paradoks
czerwień zachodzącego słońca
samotnej róży
płomiennej miłości
krwi płynącej w żyłach
brąz ciemnej ziemi
jesiennych liści
dębowej kory
sierści bezpańskiego psa
błękit potężnego oceanu
bezchmurnego nieba
zimowego krajobrazu
świętego spokoju
zieleń trawiastych dywanów
żywej nadziei
rozległych lasów
bluszczu na ścianie
żółć starych stron
pachnących narcyzów
ciepła, zboża
zdrady
fiolet krokusów
kiści winogron
soczystych śliwek
sukienki w szafie
czyż to nie paradoks?
tak wiele kolorów
a wiersz jednak
biały
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro