Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 2/?

- Kolejnego dnia -

Nathalie wraz z Adrienem siedzieli w salonie czekając niecierpliwe na Adama. Gdy zauważyła że Adrien drży usiadła bliżej niego i przytuliła mocno
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.. wiem że to trudne ale wszystko skończy się dobrze.. wcześniej czy później..
Adrien westchnął
- Nie powinien mu mówić że go nienawidzę..
- To nie twoja wina..
Nagle usłyszeli dzwonek, Nathalie ostrzyła bramę i drzwi się otworzyły.
- Dziadek! - Adrien uśmiechnął się lekko
Adam uśmiechnął się szeroko i przytulił go
- Witaj chłopcze, dzień dobry Nathalie
- Dzień dobry - kiwnęła głową i uśmiechnęła się mimowolnie - wchodź
Mężczyzna usiadł z nimi przy stole
- Więc.. co się stało?
Adrien posłał Nathalie smutne spojrzenie i znów spojrzał w stronę dziadka
- Gabriel ma załamanie nerwowe.. próbował się zabić 4 razy w ciągu 3 dni.. nie wiem co zrobić.. nie odzywa się, siedzi w pokoju i nic nie robi.. nie je
Adam spojrzał zmartwiony
- Idę do niego.. Nathalie chodź ze mną jeśli chcesz, Adrien...poczekaj tu
Poszli w stronę pokój Gabriela i otworzyli powoli drzwi, ale Gabriela nie było w łóżku.
Nagle usłyszeli ciche szepty dobiegające z łazienkami. Gdy wsłuchali się w głos mogli usłyszeć jęki.. ale nie przyjemności, to był jęk bólu, mężczyzna zaczął coś szeptać
- Proszę.. dłużej nie dam rady.. pozwól mi odejść..
Nathalie szybko otworzyła drzwi ale ku zaskoczeniu nikogo nie było w pokoju, Gabriel stał sam, odwrócony plecami do niej, cały czas miał na sobie to samo czarne ubranie, mężczyzna spojrzał na nią kątem oka ale nie odezwał się
- Z kim rozmawiałeś?
Gabriel milczał ale odwrócił głowę bardziej gdy zobaczył że Adam stoi za nią
- Gabriel.. chodź - mężczyzna powiedział łagodnie
Gabriel podszedł powoli i patrzał na niego bez większych emocji na twarzy
- Możemy pójść do kuchni?
Gabriel nie zareagował, ale Nathalie złapała go za rękaw i zaczęła prowadzić do kuchni
- Tato.. - Adrien cały czas siedział w kuchni czekając na Nathalie, ale nie spodziewał się Gabriela. Mężczyzna usiadł obok niego, a naprzeciwko nich Nathalie i Adam. Kobieta przysunęła do niego mus z owoców
- Musisz trochę zjeść
Gabriel zamknął oczy i przypomniał mu się sen z poprzedniej nocy

~*sen*~

Mężczyzna stał nad bezwładnym ciałem Nathalie i Emilie, próbował je obudzić lecz obie nie dawały żadnych oznak życia. Usiadł między nimi i skulił się bezbronnie słuchając głosów

"zabije się" "nikt Cię tu nie chce"

Jego oczy napełniły się łzami i zacisnął pięści

*to wszystko twoja wina*

Zaczął gorzko płakać i zakrył twarz w dłoniach

*nawet twój własny syn Cię nie kocha*

~*koniec snu*~

Gabriel spojrzał na nią kątem oka i zaczął płakać. Nathalie i Adam wymienili między sobą spojrzenia.
- Gabriel porozmawiaj z nami
Przestał płakać ale jego oczy dalej były szklane od łez.
Adam wstał
- Zostawcie mnie z nim..
Nathalie kiwnęła głową i podeszła do Adriena
- Chodź - złapała go za ramię i wyprowadziła z pokoju
Gdy kobieta zamknęła drzwi mężczyzna usiadł ostrożnie obok Gabriela
- Gabe.. wiesz że jeśli nie przestaniesz milczeć może to się dla Ciebie źle skończyć..? Nathalie przysłała mnie abym Ci pomógł.. ale jeśli nie będziesz z mną rozmawiał będę musiał wysłać Cię do szpitala psychiatrycznego
Gabriel zachowywał się tak jakby żadne z jego słów go nie ruszało, po prostu patrzył ślepo w przestań bez większego zmartwienia przestrogą
Adam westchnął i położył dłoń na jego ramię
- Rozumiem twój ból ale..
- NIE ROZUMIESZ MOJEGO BÓLU - Mężczyzna krzyknął jak najgłośniej umiał, jego głos był zachrypnięty, uśmiechnął się pod nosem i spojrzał mu w oczy - gdybyś rozumiał.. - znów zaczął patrzeć ślepo przed siebie - byłbyś Władcą Ciem i terroyzował całe miasto z bólu
Adam zamilkł i spojrzał zmartwiony
Gabriel wstał i wyciągnął nóż z szuflady
- Gabriel odstaw to..-
Mężczyzna tylko mruknął do siebie i wbił sobie nóż z całej siły w brzuch


Wiem że krótkie ale następny będzie mocny-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #gabriel