Rozdział 2
Baekhyun niemal przez minutę wpatrywał się w Chanyeola po raz szesnasty, by odpowiedzieć na jego pytanie. - Ja nie... Nie wiem...
Chanyeol nie był rozbawiony jego odpowiedzą. - Nie wiesz? Poważnie?
Czarnowłosy spuścił głowę w dół. - Czy to jest dozwolone?
- To nie twoja sprawa. Podpisałem już to z firmą.
Baekhyun przegryzł wargę i zacisnął drżące dłonie w pięści. Nie wiedział, co kryję się na twarzy Chanyeola, ale jeśli miałby zgadywać, byłoby to zirytowanie. Była to światowej sławy gwiazda. Propozycję, którą otrzymał nie powinna sprawiać problemu w podjęciu słusznej decyzji. Gdy oferowano mu tą szansę, mogła być jedyną w jego życiu. - W porządku.
- Wspaniale! Podaj mi swój numer, żebyśmy umówić się na nasze pierwsze spotkanie i zobaczyć, co masz. - Chanyeol wyciągnął telefon, a Baekhyun podniósł wzrok.
- Czy ty mnie słyszałeś...?
- Ten występ był jak siedemdziesiecioprocentowy niepokój. - Powiedział Chanyeol. - Chcę usłyszeć jak radzisz sobie bez presji.
- Oh... W porządku...
- Hej, nie smuć się. To nie jest złe. Jeśli już, to pokazuję, jak bardzo chcesz śpiewać. Jeśli chcesz przejść przez to, to dlatego, że naprawdę masz ochotę.
Serce Baekhyuna zaczęło szybciej bić, a jego policzki płonęły, słysząc to. Chanyeol nalegał na swój numer, jakby nie powiedział Baekhyunowi najbardziej wspierającego go komentarza, jaki kiedykolwiek mógłby usłyszeć w swoim życiu.
- Więc, powiedz mi ile masz lat? - Zapytał idol, po zapisaniu numeru Baekhyuna i włożeniu go do kieszeni.
- Osiemnaście...
- A śpiewasz od...?
-Odkąd pamiętam.
- I przyszedłeś na przesłuchanie dopiero teraz, bo...?
Baekhyun pociągnął łyk swojego smoothie i rozejrzał się po kawiarni, mając nadzieję, że Chanyeol zmieni temat.
- Jeśli będziemy razem pracować, muszę się czegoś o tobie dowiedzieć. - Powiedział Chanyeol. - To jeszcze nie są osobiste pytania.
- Nie są?
- Nie. Ale zostawiam je dla studia. A teraz powiedz mi. - Zażądał.
Baekhyun westchnął. - Nie, byłem przesłuchiwany... Robiłem to wcześniej, raz...
-Więc, zawsze zmagałeś się z tremą?
Baekhyun nie odpowiedział, to było zbyt kłopotliwe. - Zostałem odrzucony z uniwersytetu, do którego się zgłosiłem. Myślałem, że dadzą mi szansę.
Chanyeol uniósł brwi. - Więc, to był twój plan B? Cóż, to wogóle nie zadziała.
- Co masz na myśli?
- To niezwykle konkurencyjna branża. Niektórzy ludzie są gotowi stracić wszytko, by móc dostać się do środka. Oh, cóż zamierzam tylko spróbować i dobrze się bawić. Nie pomoże ci. Musisz dać z siebie wszystko.
Baekhyun odwrócił wzrok. - Po co, jeśli mam od razu zostać odrzuconym? - Wyszeptał.
Nastąpiła cisza. Czuł, jak oczy Chanyeola wpatrywały się w niego. Nie odważył się spojrzeć w górę, aby zobaczyć jak starszy mężczyzna osądza go i uświadamia sobie, jak bardzo Baekhyun jest nieudacznikiem.
- Muszę już iść, Baekhyun. - Powiedział lekko Chanyeol. - Nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Rodzicom, przyjaciołom... nawet swojemu psu.
Chłopak podniósł wzrok, ciesząc się, że mężczyzna nie zagłębiał się bardziej w temat. - Oczywiście!
- Jeśli coś komuś powiesz, jeśli zrobisz mi zdjęcia lub nagrania i wyrzucisz je do internetu. Będę zmuszony cię pozwać, więc bądź ostrożny.
- W porządku.
- Nie mówisz dużo, prawda?
- Tak mi ludzie mówią, tak...
Chanyeol uśmiechnął się. - Jesteś uroczy.
Baekhyun był wdzięczny, że Chanyeol wyszedł po tym co powiedział, ponieważ nie był pewien czy zdoła wytrzymać w towarzystwie Chanyeola.
* * *
Baekhyun był jeszcze oszołomiony, kiedy wrócił do domu. Był nieco zaskoczony z powodu dzisiejszych wrażeń. Gdyby rano mu ktoś powiedział, że spotka swojego idola i zaoferują mu współpracę z nim, wyśmiałby ich. Tego rodzaju rzeczy mu się nie przytrafiały. Nigdy.
- Jak poszło przesłuchanie? - Zapytała matka Baekhyuna, przechodząc przez kuchnię. Była zajęta robieniem kolacji.
- Nie zostałem przyjęty, ale to nic wielkiego. - Skłamał chłopak z uśmiechem. - Wiesz, ile razy próbowałem.
- Oh, kochanie, naprawdę mi przykro. - Powiedziała, podnosząc wzrok znad sosu, który mieszała. - Czy nie ma innej firmy, gdzie możesz iść na przesłuchanie?
- W porządku mamo, myślę, że muszę ciężko pracować w moich aplikacjach na inne uniwersytety. - Odpowiedział lekko Baekhyun.
- Byłeś na przesłuchaniu?
Baekhyun miał ochotę przewrócić oczami, kiedy usłyszał głos starszego brata. Wszedł do kuchni w piżamie, a młodszy zgadł, że spędził kolejny dzień nie robiąc absolutnie nic.
- Tylko dziwni masochiści robią tego rodzaju rzeczy, mam na myśli... Stawianie się przed ludźmi, aby mogli cię upokorzyć? Nie, ja na przykład nie potrzebuję zmaltretowanych bachorów, by mogły zmyślać o mnie historię.
- Tak, jasne. - Odpowiedział Baekhyun, odwracając się napięcie, aby udać się do swojego pokoju. Zamknął drzwi i oparł się o nie, czując zawroty głowy, gdy jego oczy wylądowały na plakacie z Chanyeolem, zawieszonym na drzwiach szafy. Był to czarno-biały obraz przedstawiający jedynie sylwetkę grająca na gitarze elektrycznej podczas koncertu oraz elegancki napis w dolnym rogu. Jongdae podarował mu go na pocieszenie, po tym jak nie wygrał biletu, by kilka lat temu wybrać się na urodziny Chanyeola.
Podszedł bliżej z ogromnym uśmiechem na twarzy. Miał numer Chanyeola na miłość boską! Cóż, większość fanów prześladowców go posiadała, ale chodziło o to, że on chciał z nim rozmawiać. Powiedział nawet, że jest słodki. Czy to naprawdę się działo? Czy był tak przerażony odrzuceniem na przesłuchaniu, że miewał halucynacje?
Głos w jego głowie mówił mu, że to jest miłe, ale Chanyeol nie miał zamiaru mu płacić. Potrzebował czegoś do robienia, nie wspominając, że jego rodzina byłaby rozczarowana, gdyby nie poszedł na studia, nawet jeśli to nie było jego marzeniem.
W tej chwili był jednak zbyt szczęśliwy, aby o tym myśleć. I choć odpędził negatywne myśli, usiadł przed fortepianem, postanowił ćwiczyć z zapałem, tłumacząc swoje szczęście muzyką.
* * *
Pierwsze spotkanie z Chanyeolem odbyło się w niedzielę, o ósmej wieczorem, w jego mieszkaniu, które uważał za swoje prywatne studio. Baekhyun był tak podekscytowany, że dotarł tam pół godziny wcześniej. Spędził ten czas w centrum handlowym znajdującym się po drugiej stronie ulicy. Kupił nawet kilka pączków z białą czekoladą i truskawki, które według Chanyeola były jego ulubioną przekąską podczas pracy. Był również zdenerwowany, by dać je idoli, a skończyło się na tym że zaczął jeść za ich dwoje, siedząc samotnie na ławce, ale nadal szczęśliwy i podekscytowany.
Po ósmej po południu zadzwonił do drzwi Chanyeola. Kiedy idol otworzył mu drzwi, jego włosy były rozczochrane, a jego twarz pozbawiona kropli makijażu. Wyglądał na zmęczonego i był poważny, kiedy zaprosił go do środka.
- Nie było żadnych skandali w mojej pracy z powodu oferowania pracy fanom, więc gratuluję, teraz ufam ci tylko jeden procent więcej.
- Tylko jeden procent? - Zapytał Baekhyun. Skinął głową i ruszył za wyższym. Rozejrzał się z ciekawością, ale nie było praktycznie nic do zobaczenia. Salon Chanyeola był bardzo skromny i schludny, z wyjątkiem garnituru, który leżał na kanapie oraz otwartego pudełka reprezentującego okulary przeciwsłoneczne tej samej marki. Na korytarzu znajdowały się troje drzwi, wszystkie zamknięte.
Chanyeol otwórzył ostatnie drzwi i wpuścił go do środka.
Nie było zbyt wiele miejsca, żeby wejść do studia. Wyposażenie Chanyeola było ciasno rozmieszczone, pozostawiając jedynie miejsce na czarną kanapę pośrodku. Jego krzesło i komputer znajdowały się z przodu. Chanyeol rzucił Baekhyunowi śmiertelnie poważne spojrzenie, gdy niemal potknął się o swój stojak od gitary.
Idol siedział przed fortepianem i zaproponował, żeby zrobić kilka rozgrywek. Nerwowość Baekhyuna przerodziła się w strach, gdy przypomniał sobie, że musi śpiewać przez Chanyeolem. Starszy nawet nie zauważył, że poprosił Baekhyuna o zaśpiewanie piosenki.
Chłopiec wziął głęboki oddech, ale nie pomogło mu to w rozluźnieniu ramion.
- Ciągnąc mnie dalej, dalej niż przedtem. Wzmacnia mnie, wstrząsa mną aż do rdzenia. - Zaczął. Jego oczy spoglądały w dół, tylko by nie patrzyć na Chanyeola.
- Kiedy zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby zmienić ciemność w światło, zmienić zło w dobro. - Zaczął czuć się lepiej, wczuć się w rytm i słowa, które tak wiele dla niego znaczyły, odciągając jego uwagę od lęku.
- Nawet jeśli staramy się o tę doskonałą miłość, wszystko może się rozpaść.
Kto dba o to, czy ktoś go słucha? Był wolny, kiedy śpiewał i to było wszystko, co miało znaczenie w tym momencie.
- A kto cię pocałuje, jak mnie nie będzie? Teraz cię pokocham, tak jak wszystko, co mam. I wiem, że to mnie zabije, kiedy to się skończy, nie chcę o tym myśleć, po prostu chcę cię teraz kochać.
Baekhyun otwórzył oczy i zauważył jak Chanyeol się do niego uśmiecha.
- Teraz było o wiele lepiej. - Powiedział. - Druga połowa była silna i zgrana, tempo było dobre, słowa były świetne i poczułem... szczerość. - Ale... uśmiech Baekhyuna zamarł na ostatnie słowo. - Pozwól, że o coś cię zapytam, dlaczego próbujesz śpiewać w zasięgu barytonu? Jesteś tenorem, śpiewaj w ten sposób. Dlaczego zmieniłeś zdanie przed i podczas pasy w pierwszej połowie?
Baekhyun przegryzł wargę. - Wiem... Przepraszam.
- Nie musisz przepraszać, zróbmy po prostu kilka ćwiczeń, a potem wrócimy do śpiewania. - Powiedział Chanyeol.
Spędzili kolejną godzinę ćwicząc, a następnie analizowali Kochaj mnie teraz. Baekhyun uświadomił sobie, że Chanyeol śpiewał dla niego przypady swoim pięknym głębokim głosem, ilekroć był zmieszany, udawał, że nie rozumie, o czym często mówił. Udało mu się wysłuchać całego albumu, co było jego marzeniem. Na szczęście Chanyeol nie zauważył, że został oszukany.
- Zamierzam dać ci piosenkę, przeciwicz ją, a następnym razem chcę usłyszeć jak ją śpiewasz. Na razie chcę żebyś skupił się na obrzeżeniu tonu i zaufaniu sobie trochę więcej, w porządku? Chcę, żebyś poprawił kilka błędów, które robisz, zanim zaczniemy pisać piosenkę. - Powiedział Chanyeol.
- W porządku.
Chanyeol wstał z miejsca i złapał telefon z biurka, kiedy tylko zaczął dzwonić. - Przepraszam... - Powiedział do Baekhyuna, idąc kilka kroków dalej. - Co? - Odpowiedział ostro. - Co?! Teraz?! - Przerwał. - Tak... Dobra, w porządku. - Odezwał się Chanyeol, wyraźnie spięty. - Baekhyun, będę musiał cię poprosić o... ukrycie się na chwilę.
Oczy Baekhyuna rozszerzyły się. - Co?
- To był mój menadżer, jest tutaj, chce ze mną porozmawiać. To zajmie kilka minut, zwykle nie wchodzi do studio, więc możesz tu poczekać. Nie wychodź, dopóki ci nie powiem. - Wyjaśnił szybko i po tym jak, Baekhyun skinął głową, natychmiast opuścił pokój.
Baekhyun westchnął zadowolony. Było miło, że może ćwiczyć z Chanyeolem, ale momentami był przerażony. Skupili się tylko na nim i na jego umiejętnościach. Chłopiec nie mógł podjąć dlaczego Chanyeol pomaga mu za darmo.
Był nieco zaskoczony, kiedy usłyszał otwierane drzwi i głosy z zewnątrz. Nie powinien słyszeć żadnych dźwięków z studio. Spojrzał na drzwi i uświadomił sobie, że Chanyeol zostawił je uchylone, kiedy spieszył się wyjść.
Podniósł się i chwycił klamkę, by zamknąć drzwi, ponieważ był dobrym człowiekiem, który nie chce podsłuchiwać rozmów innych. Jednak ostatnia wypowiedź zwróciła jego uwagę.
- Czy jest jakiś szczególny powód, dla którego nie przyszedłeś po południu poćwiczyć? - Zapytał zirytowany głos mężczyzny.
- Nie czułem się na siłach.
- Nie czułeś się na siłach?! Masz odwagę się do mnie tak odzywać?
- Co zamierzasz zrobić? Wylejesz mnie? - Baekhyun usłyszał nutkę szyderstwa w głosie Chanyeola.
- Chanyeol, nie wiem, co się z tobą dzieję, ale musisz z tym skończyć. Yoona chce się spotkać z tobą jutro rano. Jest wściekła. Dlaczego to robisz?
- Może dlatego, że nie chce robić tego, co wyprawicie?!
- Przestań być bachorem! - Krzyknął mężczyzna. - Jesteś za stary na tą niedojrzałość! Czy muszę ci przypominać o twojej umowie z Golden Light?
- Zostaw mnie w spokoju, Junmyeon.
- Nie mogę, ponieważ MOJA kariera zależy od tego, czy wykonujesz to, co powinieneś, i tak samo robią to dziesiątki osób w firmie! Po podpisaniu umowy zgodziłeś się na tą odpowiedzialność! Każdy oddał krew, pot i łzy, by sprawdzić cię tam, gdzie jesteś. Czy to uczucie, że zostawisz ich z powodu jakiegoś głupiego kryzysu?! Oh, nie, biedny ty, jesteś bogaty, sławny i zdrowy, horror! Na co narzekasz Chanyeol?! Podaj mi chociaż jeden powód!
- Po pierwsze, jest fakt, że każdego dnia widzę twoją twarz. - Wymamrotał Chanyeol.
- To nie jest zabawne! Moja jedyna zbrodnia polega na tym, że staram się dobrze wykonywać, podczas gdy firma obwinienia mnie za każdy błąd, który popełniłeś, a twoi zwariowani fani obwiniają mnie za każdą stratę włosów, którą straciłeś! Wszystko leży na mojej głowie, nie waszej!
Zapadła cisza.
- Będę tutaj, aby odebrać cię na spotkanie o siódmej, a po południu musisz iść na rozdanie nagród. Musisz występować, więc mam nadzieję, że będziesz w lepszej formie i mam nadzieję, że to było ostatni raz. Głupi dzieciak!
Dźwięk zamykanych drzwi wyrwał Baekhyuna z szoku. Szybko zamknął drzwi studia i wrócił na kanapę, by usiąść i udawać, że nic nie słyszał. Ledwo zdarzył usiąść, zanim wszedł Chanyeol.
- Wyszedł, powinieneś już iść. - Powiedział. Baekhyun spojrzał na niego. Ramiona Chanyeola były zgarbione i napięte, a sama postawa mężczyzny była ponura.
Ten widok spowodował, że serce Baekhyuna się zatrzymało. Czuł, że powinien coś powiedzieć, ale nie wiedział co. To było zupełnie nieoczekiwanie.
* * *
Gdy był już sam w pomieszczeniu, Chanyeol uchylił okno i zapalił papierosa.
BARYTON - głos męski, mieszczący się w środkowym zakresie skali głosu. Niższy od tenoru, wyższy od basu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro