Moje ulubione męskie postacie literackie
W postaciach książkowych (filmowych czasem też) zakochuję się od tak dawna, że nie pamiętam już swojego pierwszego "wybranka". Moje życie uczuciowe jak na razie nigdy nie było przesadnie udane, ale na kartach książek zawsze znajdę kogoś ciekawego i w dodatku - w pełni mojego. Oto subiektywne TOP 16 moich ulubionych (pod względem sercowym) męskich bohaterów.
16. Garnet, seria "Klejnot" Amy Ewing
Ewing nie jest żadną wybitną pisarką, fabuła "Klejnotu" jest banalna, choć momentami - jedynie w pierwszym tomie - ma swój wdzięk, postacie zaś są nudne, przesadnie wyidealizowane, pozbawione jakiegokolwiek charakteru lub tandetnie demoniczne. Ale nie Garnet. Nie polubiłam żadnego bohatera tego cyklu z wyjątkiem blondwłosego syna Diuszesy, jego za to już od pierwszej sceny, w której się pojawia, gdy pijany, niedopięty wpada na eleganckie zebranie matki. Garnet jest postacią epizodyczną, ale "Klejnot" czytałam tylko dla niego, bo wyłącznie ten egocentryczny, zgorzkniały nieco, rozkapryszony hulaka miał w sobie choć odrobinę życia.
15. Philip Durant, "Próba niewinności" Agathy Christie
To podobno ulubiona powieść Christie jej autorstwa, moim zdaniem także jedna z lepiej przez nią wymyślonych intryg. I oczywiście wisienka na torcie - Philip Durant na wózku, uziemiony przez polio były pilot wojskowy, o umyśle dalej szybującym wysoko. Philip, ożeniony z nadopiekuńczą, lecz oschłą przy tym Mary, nudzi się wewnątrz swojego sparaliżowanego ciała. Ma duszę uwodziciela - co doskonale wyczuwa jego szwagierka. Jest piekielnie inteligentny, znużony życiem pozornie bez perspektyw i obsesyjną troskliwością żony. Gdy morderca zaczyna grasować, Philip postanawia rozwiązać zagadkę siłą umysłu. Nie oglądając się na możliwe skutki...
14. Philip Lombard, "I nie było już nikogo" Agathy Christie
Nie wiem, czy ten bezwzględny drań zdobyłby moje serce bez pomocy Aidana Turnera z ekranizacji z 2015 r., ale tego się nie dowiemy. Christie tworzyła wspaniałe negatywne postacie, a choć ona sama często nimi gardziła i ich potępiała, ja uwielbiałam Tych Złych w jej książkach. Taki jest właśnie Lombard z powieści, w której nie ma ani jednego dobrego. Bo cóż powiedzieć o facecie, który doskonale wie, że ma krew na rękach i nic sobie z tego nie robi? Dodatkowo jest przy tym tak nieodparcie (chyba trochę przez przypadek) pociągający. Lombard może i jest zabójcą, ale nie tchórzem. On walczy o życie do końca.
13. Kile Woodwork, seria "Rywalki" Kiery Cass
Kile dostał się do mojej szesnastki, choć szczerze nie znosiłam jego rodziców, występujących w poprzednich tomach, bo uważałam ich za mdłych i bezbarwnych. Kile to inteligentny chłopak, dla którego wychowanie w pałacu (jego matka była damą dworu królowej) to raczej przekleństwo niż zaszczyt, dlatego właśnie uciekł w świat książek i rysunków. Chodził nieuczesany, w byle jakich ciuchach, przejawiając tym swój bunt, do momentu, gdy siłą nie wciśnięto go w garnitur. I z chłopca stał się mężczyzną. Albo inaczej - pozwolił tego mężczyznę w sobie obudzić. Tak mocno kibicowałam jemu i Eadlyn, że zakończenie "Korony" (którego, swoją drogą, nigdy nie przyjmę do wiadomości) przygięło mnie do parteru, zalaną łzami. I ilekroć czytałam ten fragment, tyle razy wyłam w poduszkę. Teraz trzymam się z daleka od ostatniego tomu "Rywalek".
12. Dagmar Różyk, znany jako Diabeł, "Diabli nadali" Olgi Rudnickiej
Moja ulubiona powieść autorstwa mej wspaniałej imienniczki jest tą ulubioną głównie przez wzgląd na Diabła. Koneser blatów od biurek, cyniczny kobieciarz, który nigdy nie jest miły, a zawsze dostaje to, czego chce, a nawet więcej. A może jednak ten mężczyzna, którego jedno spojrzenie wystarczy, by kobieta sama rozebrana do naga rzuciła mu się do łóżka, przeżył coś, co go usprawiedliwia? Może nieważne, ile kobiet przeleci, nic i tak nie wróci mu tej jedynej miłości życia? Mnie w Diable zachwycił właśnie ten dualizm: to z jednej strony jest i miała być postać stereotypowa, ironiczne przedstawienie typowego biurowego nadzianego playboya (w typie Greya), ale jednocześnie bohater, którego losy naznaczone są tragedią. I chęcią zemsty.
11. Loren Blake, seria „Dom Nocy" Phyllis Christine Cast i Kristin Cast
„Dom Nocy" to świetnie pomyślane cudo, „Zmierzch" to chała – taka moja opinia. Zoey jest puszczalska, ale ją lubię. Nie znosiłam Heatha oraz Starka, ale Erik był ciekawie pomyślany, występował jednak praktycznie przez cały cykl, zdążył się więc czytelnikowi znudzić. W przeciwieństwie do Lorena. Profesor Blake występuje jedynie w trzech tomach, postacią główną jest w dwóch, panie Cast odbierają nam go niezwykle gwałtownie, dzięki czemu zapada w pamięć. To podrywający uczennice sukinsyn, ale bądźmy szczere – są z Zoey siebie warci. Bywał w końcu słodki, niezależnie od pobudek. Uwielbiam Tych Złych.
10. Gilbert Blythe, seria "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montogomery
Nie lubiłam go w pierwszym tomie, ale nikogo nie lubiłam. W ogóle pierwszy tom mi się nie podobał. Zabawa zaczęła się dla mnie od "Ani z Avonlea, kiedy Ania wydoroślała, Gilbert też. Nie wiem, jak Wy, ale ja mam teorię, według której Ania była niestabilna psychicznie genetycznie, dostała wręcz w prezencie od rodziców jakąś poważną chorobę psychiczną, a przy zdrowych zmysłach siłą trzymał ją jedynie Gilbert. Bystry chłopak, łamacz serc dwunastolatek, wyrósł na twardo stąpającego po ziemi lekarza, ambitnego i opanowanego. Nie mógł mieć z Anią łatwo, ale przecież ją kochał. Był przy niej zawsze i zrobiłby dla niej wszystko. Ostatnio zaczęłam zauważać w nim też pewne punkty wspólne z Darcym. Podobni z charakteru, obaj dostali kosza od miłości życia, której się potem odwidziało. Obaj mieli powody do goryczy.
9. książę Maxon Schreave, seria "Rywalki" Kiery Cass
„Rywalki" były pierwszą powieścią, która zachwyciła mnie aż tak i pierwszą, którą przeczytałam po raz kolejny. Do dziś jedynymi książkami, jakie czytałam więcej niż raz są jedynie te autorstwa Austen, „Rywalki" i podręczniki Nowej Ery do historii. Niebanalna opowieść o dziewczynie z nizin podbijającej serce następcy tronu z niezwykle interesującą główną bohaterką i księciem, który na pewno nie tylko we mnie obudził romantyczkę. Maxon jest mój! – byłam gotowa wykrzyczeć, tuląc do piersi białą lub niebieską okładkę. Maxon nie jest tandetny. Cass zrobiła z niego mieszankę wdzięku i traumy w idealnych proporcjach. Sam nie wie, czego chce, ale oprzeć się mu nie można.
8. dr John Christow, "Niedziela na wsi" Agathy Christie
Bezapelacyjnie moja ulubiona powieść autorstwa Christie. Stopniowo rosnące napięcie doprowadza czytelnika do szaleństwa, ale nie to stanowi największą zaletę „Niedzieli na wsi". Jest nią postać doktora Johna Christowa, cenionego, zapracowanego lekarza, duszącego się w pozbawionym przyszłości małżeństwie z bezbarwną, ograniczoną Gerdą. John, umysłowo ponad to wszystko, ma wrodzone usposobienie zgorzkniałego drania, wyładowującego na żonie nieudaczniczce stresy pracy. Romansuje, wścieka się i ucieka w świat pracy, Gerdzie zaś już niewiele trzeba, by przekroczyła granicę swojej wytrzymałości.
7. Maxim de Winter, "Rebeka" Daphne du Maurier
Tym razem nie mam żadnych wątpliwości, że nawet gdybym nie widziała najpierw wspaniałego Laurence'a Oliviera w roli Maxima, i tak oszalałabym na jego punkcie. Sierotka bez imienia poślubia bogatego, starszego od siebie wdowca. Bajka – Maximowi daleko jednak do księcia na białym koniu. Jest gwałtowny, kapryśny, tajemniczy, momentami bardzo niepokojący. To demon w ludzkiej skórze, ale demon skruszony, pokutujący gdzieś w odmętach własnej duszy. Poprzez powłokę spełnienia kobiecych marzeń prześwituje czasem osobowość tak przerażająca, że nawet czytelnicze zauroczenie zdaje się być śmiertelnie niebezpieczne.
6. Philip Marlow, główny bohater kryminałów Raymonda Chandlera
Chandler nie stworzył mężczyzny, on stworzył samca. Prywatny detektyw Philip Marlow za dużo pije, za dużo pali, ciągle obrywa w głowę i ma nieuleczalną słabość do mężatek. Niejedną kobietę przyciskał do ściany, ale i niejedna mierzyła do niego z rewolweru. Marlowa obserwujemy na przestrzeni lat, poznajemy go jako trzydziestoparolatka, żegnamy się z nim, gdy ma 42 lata, on wciąż jednak jest tak samo rosły i spragniony alkoholu, trochę tylko siwieje. Jakże ma nie być cyniczny, skoro pracuje w Los Angeles, mieście grzechu pełnym narkotyków, dziwek i pranych w krwi pieniędzy? Próbuje postępować moralnie, ale ta droga w tym siedlisku rozpusty prowadzi tylko do zgorzknienia.
5. George Knightley, „Emma" Jane Austen
Pana Knightleya poznajemy jako 38-letniego kawalera na włościach, przyjaciela rodziny Woodhouse'ów, której najważniejszym członkiem jest tytułowa 21-letnia Emma. Jak się okazuje z czasem, Knightley, małomówny, dumny, podkochuje się w młodej pannie od wielu lat, tylko w żaden sposób nie potrafi tego okazać. Cierpi więc w milczeniu, pogodzony, że nie odwzajemnia ona jego uczuć i wkrótce wyjdzie za innego. Emma, by spojrzeć w oczy własnym uczuciom, potrzebować będzie silnego impulsu, wszystko jednak, jak to u Austen, ułoży się pomyślnie. Knightley ma już prawie 40 lat, Emma z kolei dopiero co przestała być dziewczęciem – wiek jednak nie gra tu roli. George Knightley to typowy przedstawiciel milczącego, targanego tłumionymi uczuciami romantycznego bohatera w stylu Austen, jakże dojrzałego i doświadczonego życiowo przy tym.
4. Finnick Odair, seria "Igrzyska śmierci" Suzanne Collins
Moja pierwsza tak głęboka książkowa miłość, przystojniak z Czwartego Dystryktu o oczach w kolorze morskiej toni... Amant i celebryta, ale nie zapominajmy, że ludzie łagodni nie wygrywają Głodowych Igrzysk. Finnick łapał przeciwników w sieci i przebijał trójzębem jak zwierzęta – okrutny sposób na zwycięstwo. Pasowali do siebie z Katniss. Collins nigdy nie udało się skłonić mnie, bym polubiła Peetę albo Gale'a, Finnicka pokochałam jednak od pierwszej chwili, dlatego „W pierścieniu ognia" jest moją ulubioną częścią cyklu i jedną z ulubionych książek w ogóle. Finnick był inteligentny, sprytny, ale kazali mu być ślicznym, co opanował do perfekcji. Uroda w połączeniu z pewnością siebie i bystrością mogą stać się potężną bronią. Finnick zwyczajnie zwalił mnie z krzesła. Takie połączenie ironii, szczerości, piękna, mądrości, dowcipu... Finnick kipi seksapilem. Jego śmierci nigdy nie wybaczę Suzanne Collins. Nigdy. Złamała mi wtedy serce.
3. Jaskier, saga "Wiedźmin" Andrzeja Sapkowskiego
„Jesteś cynik, świntuch, kurwiarz i kłamca."
„Masz lat blisko 40, wyglądasz na blisko 30, wyobrażasz sobie, że masz nieco ponad 20, a postępujesz, jakbyś miał niecałe 10."
Tak właśnie opisywały Jaskra inne postacie ze świata Wiedźmina. Bard, trubadur, poeta, śpiewak, lutniarz, jednym słowem – artysta. Kobiety kochają przecież artystów! Jaskier zaś głęboko kocha kobiety. Nie przepuści żadnej spódniczce, dosłownie, wiek i stan cywilny nie grają roli. Nazwać go kobieciarzem to jakby nazwać go mnichem. Co tu dużo ukrywać, Jaskier żyje dla sztuki i seksu, w obu tych dziedzinach osiągając mistrzostwo. Przecież inspiracją dla ballady może być zarówno zimowy krajobraz, jak i babski tyłek. Jaskier jest do schrupania. A ile ma celnych spostrzeżeń odnośnie świata. Sapkowskiemu może i kobiety nie wychodziły (przynajmniej moim zdaniem), ale szowinistów umiał tworzyć.
2. Geralt z Rivii, saga "Wiedźmin" Andrzeja Sapkowskiego
Pierwsze, co zawsze mówię o Geralcie (no chyba, że to argumentacja na polskim), to to, że kawał dziwkarza z niego. Taka prawda. Ale czy mi to w jakimkolwiek stopniu przeszkadza w moim uwielbieniu dla niego? Dziwkarz, bo dziwkarz, ale jaki uroczy. Białe włosy, niewyrażające emocji oczy, miecz na czarnym płaszczu... Jest cholernie atrakcyjny, gdy tak morduje te potwory. Ewentualnie ludzi. Geralt podobno umiał kochać, no ale przecież nie można kierować się tylko miłością. Słabość do czarodziejek swoje robi. Geralt ma własne zasady moralne, jest spostrzegawczy i do bólu cyniczny, inteligentny, opanowany i sceptycznie nastawiony. Nie szukajcie w nim ideału rycerza. Dzięki swoim rysom jest właśnie taki ciekawy.
1. Fitzwilliam Darcy, "Duma i uprzedzenie" Jane Austen
Któż inny mógłby się znaleźć na szczycie mojej listy niż on, mój ideał, mężczyzna mojego życia, jedyna taka miłość? Poleciałam na pieniądze? Może troszkę. Ale Darcy poza bogactwem ma też masę innych zalet: jest przystojny, wysoki, postawny, inteligentny, pełen godności, dojrzały, nie rzuca słów na wiatr. Ma też mnóstwo wad. Doskonałość Darcy'ego drzemie właśnie w tym, że jest wybitnie nieidealny. Przecież to człowiek, któremu kobiety całe jego życie padały do stóp, a gdy wreszcie sam którąś pokochał, niemalże zniszczył na zawsze jej i swoją przyszłość przez własną dumę, arogancję i pozorną, wystudiowaną obojętność! Darcy ma 28 lat, za dużo i zbyt szybko spadło na jego barki, on jednak nigdy nie ugiął się pod ciężarem odpowiedzialności za majątek i siostrę. Jest szlachetny i honorowy. Nie umie okazywać uczuć, lecz im bardziej walczy z namiętnością, tym bardziej spala go ona od środka. Darcy to niekomunikatywny mruk przekonany o swej wyższości, ale cóż, na niektóre wredota i uzasadniona pycha działają. Na przykład na mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro