Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Przetarłam zaspane oczy patrząc na ekran swojego telefonu.
"Jak dobrze, że dzisiaj Sobota"- pomyślałam. Wstałam z nie chęcią z swojego wygodnego łóżka udając się do łazienki, wzięłam prysznic, skorzystałam z toalety ,umyłam jeszcze zęby po czym poszłam do swojego pokoju w celu zabrania ze sobą świeżych ubrań. Założyłam na siebie świeżą koronkową bieliznę, czarne rurki tego samego koloru bokserkę, czerwono czarną koszule i jeansową kamizelkę. Przeczesałam wcześniej spięte w koka włosy i udałam się z powrotem do swojego pokoju. Schowałam do kieszeni spodni telefon i paczkę moich ulubionych marlboro. Zbiegłam po schodach do kuchni czego od razu zaczęłam żałować. Moja kochana ciocia Roses całowała się z tym frajerem jeżeli można tak to nazwać.

- Kurwa to jest kuchnia takie rzeczy robi się w sypialni- warknęłam omijając parę.

Wyjęłam z lodówki mleko, truskawki i zrobiłam sobie porannego sheika. Wzięłam popielniczkę z blatu i usiadłam na sofie w salonie włączając telewizor odpaliłam papierosa. Oglądałam jakieś denne filmy od godzin gdy mój telefon zaczął wibrować." O 18 masz być u Jay w hangarze." po odczytaniu spojrzałam tylko na godzinę i wstałam by zmienić swoje ubrania. Postawiłam na dość podobne ubrania zmieniłam spodnie na takie same tylko z dziurami na kolanach, założyłam czarną koronką obcisłą bluzkę do pępka, ramoneskę i martensy. Poszłam jeszcze do łazienki gdzie skorzystałam z toalety i poprawiłam swój makijaż na dosyć ostrzejszy. Wychodzą wzięłam klucze do samochodu, gumy do życia, papierosy i telefon. Droga nie zajęła mi dużo czasu w chwile znalazłam się na miejscu spotkania. Jay podszedł do mnie przytulając na przywitanie co od razu odwzajemniłam. Ruszyłam w jego kierunku gdyż miał mi przekazać samochód, którym będę dzisiaj jechałam w wyścigach.- I jak podoba się- pokazał na samochód, a ja nie wierzyłam w to co stoi prze de mną.

- Stary kurwa jak ci się udało załatwić Lykan'a HyperSport'a, przecież na całym świecie identycznych modeli jest tylko 6 sztuk.- odparłam dotykając maski samochodu.

- Effy musisz na niego uważać wiesz o tym?- zapytał patrząc na mnie. Kiwnęłam tylko głową odbierając od niego klucze. Wsiadłam do samochodu oglądając wszystko dokładnie mój zachwyt nie mógł się skończyć.

- Effy właśnie dostałem informacje, że wyścigi są za 30 min w centrum.- powiedział, a ja spojrzałam na niego nie dowierzając. Nie dość, że o tak wczesnej porze to jeszcze w centrum.

- Czyli dzisiaj pobawię się z psami och masz może jakąś spluwę bo zapomniałam zabrać mojej z domu. - wesłałam, a chłopak podał mi od razu przedmiot, który schowałam jak zawsze za pasek spodni.

***

Muzyka roznosiła się po całej ulicy, a ja przyglądałam się ludziom którzy stali przy swoich samochodach. Sama zaparkowałam moje cudeńko wyjmując torbę z pieniędzmi poszłam do Dylan i rzuciłam przed nim pieniądze na co on się tylko zaśmiał i przywitał ze mną.

- WOW WOW DZISIAJ OBECNOŚCIĄ ZASZCZYCIŁA NAS EFFY! KTO BĘDZIE TAKI ODWAŻNY I ZMIERZY SIĘ Z NASZA KRÓLOWĄ- wydarł się, a większość kolesi zaczęło do niego podchodzić i obstawiać wygrane. Westchnęłam tylko i skierowałam się do swojego samochodu podjeżdżając na metę. Wzięłam głęboki oddech patrząc jak jakaś dziewczyna z małą flagą wychodzi na środek trasy i czekałam na start.

- Ej laluni twoja bryka będzie moja- usłyszałam jakiś męski głos przez co odwróciłam się w prawą stronę i spojrzałam na dość obrzydliwego kolesia, który się do mnie uśmiechał.

- Marzenia się nie spełniają frajerze.- zaśmiałam się.

START!!!Te pierwsze sekundy tylko ona się liczą. Tylko przez te 10 sekund od startu mogę poczuć się wolna. Uwielbiam to uczucie. Oczywiście nie zdziwiło mnie to, że jako pierwsza byłam na mecie. Wyszłam z samochodu, a ludzie zaczęli do mnie podbiegać i gratulować. Biorąc pieniądze od Dylana zauważyłam, że niedaleko stoi Harry i jego koledzy. Chłopak miał zamiar iść w moją stronę, lecz zatrzymał się kiedy zauważyliśmy jadącą policje. Szybko skierowałam się do samochodu i odjechałam z piskiem opon tylko by nie zostać złapana. Na moje szczęście żaden z radiowozów nie pojechał za mną. Jechałam jakąś ulicą widząc jak jakiś facet ucieka przed policją. Czemu mnie to śmieszy? Kurwa przecież to Harry. W mojej głowie rozpoczęła się walka czy może mu pomóc czy po prostu jechać do domu. Jednak postanowiłam pomóc chłopakowi i wjechałam driftem przed radiowozem otwierając drzwi.

- Wsiadaj- wydarłam się, a ten tylko spojrzał na mnie zdziwiony i wskoczył do samochodu. Od razu przyśpieszyłam by zgubić policje co nie sprawiło mi wielkiego kłopotu. Radiowóz rozwalił się na jakimś słupie, a ja postanowiłam wjechać już na autostradę.

- Widzę, że masz zajebistych kumpli którzy cie zostawili.- powiedziałam. Chłopak nic nie powiedział tylko patrzy na mnie nie dowierzając w to kogo widzi.

- Kurwa nie wierze w to! Najpierw spotkałem cię na imprezie, a teraz mi ratujesz dupe. Kim ty jesteś Effy?- spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.

- Co cie śmieszy?- warknął.

- Po pierwsze innym tonem, a po drugie jesteś serio kompletnym idiotą. Zdziwiło cie to kim jestem i może dobrze chociaż odpierdolisz się ode mnie w szkole.- po tych słowach chłopak się już nie odezwał. Jechaliśmy w ciszy co nie przeszkadzało mi zbytnio na prawdę nadal nie rozumiem po co mu pomogłam.

- Gdzie mam cie zawieść?- zapytałam chłopaka.


- Na Broston 23a.- odparł pisząc coś w telefonie.- Czemu się ścigasz?- spojrzałam na niego będąc zdziwiona pytaniem.

- Eee..Zawsze czuje się wtedy świetnie. Jakby..

- Wszystko przestało istnieć?- przerwał mi.

- Przeszłość i przyszłość.- powiedziałam cicho.

- I wszystkie kłopoty. Liczyła się tamta chwila..- dokończył.

- Właśnie tak. Widzisz nie zadawaj mi takich pytań jeżeli sam znasz na nie odpowiedź- odparłam zatrzymując się przed jakimś mieszkaniem. Chłopak otworzył drzwi i podziękował po czym poszedł do mieszkania, a ja postanowiłam także już jechać do siebie. Rzuciłam klucze na blat zdejmując z siebie kurtkę nalałam sobie soku i szybko go wypiłam. Dochodziła 3 rano, a ja na prawdę nie miałam już na nic siły. W mojej głowie było wciąż pytanie " Czemu mu pomogłaś?". Nie umiem na nie odpowiedzieć. Styles to kompletny dupek, ale jak zobaczyłam, że ma problemy po prostu mu pomogłam nie ma na to wyjaśnienia. Mimo tego, że wydałam swoją tajemnice przed nim i z pewnością nie da mi spokoju nie żałuje tego co zrobiłam. Wypaliłam jeszcze papierosa po czym poszłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic, zmyłam makijaż, związałam włosy w kucyka, umyłam zęby, przebrałam się i poszłam spać myśląc o dzisiejszej sytuacji.

2.34]�ڱ,�(

____________________________________________________________________________________

NO TO DRUGI ROZDZIAŁ JUŻ ZA MNĄ!!

Czekam na opinie ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro