klucz - bajka o słowiku
Zamknięty w klatce na cztery spusty
Słowik, którego trel rdza przeżarła
Chce widzom śpiewać, choć teatr pusty
Żałosne dźwięki niosą się z gardła
Wznieść się ptak pragnie, hen, na wyżyny
Złamane skrzydła unieść znów w locie
Chce na godzinę bardziej z godziny
Wolności zaznać miast kąpać się w błocie
Cóż po pragnieniach, słowik zapyta,
Skoro na pręcie stalowym pręt drugi?
Gdybym miał rogi, zęby, kopyta...
A dzień coraz bardziej zimny i długi
Dość mam już klatki, słowik zaśpiewa,
Co nie pozwala zrosnąć się skrzydłom
Uciec chcę, kwili, zamieszkać w drzewach
Życie w tej klatce dawno mi zbrzydło
Powiem ci teraz - to tajemnica,
O którą pytać się nie waż słowika:
Choć wciąż się żali, nie chce nic zmienić
A klucz do klatki ma w swojej kieszeni
(10.08.2020)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro