane w poniedziałki i piątki. Tutaj możecie przejść do autorki StrawberryDespair . To tyle tych formalności i zapraszam do czytania>
Twój POV:
Nienawidzę poranków. Najgorzej, bo wstaję o 7:00 rano, żeby przygotować się do szkoły. Tak, to bez sensu... Dlaczego szkoła nie może zaczynać się później? Może tak o 12:00? W takim razie może, by było lepiej.
Żyję samotnie.
Moja mama umarła w wypadku samochodowym dwa lata temu.
Mój tata zostawił mamę, zanim się urodziłam.
Więc nigdy go nie spotkałam.
Nie żeby mnie to obchodziło.
*Burczenie*
Co?
Cóż, chyba jestem głodna.
Lepiej zrobić coś do jedzenia.
-----
Chodzenie do szkoły to ogromny wrzód na dupie.
~Szkoła~
- W porządku, niech wszyscy zajmą swoje miejsca.
Usiadłam na swoim miejscu i spojrzałam na "cudowną" wiadomość, którą napisali dla mnie moi "kochani" koledzy z klasy.
:)
W rzeczywistości nie są kochani, bardziej okropni i złośliwi...
Hmm?
Co to za uczucie...?
Czy ktoś...?
Gapi się...
...na...
...mnie?
- Panno [Twoje nazwisko], proszę usiąść w ostatniej ławce przy oknie. - mój nauczyciel powiedział bez przekonania.
Nie chce się ruszyć...
Mężczyzna za oknem to ten, który się na mnie gapi. Dlaczego na mnie? Przecież jestem samotnikiem bez przyjaciół.
*Uśmiech*
Teraz mężczyzna w czarnej bluzie uśmiecha się do mnie... O Boże, mam kompletnie przejebane.
---
W końcu skończyły się lekcje, ale właściwie nie chce wracać do domu. Ten cholerny mężczyzna uśmiechał się do mnie, pierdole. Cokolwiek, wracam do domu. Wyszłam z budynku szkoły i zdałam sobie sprawę, że pada. Co? Czy dziś wieczorem będzie burza?
- Przepraszam?
Co? Czy ktoś naprawdę próbuje ze mną rozmawiać?
- Chcesz mój parasol?
Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego przede mną wysokiego chłopaka, może o klasę starszego? Miał wspaniałe fioletowe włosy i żółte oczy. Czy to w ogóle jest możliwe? Mężczyzna wyraźnie zauważył mój wzrok i zaczął się na mnie gapić.
- Och, haha... Nic mi nie jest. Lubię deszcz. - powiedziałam.
- Nie, weź parasol. - nalegał i wepchnął mi parasol w dłonie.
- Dzięki? - zapytałam, jak i powiedziałam, aby odejść.
- Nie ma problemu [Twoje imię].
Czy on właśnie powiedział moje imię?
-----
- Jestem w domu~ - ziewnęłam, wchodząc do mojego mieszkania.
Brak odpowiedzi. Heh.
Brak pracy domowej. Bez obaw. Więcej spania. Pomyślałam wchodząc do swojego pokoju i wskakując na łóżko. Wreszcie luz. Mam nadzieję, że jutro, nie będzie się tyle działo co dzisiaj.
*Puk, puk*
A teraz ktoś puka do drzwi... Świetnie!
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam mężczyznę, który dał mi parasolkę.
- Och? Um? Chcesz odzyskać parasol?
- Nie, w porządku, zrobię to innym razem, kiedy się spotkamy. - mężczyzna uśmiechnął się złośliwie.
- To dziwny powód, proszę, weź go i wyjdź. - spróbowałam podać mu parasol.
Zamiast wziąść parasol, położył mój telefon na parasolce.
- Mój telefon?
- Tak, upuściłaś go.
- Najwyraźniej - powiedziałam poirytowana.
Śledził mnie! Poszedł za mną!
- Miłej nocy, [Twoje imię]. - powiedział mężczyzna, schylając się by pocałować mni w czoło.
Gah! Co do cholery?
Po tych słowach mężczyzna szybko się uśmiechnął.
Kto to do diabła i dlaczego kurwa?
______________________________________
<Dziękuję za przeczytanie (◍•ᴗ•◍)❤ >
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro