#1
"Ze wszystkich stron, mrok nas otacza"
ROK 2021, 13 Sierpnia
Deszczowy wieczór. Ulice opustoszały, a każdy możliwy dźwięk spowodowany z domów, ogłuszał sam zimny deszcz.
Wiatr mocno targał za korony drzew, a same liście urywały się i niosły się ku malutkich gwiazd, zdabiające ciemne niebo. Księżyc dziś oświetlał puste ulice, ale nie do końca, bo nie zabrakło jednej duszyczki.
— Ist.. Istnie..Istnieje..— biegł chłopak o szatynowych włosach, co ledwo łapał oddech, a jego twarz pokrywała się kroplami deszczu, który częściej wpadał mu do oczu. Niewiele dawał mu kaptur, bo mu się ciągle zsuwał z powodu wiatru. W ręku trzymał telefon, z którego wyświetlał się biały napis, na złotym kółku. Jego nazwa brzmiała "Randonautica".
— Nie śpi.. Nie śpi..— pukał nadmiernie w drewniane drzwi, powtarzając te same słowa pod nosem. Był całkiem przemoczony, na co on nie wzracał uwagi. Dopóki nie kto inny to zauważył.
Już można było usłyszeć ciche tuptanie, po czym uchyliły się drzwi. Stał w nich dosyć poirytowany stanem drugiego brunet. Wolał go wpuścić, co właśnie uczynił w tej chwili.
— Jest późno.. zauważyłeś? — burknął, zamykając za chłopakiem drzwi.
— Wiem!
— Mokry jesteś..
— Wiem!
— Nie przychodź więcej..
— Levi, wiem! Czekaj, nie.. nie! Blisko mieszkasz, a ja muszę ci pokazać!
Brunet był zmieszany, gdy nieproszony gość zdjął buty, rzucając gdzieś je w kąt i zniknął mu gdzieś za ścianą. Wtedy pokręcił głową, ruszając prędko za nim.
Jego oczom ukazały się mokre ślady na podłodze, prowadzące aż do jego beżowego narożnika. Od razu do pomieszczenia już przykuwa uwagę białe ściany salonu, jak i drewniane meble wykonane z dębu. Drogie rzeczy, tak sobie wmawiał. Tak wręcz zaciska dłoń w pięść, biorąc uspokajający wdech. Skierował wzrok na szatyna, już mając dosyć jego nocnych odwiedzin.
— Levi, udało mi się uchwycić na zdjęciu ducha! Zobacz..!
— Pokaż..— usiadł obok nadal mokrego kolegi, zabierając z jego rąk telefon. Przyjrzał się zdjęciu, co po dłuższym czasie mruży oczy z lekkim westchnieniem. Zerknął w jego stronę.
— To nie duch, Eren..— złapał go za podbródek, zniżając go do urządzenia by lepiej się temu przyjrzał.— Widzisz to? Robiąc zdjęcie w lustrze ukazał ci się obraz, który miałeś za plecami.. A to, że wygląda dla ciebie niezwykle to przez to, że jest rozmazane.. jak z resztą całe te zdjęcie z wizerunkiem ciebie..
— To jest duch!!
Levi ponownie pokręcił głową, nie chcąc się z nim kłócić. Od jakiegoś czasu zauważył jak chłopak już jakiś czas temu zainstalował przypadkową aplikacje pod nazwą "Randonautica" i używając ją, wciągnął się w wir głupot.
Zwykła zabawa dla zabicia nudy, nic więcej. Poszedł do kuchni, nalewając dla siebie kubek wody jak i dla gościa.
Zawiedziony ponownie, wstał z miękkiego narożnika. Już teraz widział w jakim jest stanie. Odstawia swój telefon na stoliczek, przed tym wychodząc z aplikacji. Zdjął z siebie bluzę, mając pod nią bordową koszulkę. Mokrą rzecz dał na puf, delikatnie ziewając. Kolejna noc do bani. Trzeba będzie się w tą aplikację zagłębić. Szatyn dostał od drugiego kubek wody, od razu pijąc do dna.
— Znowu porażka, co? — brunet wziął łyka wody ze swojego kubka, zerkając na niego.
— Zajmuje lewą stronę łóżka! — pobiegł na górę, zapominając zabrać swoich rzeczy.
— Ani się waż..— już nie miał na niego siły, nie dziś. Był też tak samo zmęczony, lecz u Jaeger nie było widać. Odstawił kubek na stolik, w którym też pozostał kubek Erena. Zabrał się za rzeczy chłopaka, idąc schodami na górę, już przez tym wyłączając światło w salonie.
ROK 2021, 14 Sierpnia
Dwójka znalazła się już pod domem Smith'a, oczekując od niego pozwolenia na wejście. Nie musieli długo czekać, bo otworzył im nie kto inny jak blondyn. Gospodarz zauważył tą nieprzyjemną aurę wokół Ackermanna, zerkający na uradowanego chłopaka, ale wolał nie pytać, bo się już domyślał.
— Lubicie bekon z jajkiem? — westchnął, wpuszczając ich do środka.
— Głodny jestem! Sam suchy chleb musiałem jeść! Kochana Hanji!
Szatyn od razu pobiegł po dziewczynę, pozostawiając dwójkę samych. Levi zawiesił kurtkę na haczyk, po czym przykucnął by rozwiązać buty. Drugi stał oparty bokiem o ścianę, krzyżując ręce.
Jeden z nich postanowił jednak przerwać tą ciszę.
— Nadal cię nachodzi? — przewrócił oczami z rozbawieniem, patrząc na niego z góry.
Niższy podniósł się, niechętnie kierując na niego wzrok. Niezbyt miał ochotę na rozmowę o tym radosnym pajacu.
Sięgnął po buta, którego zdjął ze stopy jak i drugą. Ułożył ją obok innych butów.
Ruszył wgłąb mieszkania, a gdy prawie ominął blondyna, klepnął go delikatnie z otwartej dłoni w ramię, zerkając w tamtej chwili.
— Eren to dobry chłopak.. ale pod wieloma względami przesadza..— odszedł, pozostawiając lekko uśmiechniętego kolegę.
GODZINA 12:30, Salon gościnny
Czwórka rówieśników właśnie siedziała przy telefonach w ręku. Można się już domyśleć co robią. Eren nie chciał siedzieć cicho, więc przesunął się do swojej przyjaciółki z szerokim uśmiechem na ustach. Machnął jej przed oczyma jakże znaną aplikacje, szczerząc zęby. Natomiast szatynka skierowała wzrok na chłopaka, uśmiechając się pod nosem. Dziewczyna właśnie też grzebała w tej aplikacji, ciesząc się jak głupia. Ich głośna rozmowa została zignorowana przez następną dwójkę.
Smith słuchał muzyki przez jedną słuchawkę, bo drugą podarował brunetowi, który leżał plecami, mając głowę na jego kolanach. Sam siedzący na kanapie dowodził playlistą, przy której włączył się bardzo lubiany utwór dla tej dwójki, co leżący przymknął przy tym utworze oczy z lekkim westchnieniem. Blodyn zauważył jak Ackermann sobie kładzie ręce na brzuch, odprężając się w ten sposób, oczywiście mając na klatce piersiowej swój telefon. Etui niższego miał czarną ramkę z małymi, białymi krzyżykami. Nie obeszło się od cichego śpiewu bruneta.
— When I met you in the summer.. Took my heartbeat's sound..— mimowolnie się uśmiechnął pod nosem, lecz to była chwila.— We fell in love..
As the leaves turned brown..
— And we could be together baby..
As long the skies are blue..— siedzący przy nim blondyn odchylił głowę do tyłu, patrząc w sufit.— You act so innocent now.. But you lied so soon..
— When I met you in the summer..—Niższy otworzył oczy z lekkim zdziwieniem, ponieważ razem to zdanie powtórzyli w piosence. Chłopak nie mógł się powstrzymać od uśmiechu, zerkając na leżącego przy nim.
Ta chwila nie trwała wiecznie, ponieważ odezwał się szatyn do nich, że Erwin musiał zatrzymać muzykę. Natomiast sam czarnowłosy mruknął coś pod nosem, kierując wzrok na Jaeger.
Podszedł do nich, kucając przy Levi'u.
— Straszne czy zagadkowe miejsca?
— Eren.. Aplikacja to same gówno, które losuje byle jakie miejsce.. Pewnie już po zaintakowaniu mają twoją lokalizację..
— Levi, masz ją na swoim telefonie?
— A co cię to? Mam..— zerka na szatyna.
— Więc czemu tak uważasz..?
— Bo sam mnie błagałeś parę tygodni temu, żebym to zainstalował!
— Chłopaki!! — dziewczyna obeszła szybko kanapę, stojąc z tyłu przyjaciela, którego objęła powoli. Oparła głowę na barku Erwina, patrząc na pozostałych członków ich paczki.— Wasza kłótnia prowadzi do nikąd.. a może jednak do czegoś prowadzi? — uśmiech dziewczyny się poszerzył znacząco.
Jaeger spiął się, gdy jej uśmiech był niepokojąco dziwny. Ale wiedział co miała na myśli, co jego policzki nabrały lekkich rumieńców. Gdy odczuł wzrok bruneta, odwrócił natychmiast głowę gdzie indziej. To nie prawda by szatyn coś odczuwał do takiego bez uczuciowego i obojętnego na wszystko przyjaciela. A nawet jeśli.. oboje są mężczyznami i nie wyobrażał sobie go jako swojego partnera. Ackermann zignorował zachowanie tutejszego durnia, obracając wzrok na szatynkę.
— A więc.. Gdzie zmierzamy?
*********************
Witam!
Mam nadzieje, że książka się jakoś przyjmie ^^" Jeśli nadal nie wiesz czym jest ta aplikacja, to po prostu trzeba zajrzeć do przeglądarki lub obejrzeć na YouTube ♡
Polecam przesłuchać piosenkę ⤵
"Summer" w wykonaniu Calvin Harris~
Wtedy lepiej będzie się wam wczuć :3
Do następnego ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro