Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Nie było wątpliwości, że Seohyun była piękną dziewczyną. Jej twarz była pozbawiona makijażu, miała na sobie gładki niebieski sweter i dżinsy. Włosy związane w kucyk, okrągłe okulary i maskę na twarz pokrywające jej delikatne rysy twarzy. Wyglądała oszałamiająco.

Seohyun opuściła maskę, by móc uśmiechnąć się do Chanyeola, który właśnie otwierał drzwi samochodu. Wiele razy w życiu Chanyeol żałował, że kobiece piękno, takie jak to, nie może sprawić, że poczuję pociąg do płci przeciwnej. Dzisiejszy wieczór był jednym z tych czasów.

- Chanyeol! Teraz wyglądasz zupełnie inaczej. - Powiedziała i uśmiechnęła się. Wsiadł na miejsce pasażera i zamknął drzwi. - O wiele bardziej przystojny. - Dodała.

- Dzięki, ty też. - Powiedział. Odwrócił wzrok, nie mogąc sfałszować uśmiechu.

- Aw, wciąż jesteś oziębły. - Seohyun wyjechała samochodem z parkingu. Był niedzielny wieczór, więc udali się do eleganckiej restauracji, w której mięli randke. Ich menadżerowie i agencja czeki na nich.

- Przepraszam. To... Nie wydaję mi się właściwe. - Chanyeol westchnął.

- Nie musi myć sztuczna, wiesz! - Wyrzuciła Seohyun i zarumieniła się. - Ja... Nie miałabym nic przeciwko, jeśli... Umawialibyśmy się. Masz kogoś innego?

- Cóż, już nie.

- Och, nie... Musiałeś z nią zerwać przez mnie? - Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego z niepokojem. - Myślałam... Nie wiedziałam, że jesteś... Ja, mam na myśli, że powiedzieli mi, że jesteś singlem.

- Nie chcę o tym rozmawiać.

- W porządku, po prostu wiedz, że cokolwiek się stało, nie chciałam, żeby tak wyszło...

- To nie twoja wina.

Chanyeol nie chciał rozmawiać. Od chwili, gdy zobaczył spojrzenie w oczach Baekhyuna, wiedział, że popełnił błąd. Najgorsze w tym, że nie widział sposobu na zmianę historii. Przez ostatnie lata jego decyzje doprowadziły go do tego punktu, że było już za późno. Baekhyun zasługiwał na coś lepszego.

- Cóż, ja... - Przerwała ciszę Seohyun. - Wybrałam ciebie?

Głowa Chanyeola gwałtownie skręciła w kierunku dziewczyny. -Zrobiłaś co?

Seohyun przełknęła ślinę. - Ja... Naprawdę chciałam, żebyś to był ty...

- Tak bardzo chciałaś, żebym był twoim udawanym chłopakiem?

- Myślałam, że możemy poznać się bliżej i... Stać się prawdziwą parą, jak sądzę...

- Zostać prawdziwą parą? Ponad skandal?

Jaki głupi plan. Gdy pojawiły się wieści o ich romansie Chanyeol musiałby unikać Seohyun, jak ognia. W przeciwnym wyrazie wyglądałoby się, że wykorzystywał swoją dziewczynę w obecności fanów, co sprawiłoby, że jest samolubny. Pomimo bycia nikczemną logiką, firmy czerpały korzyści z jej przestrzegania. A fani, którzy lubili oglądać ich razem i od zawsze wierzyli, że są prawdziwą parą, nawet gdy mają zerową intencję po tym, jak wiadomość potrafiła zaskoczyć. Chanyeol był jednak wdzięczny, że nie byłby w stanie żałować z powodu udawania chłopaka Seohyun.

- Nie sądziłam, że zareagujesz w ten sposób... - Mruknęła Seohyun.

- Jak się spodziewałaś, że zareaguję?!

- Mogłabym... Poddać się tobie. - Powiedziała i przegryzła dolną wargę z żartobliwym uśmiechem. Stali na czerwonym świetle. Dziewczyna wyciągnęła rękę, by móc położyć ją na udzie Chanyeol. Chłopak jednak ja odtrącił.

- Nie... Nie dotykaj mnie.

Seohyun wzgryzła się. Cofnęła rękę i zachichotała, próbując ukryć, jak bardzo jest zmartwiona. - Jak mam cię pocałować, nie dotykając cię?

- Pozwól, że to przeliteruję: - Nie dotykaj mnie, chyba, że jest to dla tego przeklętego aparatu.

- Jesteś dziwnym człowiekiem, Chanyeol.

- Nawet nie masz pojęcia jak. - Chanyeol odwrócił głowę, by spojrzeć w okno. Reszta jazdy minęła im w ciszy.

* * *

Chandaliczny skandal z Seohyun był ostatnim krokiem, który Baekhyun musiał złamać. Jongdae starał się wysyłać mu wszystkie artykuły i wiadomości, które znalazł w tej sprawie, a Baekhyun musiał udawać, że jest kolejnym ciekawym fanem.

Czy zdarzył poznać prawdziwe oblicze Chanyeola? Czy wykorzystał go i zostawił?

Spędził całe dni nie wychodząc z pokoju. Jego rodzice strzelali do niego zmartwione spojrzenia, ilekroć wychodził na zewnątrz tylko po to, by pójść do lodówki i chwycić jedzenie, które mógł zmieścić w dłoniach. Próbowali porozmawiać z nim, zapytać go, co się stało czy coś mu zrobiono. Wszystko, co robił Baekhyun to kręcenie głową i mówił im, by dali mu trochę przestrzeni.

- Żyjesz w tym domu za darmo i nawet nie szukasz pracy, ponieważ jesteś zbyt głupi by pójść na studia! A może czekasz na cud? Nigdy nie będziesz idolem, przestań się łudzić!

Jego brat krzyknął z dużą siłą. Nie otrzymał żadnej reakcji ze strony Baekhyuna, z wyjątkiem pustego spojrzenia.

Baekhyun odtworzył wszystkie wspomnienia w jego głowie. Od momentu spotkania Chanyeola w łazience, w towarzystwie jego nieudanego przesłuchania, do ich bolesnej, ostatniej rozmowy w mieszkaniu mężczyzny.

- To było tylko dla zabawy. Nie wziąłeś tego na poważnie, prawda?

Słowa były ostrzem przeszywającym pierś.

Powiedział Chanyeolowi rzeczy, których nigdy nie mógł przyznać się swojemu najlepszemu przyjacielowi. Wiedział, że Baekhyun jest jego fanem. Jak mógł być tak okropny?

W końcu łzy się zatrzymały.

Baekhyun był zmęczony.

Był zmęczony ukrywaniem sie, płakaniem w samotności, uzalaniu się na sobą i bycia ofiarą.

Miał już dość kłamania przed ludzkimi twarzami, zamiast przyznać się do tego, kim jest i czego pragnął. Był zmęczony ciągłym powstrzymywaniem się od strachu, że zostanie odrzucony. Był zmęczony ciasnym chwytem, które strach miał wokół jego gardła. Był zmęczony słuchaniem głosu w jego głowie i znęcania się nad nim. Był zmęczony szukaniem pomocy u innych osób. Był zmęczony czekaniem na rycerza w lśniącej zbroi, który go uratuje.

Nikt nigdy by go nie uratował. Nikt nie dbał o jego porażki, z wyjątkiem jego samego.

Okrutny czy nie, Chanyeol miał rację. Pracowali razem i nadszedł czas, by spróbować ponownie.

Baekhyun spojrzał ostatni raz w lustro, zanim wyszedł na przesłuchanie. Miał na sobie strój, który kupił dla niego kilka miesięcy temu i był świadomy, by go nosić: koszulę na guziki z luźnym krawatem na szyję, niebieskie dżinsy i czarne botoki. Sprawdził, czy równi nałożył eyeliner, złapał marynarkę i opuścił dom. Ręce mi się trzęsły.

Powiedzenie, że nie jest zdenerwowany, byłoby kłamstwem. Był przerażony, jednak odwaga była silniejsza, gdy był nieustraszony.

- Dzień dobry. Mam na imię Byun Baekhyun. - Powiedział do trzech sędziów. Zauważył, że tym razem byli inni. Dwie młodsze kobiety i jeden starszy mężczyzna, który wcisnął przycisk pilota od aparatu, aby rozpocząć nagrywanie. Baekhyun utkwił wzrok w małym czerwonym świetle. Serce mu podskoczyło, a jego oddech stał się płytki. Zamknął oczy i zmusił się do wzięcia głębokiego oddechu.

* * *

- To nie ma sensu, Chanyeol, ja po prostu... Ja po prostu nie jestem tobą! - Wykrzyczał Baekhyun i uderzył głową w blat kuchenny. Była północ, a na dworze szalała burza.

Chanyeol postawił przed nim filiżankę herbaty i usiadł. - Co to znaczy?

- To znaczy, że jesteś zbyt popularny! Nigdy nie miałem talentu muzycznego! Zero. Zawsze uczyłem się wolniej, a to co pisze jest marne.

- Więc dlaczego tu jesteś?

Baekhyun wyprostował się. - Huh?

- Jeśli jesteś taki zły, jak myślisz to dlaczego tu jesteś?

- Cóż... Próba nie tworzenia muzyki jest jak wstrzymanie oddechu. Nie mogę tego powstrzymać. To jest sposób w jaki mój mózg funkcjonuje. Ja... Próbowałem przestać, ale... Muzyka sprawia, że żyje. Nie mogę tego uniknąć, to jest jak wiarus w mojej głowie, który mówi, że powonieniem śpiewać i grać całymi dniami. Ta... Ta obsesja nie czyni mi dobrym. To trochę czyni mnie bardziej nieudacznikiem, jeśli weźmiesz to pod uwagę... Tyle lat i wciąż tak...

Chanyeol skinął głową i wziął tyka herbaty. - Więc, całe życie spędziłeś mówiąc sobie to, ale i tak się budzisz i ćwiczysz?

- Nie mogę pomóc...

- I myślisz, że nie ma nic niezwykłego w człowieku, który myśli, że nie zdaje sobie sprawy, że codziennie zawodzi i próbuje raz po raz próbować?

- Nie mów tego w romantyczny sposób.

- Jesteś jak tyran, Baekhyun. Jesteś niekczemny i niesprawiedliwy, chyba że nikt ci tego nie powie, ponieważ celujesz tylko w siebie. Mówisz o innych w miły i wyrozumiały sposób, a sam jesteś silny.

- Wiem, że jestem.

- Wiec, dlaczego to robisz?

- Bo czuję, że muszę, jelsi chce dostać połowę szansy.

- Jednak doprowadzanie się do szału z niepokoju, nie pomaga.

- Teraz dajesz mi coś na wzór rady a terapii. Świetnie.

Chanyeol zaśmiał się. - Przepraszam. Nie chciałem tak zabrzmieć. Powinienem być ostatnią osobą, która udzieli ci teraz rad.

* * *

Ostatnia nuta piosenki Baekhyuna zatrzymała się w powietrzu, gdy otworzył oczy na spojrzał na sędziów. Nie mógł nic wywnioskować z ich twarzy.

- Dziękuję, Baekhyun. - Powiedziała jedna z kobiet. - Czy możesz dać na chwilkę?

- O-oczywiście.

Baekhyun skrzyżował ramiona i zacisnął usta, nie wiedząc, gdzie powinien spojrzeć. Niezręczność rosła z każdą minutą przez rozmowę sędziów. Mężczyzna był rozgniewany z niewidomych przyczyn, a Baekhyun był bliski omdlenia, kiedy rozmawiali.

- Możesz zostawić nas samych?

Baekhyun otworzył usta, jego dolna warga drżała. Wątpił, by głos wydobył się z jego gardła, więc skinął głową. Gdy zszedł z małej sceny, uśmiech wkradł się na jego twarz.

* * *

Chanyeol może i czuł się zmęczony, ale nie miał halucynacji.

Jasne?

Więc dlaczego na Ziemi był Baekhyun wychodzący z budynku Golden Light w tej właśnie chwili?

- Zapomniałem czegoś z sali treningowej. - Powiedział do Junmyeona, zatrzymując się.

- Cóż, znajdź to. Pośpiesz się. - Powiedział jego menadżer i spojrzał na zegarek.

- Spotkamy się w samochodzie za dziesięć minut. - Chanyeol wystartował, zanim Junmyeon mógłby cokolwiek powiedzieć. Podbiegł do windy i wcisnął przycisk na szóste piętro. Podszedł do działu artystów i rapertuaru, który był odpowiedzialny za przeprowadzenie przesłuchań.

Wszyscy wpatrywali się w Chanyeola, kiedy wpadł do biura. Idole rzadko kiedy błąkali się tutaj.

- Chanyeol, zgubiłeś się? - Zapytała kobieta.

- Nie, proszę pani. - Powiedział, podchodząc do biurka starszej kobiety. - Zastanawiałem się, czy mógłbym zobaczyć przesłuchanie Byuna Baekhyuna.

Ryzykował. Brzmiał jak szalona osoba, ale miał wielką szansę na uzyskanie tego, co chciał.

- Byun Baekhyun?

- On jest... Nowym stażystą. - Mógł tylko zgadywać. - Pracowaliśmy razem nad albumem Teayeon.

Sekretarka skinęła głową i kilknęła coś w swoim komputerze. Chanyeol tupnął stopą i spojrzał kilka razy na swój telefon.

- To jest to. - Powiedział chwilę później. Połączyła słuchawki z komputerem i podała mu je. Chanyeol wyrwał je z rąk, zaś kobieta chwyciła myszkę, by nacisnąć przycisk odtwarzania.

Na środku sceny stał Baekhyun. Wyglądał innaczej. Ubrany tak dobrze. Czy on miał na sobie makijaż?

Nauczyłem się nasiąkać hamulec.
Zanim przekręce klucz.
Zanim się pomylę.
Zanim pokieruję się swoją najgorszą stronę.


Serce Chanyeola waliło mu w piersi. Muzyczna piosenka teatralna, która była niespodziewana.

Nie dawaj im powodu do gapienia się.
Nie pomylisz się, jeśli uciekniesz.
Więc, nie mam nic, z czym mógłbym się podzielić.
Nie, nie mam nic do powiedzenia.

Próbuję mówić, ale nikt nie może mnie usłyszeć.
Więc, czekam na pojawienie się odpowiedzi.
Podczas, gdy patrzę, patrzę, patrzę jak ludzie przechodzą.
Macham przez okno, oh...
Czy ktoś widzi, czy kiedykolwiek macha mi z powrotem?

Kiedy wpadasz w las i nikogo nie ma obok.
Czy zdarza ci się rozbić lub w ogóle wydać dźwięk?
Czy wydałem jakiś dźwięk?
Czy wydałem jakiś dźwięk?
Jest tak, jakbym nigdy nie wydał żadnego dźwięku
Czy kiedykolwiek wydam jakiś dźwięk?


- W porządku, kochanie? - Zapytała sekretarka. Chanyeol stał skamieniały na miejscu od jakiegoś czasu, patrząc na czarny ekran po zakończeniu wideo. Idol oddał jej słuchawki, skłonił się i odszedł, bojąc się, że jego emocje wybuchną, gdy otworzy usta.

Junmyeon nie zapytał, dlaczego Chanyeol płaczę w drodze do studia telewizyjnego.

Waving Through a Window - Dear Even Hansen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro