Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

- Najpierw się uspokój. - Powiedział cicho, zaniepokojony Baekhyun. Spoglądając na Chanyeola, który krążył wokół swojego studio, które nie miało dość miejsca do chodzenia. Zwłaszcza tak wysokiego jak on. - Nie masz słów, zwrotów... Czegokolwiek?

Chanyeol odetchnął głęboko i wziął z biurka jeden ze swoich notatników. Przewrócił kilka stron i pokazał go Baekhyunowi. - Napisałem te... Nagrałem też kilka melodii, mogę ci je pokazać, ale nie są one zbyt dobre.

Baekhyun analizował stronę przez kilka minut a następnie spojrzał na idola. - To wszystko, co masz, a piosenka jest potrzebna na przyszły tydzień?

Niewierny ton w głosie Baekhyuna sprawił, że Chanyeol odwrócił wzrok jak skarcone dziecko. - ...Tak.

- Dlaczego nie powiedziałeś im, że nie możesz jej napisać?

- Dlaczego, myślisz? - Chanyeol wrzasnął ze złością. - Nie chciałem się do tego przyznać! To by było... Nie podjąłeś się. - Westchnął, przejechał ręką już po swoich brudnych włosach, a potem gorączkowo szukał czegoś pośród bałaganu na biurku. - Potrzebuję... Potrzebuję papierosa... - Wymamrotał.

- Palisz?!

Chanyeol nie mógł już dłużej wytrzymać. - Tak, Baekhyun! - Krzyknął. - Przykro mi, że nie jestem idealnym idolem twoich snów, który pisze hity przy kropli wody i nie ma problemów oraz prowadzi wspaniałe życie! Cóż, nie jestem nim, okej? Byłem zwykłym dzieckiem, który lubił muzykę i był na tyle głupi, by przekonać rodziców, żeby poświęcił swoje życie podczas podpisania umowy! Myślisz, że jestem geniuszem? Nie! Moje życie nie jest fajnym teledyskiem ani głupim reality-show. - Wysoki idol w końcu znalazł paczkę papierosów w szufladzie i wybiegł z studio, zostawiając oszołomionego Baekhyuna.

Kilka minut później Chanyeol stał w swoim ulubionym miejscu na balkonie. Nikotyna zaczęła już działać kojąco. Burza mijała, ale nadal było dość zimno. Czekał - trochę przestraszony, ale nigdy tego nie przyzna -, aby Baekhyun wydostał się że studia albo przyszedł i coś powiedział.

Nie musiał czekać zbyt długo. Chłopiec zapukał cicho do szklanych drzwi, zanim Chanyeol mógł skończyć palić pierwszego papierosa. Chanyeol spojrzał na niego obojętnie, ale wpuścił go do środka.

- Chanyeol... - Powiedział podchodząc bliżej, krzyżując ramiona, by móc zachować trochę ciepła. - Przepraszam, że tak z tobą rozmawiałem, wiem... Wiem, że jesteś człowiekiem. Nie oczekuję, że będziesz doskonały przez cały czas.

- Byłeś wtedy pierwszy. - Burknął Chanyeol.

- Byłem zaskoczony, jak sądzę, ponieważ zawsze byłeś tak dobry.

- Tak, proszę, nie przestawajcie go pocieszać. - Chanyeol przewrócił oczami. - Prawda jest taka, że nie chcę już tego robić. Wiem, że brzmię jak rozkapryszony bachor, bo mam to, o czym miliony ludzi marzą i, których nigdy nie doświadczą. Powinienem być szczęśliwy i wdzięczny, prawda?

Twarz Baekhyuna pociemniała. - Kiedy mówisz, że nie chcesz już tego robić, masz na myśli..?

- Nie jestem pewny. Po prostu wiem, że to nie jest... Ja...

Młodszy spuścił wzrok, próbując przyswoić sobie fakt, że ta osoba, która miała się przed nim załamać, była tym samym człowiekiem, na którego poświęcił czas, by móc dalej żyć. - Chanyeol, mogę ci pomóc. Możemy napisać tę piosenkę w wyznaczonym terminie i zachować twój honor. - Powiedział poważnie.

Chanyeol spójrzał na niego, jakby oszalał. - Zachować mój... Honor?

- Tak! - Oznajmił stanowczo Baekhyun. To była najmniejsza rzecz, jaką mógł zrobić dla Chanyeola, w porównaniu co mężczyzna zrobiła dla niego.

Chanyeol zachichotał z dziecięcego optymizmu chłopaka. - W porządku. Przyjmę to jako zapłatę za darmowe lekcje do tej pory.

* * *

To był ich trzeci dzień nieprzerwanej pracy. Chanyeol zamiast skoncentrować się na pisaniu słów i czytać je, by sprawdzić czy znalazł inspiracje, patrzył tylko na Baekhyuna - naprawdę na niego patrzył.

Nie mógł uwierzyć, że wcześniej nie zauważył, kim był ten chłopiec. Jego ciało było szczupłe i delikatne. Dzisiaj miał ubraną koszulkę i dekoltem w literze V, która odsłaniała jego wystające obojczyki. Miał nieco kobiece, szerokie biodra, a kiedy nosił dżinsy, powodowały, że jego nogi prowokowały mężczyznę. Chanyeol żałował, że nie może ułożyć dłonie między tymi udami. Wyobraził sobie, jak wyglądałby by czerwone policzki chłopaka, i odgłosy, które by wychodziły z jego usta, za każdym razem, gdy Chanyeol by go dotykał.

Było już jasne, że zakochał się w Baekhyunie.

I to było najmilsze uczucie, jakie miał od dłuższego czasu.

- Więc... O kim myślałeś, kiedy to pisałeś? - Zapytał Chanyeol, trzymając notes z Sing for you.

- Och... Myślałem o podkochiwaniu się w liceum... Nigdy nie miałem odwagi powiedzieć mu wszystkiego. - Powiedział Baekhyun, podnosząc wzrok znad fortepianu.

- Nadal go lubisz? - Zapytał nieco zazdrosny.

- Niezupełnie, ale wciąż używam tego uczucia miłości jak tylko mogę, by móc znowu się zainspirować. Myślę o cudzych historiach i stawiam się na ich miejscu. - Odpowiedział, a następnie wrócił do odtwarzania ich niepewnej melodii na instrumencie.

Chanyeol jeszcze nie skończył. - Hmm. Kiedy byk twój ostatni związek? - Zapytał, trzymając brodę dłońmi.

-Nigdy nie byłem w związku.

- Coooo? Jak to? Tak, ja też nie.

Baekhyun roześmiał się. - W twojej pracy nie jest to zaskakujące, ale ja za to jestem tchórzem.

- Przeżyje z jedną noc za granicą.

- Cóż, ja nigdy tego nie robiłem... Nigdy nawet się nie całowałem.

- W takim razie jestem w szoku. Nigdy nie byłeś całowany. Nawet przez dziewczynę?

Baekhyun pokręcił głową. - W mojej szkole zawsze mi dokuczano, mówiąc, że wyglądam zbyt kobieco. Chłopiec, w którym się zakochałem, był jednym z moich przyjaciół i zawsze wstawiał się za mną, powiedział, że są po prostu zazdrośni, że jestem ładniejszy od nich. Ale nigdy nie zrobił tego pierwszego kroku, więc... - Baekhyun wzruszył ramionami. - Nie sądzę, żebym zrobił ten ruch pierwszy, byłbym zbyt wystraszony tym, że mogliby wyzywać mnie od gejów.

- Jak on ma na imię?

- Sehun. Oh Sehun.

- Rozmawiałeś z nim ponownie?

- Od ukończenia szkoły, nie.

- Dobrze.

- Dobrze.

- Mam na myśli, co za wstyd.

Baekhyun był nieco zaskoczony po rozmowie i nieświadomych myśli Chanyeola, które miał w głowie.

- Baekhyun? - Zawołał Chanyeol godzinę później.

- Tak?

-Czy... Kiedykolwiek śpiewałeś mu?

- Nie.

- Wspaniale. Miałem na myśli oohh.

Baekhyun nie był pewny jak na to odpowiedzieć.

Było już po północy. Chanyeol wciąż pytał Baekhyuna, czy go nie odwieść, bo było późno. Chłopak zbywał go, tłumacząc, że w taksówce będzie mu dobrze.

- Do zobaczenia jutro. - Baekhyun uśmiechnął się, zanim odwrócił się i odszedł. Nie udało mi się to, ponieważ Chanyeol nagle zablokował mu przejście ręką. Baekhyun zatrzymał się i spojrzał na niego z wachaniem. - Chanyeol..?

- Naprawdę nigdy nie zostałeś pocałowany?

Baekhyun powoli pokiwał głową, a jego policzki się rozgrzały. Bliskość Chanyeola budziła jego serce. Oparł drogą dłoń o ścianę, chwytając Baekhyuna między swoje silne ramiona. Młodszy nie był przyczajony do bycia tak nisko niego. Zapach wody kolońskiej Chanyeol uderzył go w nos. Przypadkowo uderzył tyłem głowy o ścianę, gdy spojrzał w górę, by spotkać się z oczami Chanyeola, które zaś wpatrywały się w jego usta.

Baekhyun sapnął, a następnie usta Chanyeola zetknęły się z miękkimi i jednymi ustami Baekhyuna. Jego oczy zatrzepotały, gdy Chanyeol rozchylił wargi językiem i poraz pierwszy język znalazł się w jego ustach. Ręce Chanyeola ułożyły się po obu policzkach chłopaka, sprawiając tym, że jeszcze bardziej przechylił głowę, robiąc krok do przodu. Włożył jedną z nóg między te Baekhyuna i przycisnął się do małego chłopca zagubionego w pocałunku.

Baekhyun nie oddał pacalunku, ale pozwolił całować się Chanyeolowi. Zastanawiał się czy to nie sprawia mu to dyskomfortu, ale nie mógł przestać. Nie chciał przestać. Usta Baekhyuna były uzależniające. Nie, posiadanie go tak blisko było uzależniające. Jego ruch stały się bardziej nalegające, a Baekhyun zaskamlał czując się przytłoczony.

Chanyeol odsunął się, dysząc. - Cóż, teraz jesteś pocałowany.

Baekhyun był czerwony jak pomidor, dokładnie tak, jak powiedział Chanyeol i był tak cudowny, że chciał pocałować go jeszcze raz. Chłopak spuścił głowę i praktyczne wybiegł z mieszkania.

* * *

Junmyeon siedział w sali konferencyjnej, przeglądając swoją pocztę. Miał zamiar tańczyć z powodu otrzymania dobrej wiadomości. Między innymi skończona piosenka dla Taeyeon, którą skomponował Chanyeol. Przeniesienie całego hormonogranu idola, nawet na kilka dni, było koszmarem.

Pochylił głowę i włożył telefon do kieszeni, gdy główny kierownik wszedł do pokoju. Kierownik był członkiem znacznie starszym niż on sam, z siwiejącymi włosami i permanentnym grymasem twarzy. Po uprzejmym przywitaniu, usiadł przy stole konferencyjnym i sprawdził coś w swoim komputerze.

- Czy noga Chanyeola się goi? - Zapytał mężczyzna.

- Tak, jest znacznie lepiej. Chodzi na terapię, powinien wrócić do tańca za kilka tygodni. W tej chwili pracuję nad piosenką na powrót Taeyeon.

Pokiwał głową. - Przejdę od razu do rzeczy. Planujemy randkowy skandal.

Junmyeon prawię spadł z krzesła. - Randkowy skandal..? Dla Chanyeola? - Mruknął.

- Tak, z Seohyun. Od kilku lat jest nieaktywna, a teraz gdy wróciła z Ameryki, potrzebuje rozgłosu, aby publiczność ją zapamiętała. Coś, co będzie międzynarodowe. Jest wysoka i dobrze wygląda z Chanyeolem. A kiedy zobaczyłem ich śpiewających razem jako nowicjusze, od razu byli chwalenie za ich chemię.

- Czy to nie kosztuję Chanyeola za dużo pieniędzy?

- Czy jesteś działem marketingu lub menadżerem, Junmyeon?

- Przykro mi, pani Lee. Proszę kontynuuj.

- Będziemy mieć zdjęcia zrobione w ten weekend, ponieważ powiedziałeś, że harmonogram Chanyeola jest lżejszy. Następnie wydany oświadczenie potwierdzające ich związek w następny piątek. Chanyeol powinien powiedzieć albo zrobić coś. Na przykład, że jest zakochany lub spotyka się z kimś w następnym tygodniu. Wtedy będzie to bardziej wiarygodne.

Junmyeon nie odpowiedział od razu. Spojrzał na swoję dłonie, a później na mężczyznę. - Przykro mi, panie Lee, ale nie możesz tego zrobić.

Pan Lee uniósł brwi. - Co powiedziałeś?

- Chanyeol był pod zbyt dużą presją. Obiecano mu album i odmówiono mu w ostatniej chwili. Występował przeciwko wielu markom, które reklamuję. Odzyskuję zdrowie po kontuzji. Nie będzie w stanie poradzić sobie ze swoimi rozwścieczonymi fanami, ponieważ ma dziewczynę.

- Nie można mnie winić na strategię, które inne departamenty wykorzystały karierę Chanyeola, lub zdolność do komunikacji i poprowadzenia go ku ścieżce, która jest najlepsza dla nas wszystkich. Chodzi o Seohyun. Zostało to omówione, przeanalizowane i potwierdzone. Nie proszę o twoją opinię, Junmyeon, proszę o wykonanie swojej pracy i rozmowę z Chanyeolem.

- Panie Lee, ja tylko...

- A może chcesz zostać przeniesiony? Być może zarządzanie Chanyeolem to dla ciebie za wiele?

- Nie, proszę pana, absolutnie nie. - Odparł szybko Junmyeon. - Przepraszam, cofam wszystko to co powiedziałem. Poinformuję o tym Chanyeola, a ja umówię się z menadżerem Seohyun i agencją prasową.

- Dziękuję, to będzie bardzo docenione. Daj mi znać, kiedy wszystko się ułoży. Miłego dnia. - Odparł i szybko opuścił pomieszczenie.

Menadżer westchnął, wziął laskę i również wyszedł z pokoju.

- Zły dzień? - Spytał Yixing, który właśnie się na niego natknął. Był jego najlepszym przyjacielem w firmie, innym menadżerem.

Szli obok siebie korytarzem. - Och, no wiesz. Próbuję powstrzymać mojego artystę od krzyczenia się w rzekę, i wkrótce mu się nie uda.

Yixing roześmiał się. - Co się stało?

- Chcą mu dać skandal randkowy. Mówię ci, oni tracą rozum.

Yixing krzywił się. - Ugh. Tak jest. Przeszłem z Kyungsoo tylko wtedy, gdy pojawiła się poltka, że jest gejem. Zwykle niewiele mówi, ale przysięgam, ale spędził dwa miesiące bez słowa, jeśli nie było tam aparatu fotograficznego.

- Przysięgam, że on mnie zabije.

- Nie może zaatakować człowieka z laską! - Zażartował Yixing.

Junmyeon zaśmiał się. - Prawdopodobnie użyje go, żeby mnie zamordować.

- Muszę iść tą drugą, ale powodzenia. - Yixing dał znak korytarzowa po prawej stronie. - Idziemy na drinka w sobotę?

- Tak, zdecydowanie, potrzebuję kilku. - Junmyeon pomagał Yixingowi na odchodne. Udawał, że lekceważył tą sytuację, ale w rzeczywistości był jedynym, który wiedział, jak zły jest stan psychiczny Chanyeola. Zawsze starał się był surowy. Lepiej i bezpieczniej byłoby, żeby chłopak krzyżak i był na niego wściekły, niż na swoim przełożonym w firmie. Ale nie wiedział, jak sobie z tym poradzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro