studnia
Czasami mam wrażenie, że
kontroli mi nad sobą brak
I że na życie z dala patrzę
choć jednocześnie z bliska tak
Chociaż to ja, to jednak nie
do końca czuję sobą się
I wyślizguje mi się wciąż
przez palce rzeczywistość, bo
emocji tych rozróżnić jak
pojęcia nie mam, zawsze wspak
Zimno mi w upał, ciepło w mróz
W sercu bałagan, w umyśle dreszcze
Na myślach choć osiada kurz
Trwają bez przerw przeszłości deszcze
Spadają krople pełne wspomnień
I w dół policzka spłyną wreszcie
Lecz chwil tych nie da się zapomnieć
Zostaną ze mną długo jeszcze
Bolesna świadomość, a jednak ja
pojęcia nie mam, co mnie boli
I czy to jest prawdziwy ból
co kiedyś ktoś ukoi?
Czy rana minimalną choć
na zagojenie szansę ma?
Czy w nieskończoność będzie się
ciągnąć studnia, co brak jej dna?
Tonę w jej wodach, choć to ja
sama ją napełniłam
2.09.2018
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro